Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

"Z niektórych tragedii nie potrafimy się do końca otrząsnąć,
ale ponieważ musimy żyć dalej, więc żyjemy.
Część mnie jakby umarła, została zdruzgotana.
Przeszłość wciąż mnie dusiła,
ale miałam szczęście otaczać się ludźmi, którzy nie pozwolili mi zatonąć."


--------------------------------

Członkowie Akatsuki nadal jadali posiłki przy stole. Było ciszej. Gdy jedli, nikt nie krzątał się po kuchni. Odczuwali lekką pustkę i mogli przysiąc, że żadne z nich nie spodziewało się doświadczyć tego uczucia tak nagle. 

Deidara w połowie kolacji spojrzał na drzwi do pokoju Ayame. Miał poczucie winy. Wstał, podszedł do drzwi i pewnym ruchem otworzył drzwi. 

- Ai-chan... Chodź zjeść z nami. Proszę. Dzisiaj Kisame ma urodziny. Chociaż dla niego chodź. 

Dziewczyna wstała z łóżka. Cały tydzień była niczym duch, gotowała jedzenie dla nich, gdy nikogo nie było, zabierała porcję do pokoju. Hidan nie próbował podjąć z nią rozmowy. Tamtej nocy nie przyszła. Mimo, że mógł niemal się założyć, że dziewczyna będzie chciała uciec. Później powiedział tylko, żeby przyszła do niego, gdy będzie gotowa na rozmowę, nawet jeśli będzie miała być o niczym. Najbardziej wytrwały był Tobi, który codziennie próbował podjąć z nią jakikolwiek temat.

- Znowu grasz mi na emocjach?- Ayame spojrzała z wyrzutem na chłopaka, który miał wtedy taką minę, że już zaczęło jej być go szkoda- Yhh... Dobra. 

Wstała, gdy wyszła z pokoju, wszyscy siedzący przy stole, Konan, Kisame, Hidan, Kakuzu, Tobi, nawet Itachi spojrzeli w jej stronę. 

- Ayame, no w końcu- Kisame wyszczerzył swoje ostre zęby w uśmiechu- siadaj z nami. 

- Wszystkiego najlepszego i... przepraszam, nie wiedziałam, że to dziś, nie upiekłam tortu, nie mam prezentu.

- Mi wystarczy, że z nami siądziesz przy stole. 

Usiadła i nie wiedziała, co ma powiedzieć. Wszyscy rozmawiali o różnych pierdołach, żartowali, w pewnym momencie Ayame się nawet zaśmiała. Poczuła się dziwnie. Zrobiła barierę chroniącą ją przed nimi. Cały tydzień dla niej nie istnieli, a teraz nie wiedziała, co ma robić i była mocno spięta. W pewnym momencie Kisame poszedł po butelki z piwem i postawił je na stole. Każdy wziął butelkę, nawet Ayame i wznieśli toast. Wypiła łyk, który przez chwilę zdawał się utknąć jej w gardle. Wstała i bez słowa poszła do swojego pokoju. 

- Tobi pójdzie za Ai-chaaaaan!

Tobi pobiegł i wszedł bez pukania do jej pokoju, zamykając za sobą drzwi. Odezwał się swoim normalnym głosem.

- Ai-chan. Co jest?

- Nic, ja... Nie wiem jak mam się zachować. 

- Normalnie- Tobi usiadł obok niej na łóżku- im szybciej zaczniesz się zachowywać, tym szybciej się wyluzujesz i wrócisz do tego, jak było. 

- Hidan zabrał kunaia...

- Co? - Tobi się zdziwił- To... Po co go wyjęłaś?

- Próbowałam...- głos się jej lekko załamał- Chciałam się... Skończyć to...

Tobi bez namysłu przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił.

- Ai-chan, głupku. Szanuj swoje życie... Proszę. Nie załamuj się, zmieniaj to wszystko w siłę. 

Puścił ją, a dziewczyna uspokajała oddech. Gdy wstał, złapał ją za rękę i pociągnął za sobą. Gdy wyciągnął ją z pokoju, radośnie machał jej ręką i zapiał piskliwie.

- Już jesteeeeeśmy! Razem z Ai-chaaan! Ale teraz Tobi pójdzie siku. Bez Ai-chan!

Puścił jej dłoń i poszedł do łazienki, a dziewczyna wróciła do stołu. Wypiła łyk piwa i westchnęła. Deidara przesiadł się i usiadł obok niej. Niepewnie stuknął szyjką butelki z trunkiem o jej butelkę. 

- Ai-chan, to teraz za twój powrót do nas po tygodniowym koczowaniu w pokoju- blondyn wzniósł z pozostałymi toast i mówił dalej- smutno bez ciebie, wiesz? Nie chowaj się nam, ok?

- Spróbuję- lekko się uśmiechnęła

Gdy była w połowie piwa, zaczęła rozmawiać, przy końcu powoli się rozluźniała. Po kilku piwach, wszyscy pozmieniali miejsca. Podłoga, przy stole, na kanapie. Konan z Itachi okupowali kanapę i dyskutowali na jakieś tematy, Ayame nie ruszyła się z miejsca. Gdy została sama z Deidarą przy stole, chłopak wykorzystał moment do rozmowy. 

- Ai-chan, ja... Myślę, że może pogadamy?

- Nie wiem...- spojrzała na niego 

- Czy my... No wiesz... Jeszcze ze sobą jesteśmy? Nie przestałem cię kochać i...

- I dlatego zafundowałeś mi takie rzeczy, tak? Nie chcę znów poruszać tego tematu.

- Ai...- chwycił jej dłoń i zbliżył się do dziewczyny znów robiąc maślane oczy- da się to wszystko naprawić. Obiecuję. 

- Deidara... 

Delikatnie pocałował ją w kącik ust. Fakt, źle jej się spało w pustym łóżku, brakowało jej durnych rozmów. Ale czy po tym wszystkim mogła mu dać drugą szansę? A Hidan? Nie, Hidan to kretyn i potwór. Jak mogła w ogóle o nim pomyśleć. 

- A teraz wybacz, ale... w nocy prawie nie spałem. Pójdę do siebie. Jeśli chcesz... Przyjdź do mnie do łóżka- zaśmiał się uroczo- ale nie w "tym" celu. Po prostu... Brakuje mi spania obok ciebie...

Uśmiechnął się i poszedł. Dziewczyna cicho westchnęła, wstała i podeszła do kuchni, żeby wyrzucić pustą butelkę do kosza. Wzięła z lodówki drugą, stanęła przy blacie i próbowała otworzyć ją otwieraczem, co średnio jej szło. Siłowała się przez chwilę, aż poczuła irytujący zapach wody kolońskiej. Hidan do niej podszedł.

- Pomogę ci.

- Nie... Yghh nie trzeba, poradzę...

- Źle trzymasz- chwycił jej dłoń i ustawił otwieracz prawidłowo- w ten sposób.

Trzymał jej dłoń przez kilka sekund, dziewczyna poczuła się niezręcznie.

- Już... Pomogłeś. 

- Ayame...- stanął blisko niej tak, żeby nikt nie usłyszał o czym rozmawiają i powiedział półszeptem, swoim lekko zachrypniętym głosem- Czemu nie chciałaś uciec..?

- Może się bałam. Że uznasz mnie za zdrajcę i zabijesz ty, albo Pain.

- Nie przez to, co ci powiedziałem..?

Patrzył jej w oczy, lekko pochylony w jej stronę. Przełknęła ślinę. Dopiero po chwili powiedziała.

- Nie. Nie przez to.

- Szkoda. Chciałbym...- szepnął przy jej uchu- Zostać z tobą sam na sam i... Porozmawiać.

- N...- lekko się odsunęła- Nie mamy o czym. 

- Przez to, jaki jestem? Wcześniej ci to nie przeszkadzało. 

Odeszła od niego pijąc duszkiem piwo z butelki. Trochę na siłę rozmawiała z Kisame i pozostałymi. Co jakiś czas czuła na sobie spojrzenie Hidana. Kończąc  butelkę, która prawdopodobnie była "jedną za dużo", dziewczyna przez chwilę pomyślała o tym, co powiedział Hidan. Nagle poczuła, że chciałaby z nim usiąść i słuchać jego głosu. Nie mogła go bezpardonowo nigdzie zaciągnąć, jak by to wyglądało? Poza tym Deidara by się od kogoś na pewno dowiedział. Było jej przyjemnie ciepło od alkoholu i czułą gorąco na policzkach. Nagle podeszła do Hidana.

- Jesteś okrooopny!

- Co?- spojrzał na nią zdziwiony- A ty pijana. Myślę, że kurwa, u ciebie to równoznaczny stan.

- Jak możesz tak mówić- podeszła do niego, przyłożyła palec do jego klatki i przycisnęła, przez co chłopak zrobił kilka kroków w tył w stronę jej pokoju, pozostali zerkali na sytuację, na wszelki wypadek- gotuję te cholerne obiady i biorę pod uwagę co lubicie i nawet co ty lubisz!

- Czemu teraz na mnie naskakujesz? Jeśli chcesz się wyżyć, ok. Ale kurwa, przestań mnie gnębić jak jakiś pojebany genin.

Zrobiła kilka kroków w stronę swojego pokoju i zacisnęła zęby.

- Jesteś skończonym kretynem. Egoistycznym, zadufanym w sobie. Widzisz tylko siebie.

Hidan widząc jej kolejny krok w stronę pokoju chyba załapał, co próbowała zrobić. Albo wydawało mu się, że właśnie wpadł na genialny pomysł żeby z nią porozmawiać. 

- Ayame, skończ z tą pierdoloną szopką i porozmawiajmy jak kurwa jebani ludzie. Chodź. Jak chcesz, dasz mi po pysku za wszystko. Jak nie, to kurwa mi wygarnij, ale nie psuj Kisame urodzin swoimi jebanymi fochami, no kurwa mać!

Zaciągnął ją do jej pokoju i zamknął drzwi. Byli tu. Sami. Teraz już sama nie wiedziała, po co to zrobiła. Spojrzał na nią i zrobił krok w jej stronę, jego zapach był intensywny. Dziewczyna była pijana, ale dawała radę ustać na nogach. Wahała się, czy nie usunąć części alkoholu z krwi, ale czy razem z tym nie usunęłaby tej dziwnej odwagi? Spojrzała na chłopaka, zmarszczyła brwi przez chwilę chciała coś powiedzieć. Lekko rozchyliła usta, ale tylko zrobiła wydech. Chwycił ją za nadgarstek i przycisnął do ściany. Cicho jęknęła.

- Hidan, co...

- Widziałem zajebistą gęsią skórkę na twoim karku, gdy pomogłem ci z otwieraczem- mruknął jej do ucha- kurewsko mi cię brakowało.

Przylgnął ciałem do jej ciała i oparł czoło o jej czoło. Obserwował jak oddech dziewczyny przyspiesza, jej dłoń niepewnie dotknęła jego odsłoniętej klatki. W jednej chwili zacisnęła pięść i go uderzyła.

- Jak możesz być jednocześnie taki...

- Ciii...- przyłożył palec do jej ust, które były dużo bardziej miękkie i aksamitne niż sobie wcześniej wyobrażał- Ayame...- nosem otarł o jej nos i ustami lekko musnął jej policzek- Wrócimy do tego... - nagle się odsunął i ją wypuścił-...jak wytrzeźwiejesz. Po alkoholu jesteś jak napalona kotka. Nie chcę robić nic za pierwszym razem, gdy jesteś pijana. Nie chcę żebyś się jutro czuła kurewsko źle. 

Uśmiechnął się perfidnie i wyszedł z pokoju. Ayame oparła się czołem o ścianę i skarciła się w myślach. Zachowała się jak kretynka. Nawet sama nie wiedziała po co. Przyłożyła do siebie dłoń z zieloną chakrą i poczuła się dużo bardziej trzeźwa. I wkurzona. 
Zgasiła światło i położyła się do łóżka. Wtedy pojawiło się też zawstydzenie i zażenowanie. Postanowiła nie pić więcej z nimi. Gdy przysypiała, usłyszała jakby ktoś wszedł do pokoju. 

- Hm..?

Ktoś wtulił się w jej plecy. Znała ten uścisk, znała delikatny zapach jego skóry.

- Deidara... 





-----------------------------------------

Mam nadzieję, że się wam podoba <3  bonusowy rozdział, bo kolejny dopiero po weekendzie.

Dziękuję za gwiazdki i komentarze! 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro