Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15


"Lepiej kochać, a potem płakać.
Następna bzdura. Wierzcie mi, wcale nie lepiej.
Nie pokazujcie mi raju, żeby potem go spalić."

-------------------------------------

Deidara momentalnie zasnął. Albo udawał. Ayame leżała na boku i oddychała powoli, rozmyślając o całej sytuacji. Zrobiło się jej szkoda Deidary. Był czasem narwany i postąpił głupio, denerwowało ją to wszystko, a jednocześnie dotarło do niej, że możliwe, że też by za nimi... tęskniła? Nawet ciężko jej było o tym pomyśleć. W wiosce miała garstkę znajomych, ale i tak wszyscy bardziej się interesowali jej siostrą. A tutaj nie musiała z nikim rywalizować. Nagle zasnęła.
Gdy rano się obudziła, Deidara nadal był obok. Przytulił się do niej od tyłu i położył głowę na jej ramieniu przy szyi.

- Hej, Ai-chan... Wybacz, że się tak wprosiłem do ciebie, ale... Nie mogłem wytrzymać w pustym łóżku. 

Pocałował jej szyję i delikatnie pogładził dłonią brzuch dziewczyny, schodząc dłonią niżej, do majtek. Jęknęła i poczuła falę przyjemnego ciepła, ale niemal od razu wyciągnęła dłoń chłopaka i usiadła na łóżku z wyraźnym rumieńcem na policzkach. 

- Gomen, chyba za szybko- Deidara się podniósł i usiadł obok niej, zrobił ten swój uśmiech, który ją zawsze rozczulał- po prostu ostatnie dni unikałaś mnie, a teraz...

- Deidara, ja...- spojrzała na chłopaka- Przestań się tak uśmiechać. 

- Ale ja nic nie robię, samo się robi, gdy na ciebie patrzę. 

- Ummm...- rozczulił ją, akurat, gdy chciała mu powiedzieć, a teraz już nie mogła, bo chyba serce by jej pękło z poczucia winy- Deidara, słuchaj... Musimy porozmawiać, bo...

- Wiem, nawaliłem. Bardzo źle się z tym czuję... ale chciałbym żebyśmy...

- Zróbmy sobie przerwę, ok?

- Ale...- posmutniał- Wiesz, że cię kocham, prawda? 

- Wiem, jesteś uroczy i kochany, ale ja z moim temperamentem i w ogóle... 

- Dobrze. Jak będziesz gotowa... Ja będę czekać. 

- Muszę... Iść zrobić śniadanie. 

Ayame wstała, a Deidara wyszedł razem z nią. Zamarła na chwilę, gdy zobaczyła Hidana siedzącego z kawą przy stole. Uniósł jedną brew i lekko kiwnął głową wykrzywiając usta w grymasie. Deidara poszedł do łazienki wziąć kąpiel, a Ayame wyjmowała rzeczy z lodówki. Hidan nie odezwał się nawet słowem siorbiąc swoją kawę. 

- Skończyłam z Deidarą...- powiedziała ściszonym głosem

- W ciekawy sposób. Nie moja sprawa. 

- Po prostu...

- Miałaś robić śniadanie, nie? 

To napięcie było czuć z kilometra. W pewnym momencie Ayame spojrzała w stronę pokoju Konan, przy którym, miała wrażenie, mignęło jej przed chwilą kilka kruków. Po chwili wyszła z niego Konan.

- Ohayo- była dziwnie uśmiechnięta- pomóc ci jakoś, Ayame?

- Tak, dobij mnie. 

- Lepiej nie, bo Deidara się zamieni w fontannę z łez.

Konan palnęła i poszła nalać sobie kawy z dzbanka, a Hidan bez słowa wstał od stołu i gdzieś poszedł. 

- Co go ugryzło tym razem? 

- A ty co taka cała w skowronkach?- Ayame próbowała zmienić temat

- Ja i Itachi... Ale nieoficjalnie. Musimy być mimo wszystko profesjonalni, inaczej Pain dostanie szału. Widziałam wczoraj w nocy jak Deidara włamał się do twojego pokoju. 

- Powiedziałam mu dziś rano, że musimy sobie zrobić przerwę...

- Ouu... 

Kilka sekund później Deidara wyszedł z łazienki, nalał sobie kawę i usiadł przy stole. Zapadła niezręczna cisza, ale na szczęście Tobi wybiegł ze swojego pokoju i zaczął krzyczeć i biegać nawołując wszystkich na śniadanie. W całej kuchni pachniało jajecznicą z bekonem, nawet Kakuzu wydawał się być mniej wkurzony niż zwykle.
Usiedli przy stole, nagle zaczęli rozmawiać o wszystkim i niczym, panował przyjemny gwar. Ayame uśmiechnęła się mimowolnie pod nosem i przeszła jej przez głowę myśl, że może robi coś złego, ale... cieszy się, że została z nimi. Tobi złapał Deidarę za rękaw, gdy wstali od stołu.

- Tobi się cieszy że znów idzie z Deidarą sanpaiem! Ai-chan może być zazdrosna!

- Właściwie...- chrząknął niechętnie Deidara- Mamy z Ai małą przerwę. 

Wszyscy spojrzeli na niego, oczywiście Kakuzu udawał, że nie, ale od jakiegoś czasu obserwował poczynania pozostałych. Hidan włożył do ust wykałaczkę i powiedział patrząc w stronę Ayame.

- Przerwę, tak? No dobra misie pysie- wstał od stołu i zaczął zbierać naczynia, ku zdziwieniu pozostałych- Spoko. 

- Idę dokończyć rozliczenie, Konan, chodź ze mną- burknął Kakuzu wstając od stołu- jest jedna nieprawidłowość.

- Dobrze. Kisame, Itachi, ty wiecie gdzie macie iść- Konan spojrzała w ich stronę- Itachi, uważaj na siebie. 

- Mhm- Uchiha przytaknął i wybiegł razem z Kisame, który machnął na pożegnanie 

Deidara spojrzał na Ayame, gdy szedł z Tobim do wyjścia.

- Do zobaczenia, Ai-chan...

- P... pa.

Poszli, a Ayame ruszyła w stronę swojego pokoju. Usłyszała za sobą

- Nie pomożesz sprzątać? Myślałem, że to twój zakres obowiązków. Z resztą jedynych. 

- Wiedziałeś- odwróciła się na pięcie- że wszyscy wyjdą, specjalnie...

- Zbieram naczynia, bo na razie czekam aż się trafi jakaś jebana misja. Czasem to robiłem zanim tu się przypałętałaś. 

- Przypałętałam?- podeszła do niego- Mam ci przypomnieć, kto mnie tutaj przez pomyłkę przytargał?! Byłam przerażona na śmierć!

- No to kurwa, sam pozmywam. 

- O co ci znowu chodzi? 

- Mi?-spojrzał na nią i uniósł swoje jasne brwi, odstawił ostatni brudny talerz do zlewu i zrobił pewnie krok w jej stronę- A ty kurwa w co pogrywasz na Jashina do kurwy nędzy!

- J... Ja?- lekko się speszyła- Po prostu...

- Wczoraj. Gdybym chciał, to bym cię kurwa tam zerżnął!- zobaczył, że zabolało, a dziewczyna  była gotowa uciec do pokoju i nie wychodzić przez kolejny tydzień, wiedział, że musi coś powiedzieć- To znaczy... Chciałem, kurwa, chciałem, ale nie tak! 

- Nie rozumiem o czym ty chrzanisz- starała się zachować zimną krew i zrobiła kolejny krok w tył, gdy Hidan się zbliżył, tym razem plecami wpadła na ścianę- to...

- Chodzi ci...- zmrużył oczy, szybkim ruchem chwycił ją za nadgarstek, a drugą rękę śmiało włożył jej pod bluzkę i dotknął jej piersi przez stanik- Jeśli chodzi ci tylko o to, to zróbmy to teraz. A po tym sobie wrócisz do Deidary. 

Wyszarpnęła mu się i go spoliczkowała. Jej policzki były czerwone. 

- Standardowa scena w kuchni- przerwał im Kakuzu znudzonym tonem- ale jak nie zmyjecie za chwilę tych talerzy, będziecie musieli użyć więcej płynu do mycia naczyń. A ja już i tak mam dziurę w budżecie. Wiesz coś na ten temat, Hidan?

- Pierdolisz coś znowu jak potłuczony, Kakuzu, weź się odpierdol!- odburknął Hidan

- Akurat w okolicach urodzin twojej ulubionej zabaweczki, Ayame. Więc mam nadzieję, że te pieniądze się szybko znajdą na jakiejś gównianej misji- spojrzał na Konan- a teraz idę porozmawiać z Painem o nowym wyposażeniu. 

- Dobrze- Konan odpowiedziała i spojrzała na pozostałą dwójkę- a wy, możecie powiedzieć, co się dzieje? Wasze wrzaski wszędzie słychać. 

- O nic- odpowiedziała szybko Ayame- jest kretynem i tyle. 

- Macie to przegadać- powiedziała ze spokojem Konan- ochłońcie i porozmawiajcie. To jest mój rozkaz. Niestabilny Jashinowy szaleniec to ostatnie, czego nam tu teraz trzeba. Jasne?

- T... Tak...

- Kurwa mać, na Jashina, jakie kurwa rozmawiać? Kółko pogadanek mamy zrobić? Ja pierdole! 

- Hidan!- Konan podniosła głos i uniosła w dłoni małą kartkę papieru do origami

- Dobra, kurwa, wygrałaś. Ale na razie idę się umyć w wannie, a ty Ayame masz tu jebany zlew do ogarnięcia i mnie kurwa nie podglądaj. 

Hidan poszedł, a dziewczyna poczuła na sobie karcące spojrzenie Konan, która poszła gdzieś jednym z korytarzy, do których Ayame nie miała wstępu. Dziewczyna zmyła naczynia, poszła wziąć prysznic, po czym poszła do swojego pokoju. Cicho westchnęła i spojrzała na leżący w szafce prezent od Hidana. Wzięła paczuszkę do rąk, usiadła na łóżku i rozpakowała. W środku było czarne, płaskie pudełko, otworzyła je, a w środku był naszyjnik z różowego złota w kształcie symbolu klanu Uzumaki wysadzany malutkimi kryształkami. Był delikatny i niespodziewanie ładny jak na prezent od kogoś takiego. Uśmiechnęła się do siebie, a w tej samej chwili rozległo się pukanie do drzwi i do środka wszedł Hidan ze skwaszoną miną.

- No to kurwa jestem- zobaczył naszyjnik w jej dłoni- wow, ja pierdole, po takim czasie? Już jestem godzien?

- Chcesz mi obrzydzić tą błyskotkę?- skrzywiła się i odłożyła naszyjnik na szafkę- Na razie nie mogę go założyć, bo Kakuzu się zorientuje.

- Chuj z nim, nic mi nie zrobi. 

Na chwilę zapadła niezręczna cisza, usiedli obok siebie na łóżku. 

- To... - zaczęła dziewczyna- Co masz mądrego do powiedzenia, Hidan?

- Ja pierdole, to ty ciągle kurwa mieszasz! Pchasz się na mnie, a rano wychodzi od ciebie w podskokach jak króliczek Deidara, no kurwa! Jak myślisz, jak to dla mnie wygląda, no kurwa mać, ja pierdole.

- Powiedziałam ci, że z nim...

- Powiedziałaś, że skończyłaś- uderzył pięścią w swoje udo- to kończyłaś całą noc i to po moim wyjściu, a później się kurwa okazało, że nie skończyłaś, tylko zrobiłaś przerwę. 

- To nie tak! To znaczy... Yhhh jesteś taki wkurzający!

Hidan wstał i chciał iść do drzwi, ale dziewczyna złapała go za rękę i przyciągnęła na łóżko. Niechętnie usiadł i zacisnął szczękę. 

- To nie jest proste, jak go zranię to może zginąć na jakiejś misji, czy coś... Nie wiem...

- Czego ty kurwa ode mnie chcesz?! Jak chcesz się tylko bzykać, to kurwa, proszę bardzo! Po chuj wtedy takie podchody?!

- Yhh...

- Jak robiliście to pod prysznicem i słyszałem przez ścianę twoje jęki, wyobrażałem sobie co ja bym tam zrobił.

Oblizał dolną wargę, a Ayame się wkurzyła. Jednak był tylko debilem, który gadał głupoty. Uniosła dłoń żeby go spoliczkować, ale on chwycił jej nadgarstek szybkim ruchem.

- Myślisz, że taki shinobi jak ja nie dawałby rady zatrzymać twojej rączki za każdym razem, gdy to robiłaś? 

- Jesteś beznadziejnym dupkiem! 

- No, to mamy już puentę naszej rozmowy, mogę iść?

- Musisz taki być?!- niespodziewanie w jej oczach pojawiły się łzy, znów to zrobiła, zaskoczyła go swoją reakcją- Przy ciebie wychodzę na jakąś złą kretynkę! Raz jesteś jak... A później... Baka! W takim razie idź sobie. 

Otarła łzę, myślała, że Hidan wstanie i wyjdzie trzaskając drzwiami. Wtedy ona by je otworzyła i cisnęła za nim naszyjnikiem o ziemię. Ale w tej chwili ona też poczuła ogromne zaskoczenie, gdy Hidan wziął ją w ramiona i przytulił. Delikatnie pogładził po głowie, a jej serce zaczęło skakać w klatce piersiowej. 

- Przepraszam, czasem jestem chujem. Poza tym nie pasują do mnie emocje inne niż wkurwienie i żądza krwi. Jeśli to w ogóle jest emocja. A jakieś rozczulanie się, albo, kurwa, bycie zranionym, no na Jashina, pierdole, ja zraniony? No kurwa... Ale... Kilka razy tak się poczułem. Zwykle, gdy coś szło w kierunku tej emocji, nie będę kłamać, zabijałem. Teraz jest inaczej. Wiem, mówię pewnie w popierdolony dla ciebie sposób... Dawno nie powiedziałem tylu pierdolonych zdań na raz. 

- Hidan...

Ayame uniosła głowę i spojrzała na niego lekko załzawionymi oczami, w tej chwili nie wiedział co ma powiedzieć. Delikatnie otarł ostatnią łzę spływającą po jej policzku. Pierwszy raz poczuł się podle. Chciał cofnąć czas o kilka minut i zacząć tą rozmowę zupełnie inaczej. Bez tej udawanej maski chuja kretyna. Lubił jej temperament, nie bała się go, nie uciekła, gdy zobaczyła jego prawdziwe oblicze. Wstał i wyszedł z pokoju, zostawiając zdziwioną dziewczynę siedzącą na łóżku. Od razu po tym zapukał i wszedł. 

- Kurwa, po prostu...- zacisnął zęby zmieszany- Nie komentuj tego, ok? Zacznijmy rozmowę od nowa. 

- H... Hidan, ale...- zaśmiała się- Niech będzie. 

Usiadł obok niej. 

- Zapytaj mnie. 

- O co? Aaaa... Więc... Co masz do powiedzenia tym razem, Hidan?

Gdy zobaczył uśmieszek na jej twarzy, zrozumiał, że zrobił z siebie jeszcze gorszego kretyna. Nie był dobry w słowach. Był "kurewsko fatalny". Dlatego w tamtej chwili nie powiedział nic. Zbliżył się do zdziwionej Ayame, zbliżył usta do jej ust. Była przekonana, że znów za chwilę się odsunie, lub zrobi coś w tym stylu. Tym razem poczuła jego usta na swoich ustach. Nie były szorstkie, jak sobie raz wyobraziła. Były delikatne. Pogładził ją po policzku i wplątał palce w jej czerwone włosy. Odwzajemniła pocałunek. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro