Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Przerwa lunchowa

Podczas, gdy Kakashi znęcał się podczas treningu nad swoją drużyną, Iruka wzbudzając szeroką gamę uczuć i emocji w kolegach oraz uczniach, prowadził zajęcia jak gdyby nic.

Właśnie zbliżała się pora przerwy, podczas której musiał udać się do Tsunade na zmianę opatrunku. Wolał się nie spóźnić i nie narażać na jej gniew w żaden inny sposób.

- Dobrze. Teraz możecie wyjść na przerwę obiadową. Spotykamy się później na dworze. Będziemy ćwiczyć taijutsu.- powiedział, kiedy wszyscy skończyli przepisywać tekst z tablicy, który im napisał w formie przejrzystej notatki.

- Do zobaczenia, sensei!- zawołały dzieciaki wesoło wybiegając z klasy.

Iruka uśmiechnął się do nich nieco zmęczony. Składał właśnie swoje notatki, podręczniki i dziennik, kiedy do środka wszedł, o dziwo drzwiami, Kakashi.

- Yo. Gotów do drogi?- zapytał zbliżając się.

- Sekundę. Tylko się spakuję.- rzucił nie patrząc na niego tylko pospiesznie ładując wszystko jak leci do torbiszcza.

- Jakim cudem to wszystko ci się tam mieści? Jakieś jutsu?

- Czy ty wszystko musisz tłumaczyć użyciem jutsu? Na tym polega twój wątpliwy geniusz?- mruknął Iruka ładując ostatnie rzeczy do torby i chwytając kule.

Kakashi wyszczerzył się tylko w niezbyt inteligentnym, ale całkiem uroczym uśmiechu.

- I po co, ja w ogóle pytam?- westchnął Iruka teatralnie.

- Skrzywienie zawodowe?- podsunął cmokając go w nos.

- Baka!- krzyknął na niego rumieniąc się.

- Jak ja kocham, kiedy się tak zawstydzasz.- westchnął z rozanieloną miną

Zanim Iruka zareagował złożył technikę teleportacji i objął go. Zniknęli, by pojawić się przed gabinetem blondynki.

- Naprawdę nie wiem, co ci kiedyś zrobię za takie numery.

- oby to było coś zboczonego.- powiedział uśmiechając się dość lubieżnie.

- Wiesz? Chyba jednak czeka cię weekend w tym stroju pokojówki.- odparował

- Nie mogę się doczekać.- mruknął nisko i namiętnie.

- Niereformowalny zboczuch.- burknął i zapukał wreszcie.

Jednak odpowiedziała im tylko cisza. Stali tak chwilę, ale nic się nie działo.

- Może coś ważnego jej wypadło?- pomyślał Iruka na głos.

- Ta. Chyba sake i spanie.- warknął Kakashi.- Już ja ją zaraz obudzę.- dodał i już chciał zabrać się za forsowanie drzwi, kiedy na jego łepetynę spadła irukowa pięść pogromu Hatake.

- Co ty wyrabiasz? Jeśli tak jest faktycznie to po prostu chodźmy do pokoju pielęgniarek. Weźmiesz od nich środki opatrunkowe i sam możesz to zrobić.

- Naprawdę mi pozwolisz to zrobić?- zapytał niemal zaczynając merdać ogonkiem.

- Głupek. Będę cię obserwował i w razie czego poprawię albo poinstruuję.- burknął.

Kakashi już miał go wziąć pod rękę i ruszyć w stronę rzeczonego pokoju, by radośnie pobawić się w troskliwą, osobistą pielęgniarkę Iruki, kiedy podeszła do nich Tsunade.

- Och. Już jesteście? Myślałam, że jeden się spóźni, a drugi będzie próbował się wykręcić.- powiedziała radośnie.- A przy okazji, co to za kłótnie kochanków pod moimi drzwiami?- dodała zakrywając twarz kajetem i chichocząc.

- Miejmy to już z głowy.- jęknął Iruka.

Tsunade znów się zaśmiała i otworzyła im drzwi. Weszła, a za nią chłopaki. Położyła kajet na biurku i spojrzała na nich. Iruka był lekko czerwony na twarzy a Kakashi gapił się na niego jak sroka w gnat. Doprawdy. Ciężko ogarnąć ich dziwaczne relacje. Nawet jak na niby parę.

- Iruka. Idź za parawan i zdejmij spodnie. Kakashi siadaj tu na tyłku i nie waż mi się ruszać i podglądać. Rozumiemy się?

- Czemu nie mogę? Iruka mi pozwolił....

- Ja jestem tu lekarzem, nie Iruka. Masz tu siedzieć i ani słowa więcej.

Iruka westchnął i poszedł za parawan. Kakashi naburmuszył się i z fochem w postawie, gdyż miny widać i tak nie było pod maską, usiadł na wskazanym krześle. Demonstracyjnie odwrócił się do nich plecami. Tsunade uśmiechnęła się i poszła za parawan.

Zerknęła na siedzącego na leżance z opuszczonymi spodniami. Czerwienił się uroczo. Przygotowała sobie zestaw do zmiany opatrunku. Podeszła i postawiła tacę na stoliku obok. Przystawiła sobie krzesełko.

- Mówił ci ktoś, że uroczo się wstydzisz?- zagadnęła odwijając mu opatrunek na nodze.

- Ta. Taki jeden zboczuch.- burknął wzdrygając się, kiedy poczuł dotyk jej palców na udzie.

Mimo wszystko spiął się i odwrócił wzrok.

- Boli?- zapytała nachylając się nad pozszywaną raną.

- Nie. Po prostu czuję się niekomfortowo.- burknął nie chcąc nawet tam zerknąć.

- Słodziak.- mruknęła.- Rana ładnie się goi. Widzę, że zmieniałeś rano opatrunek?

- Nie ja. Kakashi.- mruknął.

- Rozumiem. W takim razie chyba mogę cię zostawić pod jego opieką. Zmiana opatrunku rano i wieczorem. Dam ci roztwór do przemywania rany. Może trochę szczypać, choć nie powinno. Widzimy się za tydzień. Zdejmę ci wtedy szwy.

- Niech i tak będzie.- westchnął ciężko.

- Ubierz się. Zaraz ci przygotuję specyfik.

- Dobrze. Dziękuję.

- Proponuję na przyszłość bardziej uważać.

Iruka tylko pokiwał potakująco głową. Zsunął się z leżanki i wciągnął spodnie na swój zgrabny tyłek.
Tsunade wyszła zza parawanu. Podeszła do szafki i do małego pudełeczka zapakowała leki. Podeszła do wciąż obrażonego białowłosego.

- Skup się teraz.- warknęła na niego.- Iruka ci ufa, nie wiem za co, ale nie wnikam. W tym pudełeczku masz leki na wszelki wypadek gdyby jednak dostał wysokiej gorączki. Nie powinno się zdarzyć, ale może. Postanowiłam też, że ty będziesz mu zmieniał opatrunki. Wygląda na to, że nie potrzebujecie mojego nadzoru. Muszą być zmieniane rano, najlepiej przed jego pracą i wieczorem tuż przed tym jak idzie spać. Dam wam specyfik do przemywania rany. Nie powinien się przemęczać. I za tydzień na zdjęcie szwów. Chyba, że coś zacznie się dziać niepokojącego, cokolwiek, co cię zaniepokoi, wtedy natychmiast mnie zawiadom. Nie chcemy zakażenia, prawda?- powiedziała patrząc na niego uważnie i wciskając mu pudełeczko.

- Rozumiem. I dzięki.- mruknął odbierając je i chowając.

Tsunade właśnie miała zająć się przygotowaniem specyfiku, kiedy tuż obok nich pojawił się niezadowolony Iruka.

- No na chwilę nie można was razem zostawić, bo już mnie obgadujecie.- mruknął

- Tylko powiedziałam mu to samo, co tobie.

- Mhm... jasne. Może i nie jestem geniuszem, ale nie rób ze mnie głuchego idioty.

- Strasznie drażliwy jesteś ostatnio na swoim punkcie.

- No ciekawe, dlaczego?- odburknął.

Tsunade zaśmiała się i poszła zająć się przygotowaniem medykamentu. Iruka tymczasem usiadł na drugim krześle i czekał widocznie poirytowany.

- Hej, nie gniewaj się. Nic złego o tobie nie mówiliśmy. Postawię ci lunch, zgoda?

- Pf. Nie myśl, że tak łatwo się wykpisz.

- Co tylko zechcesz. A na początek... ramen w Ichiraku, zgoda?

- Mhm...

Iruka siedział naburmuszony i lekko zarumieniony. Czuł się trochę zmęczony, a nagła cisza sprzyjała drzemce. Oczy same mu się zaczynały zamykać.

- Mam tu buteleczkę...- zaczęła, ale urwała, gdyż Kakashi położył palec na ustach nakazując jej ciszę.

Wstał i podszedł do niej. Odciągnął na bok.

- Chyba jest bardziej zmęczony niż pokazuje. Powinien się zdrzemnąć jak człowiek. Daj mi ten specyfik i się będziemy zbierać.

- Wiesz.... za parawanem jest łóżko...

- Powiedziałem jak człowiek. W normalnym łóżku.

- Och, dobrze, już. Słodki jesteś kiedy się tak troszczysz o niego.- powiedziała wręczając mu buteleczkę z ciemnego szkła.

- Pf. Nie masz już go na wyłączność. Znajdź sobie inną sierotkę. Jak tego używać?

- Odrobinę wylewasz na ranę i przemywasz. Nie ma w tym większej filozofii.

- Rozumiem. I dzięki.- powiedział chowając ją.

Podszedł do przysypiającego. Wziął go na ręce i złożywszy technikę teleportacji zniknął w szarawym obłoczku. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro