Nie ten sensei
Iruka otworzył zmęczone oczy. Ku swemu zdumieniu odkrył, że leży w swoim łóżku. W pokoju było całkiem jeszcze jasno mimo zaciągniętej zasłonki. Uniósł się na łokciu, by zobaczyć, która godzina, bo przecież miał się zaraz pojawić na zajęciach praktycznych. Pierwsze, co rzuciło mu się w oczy, to szklanka wody i karteczka o nią oparta. Wziął ją i zaczął czytać koślawe litery:
" Iruka,
nie miałem serca cię budzić. Pewnie dalej dręczy cię gorączka. W szklance masz wodę, a obok zostawiłem ci aspirynę. Postanowiłem też, że wezmę za ciebie zastępstwo na dzisiaj.
Obiecuję, że będę grzeczny i nie uszkodzę twoich uczniów.
Wyśpij się i odpocznij do wieczora, wtedy pogadamy, zjemy coś i tego, no...
Iruka, żadnej pracy. Żadnej, ty pracoholiku najsłodszy!
Ja się dowiem. Ostrzegam cię. A teraz czas na drzemkę.
Twój Kakashi."
Iruka uśmiechnął się pod nosem i usiadł.
Wziął aspirynę rozważając czy musi za potrzebą czy nie. Uznał, że niekoniecznie i faktycznie jest trochę bardziej zmęczony niż normalnie, więc z ciężkim westchnięciem położył się, by skorzystać z okazji. Zamknął oczy.
- To raczej przyjemne, kiedy ktoś troszczy się o ciebie, choć nie wiem ile wytrzymam.- pomyślał sennie i zapadł w spokojny sen.
*************
Tymczasem białowłosy pojawił się najpierw u Dyrektora, by sprawę formalnie załatwić. Głupio się będzie potem tłumaczyć, a zwłaszcza nie chciał sprawiać dodatkowych kłopotów Iruce.
- Yo, dyrektorze. Mogę zająć dosłownie pięć minutek?- zagadnął pojawiając się w drzwiach jego gabinetu.
- Oczywiście, proszę Kakashi-san.- odpowiedział wskazując mu miejsce naprzeciwko.
- Chodzi o jednego z twoich nauczycieli.
- Którego? Stało się coś?- zaniepokoił się wyraźnie. Kakashi nigdy bezpośrednio się nie angażował w sprawy Akademii, a już na pewno nie w sprawie jego kadry pedagogicznej!
- Iruki- sensei.- powiedział i zobaczył prawdziwy przestrach w jego oczach.- Spokojnie to nic śmiertelnie poważnego. Chodzi o to, że podczas treningu doznał kontuzji i nie powinien prowadzić zajęć praktycznych przez jakiś czas. Powiedzmy tak ze dwa tygodnie. Za tydzień będzie miał ściągane szwy, więc tego. Od dzisiaj będę go w tej części zastępował. Ten wstrętny pracoholik dostał znów temperatury, więc zmusiłem go do zostania w domu, ale pewnie jutro rano znów przylezie wykładać teorię, więc nie ma sensu pisania mu urlopu czy coś.
- Niebiosa, już się przestraszyłem. - odetchnął z prawdziwą ulgą.- Chodź. Pokażę ci gdzie jest jego biurko i dziennik klasy. Tylko nie narób mu tam bałaganu. - dodał wstając.
- Nie narobię. Wiem, że tego nienawidzi, a wolę go nie denerwować. - zaśmiał się i ruszył za dyrektorem.
Weszli do pokoju nauczycielskiego wzbudzając niemałe zamieszanie wśród pojawiających się i plotkujących przy kawie i herbacie, nauczycieli. Wszyscy jak jeden mąż byli chuuninami.
- Moi drodzy, Kakashi-san na jakiś czas dołączy do waszego grona jako nauczyciel praktyki.- odezwał się i wskazał mu biurko Iruki.
- Dyrektorze? Co się dzieje z naszym Iruką-san? - zapytał któryś widząc, że Kakashi się rozsiada na jego miejscu i przegląda dziennik jego klasy.
- Jest ranny, jak już zauważyliście, więc Kakashi-san był tak miły i go zastąpi, aż rany mu się zagoją i będzie mógł kontynuować swoje zajęcia. - odpowiedział nie wdając się w szczegóły.
- Ranny? Co mu się stało?
- Pewnie w końcu wypieprzył się gdzieś po drodze.- zarechotał jeden z tak zwanych kolegów, który od zawsze uważał go za niedojdę.
Kakashi w tym momencie wstał i podszedł do niego. Złapał za gardło i rzucił nim o biurko.
- Słuchaj gównojadzie. Iruka-sensei był moim supportem na misji rangi S. Walczyliśmy z wrogiem, na którego widok zesrałbyś się w gacie i skomlał o litość i szybką śmierć. Jak nie wierzysz zapytaj ANBU, jeśli oczywiście będą tak łaskawi odezwać się do takiego śmiecia jak ty.- wysyczał mu w twarz tak złowrogo, że chuunin już miał pełno w gaciach.- Tak swoją drogą, sam bym nie posądzał tego niepozornego belferka o taką siłę i umiejętności. Dziad jest za dobry, na tylko chuunina. Tu cos wali szpiegiem jak nic.- dodał zamyślając się na głos.
Puścił go i podszedł do biurka ignorując, że zapadła grobowa cisza. Wziął dziennik jego klasy.
- To gdzie mają być te zajęcia?- zapytał jak gdyby nic Dyrektora.
- Na placu treningowym za Akademią, jakbyś już zapomniał.- odpowiedział.
- Fakt. Zapomniałem. Tyle lat minęło ....- machnął ręką i zniknął w obłoczku szarego dymu.
Cisza trwała tak jeszcze dobrą minutę zanim ktokolwiek odważył się ruszyć.
- Co tu tak śmierdzi? Ty, zesrałeś się już?- zapytał ktoś przerywając tą nagłą ciszę.
Cała sala zaczęła rechotać, a Dyrektor zamyślony wyszedł z pokoju nauczycielskiego zastanawiając się, o co tu właściwie chodzi. Kakashi nigdy nie dbał i nie zauważał chuuninów. Zwłaszcza nauczycieli Akademii. Zdawał się uważać ich za niegodne go byle co. Jednak teraz stanął w obronie jednego z nich i jeszcze się zaoferował pomóc?
Domyślał się, że coś specyficznego i mocnego musiało tych dwóch połączyć i nie była to jakakolwiek misja. Wiedziałby przecież gdyby Iruka był na misji. Nawet krótkiej, weekendowej.
Kakashi natomiast niczym nie zrażony pojawił się z dziennikiem na placu i spojrzał na zbieraninę dzieciaków kotłujących się na placu.
- Klasa Iruki-sensei do mnie!- krzyknął na dzieciarnie nie wiedząc czy są tu też inne czy nie.
Dzieciarnia podbiegła i otoczyła go.
- Sensei? A gdzie Iruka-sensei? Miał przyjść po przewie.- zaczęły się pytania i niemal pretensje.
- Iruka-sensei jest ranny jakbyście jeszcze nie zauważyły i nie może prowadzić zajęć praktycznych. Póki nie wyzdrowieje, ja go będę zastępował.- powiedział nieprzyjemnym głosem.
Rozległy się chichoty i okrzyki radości.
- Jeszcze będziecie o niego błagać, zdradzieckie nasienia.- mruknął.- Cisza! Sprawdzam obecność! Kogo nie usłyszę będzie miał brak obecności!- krzyknął wymuszając ciszę.
Otworzył dziennik i zaczął wyczytywać kolejno wszystkich delikwentów z listy. Następnie szybko zajrzał na strony z zajęć praktycznych, by zaznajomić się z tym, co już ćwiczyli, a czego nie.
Spojrzał na gapiącego się dzieciaki i westchnął, że małe głupole nie zasługują na porządny trening. Przedstawił im, więc plan ćwiczeń na dziś, myślami będą zupełnie gdzieś indziej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro