12 Wyjazd
//tydzień później//
Per:IP
Stoję właśnie gotowy do wyjazdu nie wiem czego mam się spodziewać po moim ojcu IR...
Właściwie po każdym kogo tam spotkam zgaduje po drodze powie mi wiele nudnych zasad i jak mam się zachowywać.
Nie chce jechać do Moskwy ja chcę zostać tutaj ale nie bo muszę nadrobić stracony czas z drugim ojcem...
Po tym jak przyjechał powóz z IR woźnica zabrał moją torbę z ubraniami a ja sam wszedłem do środka siadając na przeciw ojca...
Pożegnałem się z tatą i bratem jednak już po przekroczeniu bramy wjazdowej do naszej posiadłości tęskniłem za nimi...
IR:Teraz słuchaj uważnie dzieciaku po pierwsze jak będziemy na miejscu masz być w swoim pokoju i nie przeszkadzać mi w pracy.
IP:Dobrze.*wiedziałem*
IR:Po drugie zero bajek na dobranoc i kursowania w nocy po domu.
IP:D-dobrze...
IR:Po trzecie jeśli chodzi o jedzenie nie ma wybrzydzania jesz to co dostaniesz i bez grymaszenia.
IP:Dobrze.
IR:Po czwarte jak mam gości nie wychodzisz z pokoju.
Przychodzisz jak zostaniesz wezwany przeze mnie nikogo innego ci nie wolno słuchać wyjątkiem jest nauczyciel.
IP:Dobrze...
IR:Zapomniałem dodać że nie odejdziesz od stołu jak wszystkiego nie zjesz chyba że na serio będziesz najedzony i to też jest wyjątek.
IP:Rozumiem.
IR:Skoro już znasz zasady jak masz się zachowywać to powiem ci ostatnią zasadę.
Zero biegania,zabawy czy zabawek u mnie tego nie dostaniesz.
IP:No dobrze...
IR:A teraz cicho siedź bo chce poczytać.
IP:*kiwnął jedynie głową że rozumie i patrzy na mijany krajobraz będąc cicho jak kazał mu IR i nie chcąc dostać od niego kary*
//Skip//
Siedzę już tak chyba z godzinę ile można czytać jedną książkę?!
A te zasady są do bani nic mi nie wolno...
Chcę spowrotem do taty i CN tam mogłem być sobą a tu mam robić to co IR mi każę nie jestem marionetką!
Z nudów nawet nie zauważyłem że zasnąłem bo pewnie dalej bym się nudził ale to zdecydowanie lepsze bo po pierwsze czas mi szybciej zleci i po drugie mogę wtedy wrócić do swojego domu w swojej wyobraźni przez co może ta wizyta będzie znośna bo jak na razie jest okropna...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro