Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Dzisiaj rozpoczynam zupełnie nowy etap w moim życiu, a właściwie staram się jakoś je ustatkować. Wczoraj na scenie, dzisiaj w domu z ciepłą herbatą i kocykiem. Siedząc, z gitarą staram się znów zatopić w muzyce, zapomnieć, choć na chwilę o katastrofie na scenie. Maya chyba usłyszała moje "brzdękanie" bo po domu zaczął rozchodzić się dźwięk kroków.

– A ty znowu ćwiczysz? – pyta, marszcząc brwi.

– Może tak, może nie – mówię, z przekąsem odkładając gitarę obok czarnej pufy.

– Mogłabyś wreszcie coś porobić, zamiast siedzieć tu bezczynnie – wzdycha i bierze jedno z jabłek leżących w szklanej misce na stole.

– To w takim razie co twoim zdaniem powinnam zrobić? – wstaję, z miejsca chowając gitarę do pokrowca.

– Wyjść do klubu zabawić się trochę? – mówiła tak, jakby to było oczywiste. Boże czy ona naprawdę nie ma nic innego w głowie niż chodzenie wieczorami do klubów?

– Jak chcesz, to idź ja zostaję – odpowiadam pewna swojego zdania.

– Bez ciebie nie pójdę. Oj no nie daj się prosić. – robi oczy słodkiego szczeniaczka.

– Och. No dobrze. – przewracam oczami i idę w kierunku łazienki.

***

Wchodzimy do klubu, a ja cały czas nie mogę przestać narzekać. Podziwiam moją przyjaciółkę za przychodzenie tu co wieczór. Serio. No bo ile można siedzieć w miejscu, gdzie ciągle jest głośna muzyka, pajace gapiący się na cycate laski. Dotąd tego nie rozumiem i wydaje mi się, że nigdy tak się nie stanie, a już na pewno nie będzie tak, że moja noga będzie stawała tu każdego wieczora.
W tle gra głośna muzyka, a zapach alkoholu roznosi się po całym klubie.
Siadamy przy jednym z barków i zamawiamy dwa drinki. Co jakiś czas rozglądam się po klubie, jakbym szukała jakiejś wymówki do ucieczki.

– A może tu coś zagrasz? Zaśpiewasz?  – pyta znienacka, cały czas sącząc jednego z drinków.

– Oszalałaś? – patrzę na nią zdziwioną miną. To ma być jakiś żart? Jeśli tak to ja jestem w jakimś pieprzonym śnie.

– Wyglądam, jakbym żartowała? – uniosła jedną brew, z głupim uśmiechem co mi się nie podobało, bo to znaczyło, że miała jakiś pomysł.

– No dobrze, – wzdycham zastanawiając się, czy, aby na pewno podejmuję dobrą decyzję – co to za pomysł? – dopytuję.

***

Taa... Pamiętam, jak jeszcze dosłownie jakieś piętnaście minut temu zastanawiałam się, czy dobrze robię. Wchodzę na scenę, a mnie natychmiast odbiera mowę. Co prawda występowałam już jakieś kilkaset razy na scenie, ale dawno tego nie robiłam. Podchodzę do mikrofonu. Zaczynam grać na gitarze, a z moich ust wydobywają się słowa piosenki. Mój głos staje się spokojniejszy, serce zwalnia tempo, a ja porywam się w rytm muzyki. Zanim się oglądam, stoję, wypowiadając ostatnie słowa. Otwieram oczy i patrzę na publiczność, która bije brawa. Na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech.

– Dziękuję – szepce i opuszczam scenę. Idę nadal będąc w dość głębokim szoku. Nie patrząc pod nogi, czuję ostre uderzenie – przepraszam – mówię, masując obolałe ramię. Moim oczom ukazuje się wysoki brunet. Nasz wzrok spotyka się na chwilę, speszona odwracam go, zaczynając patrzeć w podłogę.

– Nic ci się nie stało? – pyta nieco zdziwiony moim zachowaniem jednak w jego głosie mogłam wyczuć, choć odrobinę troski?

– Tak. Wszystko w porządku – odpowiadam.

– Ładnie zaśpiewałaś – mówi z lekkim uśmiechem.

– Dzięki. – odpowiadam mu tym samym i szybko go wymijam...
---------------------------------------------
Hejka o to jest i Prolog mam nadzieję, że się spodobał 😘❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro