Kenpai!
Kakashi obszedł stół i odsunął Irukę razem z krzesełkiem. Bez słowa podniósł go i usiadł na jego miejscu. Posadził go sobie bokiem na kolanach, na co Iruka zaczerwienił się.
- Ślicznie się czerwienisz.- mruknął Kakashi cmokając go w rozgrzany policzek.
- Zamknij się zboczeńcu.- warknął próbując wydostać się z jego objęć.
- Oj, no weź.... Nie tego chciałeś? Uwieść mnie? Tak zmysłowo pachniesz.... nowe perfumy, prawda? Do tego najwspanialszy prezent na świecie. Edycja specjalna mojej ulubionej książeczki. Nie wiem jakim cudem ci się udało zdobyć ten egzemplarz z autografem, ale tak mnie uszczęśliwiłeś, że chcę ci się odwdzięczyć. Dać ci to, o czym marzysz...- wymruczał mu do ucha owiewając je gorącym powietrzem i zaczynając całować, gdzie tylko zdołał.
Iruka walnął go w głowę i wyszarpnął się. Sam nie wiedział czy faktycznie tego chciał czy jednak nie. Wahał się między zrobieniem awantury i ucieczką z tego miejsca. Tylko, że jak ucieknie to będzie definitywny koniec tej znajomości. Przecież faktycznie, specjalnie dla niego poszedł po nowy zapach. Sam chciał coś namiętnego i uwodzicielskiego, żeby go zdobyć. Zdecydował się na dobitne wyrażenie swojego zażenowanego niezadowolenia.
- Ty stary perwersie! Jak byś nie zauważył jesteśmy w publicznym miejscu, a ty się dobierasz! Nie wstyd ci, bakadora?!
- Wszystko, co zechcesz, ale dlaczego stary?- jęknął
Iruka aż się zapowietrzył. To pytanie i mina skruszonego psa zupełnie go rozłożyła. Usiadł tam gdzie stał, bezmyślnie gapiąc się jak Kakashi położył uszy po sobie i najbardziej przejął się tym, że stary, a nie zboczony i głupi. Prze dłuższą chwilę nie wiedział jak ma na to zareagować.
- Po prostu tego nie rób. Mnie to nie bawi i nie jest przyjemne. Jestem chyba za trzeźwy i coraz bardziej chcę wrócić już do domu.- burknął pod nosem, czerwieniąc się.
Kakashi chciał coś odpowiedzieć, ale wtedy pojawił się kelner. Miał zmieszaną minę.
- Przepraszam bardzo, panów. Kazano mi zwrócić uwagę, że są panowie odrobinę za głośno. Czy mogę jakoś pomóc?
- Hmm... chyba będziesz mógł pomóc. Tak podejrzewam.- powiedział Kakashi ze stoickim spokojem, choć lekko wstawionym głosem uśmiechając się wrednie pod maską.
Wstał. Czuł, że jest obserwowany przez parę orzechowych, lśniących gniewem i alkoholem oczu. Podszedł do kelnera. Ustawił się tak, by Iruka dobrze wszystko widział. Chwycił zaskoczonego mężczyznę za szczękę i nie zdejmując maski pocałował go.
- Kakashi... jeśli masz zamiar podrywać wszystkich facetów w zasięgu wzroku, całować się i łajdaczyć jak tania dziwka, to beze mnie.- warknął i wstał.
Żwawo ruszył w stronę baru. Widać było, że jest równocześnie wściekły i zrozpaczony.
- Och, jednak zazdrosny.- mruknął Kakashi puszczając kelnera.- Pomogłeś. Bardzo. Będziemy już cicho. Powiedz na barze, że mój brunecik ma otwarty rachunek. Niech pije ile chce. Na mój rachunek.
- Do-dobrze.- wydusił z siebie cały czerwony i szybko się oddalił.
Kakashi tylko usiadł przy stoliku i popijając herbatę obserwował sytuację przy barze. Miał nadzieję, że kelner nie będzie ryczał na głos, że on na to pozwolił. Niech Iruka myśli, że zemści się pijąc na umór i na jego koszt.
Iruka tymczasem usiadł przy barze i chwilę się namyślał, czy na pewno tego chce. Widział, że kelner przylazł i coś szepta barmanowi na ucho. Patrzył na niego wzrokiem pełnym nietrzeźwej nienawiści. Barman pokiwał tamtemu głową i podszedł.
- Życzy pan sobie czegoś do picia?
- Tak. Chcę drinka. Jakiegoś dobrego. Pan się nie ogranicza. Będzie szło na rachunek Hatake.
- Rozumiem. Już podaję. Mam parę naprawdę dobrych propozycji.
- Chcę spróbować je wszystkie.- rzucił radośnie.
Barman uśmiechnął się. Ludzie zwykle wymiękają po dwóch, trzech, a ten facet już był wstawiony. Dawał mu góra dwa. Zmieszał pierwszy i podał mu.
- Pański drink.
- dziękuję.- odpowiedział i wziął szklaneczkę.
Niespiesznie wypił go. Postawił szklaneczkę.
- Dobry, tylko trochę zbyt wyraźnie mocny.
- Mogę zrobić inny, trochę słabszy.
- To chcę.
Barman znów się tylko uśmiechnął i zrobił drinka. Podał mu i patrzył na jego reakcję. Był szczerze zaskoczony, ale i zachwycony, gdyż brunet wypiwszy go wcale nie wyglądał jakby miał zaraz spłynąć ze stołeczka albo zasnąć na blacie. Doszedł do wniosku, że musi mieć naprawdę mocną głowę do picia.
- Jeszcze jeden czy kończymy?- zapytał.
- Jeszcze!- wykrzyknął ten radośnie.
- Twardy z pana zawodnik. Ludzie zwykle wymiękają już na tym etapie.
Iruka tylko uśmiechnął się radośnie i szeroko. Barman z przyjemnością zrobił mu kolejnego drinka. Postawił przed nim i poszedł obsłużyć innego klienta, który niestety się pojawił.
Jak tylko zrobił tamtemu drinka, to wrócił do bruneta, który i z tym sobie poradził.
- Hej, twardzielu. Jak masz na imię?
- Po co ci to?
- Wiesz... mamy tu taką małą ścianę rekordów. Jeśli wypijesz jeszcze przynajmniej jednego, pobijesz rekord, a chciałbym wpisać pod nim chociaż twoje imię, żeby to nie był rekord anonima, a poza tym jeśli utrzymasz go tydzień to otrzymasz od nas nagrodę pieniężną. I tak co tydzień, póki ktoś cię nie przebije.
- Wchodzę w to! Iruka jestem, a ty?
- Barman Hoe. Miło mi cię poznać. Nie masz nic przeciwko pseudonimowi: twardziel?
- Do twardziela jeszcze mi daleko, ale niech będzie. Kiedyś może zasłużę na ten tytuł. Polewaj, Hoe-san!
- Z przyjemnością.
Zrobił mu kolejnego drinka, który oczywiście wyglądał inaczej niż poprzedni. Nie było jak na razie więcej klientów, więc patrzył jak brunet najpierw ogląda drinka, potem wącha, by na koniec wypić go niemal na jednym oddechu. Taki ktoś jeszcze mu się nie trafił. Sporadycznie zerkał wokół, czy aby ktoś jeszcze się nie pojawi, kogo trzeba będzie obsłużyć.
Po kolejnym Iruka już nie był taki radośnie chętny do picia, ale i tak jeszcze jednego zażądał.
Wtedy pojawił się Kakashi z torbą, w którą miał wetknięta różę.
- Ty już masz dosyć. Idziemy do domu.- zakomenderował i chwycił za rękaw z łatwością ściągając ze stołka.
- Mój driiink.- zaskomlał i w ostatnim momencie chwycił szklaneczkę.
Zanim Kakashi zdążył zareagować był już w połowie. Białowłosy niechętnie pozwolił mu dokończyć. Odstawił pustą szklaneczkę, którą wyciągnął mu z ręki.
Iruka kompletnie zalany burknął coś kompletnie niezrozumiale, ale robiąc do tego dziarską minę. Ruszyli w stronę wyjścia. Szli powoli, gdyż Iruce widocznie zaczynały się już nogi plątać. Byli zaledwie w połowie drogi do wyjścia, kiedy Iruka drżąc zatrzymał się.
- Niedobrze mi.- jęknął i odpłynął w falujące przestrzenie alkoholowego niebytu.
- No pięknie.- mruknął Kakashi biorąc zalane zwłoki na ręce.
Oczywiście wszystko ucichło i w napięciu obserwowało rozwój sytuacji. Białowłosy w nieprzytomnym brunetem na rękach w milczeniu opuścił lokal.
Kiedy tylko znalazł się na zewnątrz złożył technikę teleportacji i zniknął.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro