PROLOG
PROLOG
Gdybym wiedziała, że przyjdziesz, to nie skoczyłabym z tego klifu.
Nie dławiłabym się słoną wodą, która odbierała życie kawałek po kawałku, sekunda po sekundzie. Nie próbowałabym za wszelką cenę zaczerpnąć powietrza, wpuszczając płyn do płuc. Nie czułabym tego okrutnego bólu, rozrywającego od środka.
Nie napisałabym listu, nie włożyła go do plastikowej skrzynki i nie zostawiła w tym ważnym dla mnie miejscu. Nie uśmiechnęłabym się, pozwalając łzom spłynąć po policzkach i wylądować na pachnącym mchu.
Gdybym wiedziała, że przyjdziesz, to czekałabym na ciebie.
Stałabym nad urwiskiem, wpatrując się w najpiękniejszy zachód słońca, jaki dane było mi zobaczyć, aż usłyszałabym za sobą dźwięk miękkich kroków. Odwróciłabym się i spojrzała w tak dobrze mi znane, chłodne oczy, nie powstrzymując łez bólu i ulgi, pomieszanych ze sobą jak splątane, pajęcze nici.
Podeszłabym ostrożnie, z wahaniem i pokazała całą sobą, że już nie chcę walczyć. Nie chcę prowadzić wojny z tobą, sobą i całym światem.
Może padłabym na kolana albo w twoje objęcia, poddała się losowi i wszystkiemu, co ma się wydarzyć.
Gdybym wiedziała, że przyjdziesz, to nie zniknęłabym z tego świata szesnastego lipca dwa tysiące dwudziestego czwartego roku.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro