Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10 Przykra konfrontacja

Per:Prusy

Dziś postanowiłem przejść się z synami na spacer z racji tego że wolny dzień se zrobiłem patrzyłem jak chłopcy się bawią IP ciągle konkuruje z CN we wszystkim.
Cóż poradzić taki wiek i chce udowodnić że jest równy z nim a nawet lepszy hehehe lubię widzieć ich kiedy się cieszą po wygranej rywalizacji.

Usiadłem sobie pod drzewem a że wcześniej spakowałem sobie książkę na ten piknik rodzinny bo się uparli że spacer z piknikiem ma być już pokazują pazury i rogi.

Ostatnio CN zaczyna pyskować IP widząc że on może to i też zaczyna ale teraz mam spokój do czasu aż wciągną mnie do zabawy to jedyny czas gdy albo mam wolne albo nie pyskują.

Ale ten czas też długo nie trwał bo IR przybył i wystraszył mnie że podrzuciłem książkę i spadła mi na głowę.

Prusy:Au...

IR:Haha coś ty taki wystraszony ducha zobaczyłeś?

Prusy:Było blisko bym się nim stał...

IR:Próbować zawsze warto.

Prusy:Po co przylazłeś?

IR:Sprawy służbowe...*pokazuje dokumenty*
Sam z siebie bym tu nie przyjeżdżał.

Prusy:Jaka szkoda że mam dzień wolny.

IR:Co mnie to.

Prusy:*żyła już mu skacze na czole*
Nie wnerwiaj mnie.

IP:*przygląda się temu po czym podchodzi do Prus*
Vater wszystko dobrze?

IR:Tak wszystko z nim dobrze a teraz sio do twojego brata.

Prusy:Po prostu nie zgadzamy się w kwestii dokumentów.*mówi prawie przez zęby*

IP:*odchodzi od nich ale dalej przygląda im się*

CN:*łapie IP*
Mam cię!

IP:*wystraszył się*Aaa!!

IR:*Podchodzi do CN i IP*
Ciszej bądźcie zwłaszcza ty!*pokazuje palcem na IP*

IP:Nie jesteś moim ojcem by mi rozkazywać!

IR:Tak właściwie to jestem IPR.

IP:*jest w szoku i patrzy na Prusy czy to prawda*

Prusy:*kiwa na tak ale widać że niechętnie*

IP:KIEDY MIAŁEŚ MI POWIEDZIEĆ?!

Prusy:*wstał*
Nie tym tonem tym bardziej że IR się tobą nie zajmował i nie zajmuje to czemu miałem ci mówić?

IP:Ale mam prawo wiedzieć takie rzeczy!*łzy cisną mu się do oczu po czym ucieka do lasu na oślep*

Prusy:*biegnie za IP*
CN wracaj do domu IR zaprowadź go i bez dyskusji bo ci jeszcze dupę skopie!!

IR:Ok.*prowadzi CN do domu Prus*

CN:*martwi się o brata i ojca ale idzie grzecznie obok IR*

Per:IP

Biegłem na oślep przez co prawie kilkukrotnie uderzyłem w drzewa łzy utrudniały mi widok słyszałem jak Vater biegnie za mną wołając mnie i przepraszając niech się zapcha swoimi przeprosinami!

Nie po tym jak ukrywał przede mną informacje że pan IR to mój tata.

Wbiegłem na jakąś polanę i przebiegnięcie na jej drugi koniec trochę zajmie.

IP:Muszę go zgubić.*wspina się na drzewo i to prawie na sam czubek*

Prusy:*szuka go wzrokiem po czym biegnie dalej szukając*

IP:*schodzi i biegnie w innym kierunku po czym siada dopiero w jaskini by odpocząć*

Per:Prus

Wiem źle zrobiłem ale to dla jego dobra bo by się zawiódł na IR ale teraz to na mnie jest zawiedziony bo mu nie powiedziałem...
Szukam go już dłuższą chwilę ale nigdzie nie mogę go znaleźć.
Może wrócił do domu?
Nie na pewno nie...
Poszukam jeszcze do zmierzchu jest jeszcze dużo czasu powinienem go do tego czasu znaleźć.

//Skip do zmierzchu//

Już prawie zmierzch a IP jak nie znalazłem tak nie zjadę!
Cholera znowu panikuje!
Szukam go dalej i moja nadzieja słabnie z każdą sekundą że coś go zaatakowało lub zjadło albo myśliwi postrzelili i gdzieś wykrwawia się moje dziecko.

Gdy przechodziłem obok jaskini przeczucie mówiło mi bym zajrzał tam w sumie wszystko mi było już jedno najwyżej odpocznę w niej.
Byłem w wielkim szoku IP spał przykryty swoimi skrzydłami na ziemi.

Wziąłem go na ręce szczęśliwy że nic mu nie jest objąłem go najczulej jak mogłem i zaniosłem do domu.
Mając nadzieję że CN nic nie jest.

W domu był IR z głową CN na kolanach biedny zasnął czekając na mnie i IP ale mina IR mówi wszystko że nie jest zadowolony z tego że CN se na to pozwolił i że znalazłem IP.

Powiedziałem mu by przespał się w pokoju dla gości a sam zabrałem CN i IP do ich pokoi a sam padłem na moje łóżko zmęczony bieganiem i szukaniem IP po lesie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro