Rozdział 3
Przez resztę dnia nic się nie zmieniło. Było mi dziwnie, bo czułem w swoim domu jej obecność.
"Kurwa, zamiast czuć się swobodnie w swoim własnym domu, nie wiedziałem gdzie sobie znaleźć miejsce..."
Mimo iż kobieta schowała się w swoim pokoju, a raczej moim, to cały czas miałem gdzieś z tyłu głowy, że nie byłem sam.
No i oczywiście byłem zły z tego powodu. Nic w tym temacie się nie zmieniło.
Zaplanowałem oglądanie meczu przy piwku, zastanawiałem się też nad wyjazdem do klubu albo gdzieś, gdzie byłaby szansa znaleźć jakąś atrakcyjną kobietę.
"Potrzebowałem relaksu."
W innych okolicznościach od razu bym jechał na moim motocyklu i nie patrzył na nic. Niestety teraz to nie wchodziło w grę.
"Miałem mamuśkę pod dachem."
Pociągnąłbym sobie sam, ale to nie było to samo. Potrzebowałem kobiecych usteczek. No i dzisiaj miałem ochotę na ostry seks, na głębokie, mocne i szybkie wejście do mokrej i ciepłej dziurki.
"Może nawet bym liznąłem jej wejście..."
Gwałtownie otworzyłem oczy, słysząc głośny łoskot.
"Kurwa, kto przerwał mi moje zbereźne myśli?!"
- Co tu, do jasnej anielki, się dzieje?! - zawołałem, podnosząc się z kanapy.
Huk dobiegał z kuchni. Pewnie mamuśka coś zrobiła. Tylko, kto jej pozwolił?
Ciężkim krokiem wszedłem do wcześniej wspomnianego pomieszczenia. Kobieta stała przestraszona z wielkimi oczami na środku i wpatrywała się we mnie. Dookoła niej znajdowało się porozrzucane szkło.
Ani na sekundę nie oderwałem wzroku od niej. Byłem rozjuszony.
"Przecież przed chwilą wydawała się taka nieśmiała. Nawet imię swoje wyszeptała."
"Tylko go nie zapamiętałem."
Nie wykonałem nawet najmniejszego ruchu. Czekałem na odpowiedź.
- J-ja... - kaszlnęła. - Jestem głodna. - Spuściła głowę. - Nie chciałam narobić hałasu, nie chciałam ci...
- Ja pierdolę - wymsknęło mi się.
Oderwałem wzrok od niej, przypadkiem zatrzymując się na jej brzuchu.
"No tak. Musi się dobrze odżywiać..."
Zignorowałem bałagan na podłodze i otworzyłem lodówkę, która wypełniona była gotowymi daniami do mikrofalówki. Nie potrafiłem gotować, więc musiałem jakoś się ratować. Nie mogłem nawet zamawiać jedzenia na wynos, bo nie chciałem ryzykować. W końcu byłem znany. Unikałem fanów oraz paparazzi. W ogóle chciałem żyć w spokoju. Szczególnie po walkach.
Wybrałem kurczaka z ryżem i warzywami. W końcu wydawało się zdrowe, a do tego okazało się pierwszą potrawą, po którą sięgnąłem.
W chwili, gdy przyciskałem odpowiednie guziki na urządzeniu, za sobą słyszałem jak mamuśka sprząta.
Byłoby świetnie, ale robiła to gołymi rękami.
Nie byłem aż tak okrutny.
- Dziewczyno, zostaw to. - Nie patrzyłem na jej reakcję, gdyż skupiłem się na chwyceniu za zmiotkę.
Dostrzegłem, że oprócz stłuczonego szkła, na podłodze leżał garnek. Pewnie od niego rozbrzmiał ten głośny dźwięk.
"Skąd tylko ona wzięła garnek?"
I kiedy wyrzucałem do kosza odłamki szkła, dostrzegłem stertę naczyń do zmywania. Prawdopodobnie gdzieś na górze tej sterty znajdował się wcześniej wspomniany rondel.
To nie tak, że nie posiadałem zmywarki, bo stała w kuchni i idealnie działała. Problem polegał na tym, iż ostatnio nie miałem wielu czasu na włożenie do niej brudnych naczyń. No i na ogólnie rzecz biorąc jakiekolwiek sprzątania.
Byłem bokserem. Miałem treningi. Walczyłem. Czasami udało się uczestniczyć w wywiadach. A nawet w reklamach.
"Byłem rozchwytywany."
- Pamiętaj, że nie jesteś w swoim domu - zacząłem stanowczo. - Nie możesz tak po prostu chodzić mi po wszystkich pokojach i robić co tylko ci się podoba. - Wbiłem wzrok w jej oczy. - Jeśli będziesz głodna, masz mi mówić, to coś wymyślę, ale nie łaź mi nigdzie i niczego nie rób sama. Nie toleruję w moim domu kradzieży, niepotrzebnego chodzenia i obserwowania spowodowanego ciekawością czy inn... - urwałem, widząc jak trzyma się za dłoń. - Co tam masz? - Mogłem się mylić, ale wyglądało na to, iż skaleczyła sobie rękę.
Wolałem jednak, by sama mi to powiedziała. Możliwe, że czekałem też na prośbę od niej, abym jej pomógł.
Aż poczułem satysfakcję.
"A nie mówiłem?" - powtarzałem w głowie.
Nie nie odpowiedziała. Stała pod ścianą, przyciągając dłoń do piersi. Nie wpatrywała się w moje oczy, zawstydzona swoim występkiem.
- Chodź tu - rozkazałem, odwracając się tyłem do niej w poszukiwaniu w szafkach wody utlenionej oraz jakiegoś plastra. - Kurwa, jeszcze z tobą problem... - westchnąlem zrezygnowany. - No chodź, pomogę ci. - Oparłem się plecami o blat stołu kuchennego.
Widząc mój niecierpliwy wzrok, w końcu do mnie podeszła nieśmiałym krokiem.
Może nie zachowywałem się dobrze, ale taki już byłem z natury. Pewnie dlatego ona z lękiem oraz rezerwą, a także nieśmiałością funkcjonowała wobec mnie.
Poza tym tak naprawdę w ogóle się nie znaliśmy, więc cóż się dziwić?
- Daj mi rękę - rozkazałem, kiedy kobieta nie wykonała żadnego ruchu.
Chyba widziała, że zamierzałem jej opatrzyć ranę, prawda? Chyba nie była taka głupia, iż nie łączyła faktów?
Tak naprawdę nie byłem tego typu człowiekiem, który stoi na straży i pomaga ludziom, a już w ogóle kobietom w najmniejszej potrzebie.
- Nie trzeba, to tylko... - nie dałem jej dokończyć, ponieważ wyszarpnąłem jej dłoń i zająłem się nią.
- Zdecydowanie za dużo gadasz - szepnąłem.
Jej dłoń była ciepła i delikatna. Miała taką gładką fakturę skóry. Jej paznokcie naturalne i nie za długie okazały się zupełnym przeciwieństwem tipsów moich kochanek, które wręcz orały moje plecy, gdy uprawialiśmy seks. Czasami przez to wychodziłem z pokoju z zadrapaniami, czasem czułem jak mnie pieką, jak również leciały strużki krwi z pleców.
Jej syk przywrócił mnie do rzeczywistości.
- Nie bądź babą - skomentowałem, nie zastanawiając się nad słowami.
Przykleiłem jej plaster na przecięcie na serdecznym palcu. Przy okazji mogłem dostrzec, iż nie posiadała żadnego pierścionka.
Nawet obrączki.
Właśnie...
Co z jej partnerem?
Co z mężczyzną, który zrobił jej dziecko?
Dlaczego nie poszła do niego?
Uniosłem wyżej wzrok, prosto na jej twarz i dostrzegłem jak z grymasu, jej buzia zmienia się na neutralną. Wpatrywała się w swoją dłoń, a przez to, iż lekko spuszczała głowę, kilka kosmyków włosów opadło na jej twarz. Poczuła jak się na nią gapię, więc powoli odwzajemniła wzrok.
"Miała piegi..."
"I taki zgrabny nosek..."
Dostrzegłem jak ukradkiem unosi jeden kącik ust w górę. Tak delikatnie, jakby mi się to tylko zdawało.
Nie miałem pojęcia ile się wpatrywaliśmy sobie w oczy. Wiedziałem tylko, iż przerwał nam w tym głośne "pik" od mikrofalówki, o której istnieniu już zapomniałem. A potem odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni i wróciliśmy do realiów.
Mamuśka była głodna.
****************************
Do wieczora siedziałem przed telewizorem z butelką piwa w dłoni. Gdyby nie programy sportowe, chybabym oszalał z nudów. Nie rozmawiałem nawet z ciężarną, bo nie było potrzeby. Obiad zjadła w jadalni samotnie, gdyż osobiście nie miałem ochoty na posiłek, a potem wróciła bez słowa do pokoju, który jej użyczyłem.
Tak naprawdę mój dzień wcale tak nie wyglądał. Zazwyczaj trenowałem z Blakem, chodziłem do klubów, pubów, gdy miałem dobry dzień, spędzałem czas z moimi fanami, częściej jednak spędzałem czas w otoczeniu atrakcyjnych i ponętnych kobiet, z którymi chodziłem do łóżka. Były nawet sytuacje, gdzie budziłem się w hotelowym pokoju z dwiema, a nawet trzema laskami. Czasami spotykałem się z przyjaciółmi, ale ze względu, iż każdy z nas miał pracę, nie było tyle czasu na spotkania jak kiedyś.
Kochałem boks. To właśnie dzięki niemu odżyłem. U mnie w domu się nie przelewało. Nie miałem ojca, matka starała się jak mogła, ale nigdy nie było tyle pieniędzy, żeby "zaszaleć". Czasami bywało tak, że nie starczyło na rachunki, nie mówiąc już o jedzeniu. Nie pamiętam, bym za dzieciaka zjadł jakąś pizzę czy inny fast food. Dawaliśmy sobie jakoś radę, ale nie było łatwo. Potem pojawiły się problemy w szkole, konflikty, bójki, słabe oceny... Nie lubiłem szkoły, nie lubiłem się uczyć, dlatego nawet nie próbowałem. Poza tym nie miałem na to czasu. Musiałem zarobić chociaż kilka centów, by matce było łatwiej, tym bardziej, że... Że to ja byłem jedynym mężczyzną w domu.
Blake poznałem w osobliwych okolicznościach. Tego dnia, a raczej późno w nocy, biłem się z jakimiś gówniarzami. Znaczy wtedy sam byłem gówniarzem, więc byli prawie w moim wieku. Prawie, ponieważ byli wtedy starszymi rocznikami w szkole.
Chciałem im pokazać, że potrafię więcej niż jak oni twierdzili, dlatego wcześniej umówiliśmy się na boisku. Starałem się, lecz skończyło się na tym, że to ja leżałem na asfalcie podduszany przed starszych kolegów.
Przypadkiem przechodził obok jakiś nieznajomy. To on mnie uratował. Pogonił chłopaków, którzy wystraszyli się i uciekli, natomiast mężczyzna podszedł do mnie, podał dłoń i pomógł wstać. Byłem przekonany, że coś mi zrobi, że może będzie chciał nakrzyczeć na mnie, bo w końcu jakieś bójki małolatów i to w nocy?
To był Blake.
Opatrzył mi rany, przy okazji się poznając, a raczej to on dużo mówił. I o dziwo nawet nie robił mi wykładów dotyczących złego zachowania, bijatyk i innych takich.
Ten mężczyzna zmienił moje życie. Najpierw pomógł mi z matką - zaprowadził mnie do domu i wstawił się za mną, gdy pytała, dlaczego wróciłem tak późno. Potem, widząc w jakich warunkach mieszkamy, pożyczył nam pieniądze. I tak oto stał się bliższy od mojego ojca, którego nigdy nie było w naszym życiu. Kiedy któregoś dnia powiedział prawdę - że był trenerem, na co ja zapytałem go, czy mógłby mnie czegoś nauczyć, że naprawdę chciałbym to umieć i żeby nauczył mnie paru pozycji, ale był warunek. Miałem mądrze to wykorzystać, a nie bić się w szkole.
Oczywiście, że się zgodziłem. Jednak trwało to krótko, potem nie potrafiłem inaczej, w końcu trzeba było jakoś się bronić. Na szczęście stało się to w chwili, gdy Blake poznał jaki posiadałem potencjał i zabierał mnie do klubu bokserskiego, w momencie, którym już zbliżałem się do moich początków kariery, więc dawał sobie spokój z wykładami.
No i się udało.
Stałem się znanym bokserem.
Kiedy wreszcie mogłem dać mojej matce wszystkiego co zapragnęła, jej już dawno nie było na tym świecie.
Potrząsnąłem głową. Niepotrzebnie wspominałem o przeszłości. Najwidoczniej tak musiało być. Stałem się bokserem, spełniłem swoje marzenie - to było najważniejsze.
Skierowałem się do mojego pokoju, przechodząc obok sypialni nieznajomej. Zatrzymałem się przed jej drzwiami.
- Laska, chcesz ubrania na przebranie? - zapytałem, nie wiedząc czy powinienem wchodzić.
Bo teoretycznie miałem prawo otworzyć drzwi i po prostu wejść, ale chyba istniało jeszcze coś takiego jak przestrzeń osobista i prywatność, więc powinienem był zapukać. Nie zamierzałem tego robić, więc uznałem, iż lepiej będzie jak się odezwę. Nawet jeśli miałem ją obudzić.
- Posłuchaj, nie musisz się chować w pokoju. Zrób coś, pewnie się nudzisz - westchnąłem, czując pod skórą złość, gdyż nie lubiłem, gdy kręcił się ktoś w moim domu, a fakt, że pozwoliłem jej chodzić po pomieszczeniu sprawiał, że czułem się conajmniej dziwnie. Lubiłem swoją samotnie, dobrze było mi tu.
Drzwi się otworzyły, a z pokoju wyszła rudowłosa kobieta.
- Nie chcę ci przeszkadzać ani nie robić problemów. - O! Czyli jednak umie mówić głośniej. Tym razem wszystko usłyszałem od razu i nie musiałem dłużej się zastanawiać co to za słowo. - Nie podoba ci się, że tu jestem, wiem o tym i rozumiem. W końcu pojawiłam się niespodziewanie, nie znamy się, a Blake...
- Dam ci jakieś ubrania - przerwałem jej.
Wszedłem do swojej sypialni i zabrałem stamtąd dresy, jakąś koszulkę z długim rękawem i skarpety. W domu było ciepło. Ale chyba kobiety w ciąży inaczej odczuwały, nie? Nie miałem pojęcia, nie znałem się na ciężarnych.
- Najwyżej nie ubierzesz. - Podałem jej ubrania i nie czekając na jej reakcję, zniknąłem za drzwiami drugiej sypialni.
Musiałem dać sobie z nią radę.
Obym tylko nie oszalał.
************************************
Hejo! ☺️
Jak podobał Wam się rozdział? 😏
Czekam na Wasze komentarze i gwiazdki oraz teorie ^^
Trzymajcie się! 😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro