Zakupy
Iruka roztarł lekko obolały kark. Odłożył ostatnie dokumenty do kartona. Wstał i przeciągnął sie. Zadanie na dziś wykonane. Hokage poszedł już półtorej godziny temu. A on został, by dokończyć papierkową robotę. Saidame miał swojej dużo i Iruka nie chciał, by zajmował się jeszcze tym, tylko dlatego, że umówił się z kopiującym ninja na kolację. Pewnie i tak się spóźni jak to ma w zwyczaju. Nie było więc pośpiechu. Zdąży schować je, dotrzeć do domu i odświeżyć się po ciężkim dniu.
Poukładanie ich wszystkich zajeło mu kolejne pół godziny. Spojrzał na zegarek. Dochodziła piąta po południu. Szybko posprzątał biurka. Pochował wszystkie rzeczy. Rzucił jeszcze raz krytycznym okiem na pomieszczenie i wyszedł.
- Już tak późno! Och, nie. A ja nawet już nie mam wody toaletowej! Tak rzadko używam pachnideł...- mówił do siebie
Pobiegł więc jeszcze do drogerii po jakąś. Chciał, żeby to był delikatny, słodki i jak najbardziej uwodzicielski zapach. Chciał usidlić nim białowłosego. Jednak nie miał zbyt wiele czasu na wybrzydzanie, wiec postanowił skorzystac z pomocy ekspertki.
- Dzień dobry.
- Och, dzień dobry, Iruka-sensei. Czego ci potrzeba?
Potrzebuję jakiejś wody toaletowej albo perfum dla siebie na dziś wieczór. Umówiłem się na kolację, ale zapomniałem, że już nie mam. Tylko nie wiem jaki zapach byłby odpowiedni a mam bardzo mało czasu.
- Zaraz coś na to zaradzimy. Pozwól ze mną.
Iruka poszedł za kobietą w głąb sklepu. Weszli za parawan, gdzie na półce stały setki cienkich fioleczek różnej barwy. Domyślał się, że to są próbki zapachów.
Kobieta odchyliła mu kołnierz kamizelki razem z ciemnym golfem. Zbliżyła twarz do jego szyi i wciągnęła mocno powietrze. Iruka cofnął się zawstydzony o krok.
- C-co pani robi? Po całym dniu raczej pachnę nieświeżo.
- Sprawdzam jaki jest twój naturalny zapach. A po całym dniu czuć go najlepiej. Zdecydowanie coś słodkiego.
- Pachnę słodko?- zapytał czując jak palą go policzki.
- niekoniecznie, ale uroczo się rumienisz. To jest słodkie. Wolisz coś klasycznego czy bardziej egzotycznego?
- Chciałem coś... uwodzicielskiego.- bąknął czując, że brzmi to głupio. w głowie brzmiało zdecydowanie lepiej.
- Bardzo ci zależy... mam lepszy pomysł. uwodzicielskie zapachy są bardzo ciężkie i zwykle mocne, ale do ciebie taka ciężkość i zbytnia uwodzicielskość nie pasuje. Dam ci lekki, intrygujący zapach. Nie sztuka jest wypachnić się konkretnym zapachem. Sztuka polega na tym, by zapach był tak zgrany, że zdaje się być naturalnym. rozumiesz, o czym mówię?
- Nie do końca, ale sam nie potrafię ich dobrać. Dlatego przyszedłem do pani.
- W takim razie, zaufaj mi proszę Iruka-sensei. Powiedz mi tylko czy ten zapach ci odpowiada. A jak nie to pokaże ci jeszcze jeden. Mam dwa na myśli.
- Dobrze.- odpowiedział wciąż czując gorąc na policzkach.
Kobieta wyciągneła cztery fiolki. Podeszła do stołu i wchwilę mieszała ich zawartość. Wrescie podeszła. Podała mu małą bladoróżową fiolkę.
- powąchaj i powiedz co o tym zapachu sądzisz.
- nawet ładny. słodkawy ale też i trochę jakby kwaskowy.
- a ten?
- wow. słodkawy, ale jakiś taki bardziej rześki. nie jest mdły.
- hm... tak jak sądziłam. twój zapach jest bardziej złożony niż większości. Pokażę ci teraz jak go używać. Dam ci tą fiolkę. Nie mamy czasu zrobić z tego wody toaletowej.
Iruka tylko pokiwał głową, że się zgadza. Kobieta dotkneła go fiolką w tych miejscach, gdzie najwięcej zapachu jest wydzielane.
- a teraz rozetrzyj. W ten sposób.- powiedziała zamykając fiolkę i pokazując na sobie na sucho.
Bez słowa powtórzył jej ruchy dokładnie. Uśmiechneła sie. Dała mu fiolkę.
- Na razie weź ją. Za darmo. To w sumie tylko próbka. Jeśli ci się spodobają to przyjdź. Zrobimy ci właściwe pachnidło. Gdybyś miał więcej czasu to moglibyśmy popracować nad paroma zapachami na różne okazje, albo pod twój nastrój. Gwarantuję ci, że odczujesz różnicę. Zarówno we własnym samopoczuciu jak i w tym jak odbierają cię inni.
- Dziękuję pani. Na pewno przyjdę, tylko nie wiem kiedy. Mam strasznie dużo pracy w tygodniu.
- W weekendy tez jesteśmy otwarci. trochę krócej, bo do 15 godziny, ale gdybyś przyszedł rano, to jest wtedy mniej klientów a my mielibyśmy więcej czasu na popracowanie nad twoim indywidualnym zapachem. Większość ludzi woli już gotowe zestawy. Rzadko przychodzą do mnie po radę. nie chcą poświęcić czasu na skomponowanie zapachu specjalnie dla nich. A wcale nie są droższe niż te gotowe.
- W takim razie proszę się mnie spodziewać w weekend. Tylko nie wiem czy ten.
- Dobrze. Zapisze sobie skład tej fiolki, którą trzymasz. A teraz leć, bo się spóźnisz na randkę. I powodzenia życzę.
- Ach. Racja! Do widzenia!- powiedział szybko wychodząc ze sklepu z lekkimi rumieńcami na twarzy.
Fiolke miał troskliwie schowaną, by nic się jej podczas podróży nie stało. Pech chciał, że po drodze wpadły na niego znajome kunoichi. Szczęściem w nieszczęściu, że nie było wśród nich Tsunade.
- Och, Iruka-sensei! Dobry wieczór! Już po pracy?
- Dobry wieczór Anko, Shizune, Kurenai. A już po. Wcześniej dzisiaj skończyłem, bo jestem na 18 umówiony na kolację i spieszę do domu.
- Iruuuukaaaa.... jak ty booooosko pachniesz....- powiedziała Anko wieszając mu się na szyi.
Iruka zrobił się natychmiast czerwony na twarzy. Był kompletnie zaskoczony jej reakcją.
- Anko, jesteś już pijana? Wybacz, ale naprawdę się śpieszę.- wydusił z siebie.
- Iruuuuukaaaa.... ciągle gdzieś gonisz.... Znajdź dla mnie trochę czaaaasuuuu.... Zobaczysz. Baaardzo łaaaadnie ci się odwdzięczę. Baaaardzo będziesz zaaadowolony.- nie dawała za wygraną.
- Eeee... dobrze się czujesz? Chyba masz gorączkę, bo bredzisz.
- Anko! Co w ciebie wstąpiło? Zostaw Irukę w spokoju!- powiedziała Kurenai odrywając ją od bruneta.
- Nnie wiem... jego zapach jest taki oszałamiający i nie mogę mu się oprzeć. Dałabym mu nawet tu i teraz. Wystarczyłoby jedno jego słowo.- wymamrotała.
- To ja już pójdę.- powiedział trochę przestraszony i pobiegł w stronę domu.
Nie miał pojęcia, co w nią nagle wstąpiło. Nigdy się dotąd w jego obecności tak nie zachowywała. Czyżby to ten zapach perfum? Niemożliwe, żeby działał na kogoś aż tak.
Wszedł do domu. Zrzucił niedbale buty. Nie miał czasu na porządne ich ustawianie. Wbiegł do sypialni na łóżko rzucił torbę i ubranie. w samej bieliźnie i z fiolką w dłoni pobiegł do łazienki. postawił ją na półeczce nad umywalką. rozebrał się do końca i wszedł pod prysznic. Nie mógł sobie podarować krótkiego rozkoszowania się po prostu płynącą wodą.
Po chwili zaczął się myć. Jak na faceta przystało jednym żelem umył całe ciało i włosy. umył tez od razu zęby, by mieć świeży oddech. Nie chciał ziać ostatnim posiłkiem. Chyba za bardzo mu zależało zrobić dobre pierwsze wrażenie na Kakashim. Spłukał się. wypłukał jeszcze usta płynem dentystycznym i wyszedł spod prysznica. Użył zapachu, który dostał i w samym ręczniku poczłapał do sypialni wybrać jakieś ubranie. Nigdy nie chodził po domu całkiem nago. Nawet jak był zupełnie sam i nikogo się nie spodziewał.
Otworzył szafę i zaczął przeglądać ubrania. Ku własnemu zdumieniu odkrył, że właściwie to nie za bardzo ma się w co ubrać. Wszystkie jego ubrania wyglądały niemal identycznie. Różniły się tylko kolorem i odcieniem czyli od ciemnego granatu przez szarości aż do czerni. Westchnął zrezygnowany i wyciągnął swój najlepszy golf w odcieniu ciemnej szarości, spodnie o tym samym odcieniu i ciemny, cienki podkoszulek. Ubrał się i poszedł do łazienki do końca wysuszyć włosy i uczesać je klasycznie. Właśnie kończył je upinać, kiedy rozległo się pukanie do drzwi.
- Już idę!- zawołał wychylając się z łazienki.
Podszedł do drzwi poprawiając jeszcze gumkę do włosów. Otworzył drzwi.
- Yo! Gotowy?- Za drzwiami stał białowłosy.
Miał na sobie bardzo zwyczajne ciuchy. Niebieskie dżinsy, jasną koszulkę a na niej jasnoszarą, rozpinaną bluzę z kapturem. Oczywiście twarz ukryta była była pod maską. Nie miał ochraniacza, więc sterczące zwykle włosy nieco opadły. Zawadiacko zakrywając mu lewe oko. Iruka zastanawiał się czy on specjalnie je tak ułożył, czy one same mu tak opadają. Zarumienił się lekko i speszony spuścił wzrok.
- Tylko założę buty i możemy iść.- powiedział cicho i wycofał się do sieni.
Kakashi spokojnie obserwował go. Patrzył jak szybko i zręcznie zawija stopy bandażem i wsuwa w standardowe obuwie. Spojrzał na swoje trampki. No nijak nie pasowało. Iruka wyglądał jakby szedł na poważne i oficjalne spotkanie a nie "przyjacielską" kolację.
Brunet stanął wreszcie przed nim z kluczami w dłoni. Wyszedł i zamknął drzwi.
- Idziemy?- zapytał starając się ukryć swoją niepewność i zażenowanie własnym strojem.
- Tak. A to dla ciebie, Iruka.- powiedział Wyciągając zza pleców rękę, w której trzymał pełną różę.
- D-dziękuję.- zająknął się biorąc od niego kwiat.
Pogładził ją delikatnie palcami. Powąchał. Znów sie zarumienił. Kakashi poczuł gwałtowne uderzenie gorąca w całym ciele i na twarzy, kiedy go tak obserwował. Do tej pory nigdy coś takiego mu się nie przytrafiło. Zbliżył twarz do jego i poczuł delikatny lekko słodki a zarazem ożywczy zapach.
- Bardzo ładnie pachniesz, Iruka.- mruknął mu do ucha.
- D-dziękuję. A ty wyglądasz... tak niecodziennie.- bąknął pod nosem.
- Nie podoba ci się?
- Nie. Wręcz przeciwnie. Wyglądasz w tym naprawdę świetnie.- pośpieszył ze sprostowaniem.- Tylko ja wyglądam gorzej niż sądziłem.- dodał spuszczając głowę.
- Tia. Wyglądasz jakbyś na stypę się wybierał a nie przyjacielską kolację.
- Przepraszam cię. To w sumie moje najlepsze ciuchy. Zwykle nikt mnie nie zaprasza, więc spędzam cały wolny czas w pracy i jakoś nie potrzebowałem innych....
- Chodź. Da się coś na to poradzić.- powiedział lekko zniecierpliwiony łapiąc go za rękę i ciągnąć w tylko sobie znanym kierunku.
Iruka chciał zaprotestować, ale to było mimo wszystko zbyt przyjemne, by się wyrywać jak głupi. Pewnie połowa wioski chciałby być teraz na jego miejscu. Trzymać się z nim za ręce. Zarumieniony bez słowa dał się prowadzić uliczkami Konohy. Weszli wreszcie do sklepu, którego szyldu Iruka nie zdążył nawet zobaczyć. Rozejrzał się po wnętrzu. Było bardzo duże i wszędzie wisiały ubrania. Część z nich była powkładana na manekiny ułożone w różnych pozach. Kakashi znów go pociągnął. Zagłębili się w sklep lawirując między wieszakami i manekinami. Podeszli wreszcie do bardzo szczupłej kobiety w dziwnym stroju.
- Yo, madame.- powiedział Kakashi zwracając na nas jej uwagę.
- Dobry wieczór, Kakashi-san. Czego ci dziś potrzeba?- zapytała z dziwnym akcentem.
- Ubrania na luźną kolację dla tej sierotki.- powiedział puszczając go i popychając w stronę kobiety.
Madame zmierzyła Iruke krytycznym wzrokiem. Chwyciła go za rękę i pociągnęła w stronę przebieralni. Wepchnęła do środka nim ten zdążył zaprotestować.
- Rozbieraj się, skarbie. Zaraz ci coś przyniosę.- powiedziała i zniknęła na sklepie.
Kakashi z zadowoloną miną usiadł sobie wygodnie na sofie przed przebieralnią. Miał wielką ochotę zajrzeć tam jak Iruka stał w samej bieliźnie, ale podejrzewał, że możne czymś zarobić. Najgorzej jednak byłoby gdyby brunet mu się spłoszył. Postanowił, więc poczekać na małą rewię.
Kiedy Madame biegała po sklepie zbierając ubrania, które jej zdaniem będą pasować, do siedzącego na sofie podeszła cicha pomocnica Madame.
- Czy życzy pan sobie czegoś do picia w czasie oczekiwania?- zapytała nieśmiało
- Herbaty.- powiedział beznamiętnie.
- Zaraz przyniosę.- powiedziała znikając na zapleczu.
Po chwili zjawiła się Madame niosąc spora górę ubrań. Porozkładała je na komplety. Wzięła pierwszy z nich i wcisnęła do przebieralni. Po krótkiej chwili zasłona odsunęła się i stanął w niej Iruka. Miał na sobie ciemnoniebieski golf bez rękawów, dość mocno dopasowany do ciała. Apetycznie podkreślał jego mięśnie. Do tego obcisłe czarne spodnie.
- Za ciemne.- powiedział Kakashi bezwzględnie, choć oko aż mu się zaświeciło jak zobaczył smukłą sylwetkę w dopasowanym stroju.
Iruka zniknął za zasłonką. Podał jej komplet i odebrał drugi. Wtedy podeszła pomocnica i podała białowłosemu filiżankę z herbatą. Kakashi podziękował jej lekkim uśmiechem przez maskę. Spłoniła sie i uciekła.
Brunet pojawił się w błękitnym golfie bez rękawów i jasnoniebieskich dzinsach z wyraźnie jaśniejszym pasem na środku, przez całą długość nogawek.
- Nie pasuje.- powiedział beznamiętnie, pociągając łyk herbaty.- bez golfa.- dodał po chwili namysłu widząc, że kobieta sięga po kolejne ubrania.
Iruka naburmuszył się i znów zniknął za zasłonką. wymienił ubrania na kolejny zestaw. Pojawił się tym razem w białym t-shircie i luźnych ciemnych spodniach.
- Zbyt dziecinnie.- wydał wyrok.
Brunet zaczynał się powoli irytować. Gwałtownie zaciągnął zasłonkę. zza niej można było dosłyszeć jak mruczy pod nosem niezadowolony. Madame podała mu kolejny zestaw.
- Jak się ubierzesz to jeszcze nie wychodź.
Iruka burknął coś w odpowiedzi biorąc kolejne ubrania. Po chwili był gotowy.
- Już. Co teraz?
- Chwileczkę.- powiedziała wrzucając do pudełka kilkanaście dodatków i drobiazgów, których Kakashi nie mógł normalnie dostrzec.
Weszła za zasłonkę przy akompaniamencie zdenerwowanego głosu Iruki. Po dość długich marudzeniach i wybrzydzaniu zasłonka odsunęła się i Kakashi ujrzał nowego Irukę. Był widocznie poirytowany. Włosy upięte trochę inaczej z figlarną grzywką po bokach. Miał na sobie koszule z długim rękawem w kolorze kawy z mlekiem. Kołnierzyk i dwa kolejne guziki były rozpięte a koszula lekko rozchylona. Nie była włożona w spodnie w kolorze ciemnego dżinsu. ręce miał włożone w kieszenie spodni. Podtrzymywane były paskiem z czarnego materiału i ozdobną klamrę w kształcie skaczącego delfina. Na prawym nadgarstku miał zawiązane kilka skórzanych rzemyków w barwach ciemnego brązu i czerni.
- Od razu lepiej. Tylko kolor koszuli beznadziejny.- powiedział Kakashi rozkoszując się tym widokiem.
Iruka już chciał cos warknąć do niego i zaprotestować, kiedy Madame zaciągneła zasłonkę i bezceremonialnie zdjęła z niego koszulę przy głośnych, wstydliwych protestach Iruki.
Po chwili wyłoniła sie i powiedziała zadowolonym głosem.
- Kakashi-san. Oto nowe oblicze twojego chłopaka.
Odsuneła zasłonki i oczom białowłosego ukazał się Iruka w błękitnej koszuli z długim rękawem, ciemnych dzinsach, z tymi samymi dodatkami i fryzurą, co poprzednio, ale rękoma założonymi na piersi i wstydliwym rumieńcem na policzkach.
- Cudo.- wyszeptał z niemal nabożną czcią odkładając filiżankę i wstając.
Podszedł. Obejrzał go ze wszystkich stron. Widać było, że jest zachwycony. Iruka odetchnął z ulgą, że to juz koniec tej żenującej rewii. Kakashi przez maskę cmoknął go w policzek i ruszył cały w skowronkach w stronę Madame.
- Spisała się pani wyśmienicie, Madame.- powiedział i zapłacił za nowe ciuchy Iruki.
Wziął firmowa torbę i wrócił do niego. podał mu ją.
- Wrzuć tu swoje stare ciuchy jak chcesz je jeszcze. I możemy iść.
- Najpierw powinienem chyba zapłacić za nowe?
- Nie żartuj. Już wszystko załatwione. Zbieraj się, bo już jesteśmy spóźnieni.
Iruka chciał jeszcze zaprotestować, ale zrezygnował. Później pomarudzi o oddanie pieniędzy za te ubrania. Szybko poskładał ubrania, w których przyszedł i włożył je do torby. Zabrał też różę, którą dostał.
- To już.- powiedział stając przed nim.
- Do widzenia, Madame!- zawołał znów łapiąc Irukę za rękę.
- Do widzenia pani!- pośpieszył za nim znów oblewając się zażenowanym rumieńcem.
- Bawcie się dobrze, chłopcy!- odpowiedziała im i pomachała na pożegnanie perfumowaną, koronkową chusteczką.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro