Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5


"-Nie zakochałeś się jeszcze we właściwiej osobie?
-Niestety, moją jedyną miłością pozostaję ja sam.
-Przynajmniej nie martwisz się odrzuceniem, chłopcze.
-Niekoniecznie. Od czasu do czasu się odtrącam, żeby było ciekawiej."

------

Ayame brała prysznic, tym razem zasłonka miała dziwnie optymistyczne kolory, a brodzik wydawał się trochę większy. W pewnym momencie usłyszała szmer, ale nie mogła wydusić z siebie ani słowa. Hidan rozsunął zasłonkę i dołączył do dziewczyny. Nie miał na sobie ubrań, ale nie miała śmiałości, żeby spojrzeć w dół. Przycisnął ją do ściany i pocałował mocno przygryzając jej wargi. Rozległo się pukanie do drzwi, które stawało się głośniejsze i głośniejsze. 
Dziewczyna otworzyła oczy. Policzki ją piekły i były gorące, nie była pewna czy od gorączki. Powoli wstała i podeszła do drzwi, wzięła wdech i je otworzyła. Zobaczyła Hidana z miską rosołu, otworzyła szerzej oczy i zanim zdążył coś powiedzieć, zamknęła mu drzwi przed nosem.

- No kurwa mać!- Hidan zezłoszczony odstawił miskę na stół- Kisame, sam jej to sobie noś!

- Chciałem, to ty mi wyrwałeś z ręki. 

- A spierdalaj! 

Kisame zdjął błękitny fartuch, w którym spędził ostatnią godzinę w kuchni i zapukał do pokoju dziewczyny.

- Ayame! To ja.

- Wejdź!

Wszedł do środka, dziewczyna siedziała na łóżku przykryta kołdrą, podał jej miskę z gorącym rosołem i usiadł na brzegu łóżka.

- Arigato, Kisame.

- Jak się czujesz? 

- Przespałam prawie cały dzień i czuję się jakby ktoś mi wbijał milion małych igiełek w ciało, nie musiałeś... chciałam rano zrobić, śniadanie, ale...

- Pozwoliłem sobie sprawdzić rano czy wszystko ok, spałaś, więc daliśmy ci spokój. No i masz rosołek. Sam gotowałem.

- Mmmm- dziewczyna spróbowała- nie wiedziałam, że potrafisz gotować. 

- Coś tam umiem, ale mam na to mało czasu. 

- Kto dziś został?

- Ja, Hidan, Tobi i Konan. Tak z tych, z którymi rozmawiasz. 

- Z Hidanem nie rozmawiam- burknęła

- Sam chciał przynieść ci zupę i sprawdzić, jak się czujesz- Kisame spojrzał na urażoną minę dziewczyny- dobra, nic nie mówiłem. Potrzebujesz czegoś? Muszę załatwić jedną sprawę w okolicy, mogę ci coś przynieść. 

- Napiszę ci na kartce... Specjalne zioła, moja mama zawsze robiła z nich napar, gdy byłyśmy z siostrą chore. 

- Ok. Jak znajdę, to ci przyniosę. Pójdę już.

- Mhmm.

Dziewczyna została w łóżku i jadła dalej. Czuła się fatalnie i czuła dreszcze. Gdy skończyła jeść powoli wstała i poszła do kuchni odstawić miskę do zlewu. 

- Ayame, jak się czujesz?- Konan siedziała przy stole z jakąś książką

- Kiepsko...

- Dokończę jedną rzecz i przyjdę cię nasmarować maścią, ok?

- Arigato. 

- Oi! 

Usłyszała głos, którego chciała uniknąć. Zobaczyła Hidana, a jej policzki w jednej chwili stały się jeszcze bardziej czerwone. Zmarszczył brwi i do niej podszedł, tym razem był bez płaszcza, miał na sobie jedynie spodnie, czarne kapcie i naszyjnik z symbolem trójkąta wpisanego w koło.

- Ducha zobaczyłaś, czy co? Moja boskość cię onieśmieliła?

- Hidan- Konan burknęła- mógłbyś się ubrać, co?

- Bo co? Pelerynki nie mam? Jakoś to wcześniej nikomu nie przeszkadzało- zrobił krok w stronę speszonej dziewczyny- co jest, Ayame?

- N... Nic, baka!

Szybkim krokiem poszła do swojego pokoju, a Hidan opadł na krzesło obok Konan.

 - O chuj jej może chodzić, co?

- Może o to, że jesteś wulgarny i obleśny?

- Ej, pewnie byś wolała żebym miał czarne włosy, nie? 

- O co ci chodzi?- spojrzała znad książki- Za mało misji dostajesz?

- Widzę jak patrzysz na Itachiego, pani chłodnoserca. Po to ci była Ayame? Żebyś miała psiapsi do zwierzeń?

 - Nie- zamknęła książkę i wstała od stołu- dlatego, że pierwszy raz ktoś aż tak spieprzył misję i było mi szkoda tej dziewczyny. Zaryzykowałam i tak wiele. Jest tutaj przez ciebie. I nie zazna innego życia, chyba, że ktoś będzie próbował ją ratować, albo odkryją nasze lokum. Więc przestań być dupkiem.

- Ja pierdole, chciałem jej dzisiaj zanieść zupę, ale mi zamknęła drzwi na twarzy. Jeden raz próbuję... a chuj, nieważne. Pierdolę. 

Konan niewzruszona poszła po maść i do pokoju Ayame. Gdy smarowała dziewczynie plecy zaczęła drażliwy temat. 

- Hidan znowu coś odwalił?

- Co? - Ayame zrobiła się czerwona na twarzy- Czemu wszyscy się o niego pytacie?!

- Wszyscy? 

- Yhh po prostu... Nieważne.

- Itachi zaczął mi opowiadać o swoim bracie i o sobie- Konan lekko się uśmiechnęła- chociaż zaczęłam się zastanawiać, czy to ma sens. Jestem od niego starsza i...

- Itachi wydaje mi się gościem, który prędzej będzie zainteresowany starszą i bardziej ogarniętą dziewczyną. 

- To teraz powiedz, o co chodzi z Hidanem.

- Yhhh ale to koszmarnie żenujące, kompromitujące i... yhh...

- Dawaj.

- Śnił mi się- owinęła się w kołdrę i głośno westchnęła-i to w dziwny sposób. 

- Oho! Więcej szczegółów. 

- W ogóle o nim nie myślałam! Nie wiem czemu przyśnił mi się TAK.. że byłam pod prysznicem, on nagle tam do mnie przyszedł i... Umm...

- Hidan?- Konan uniosła jedną brew- Myślałam, że ty coś bardziej z Deidarą. 

- Deidara jest miły, ale... Poza tym... Ja nic z nikim, to wszystko jest takie dziwne.

- Jest dupkiem, na dodatek głupim, ale nie jego wina, że pojawił się w twoim erotycznym śnie. 

- Uhh- schowała twarz w kołdrę- to takie zawstydzające! 

- Muszę już iść. Wołaj, jeśli będziesz czegoś potrzebować.

- Mhm, arigato...

Ayame przez chwilę chciała porozmawiać o Tobim, ale odpuściła. Została sama w pokoju, maść ją mocno rozgrzała, zapadła w błogi sen. Gdy się obudziła i spojrzała na zegarek, był już wieczór. Słyszała odgłosy rozmów zza drzwi i okrzyki Hidana o zupie rybnej, najwyraźniej sprzeczał się o coś z Kisame. Drzwi pokoju powoli się uchyliły i do środka zajrzał Deidara.

- Obudziłaś się... Mogę?

- Tak, tak. 

- Kisame przyniósł dla ciebie zioła, są w kuchni, będziesz mogła zrobić sobie napar. Jak się czujesz?- usiadł na brzegu łóżka- Coś ci przynieść, albo pomóc przejść do kuchni?

- Dam radę, już mi trochę lepiej. Ale wstyd- zaśmiała się- niby Uzumaki, a nie potrafi się szybko wyleczyć. 

- No cóż, nie każdy musi być najlepszy. Za to masz inne zalety. 

- E tam...

- Poskromiłaś część Akatsuki, tak, że cię nie zabili. To już jest wyczyn- uśmiechnął się i lekko poprawił grzywkę zasłaniającą mu jedno oko- no i jesteś... fajna. 

- Deidara... 

- Eeeej, to znaczy haha, no tak ogólnie! Poza tym...

Drzwi otworzyły się z impetem i do pokoju wpadł Tobi. Ayame poczuła ścisk w żołądku. 

- Aaaaaai-chan!!! Tobi wrócił i się dowiedział, że Ai-chan się bardzo źle czuje, więc musiał zjeść niedobre kotlety Kisame!- położył dłonie na ramionach Deidary- Deidara senpaaaaaaaai, zostaw nas samych!

- Tobi, co ty znowu odwalasz...

- Dei senpai!

Wypchnął go z pokoju, zamknął drzwi i stanął przy Ayame mówiąc swoim normalnym głosem.

- Jak się czujesz, Ai-chan?

- Możesz mówić do mnie normalnie po imieniu.

- Wolę Ai. Wyglądasz trochę lepiej, masz, zjedz to- podał jej kilka kulek pachnących ziołami- zrobiłem z części ziół od Kisame, dodałem kilka moich sprawdzonych składników. 

- Uhhh- skrzywiła się- niezbyt smaczne. 

- Jutro powinnaś czuć się dużo lepiej. 

- Kim w zasadzie jesteś, Tobi? 

- Im mniej wiesz, tym lepiej dla ciebie.

- A twój przyjaciel? Z której wioski uciekłeś?

- Jesteś uparta. I tak ci nie powiem- rozłożył ręce- mogę tylko prosić, żebyś się nie obnosiła z tą wiedzą. 

- Byłeś wtedy przygnębiony, w łazience. 

- Dziwne, że ty nie bywasz. Nie tęsknisz za domem?

- Trochę zaczynam... Niedługo pewnie zaczną się o mnie martwić... 

- Traktuj tamto jakbyś umarła. Już nie istnieje tamto życie, teraz jesteś tutaj. Nie opłakuj tamtego, buduj nowe. I ćwicz swoje umiejętności, żeby z czasem udowodnić wszystkim, że się mylili. 

- Tobi... 

- Idę. 

- Jeśli będziesz chciał porozmawiać... 

- Hai haaaai- zawołał cienki głosem- a-ri-ga-to Ai-chan!

Gdy wychodził z pokoju, prawie został staranowany przez Hidana, który wszedł nieproszony i zamknął za sobą drzwi. Dziewczyna znów spłonęła rumieńcem, a chłopak rozłożył ręce i zmarszczył brwi.

- Co to za audiencje? Na Jashina, każdy sobie tu wchodzi, pogada, wychodzi, a ja co? Jakiś kurwa gorszy? O chuj chodzi?!

- Hidan!- spłonęła rumieńcem- Nawet nie zapukałeś!

- Bo byś mnie nie wpuściła!

- Może mam powód!

- Niby jaki?- zbliżył się do niej i spojrzał badawczo, widząc rumieńce przyłożył dłoń do jej czoła- Chyba masz gorączkę.

- B... Baka!- odepchnęła jego rękę

- Nie molestuję cię przecież, no kurwa mać! Sprawdzam jak się czujesz, nie?- wściekłość zmieszana z wieczną pewnością siebie nagle zeszły z jego twarzy- Dobra, mam to w dupie, spadam stąd.

- Nie, czekaj...

- Nooo- zarzucił głową i spojrzał na dziewczynę znudzony- weź się kurwa zdecyduj. 

- Yhh, śniłeś mi się- mruknęła cicho pod nosem

- Hmm? Nie dosłyszałem?

- Yghhh! - Ayame się wkurzyła, Hidan mógł przysiąc, że jej czerwone włosy zaczęły się unosić jak macki demona, a na twarzy pojawiła się wściekłość, wstała i zacisnęła pięść- Tak, śniłeś mi się, do cholery! Wszedłeś mi do łazienki w moim śnie i... i jeśli zapytasz co było dalej to przysięgam na któregokolwiek boga, pożałujesz!

Opadła na łóżko i głośno wypuściła powietrze z płuc. Hidan uniósł brwi i szeroko się uśmiechnął. Zanim zdążył coś powiedzieć oberwał skarpetką, a Ayame znów wydawała się zawstydzona.

- Idź sobie! Muszę odpocząć. 

Przytaknął i wyszedł z pokoju. *No teraz to ją uwielbiam*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro