Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17


"Odnosił wrażenie jakby cały był jednym wielkim chaosem.
Bał się, że straci panowanie nad sobą.

Starał się myśleć o czymkolwiek, o czymś zupełnie obojętnym,
byle nie o tym co go gnębiło, 
ale zupełnie mu się to nie udawało."


--------------------------------


Ayame poczuła szczypanie w policzek. To był kiepski sposób na obudzenie, zmarszczyła brwi i odgoniła upierdliwą dłoń. 

- Ummm...- nie chciała otwierać jeszcze oczu, ale nie miała wyboru- Hidan! 

- W końcu- wyszarpnął spod niej swoją rękę- już myślałem, że mi ręka odpadnie. Zdrętwiała pierdolona jak chuj!

- Nie wnikam co ci drętwieje... 

- Pierdole, nie to miałem na myśli!

Usiadł i się przeciągnął, gdy dziewczyna też się podniosłą, przyciągnął ją do siebie i niespodziewanie pocałował. Chwycił jej nogę i posadził ją na swoich udach okrakiem. Lekko się zbliżyła, a Hidan mruknął. Żałował, że nie zaczął od zdjęcia z siebie ubrań, ale na to też przyjdzie moment. Teraz chciał całować jej usta.

- Hidan...- cicho jęknęła i spojrzała w jego fioletowe oczy

Uśmiechnął się i zaczął całować jej szyję, gdy dziewczyna przysunęła się jeszcze bliżej i otarła o niego kołysząc biodrami, mimo, że przez materiał, poczuł dreszcz na karku i falę gorąca pędzącą przez całe ciało. Wsunął ręce pod jej koszulkę, ale jeszcze nie chciał się spieszyć, przesunął dłońmi pod jej biustem i zaczął delikatnie gładzić jej plecy, a po chwili kark. Koszulka się jej podwinęła, czuł jej nagie piersi na swojej klatce, ale nie spojrzał w dół, jeszcze nie. Uniósł głowę, Ayame lekko mrużyła oczy, już dawno chciał zobaczyć ten wyraz na jej twarzy. Pocałował ją, a jej dłoń powędrowała w dół i chwyciła jego twardą męskość przez spodnie. Hidan jęknął, mocno wpił się w jej usta, a po chwili poczuła palący ból biegnący od karku do połowy łopatki. Odskoczyła od niego i zobaczyła jak zlizał krew z palców, miała wrażenie, że przez chwilę skóra przy jego szczęce zaczęła robić się czarna, ale się to cofnęło. Syknęła z bólu, zasłoniła się kołdrą i zdjęła koszulkę która była zaplamiona krwią na plecach. Szybko użyła chakry leczniczej. Wszystko trwało dosłownie kilka sekund.

- Hidan, podrapałeś mnie...- jej warga lekko drgnęła- To cholernie bolało...

- Ayame...

- I...- znów syknęła z bólu i przyspieszyła gojenie- Czemu polizałeś... To było...- skrzywiła się i próbowała zebrać myśli kończąc leczenie- Czemu twoja skóra zaczęła zmieniać kolor..?

Przycisnęła do siebie kołdrę i rzuciła na podłogę koszulkę. Hidan ją obserwował. Przez chwilę miał ochotę po prostu wyjść, ale to by było najgorsze rozwiązanie. Wcześniej z nikim się nie liczył, nie musiał. 

- Wiesz- uśmiechnął się jakby to miało wszystko naprawić- ja tam lubię na ostro.

- Ja... Ja nie aż tak. To na prawdę bolało, a ty...

- Już...- objął ją- Już nie będę, przepraszam. Ok?

- Mhmm.

Przytaknęła niepewnie, ale jego ramiona ją uspokoiły. 

- Może dam ci jakąś koszulkę? 

Wstał, podszedł do szafki i podał Ayame pierwszą lepszą koszulkę. Siedziała do niego tyłem, na jej plecach widniał jeszcze słaby ślad po zadrapaniu. Wszedł na łóżko i klęknął za dziewczyną, gdy się obrała, przytulił ją od tyłu opierając brodę na jej ramieniu. 

- Wybaczysz mi, Ayame? 

- Tak. Musimy... się lepiej poznać w pewnych kwestiach. 

- Pójdę zrobić kawę, chcesz?

- Hai, hai.

Wyszedł i minął się z Konan, która słyszała od Kakuzu o pogadance z Ayame. Zapukała i weszła do jej pokoju. 

- Ayame, to, co mówił Kakuzu...- spojrzała na zakrwawioną koszulkę i spojrzała na dziewczynę, która właśnie prawie się przewróciła zakładając spodnie- Co się stało? Widziałam, że Hidan stąd wyszedł, co...

- To... To nic, po prostu- zrobiło się jej głupio- musimy się dotrzeć. Ja nie lubię takich rzeczy co on, ale już wie, więc... 

- Uważaj na swoją krew...

- Czemu?

- Yhh- Konan poprawiła kwiat z origami, który miała we włosach, zawsze to robiła, gdy się czymś denerwowała- to, jak widziałaś Hidana... Do swojego jutsu, do "rytuału" potrzebna mu krew ofiary. Wtedy zmienia się jego kolor skóry i jest żywą laleczką voodoo. Gdy zada sobie ból, zrani się, to samo się stanie z ciałem ofiary.

Oczy Ayame otworzyły się szerzej, przełknęła ślinę i szybko zmieniła temat.

- A Kakuzu?

- Nie przejmuj się tym, co mówi. 

Konan powiedziała jeszcze kilka zdań, uśmiechnęła się i dalej mówiła, aż wyszła z pokoju. Ayame przytakiwała, ale jej nie słuchała. Zastanawiała się nad tym, co usłyszała o Hidanie. Był żądny krwi. Taka była jego natura, niczym zwierzak. Wyszła do kuchni, gdzie chłopak z uśmiechem postawił jej kawę na stole. 

- Masz, dwie łyżeczki cukru i trochę mleka, taką pijesz, nie?

- Tak. 

Usiadła przy stole, a on obok niej. Konan nerwowo krzątała się przez chwilę po pokoju po czym poszła do gabinetu Paina. 

- Ayame, co jest? 

- Nic...

- Będę już delikatny, przepraszam. Poniosło mnie, gdy mnie dotknęłaś i...

- Wziąłeś do ust moją krew... Widziałam ten kolor na twojej skórze...

- Zapanowałem nad tym, kurwa, po chuj afera.

- Nie chcę się ciebie bać. 

- No to się nie bój. 

- Yhh zawsze taka rozmowa z tobą! 

- Oooo Jashinie...- położył dłoń na jej dłoni- zaufaj mi, ok? Tym bardziej, że reszta wróci dopiero w nocy.

- Coś się stało?

- Pewnie tak, patrząc po zachowaniu Konan. Zachowuje się jak jakiś ptak... który panikuje, że pisklęta nie wracają do gniazda. 

- Troszczy się... Hm.

- No mów resztę która ci siedzi w głowie. Przecież kurwa widzę. 

- Nie skrzywdzisz mnie, prawda? Nie będzie tak... że cię nagle poniesie i nad sobą nie zapanujesz? 

- Postaram...- widząc jej minę pokiwał głową i przewrócił oczami- No tak, jak się poczujesz źle, to mi przypierdol i kurwa tyle. Już? 

- Ok.

- No wyluzuj się już! Nic ci nie grozi. Przy mnie jesteś kurwa najbezpieczniejsza. A teraz muszę iść do Paina dowiedzieć się, czy potrzebują mojego wsparcia. 

- Ja pójdę do wanny. Potrzeba mi tego. 

Hidan się uśmiechnął, pocałował ją i poszedł, a ona zabrała ubrania z pokoju i poszła do łazienki z wanną. Przez chwilę się zawahała, ale nie zamknęła drzwi na zamek. Wlała sobie wodę i płyn do kąpieli, dzięki któremu wanna szybko wypełniła się pianą. Dziewczyna weszła do gorącej pachnącej wody i się położyła. Może faktycznie wystarczy wyznaczać Hidanowi granice, których nie będzie mógł przekroczyć. Przymknęła na chwilę oczy. Ślad na plecach jeszcze trochę szczypał. Woda w końcu zaczęła stygnąć, dziewczyna trochę żałowała, że nikt jej nie przeszkodził. Wyszła z wanny i zawinęła się w ręcznik. Wytarła się i przebrała, a gdy wyszła z łazienki wpadła na Hidana z zawiedzioną miną. 

- Eh spóźniłem się.

- Baaaaka- uśmiechnęła się- no cóż. Twoja strata. Musisz im pomóc, czy nie? 

- Nie, już wszystko zrobione. Kurwa, pierdolone nudy. Niech Pain mnie w końcu gdzieś wyśle, bo sam pójdę.

Ayame pokiwała głową i poszła do swojego pokoju, a Hidan za nią. Gdy zamknął za sobą drzwi, odwróciła się do niego i uniosła brwi.

- A ty tu co? 

- No a co mam do roboty? 

- Serio..?

Zaśmiał się i ją do siebie przyciągnął.

- No kurwa, żartuję przecież- złapał ją za rękę i zaciągnął do łóżka, leżeli obok siebie, a Hidan założył jej kosmyk włosów za ucho i oblizał dolną wargę- kurewsko lubię na ciebie patrzeć. Nie wiem jak to się stało. 

- No, nie umiesz w komplementy. Zdecydowanie. 

- No kurwa, a co mam mówić? Że jara mnie twój charakter, że uwielbiam jak lekko rozchylasz usta i... i kurwa właśnie to robisz.

Pochylił się nad nią i ją pocałował. W końcu się rozluźniła, wyczuł to. Fakt, wolał, gdy zbliżali się do siebie tuż po kłótni, ale nie chciał tego prowokować. Nie tym razem. 

- Ayame, uwielbiam cię... to jest w chuj zjebane. 

- Niesamowity dobór słów. Serio. 

Zaśmiała się, a Hidan pokiwał głową i ją pocałował. Oparł się na łokciach nad dziewczyną i się uśmiechnął. 

- Nadal się boisz?

- Mniej. 

Pocałował jej szyję, obojczyki, zszedł niżej i podwinął jej koszulkę odsłaniając brzuch. Gdy zaczął ją całować po brzuchu, dziewczyna zaczęła się śmiać bo ją to łaskotało. Hidan podniósł głowę i się uśmiechnął.

- Serio? Aż tak? 

- Mam cholerne łaskotki na brzuchu, co poradzę. 

Patrząc jej w oczy zaczął podwijać jej koszulkę, na policzkach dziewczyny pojawił się rumieniec. Podniecała go jej niepewna mina, ale nie mógł dać się ponieść. Spojrzał na jej piersi schowane w staniku, który "dzięki ci Jashinie" był zapinany z przodu. Spojrzał na nią pytająco, a dziewczyna tylko lekko przygryzła dolną wargę. Rozpiął zapięcie i poczuł dreszcz delikatnie łapiąc w dłoń jej pierś. Dziewczyna jęknęła, gdy polizał i przygryzł jej sutek. Spojrzał na nią badawczo, miała przymknięte oczy i głowę lekko odchyloną do tyłu. Całował jej ciało, brzuch, mimo, że znów zaczęła się zwijać ze śmiechu. Jej jasna skóra była delikatna i idealna. Miał ochotę ją ugryźć, znów wbić paznokcie, ale panował nad tym. Chciał tylko usłyszeć jej głos, tak, jak słyszał przez ścianę w łazience. Gdy szybkim ruchem ściągnął jej spodnie, dziewczyna zrobiła głośny wdech. 

- Różowe majteczki, zajebiście urocze. 

- H... Hidan baka!

- No co? Podobają mi się. 

Zbliżył się i zaczął ją pieścić ustami przez majtki. Dziewczyna jęknęła i sięgnęła dłonią do jego ramienia i go chwyciła. Chciała czuć bliskość. Powoli przesunął majtki, a gdy Ayame poczuła jego ciepły język, jęknęła głośno. Hidan poczuł jak twardnieje w spodniach, a dreszcz galopował mu po plecach. Delikatnie wsunął jej palec i zaczął nim poruszać nie przestając pieścić ustami. Wystarczyła krótka chwila, a dziewczyna głośno jęknęła, a jej plecy wygięły się w łuk. Przez chwilę łapała oddech, a z jej ust wydobyło się kilka cichych jęknięć. Hidan opadł obok niej i oblizał usta, co wprawiło ją w ogromne zakłopotanie. 

- Umm...

- Kocham... jak się rumienisz. Jesteś taka bezbronna i urocza.

Poprawił spodnie w kroku z grymasem, a Ayame zapięła stanik i zerknęła na niego. 

- Jeśli chcesz, teraz ja mogę... 

- Nie, jest ok. Ważne, że tobie było przyjemnie. 

Zastanawiała się czy to jego masochistyczne skłonności, czy może boi się stracić kontrolę. Myślał o tym, sam zadał sobie to pytanie. Po prostu chciał się z tym powstrzymać, żeby przyjemność była jeszcze większa. Większą radość daje to, na co się dłużej czeka. Spojrzał na Ayame, która go obserwowała. 

- Powiedziałeś...

- No i kurwa pięknie, wiedziałem, że zaczniesz mnie łapać za słówka. Typowe, kurwa. 

- Yhh, ja nie mogę, jesteś takim durniem! Co ja w tobie widzę?!

- O...- spojrzał na nią i uniósł jedną brew- Czyli coś widzisz. 

- A myślisz że inaczej bym ci na to pozwoliła? I w ogóle... Czemu akurat ty?! Chciałeś mnie zabić!

- I znowu z tym wyskakujesz... Ayame, weź nie pieeerdol. 

- A kim dla ciebie jestem?

- Hę?- usiadł na łóżku i się skrzywił- Jesteś Ayame Uzumaki, wkurzająca, czerwonowłosa laska, którą porwałem przez pomyłkę, a teraz dla niej złamałem moje zasady. Więc...

- Nieważne. 

Przymknęła oczy, a Hidan uszczypnął ją w policzek. 

- Ej!

- Lubię cię, durna Uzumaki- powiedział, a widać było, że ledwo mu to przeszło przez gardło- a teraz muszę wziąć prysznic. 

- Prysznic mhmm...

Uśmiechnęła się i oberwała poduszką. Hidan wyszedł z pokoju, a Ayame chwilę leżała na łóżku. W końcu wstała i niepewnie poszła do łazienki, gdzie Hidan brał prysznic. Udawał, że nic nie słyszy, był prawie pewien, że dziewczyna w ostatniej chwili się wycofa. I znów go zaskoczyła, gdy zasłonka lekko się uchyliła. Kilka kosmyków jego mokrych, jasnych włosów opadało mu na czoło, spojrzał na dziewczynę i uniósł jedną brew. 

- Jeszcze ci mało? 

- Tobie na pewno. 

Weszła pod strumień wody, a Hidan pokiwał głową.

- To jak było w tym śnie..?

- Pocałowałeś mnie- wyszeptała z ustami przy jego ustach- mocno i namiętnie, chwyciłeś mnie i przycisnąłeś do ściany, po czym wbiłeś się we m...

Nie dokończyła mówić, poczuł, że przegrał, że tej czerwonowłosej cholerze udało się przejąć kontrolę nad sytuacją. Pocałował ją i szybkim ruchem przycisnął do ściany, aż jęknęła. Językiem pieścił jej język, mocno ścisnął jej pierś.

- H... Hidan... 

Wepchnął jej język do ust. Jeszcze go nie uderzyła, czyli jej się podobało. Chwycił ją pod pośladkami, podniósł nadal przyciśniętą plecami do ściany i mocnym ruchem w nią wszedł, aż dziewczyna głośno jęknęła i objęła go za szyję lekko unosząc biodra. Był większy niż Deidara, ale przecież nie mogła tego powiedzieć. Chyba sam się domyślił. Przycisnął do siebie jej biodra i nimi poruszał.

- Hidan, to... Trochę boli...

- W... Wybacz...

Jęknął i zwolnił tempo, chociaż to jedno zdanie podnieciło go jeszcze bardziej. 

- Tak lepiej?

- T... Tak... Hidan...

Powiedziała to jednocześnie cicho pojękując, to mu wystarczyło, wbił palce w jej pośladki, głośno jęknął dwa razy i znów wszedł w nią głębiej kończąc. Gdy dziewczyna stanęła na ziemi spojrzała na Hidana, teraz to on łapał oddech. 

- Ale... Ty się jakoś...- próbował powiedzieć łapiąc oddech

- Tobi mi przynosi specjalne lekarstwa, robię mieszankę i... nie zajdę w ciążę, jeśli o to pytasz.

- Całe szczęście. Uh... To było...- spojrzał na nią i ją pocałował delikatnie gryząc wargę- Wykurwiście zajebiste. Uwielbiam cię, Ayame. Ale też jesteś okropna- uśmiechnął się- przez ciebie nie mogłem nad sobą zapanować. 

- Byłeś... Głośny. 

- A spadaj, muszę się umyć. 

Wyszła, wytarła się jego ręcznikiem i ubrała. Gdy wyszła z łazienki, zobaczyła przy stole Deidarę, Kisame i Kakuzu sączących piwa. Deidara wlepił w nią wzrok, Kisame, przez chwilę próbował wymyślić, co powiedzieć, ale na nic mądrego nie wpadł. Ayame widziała to po nich. Z resztą, chyba w całej kryjówce było ich słychać. W końcu myśleli, że reszta interesująca się życiem Akatsuki wróci później. Dziewczyna nie wiedziała, gdzie podziać wzrok.

- Ai... chan...

Przełknęła ślinę i poszła w stronę swojego pokoju, gdy otworzyła drzwi, z łazienki wyszedł Hidan w samym ręczniku zawieszonym w pasie i z uśmiechem, jakby przed chwilą wymordował wioskę. 

- Siema chłopaki! 





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro