Rozdział 9. Przygotowania.
Od moich oświadczyn minęło kilka dni. Moi koledzy z pracy jak i szefowa wiedzą o moim ślubie za jakiś czas. Właśnie szykowałem z przyjaciółmi i rodzeństwem dojo byśmy mogli zjeść kolacje wspólnie z rodzicami, wujkiem jak i bratem mojej narzeczonej. Stresowałem się ale miałem nadzieję, że poradzę sobie w ten dzień. Szczególnie, że liczyłem na braci którzy nie przyniosą mi wstydu. W końcu wszystko było gotowe. Po pewnym czasie przyszli rodzice, wuj, brat Mony jak i moja narzeczona.
-No ładnie to tu nie macie.- Powiedział ojciec Mony.
-Cóż sądzę inaczej.- Powiedziałem idąc z gośćmi do dojo.- To moi bracia. Z niebieską bandaną to Leonardo, z fioletową to Donatello, a z pomarańczową to Michelangelo. Koło pułki stoi April, Casey i Shinigami. Zaś przy Leo stoi moja siostra Karai.- Powiedziałem wskazując dłonią przyjaciół, braci i siostrę. Po chwili wszyscy usiedliśmy przy stole. Zaczęliśmy powoli jeść.
-Więc Raphaelu powiedz nam... Jaką masz swoją wizję ślubu i wesela?- Zapytała się mama Mony. Widocznie chciała znać najpierw moje zdanie zanim ona i jej mąż przekażą mi swoją wersję.
-Cóż... Myślałem by zrobić ślub i wesele na Ziemi. Było by moim zdaniem wygodnie dla mnie, mojej rodziny i dla moich przyjaciół. Bym zaprosił najbliższe tylko osoby i tak wśród rodziny i przyjaciół by się świętowało wesele w jakimś tanim ale bardzo polecanym domu weselnym.- Powiedziałem patrząc na kobietę.
-Tani? Rodzina i przyjaciele? Chcesz mi powiedzieć, że wesele i ślub nie będzie huczne?- Zapytał się lekko zdenerwowany moimi słowami ojciec Mony.
-Tak. Tak mam to na myśli. Może w pana rodzinie się świętuje hucznie ale ja tak nie chce.- Powiedziałem patrząc na mężczyznę który powoli tracił cierpliwość.
-Nie gadaj bzdur. Będzie huczne wesele. I ty za to wszystko zapłacisz.- Powiedział wściekle ojciec Mony.
-Thomas powariowałeś?- Zapytał zaskoczony wuj Mony.
-Dobra koniec gatki szmatki. Człowieku Raph kocha Monę? Kocha. A czy Mona kocha Rapha? Kocha. Więc i tak wyjdzie na ich zdanie. Ale z takim skutkiem że nie będzie ciebie na liście.- Powiedział Mikey patrząc na ojca Mony krzyżując ręce na klatce piersiowej.
-W tej kwestii się zgadzam. Jeśli nie zmienisz zachowania to będę zmuszona usunąć cię z listy.- Powiedziała Mona patrząc wściekle na ojca. Mężczyzna wściekły opuścił pomieszczenia, a następnie dom.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro