Akatsuki atakuje?!
Iruka obudził się z wielkim kacem. W ustach miał istną pustynię. Zwlókł się z łóżka. Ignorując wstydliwy fakt posiadania na sobie wyłącznie bielizny zszedł na dół. Podążał za zapachem kawy i jedzenia. Wszedł do kuchni, po której krzątał się równie ubrany Kakashi.
- Dzień doberek, skarbie.- powiedział radośnie Kakashi odwracając się w jego stronę.
- Kawy?- zapytał Iruka niezbyt przytomnie, mrużąc zmęczone oczy.
- Au. Zostałem sprowadzony do roli kawomatu.
- nie jęcz. Nie trza było mnie wczoraj spić.- warknął czując tylko pulsujący ból głowy.
- Proszę, kawa. Zjesz coś?
- Nie. Mdli mnie na sam widok jedzenia.
- Ejże. Moja kuchnia nie jest aż taka zła. Może to nie Ichiraku, ale jadalne. Słowo.
- Daj ty mi spokój. Łeb mi pęka przez ciebie.
- Wypij kawę. Idź pod prysznic i wracaj. dam ci coś na kaca i zjesz coś lekkiego.
- Prysznic to dobry pomysł.- powiedział i dopił kawę.
Wstał i poszedł pod prysznic. Chłodna woda orzeźwiała i nieco koiła uczucie kaca. Wszedł ponownie do kuchni w slipach i małym ręczniku na głowie. Usiadł bez słowa przy stole.
- Proszę. najpierw wypij to a ja już podaję śniadanko.- rzucił wesoło stawiając przed nim kubek z podejrzaną zawartością.
Iruka wziął kubek i powąchał zawartość. Pachniało ziołami, więc spodziewał isę raczej gorzkiego smaku. Wypił duszkiem.
- Paskudztwo.- mruknął.
- Ale skuteczne. masz zjedz. a potem idziemy potrenować.
- Nigdzie nie idę. słońce to chyba będzie zabójstwem.
- Nie będzie. nie będzie.
- Nie mam w czym iść. trochę mi jednak szkoda tego nowego ubrania.
- To jedz a ja ci czegoś poszukam. Gdzieś miałem awaryjne.- powiedział wychodząc z kuchni.
Iruka niechętnie sięgnął po przyrządzone przez białowłosego jedzenie. Ugryzł i żuł chwilę bez przekonania. Stwierdził, że faktycznie jest takie złe jak się wydawało. Najbardziej jednak był zaskoczony tym, że mdłości zaczęły powoli ustępować a w ich miejsce pojawił się głód. Zjadł połowę porcji. Poczuł silne pragnienie i postanowił się sam obsłużyć i zrobić sobie herbaty. Gdzieś z góry dolatywały go stłumione odgłosy wyrzucania wszystkiego i klątw rzucanych przez Kakashi'ego. Mimo wszystko uśmiechnął się do siebie pod nosem. Wciąż nie miał zielonego pojęcia czym takim zwrócił na siebie uwagę legendarnego, kopiującego ninja. Co było w nim takiego, że Kakashi tak się stara i widocznie mu naprawdę zależy na pogłębianiu i zacieśnianiu ich relacji. No, może nie najlepiej się do tego zabrał pozwalając mu tyle wypić, ale chyba nie miał złych intencji. Po prostu nie wiedział jak się do tego zabrać. Prywatnie zdawał się być naprawdę miłym facetem. Ciekawe czy go pokocha?
Iruka nagle potrząsnął głową zaskoczony i trochę jakby zawstydzony tokiem swych myśli.
- Niebiosa. O czym ja myślę? Kakashi na pewno nie jest jednym z tych. Ja w sumie przecież też nie, więc stąd ten pomysł? Jestem aż tak zdesperowany?
Dalszy ciąg tych rozważań przy śniadaniu przerwało mu wejście Kakashi'ego z jakimś zawiniątkiem. Przeżuwając właśnie spojrzał pytająco na niego.
- Znalazłem. Powinno być na ciebie dobre.- powiedział wlot rozumiejąc spojrzenie.
Wyglądał na wielce z siebie zadowolonego. Stał z miną zwycięscy. z miną?...
Do Iruki dopiero teraz dotarło, że Kakashi nie ma na twarzy maski. Zakrztusił się. Białowłosy położył zawiniątko na krześle obok i zaczął klepać bruneta po plecach.
- Dzięki.- wychrypiał wreszcie Iruka.
- Zawsze służę pomocą.- powiedział uśmiechając się.- Widzę, że moje papu jednak zasmakowało?
- Tak. Przepraszam, że sądziłem, że to może być niejadalne.- powiedział spuszczając wzrok i momentalnie się zarumienił.
- Słodziutko wyglądasz jak się tak zawstydzasz, Iruś.
- Nie wiem, czy ktoś ci to mówił, ale... masz strasznie piękną twarz. Jak ideał piękna. Chyba zaczynam rozumieć skąd ta maska.- wydusił z siebie na jednym oddechu.
- To pierwsze słyszałem parę razy. Jednak nie sądziłem, że ktoś może to chociażby spróbować zrozumieć. Zawsze było: przecież jesteś szalenie przystojny. Nie rozumiem czemu ją ukrywasz pod tą paskudną maską...
- Nie jest paskudna. Wiesz... kiedy dorobiłem się tej blizny na twarzy... też chciałem się ukryć za maską. Nienawidziłem jej. Do czasu aż ktoś mi powiedział, że... że nie jest taka zła, że wyglądam jak prawdziwy wojownik. Przytoczył nawet parę przykładów ninja, którzy również mieli blizny na twarzy i jakoś ich nie ukrywają. Ten ktoś powiedział, że lubi moją bliznę. Wiem, że jestem trochę prymitywny, ale to spowodowało, że ją zaakceptowałem. To doświadczenie spowodowało, że potrafię zrozumieć kogoś, kto ukrywa swoje. Nawet te nie fizyczne. Nie wiem czy tak jest naprawdę, ale sądzę, że ukrywasz pod maską tą cudną twarz ponieważ nie opędziłbyś się od natrętnych adoratorek i adoratorów. Taką twarz ciężko zapomnieć, co nie jest dobre dla ninja. A może po prostu kryjesz się za nią, ponieważ daje ci poczucie bezpieczeństwa. Odgradzasz się nią od pewnych rzeczy, zdarzeń, emocji. Przepraszam. Gadam za dużo i pewnie bez większego sensu.
- Nie tak znowu bez sensu. Inni mogą nazywać cię głupcem, ale dla mnie jesteś geniuszem. Nie wiem jakim cudem, ale zrozumiałeś mnie tak, jakbym to ja ci się spowiadał. Jakbyś czytał mi w duszy. Jakbyś był jej połową.- powiedział biorąc delikatnie jego twarz w dłonie i unosząc lekko.
Patrzył na tą lekko zarumienioną wstydliwym rumieńcem twarz. W te duże orzechowe oczy.
- Przepraszam, Iruś.
- Za co?- w jego oczach odmalowało się szczere zdumienie.
- Za to.- powiedział całując go namiętnie i równocześnie drapieżnie.
Iruka był tak tym zaskoczony, że w pierwszym momencie kompletnie nie był w stanie nic zrobić. To co się właśnie działo było tak nierealne i tak dziwne, że nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Kakashi go całował. I to jak zachłannie. Jego usta były tak zaskakująco twarde ale równocześnie zmysłowe. To nie było nieprzyjemne. Wręcz przeciwnie, ale...
- Nie.- Wydusił z siebie.
Odepchnął go bez przekonania drżąc w środku cały. Czuł się trochę roztrzęsiony. Jednocześnie pragnął jego dotyku i jakoś go to odrzucało.
- Dlaczego? Zrobiłem coś źle? Wczoraj powiedziałeś, że ci się podobam.
- Byłem pijany. Pewnie wiele osób ci to mówiło. W dodatku na trzeźwo. Dlaczego więc ja?
- Bo tylko ty widzisz we mnie człowieka a nie narzędzie czy niedotykalny obiekt zachwytu.
Po prostu. Bo tylko ty mnie rozumiesz. Nie chcesz mnie? Brzydzisz się tym?
- Przepraszam. Ja... się chyba nie nadaję. Nie będę potrafił ci dać tego, czego pragniesz. Bardziej chyba się boję, że weźmiesz co będziesz chciał, znudzisz się i porzucisz mnie z rozdartym wnętrzem. Przepraszam.
- Pragnę cię, Iruka-sensei. Jesteś nauczycielem. Naucz mnie miłości. Proszę.
- Dasz mi się zastanowić na spokojnie? Wolę nie podejmować decyzji na kacu.
- Jasne. Poczekam ile będzie trzeba. No... może nie za długo. To, co? Trening?
- Dobrze. Przebiorę się i możemy ruszać.
- Cudnie.
Iruka wstał i zabrał zawiniątko. Poszedł do łazienki się przebrać. Kakashi natomiast sięgnął do lodówki. Nalał sobie soku i usiadł na krześle. Rozmyślał nad tym, co się właśnie wydarzyło. Tak bardzo nie chciał go spłoszyć a jednak chyba to zrobił. Trochę się bał, że dostanie kosza. A tak właściwie to czuł się tak, jakby właśnie Iruka mu odmówił. Cóż. tak właściwie to mu odmówił, ale zostawił nadzieję, że może zmieni zdanie.
Właśnie kończył pić, kiedy pojawił się Iruka. Miał na sobie identyczny strój jak Kakashi. Nawet maskę zaciągnął na twarz. I miał rozpuszczone włosy. Kakashi aż usta otworzył ze zdumienia. Gapił się na niego jak na jakąś niematerialną istotę.
- Aż tak źle wyglądam?- zapytał Iruka lekko się znowu rumieniąc.
- Nie. Wręcz przeciwnie. Przepięknie wyglądasz w rozpuszczonych włosach.
- Wolę jak są związane. To chyba podobna zależność. Nikt dotąd nie widział mnie w rozpuszczonych włosach tak jak ciebie bez maski.
- Masz rację.- zaśmiał się nagle.- To chodźmy zanim nam dzień minie na tych zachwytach.- rzucił radośnie wstając i zaciągając maskę na twarz.
- Kakashi?
- tak?
- Nie masz nic przeciwko, że tez ja zaciągnąłem na twarz?
- Nie. No skąd? Wyglądasz co prawda jak nie Iruka, ale to tym bardziej interesujące.
- To skoro tak, to chodźmy.
Wyszli przed dom. Kakashi niespodziewanie objał Irukę i szybko złożył ręczne pieczęci. Przeteleportował ich wprost na ćwiczebną polanę. Puścił go. Iruka czerwony na twarzy walnął go w głowę.
- Baka!
- auć. nie musiałeś tak mocno.
- Dostaniesz za każdym razem jak uznam że robisz coś zboczonego.
Kakashi uśmiechnął się szeroko. Miał wielka ochotę go pocałować. Ten jednak jakby to przeczuwając, odskoczył w tył i dobywając kunai'a rzucił wyzywająco.
- zaczynajmy.
- ech. Jak nic czytasz mi w myślach.- jęknął zrezygnowany.
Tym razem Iruka uśmiechnął się szeroko. Natarł. Kakashi nie spodziewał isę tak szybkiego ataku i ledwo skontrował. Postanowił wytestować zarówno siłę jak i pozostałe umiejętności chuunina. Słyszał wiele plotek na temat siły i umiejętności chuunina z poziomą blizną na twarzy. Podobno spokojnie mógłby dorównać jouninowi, tylko z niewiadomych przyczyn nigdy nie przystąpił do egzaminu. Kakashi atakował, unikał i kontrował ataki Iruki. Musiał przyznać, że te były dość prezcyzyjne i nie takie słabe. Chociaż zdawało mu się, że brunet nie przykłada się za bardzo. Od swojego podopiecznego usłyszął kiedyś, że jego dawny nauczyciel z akademii tak samo jak on kocha ramen. Postanowił to wykorzystać.
- Hej, Iruś! Mam propozycję! krzyknął zatrzymując się w ruchu.
- Jaką? Już się poddajesz?- rzucił w odpowiedzi wyzywająco.
- Nie. Brzmi ona tak: Jeśli do pory lunchu złapiesz mnie, unieruchomisz albo zniechęcisz do dalszej walki, to postawię ci ramen w Ichiraku.
- Myślisz, że nie dam ci rady, panie geniuszu?
- A zakład? O miskę ramenu. Albo dwie!
- Zakład!
- I żadnych forów. Walczymy na poważnie.
- Zgoda!- odpowiedział uśmiechając się pod nosem.
Szybko wyciągnął z kieszeni notkę i przykleił ją do swojej bluzy. Złożył krótką pieczęć ręczną i zniknął białowłosemu z oczu. Ten zaskoczony zamiast się ruszyć stał dalej w jednym miejscu. Nagle poczuł dość silną aurę czakry a sekundę później silnego kopa na tyłku. Prawie się przewrócił. Odwrócił się, ale nikogo już tam nie było.
- Tak się chcesz bawić?- rzucił w eter i podniósł ochraniacz.
Otworzył oko i w ostatnim momencie spostrzegł lekkie zniekształcenie obrazu przed sobą. Jeden atak zablokował, ale nie spodziewał się drugiego. Kunai zadrasnął go tuż nad maską w policzek. Kakashi szybko sięgnął niemal na oślep i chwycił coś. pociągnął. Iruka odskoczył w tym momencie i pieczęć maskująca została w ręku białowłosego.
- Dobrze, że nie powiedziałem: do pierwszej krwi. Cwany jesteś Iruka-sensei.
- Nie lekceważ mnie tylko dlatego, że mam niższą rangę.- odparował.
- Ha! Poznaj więc prawdziwą moc kopiującego ninja!- krzyknął i natarł na Irukę.
Kunaj uderzył o kunai z brzękiem stali. Siłowali się chwilę. Nagle Iruka odskoczył i zaczął składać technikę. Kakashi dokładnie powtórzył jego ruchy.
- Kirigakure no Jutsu!
Okolicę spowiła gęsta mleczno biała mgła. Wśród której rozległ sie śmiech Iruki. Śmiech pełen łobuziarkiesgo rozbawienia.
- Miałeś być poważny, Kakashi.- szepnął mu do ucha przykładając kunai do gardła.
- Cholerka. Nie sądziłem ,że znasz tą technikę, ale skoro jej użyłeś to nie masz już za wiele czakry.- odpowiedział ze stoickim spokojem.
- Mam jej więcej niż myślisz.- mruknął robiąc mu delikatne nacięcie na szyi.- Poddajesz się?
- Nigdy!
Iruka znów się zaśmiał i zniknał we mgle.
Kakashi odwrócił się tylko po to, by zobaczyć pędzącą w jego stronę kulę ognia. Wykonał błyskawiczny unik. Mimo tego ogień musnął jego ubranie przyczerniając je i lekko nadpalając w paru miejscach.
- Chcesz mnie zabić?!- ryknął w eter, ale nie otrzymał odpowiedzi.
Wtedy przypomniał sobie, że Iruka przeciez zranił go dwukrotnie, więc na jego ostrzu jest ślad krwi.
- Dobra. Sam tego chciałeś.- burknął i wyciągnął zwój przywołania. ukłuł się w palec i rozwinąwszy zwój zamaszyście maznął swoją krwią.- Kuchiyose: Doton: Tsuiga no Jutsu!- Wypowiedział wykrzywiając usta w koślawym, wrednym uśmieszku.
Ninkeny jeszcze nigdy go nie zawiodły. Sądził, że jest już po walce. Trzeba tylko dotrzeć w miejsce, gdzie unieruchomią cel. A potem można chwile podrwić, że przegrał zakład.
Na koniec może wspaniałomyślnie i tak zabrać go na ten ramen. Bo czemu nie?
Mgła świetnie niosła wszelkie dźwięki. Ku swemu zdumieniu usłyszał skomlenie swoich ninkenów. Pobiegł tam. To co zobaczył było zarówno przerażające jak i zabawne. Wszystkie psy wbiły się kłami w jeden z trzech pali pola ćwiczebnego. mniej więcej pośrodku wbity był kunai z kroplą krwi. Kakashi był naprawdę pod wrażeniem zarówno wiedzy jak i jej wykorzystania w praktyce przez tego niepozornego chuunina. Zdawał się doskonale wiedzieć jakimi technikami włada i przewiduje jego ruchy. No to mu się jeszcze nie przytrafiło. No. może poza jednym wyjątkiem jak Minato go rozpracował. Jednak to były stare czasy. Podrapał się po głowie. Nic praktycznie nie wiedział o umiejętnościach chuunina. Teraz się tylko domyślał, że dobrze włada uwolnieniem wody, więc może się spodziewać ataków z tego żywiołu. Jeśli to jego żywioł to nawet Sharinganem nie wyczuje jego czakry. Ta sama natura, co mgły. Jednak użył też techniki: katon. Doprawdy intrygujący przeciwnik mu się trafił.
- Długo tak będziesz dumał? Nudzę się.- usłyszał nagle za plecami.
- Jak mnie znalazłeś w tej mgle?- zapytał odwracając się.
- Jesteś taki głośny...
Kakashi już miał coś odpowiedzieć kiedy w jego stronę nadleciała notka. Zaklął pod nosem i wykonał kolejny unik. Notka wybuchła małym płomieniem i niemal cała spalona opadła na ziemię. Zauważył rozmazaną sylwetkę w pobliżu i postanowił użyć połączonej techniki. Szybko złożył technikę pocisk ziemnego smoka. Następnie wykonał kolejne pieczęcie
- Katon: Karyūdan.- powiedział i plunął ogniem w tamtą stronę podpalając pociski ziemnego smoka, co wywołało długa serie wybuchów.
Pobiegł w tamtą stronę lecz nie zauważył ciała Iruki. Zupełnie jakby go tam nie było.
- Meh. Rozwaliłeś mi klona.- usłyszał znowu za plecami.
Odskoczył i użył klasycznej wersji Katon. Znów spudłował, co zaczynało doprowadzać go do frustracji. Na jego szczęście mgła zaczeła się rozwiewać i zobaczył, że Iruka w sumie stojący nie tak daleko, odwrócił się i zaczął biec w stronę lasu.
- Nie tak prędko.- mruknął składając technikę uwolnienia yang by wzmocnić siłę rzutu. wypuścił serię shurikenów i kunai w jego stronę.
Usłyszał niezadowolony okrzyk i nagle zobaczył, że Iruka upadł na ziemię. Wyglądał to zupełnie tak jakby się potknął. Kakashi jakoś nie bardzo chciał w to wierzyć. Biegł w jego stronę, ale zboczył nieco z prostej linii, by nie wpaść na ewentualną pułapkę po drodze.
Iruka nagle zerwał się z miejsca i wbiegł do lasu. Kakashi przebiegając obok tego miejsca zauważył notkę i zatrzymał się. Leżała tylko jedna. Nieopodal spostrzegł odrobinę czerwieni, co sugerowało, że któryś z shurikenów albo kunai go dopadł. Musiał być ostrożny. W lesie jest znacznie więcej okazji do zastawiania tego typu niespodzianek. Zanim zdecydował się wskoczyć na drzewo wszystkie je obejrzał. Nie były opieczętowane. Wskoczył na pierwsze i ruszył górą w pościg za uciekinierem. Dopadł go szybko na skraju polanki jak opatrywał sobie nogę. Właśnie miał zeskoczyć, kiedy Iruka gwałtowniej poruszył głową. Kakashi zamarł w bezruchu. Obserwował. Widział jak brunet kręci głową i przechyla ja raz w jedną raz w drugą stronę. Nasłuchiwał. Po chwili wrócił do bandaża. Wtedy Kakashi zdecydował się na ruch. Zeskoczył z drzewa zdawało się, że wprost na plecy chuunina, jednak ten spostrzegł się i zerwał do ucieczki. Niestety trochę za późno. Kakashi złapał go w pasie i przewrócił. Siłowali się dobra chwilę obracając tak, że raz jeden raz drugi był na górze. To siłowanie się ostatecznie wygrał Kakashi, który wykorzystując sytuację usiadł na nim okrakiem. Ręce przycisnął mu do ziemi. Nachylił się z wrednym uśmieszkiem. Iruka próbował się oswobodzić, ale już trochę był zmęczony i powoli zaczynało mu brakować sił.
- Co się tu dzieje? Kim on jest? Kakashi?- zapytało dwóch strażników bramy pojawiając się tuz za nim.
- Co wy tu robicie? Nie powinniście pilnować bramy?- opowiedział pytaniem na pytanie.
Był trochę zły, że przeszkodzili mu w akcji skradania kolejnego całusa od Iruki. Strażnicy nie zdążyli odpowiedzieć, gdyż Iruka wykorzystał moment tego zamieszania, by się oswobodzić. Podkulił nogi i kopnął Kakashi'ego w brzuch strącając go z siebie. Zerwał się z miejsca i zniknął po drugiej stronie polany.
- Zepsuliście mi łowy. Znowu będę musiał go ganiać. A pora lunchu się zbliża. Jeśli zostały mu jeszcze notki...
- Kim jest ten ninja. Dlaczego walczyliście?
- To trening na wysokim poziomie a on jest nawet dobry. Ale co was tak nagle zainteresowała nasza mała potyczka?
- Ktoś widział, że walczysz z ninja bez oznaczeń, i że ten ktoś jest naprawdę dobry. Powiadomił nas i Anbu, że to może być ktoś z Mgły albo Akatsuki. Dlatego tu jesteśmy.
- Akatsuki? Iruka nie jest zdrajcą.- zaśmiał się krótko, bo coś sobie uprzytomnił.- Cholera. zapomniałem o ochraniaczu!- krzyknął i popędził w stronę, gdzie zniknął Iruka.
Dość spory kawałek od polany usłyszał odgłosy walki i jakąś rozmowę. Zaklął szpetnie. Iruka nie ma szans przeciwko członkom ANBU. Zanim dotarł na miejsce było już po walce. Zobaczył jak dwóch z nich trzyma szarpiącego się Irukę i składają pieczęć teleportacji.
- Tenzou! Stój!- ryknął zbliżając się.
Wołany zatrzymał się i odwrócił. Dał znać swoim ludziom by znikali a sam został czekając na swojego senpai.
- Kakashi-senpai. Jesteś ranny?- zapytał patrząc na białowłosego z paroma zadrapaniami i lekko przywędzonym ubraniu.
- Nie. To ledwo draśnięcie. Odwołaj swoich ludzi. Ktoś was wprowadził w błąd.
- Nie ma ochraniacza. Walczyliście chyba na poważnie.
- Ugh.. Zapomniałem o tym szczególe. Gdzie go zabrali? Udowodnię, że to nie jest wróg.- warknął.
- Do sali przesłuchań. Chodźmy.
Teleportowali się. Kakashi wpadł do środka. na środku sali siedział Iruka przywiązany do krzesła. Wyglądał na niezbyt prytomnego. Najwyraźniej był pod wpływem, którejś z technik przesłuchania. Podszedł do nich.
- Co wy wyrabiacie? On nie jest wrogiem! Już nawet potrenować walki nie można?
- Nie ma żadnych oznaczeń. Dostaliśmy informację o niepokojącej walce w pobliżu wioski.
- I nawet nie próbowaliście tego zweryfikować?! Udowodnię wam, że to nasz.
Podszedł do siedzącego, który kompletnie na nicc nie reagował. Podniósł mu głowę. Zerwał z twarzy maskę. sięgnał do kieszeni i wygrzeał jakąś gumkę. niedbale zebrał jego włosy i zwiążał w kitkę. Trzymając mu głowę odsunał się w bok, by wszyscy widzieli.
- To Iruka- sensei, kretyni.
ANBU przyjrzeli się pojmanemu mężczyźnie.
- faktycznie. Teraz widać kto to jest.
Jak mieliście podejrzenie trzeba było mnie zapytać z nim walczyłem a nie działać bez sprawdzonych informacji. Tenzou mamy do pogadania. Zdejmijcie z niego technikę.
Jeden z nich ruszył się. szybko złożył pieczęci odwołania techniki. Kakashi rozciął krępujące Irukę więzy. Ten początkowo bezwładnie runął przed siebie. Kakashi był na to przygotowany. kucając przed nim złapał go i ponownie oparł o oparcie krzesła.
- Kakashi? Co się stało?- wymamrotał niezbyt jeszcze przytomnie.
- Zaszło pewne nieporozumienie. Kretyni uznali, że jesteś Akatsuki.
- Aakatsuki?- powtórzył jak echo.- że niby ja?
- Mhm... przerwali nam trening. Jak noga?
- Co?!
- Wybacz nam ta pomyłkę sensei.- Tenzou jako kapitan podszedł do niego, mimo przeczącego kiwnięcia głowa Kakashi'ego.
- Przez was przegrałem!- krzyknął zrywając się z miejsca. wyprowadził błyskawiczny prosty.
Wszyscy byli pod wrażeniem szybkości z jaką zadziałał a po chwili i siły ciosu. Maska na jego twarzy pękła. Połowa odpadła. Kakashi wykazał się równie dobrym refleksem i zanim spostrzegli zasłonił mu oczy dłońmi.
- Iruka-sensei. Zamknij oczy i odwróć się twarzą w moją stronę.- głos Kakashi'ego był dziwnie twardy i zimny.
Brunet zadrżał i zawahał sie mozę trzy sekundy. Nie miał za wielkiego wyboru, więc postanowił mu zaufac. Zamknął oczy i obrócił się. Stał z zamkniętymi oczami prosząc w myślach, by temu nie zachciało się go całować przy nich. Kakashi natomiast Przycisnął go do siebie. głowe wtulił sobie w ramię. Spojrzał zły na zebranych, którzy tylko milczeli. złożył pieczęcie i zniknęli. Pojawili się tuz obok budki z ramenem.
- Już jest bezpiecznie.- powiedział wciąż jeszcze dość nieprzyjemnym głosem.
- Kakashi?
- hm?
- czy ja pójdę do więzienia za uderzenie członka ANBU?- zapytał nie wydostając się z jego objęć i drżąc wyczuwalnie.
- Nie tym razem, Iruś. Oni zawinili pierwsi. A do takiej pomyłki to nie będą się chcieli przyznać. Wiesz... Sam chciałem walnąć kapitana tych kretynów.- powiedział już znacznie cieplejszym i jakby nieco rozbawionym głosem.
- Ale i tak przegrałem mój ramen.- powiedział ze smutkiem.
- W sumie to nie do końca. Jednym z warunków było unieruchomienie mnie, prawda?
- tak.
- A przyciskając cię do ziemi, żebyś mi nie zwiał byłem tak unieruchomiony, że nawet nie mogłem sięgnąć i zdjąć maski, by skraść ci buziaka.
- Zboczuch.- burknął Iruka rumieniąc się lekko.
- Cały twój.- roześmiał się.- Chodź. Postawię ci ramen. Zgodnie z obietnicą.
Iruka oderwał się od niego niechętnie. Nie patrzył mu w oczy próbując się uspokoić. Kakashi jakby pojął to i ruszył przodem. Iruka szybko do niego dołączył. Akurat pora lunchu się skończyła i nikogo w pobliżu nie było.
- to jaki sobie życzysz?
- Chcę z kurczakiem.
- Yo, dziadku. Ramen z kurczakiem dwa razy prosimy.- odezwał się.
Stary kucharz odwrócił isę i spojrzał na przybyłych. Raczej niespotykany duet.
- Już się robi Kakashi-san. Dzisiaj z Iruką-sensei do towarzystwa?
- Tak. Postanowiłem się zaprzyjaźnić.- powiedział uśmiechając się.
- Świetny wybór i przyjaciela i miejsca, Kakashi-san. Iruka-sensei, to bardzo miły i przyjazny człowiek. Dzieci go kochają. A on kocha ramen.
Kucharz i Kakashi zaśmiali się. Iruka spłonił sie i spuścił wzrok. Nie spodziewał ise usłyszeć od niego takiej opinii. Wolał nic nie odpowiadać. to zwykle kończyło się jeszcze większym rozbawieniem. Zrobił tylko naburmuszoną minę.
- Wyglądasz uroczo. Jak mały łobuz.- szepnął mu Kakashi do ucha.
- A gdzie twój blondwłosy towarzysz miski, Iruka-sensei?- zapytał łagodnie podając im miseczki.
- Dzisiaj ma wolne od treningów. Na mieście też go coś nie widać. Miałem w sumie go odwiedzić, ale Kakashi mnie zaprosił, więc postanowiłem skorzystać. To się chyba rzadko zdarza, żeby on kogoś zapraszał na ramen.
- A to prawda.- odpowiedział.
Nie kontynuował rozmowy dając im możliwość spokojnego zjedzenia posiłku.
Zjedli. Kakashi spojrzał na Irukę. Wzrokiem zjechał w dół i zobaczył czerwoną plame na bandażach. Brunet też wydawał się być jakby zmęczony.
- Jak noga? Nie chciałem trafić cię tak mocno. Mogę ci to jakoś wynagrodzić?- zapytał a w jego głowie pojawiło się tysiąc możliwości. Jedna bardziej zboczona od drugiej.
- Chcę dokładkę.- zażądał robiąc łobuzerska minę.
- He?!
- Pytałeś o nagrodę za to. Chcę dokładkę.
- Meh. Słowo się rzekło. A potem odeskortuję cię do szpitala.
- Nie potrzebuję. to tylko draśnięcie. sam się opatrzę.
- Proszę jeszcze jedną miseczkę tylko teraz z wołowinką.- rzucił w stronę kucharza.- potrzebujesz. przecież widzę, że ledwo się trzymasz.
- Nie. Jeśli Tsunade się dowie o naszym treningu to spierze cię na kwaśne jabłko.
- To trzeba opatrzyć.- zaprotestował.
- Mam w domu środki opatrunkowe. Nie jedną niezdarę już opatrywałem. Możesz mi wierzyć.
- Niech ci będzie. No jedz mój zupożerco, kochany.
Iruka tylko prychnął pod nosem i zajął się pochłanianiem kolejnej miseczki ramenu. Kakashi uznał to za zabawne i swoimi pałeczkami podkradł mu kawałek mięska. Za co oczywiście dostał po łapach. Zaśmiał się, ale już nie próbował podkradać mu z miski. Patrzył jak Iruka je. Miał dziwne wrażenie, że kogoś mu w tym momencie przypomina.
Brunet zjadł i odstawił miseczkę. Spojrzał na białowłosego, który wciąż mu się przypatrywał.
- mam coś na twarzy, czy jak?- zapytał a lekki rumieniec pojawił mu się na twarzy.
- O, tutaj.- odpowiedział i serwetką delikatnie wycierał mu kącik ust.
- Dzięki za posiłek. Pójdę już. Mam kartkówki do sprawdzenia.- bąknął czując jak policzki zaczynają go piec.
- Odprowadzę cię. Sekunda. Tylko zapłacę i możemy iść.- powiedział radośnie.
Iruka wstał z lekko naburmuszoną miną i zaczerwienionymi policzkami. Kakashi zapłacił za posiłek i odwrócił się do bruneta. Uśmiechnął pod maską szeroko i radośnie. Iruka nic nie powiedział tylko ruszył energicznie. Zbyt energicznie i noga odezwała się ostrym bólem. Zachwiał się.
- Może jednak powinien obejrzeć to lekarz?- zapytał łapiąc go w talii i zarzucając sobie jego rękę przez szyję.
- Nie denerwuj mnie. Mówiłem, że to nic.
- Tak, tylko, że przez to nic prawie się przewróciłeś. To musi boleć.
- Bywało gorzej.
- Uparty jesteś.
Iruka tylko się uśmiechnął w ten specyficzny sposób. Kakashi znów miał wrażenie, że kogoś mu to przypomina. Westchnął tylko ciężko i nie próbował go więcej namawiać na zmianę decyzji. Jak mu się pogorszy i dostanie gorączki, to sam osobiście go do szpitala zaniesie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro