Rozdział 3. Pierwsza misja.
Piłem kawę w radiowozie. Minęło kilka minut od zaczęcia dzisiejszej służby. Gina była w sklepie i kupowała zapiekanki w sklepie. Kiedy dziewczyna wróciła wsiadła do radiowozu obok siedzenia kierowcy. Podała mi zapiekankę. Od razu ją wziąłem i zacząłem ją jeść.
-Powiedz mi... Jak to jest mieszkać w kanałach?- Zadała pytanie Gina. Kiedy to usłyszałem spojrzałem na nią.- Michael mi powiedział o tym.- Dodała dziewczyna.
-Cóż... Nie wyjawiłem mu wszystkiego. Dokładnie tego, że urodziłem się jako zwykłe zwierzątko domowe. Mój... Ojciec adoptował... Znaczy mnie i moich braci kupił. Jednak po zetknięciu z mutagenem no wyszło jak wyszło. Ukrywaliśmy się aż trafiliśmy do kanałów. Tam od małego ojciec nas trenował ninjutsu. Kiedy skończyłem z braćmi 15 lat to wyszliśmy pierwszy raz na powierzchnie. Jednak po czasie Nowy Jork był atakowany przez Krangów, Shreddera, Triceratonów... Eh.. Wiele z braćmi, siostrą i przyjaciółmi przeżyłem. Od różnych walk aż po wojny w innych wymiarach. Rok temu nasz ojciec zginął. Zabił go Shredder. By ojca pomścić poszliśmy do z rodziną do Shreddera. Po kolei pokonywaliśmy przeszkody aż na dachu zaczęła się ostateczna walka z mordercą naszego ojca. Leo zabił Shreddera. Każdy musiał jakoś przeboleć żałobę na swój sposób.- Powiedziałem biorąc po chwili kolejny gryz zapiekanki. Zaczęliśmy czekać na jakieś wezwanie.
-Gina, Raph macie wezwanie do kradzieży w chińskiej restauracji. Skradziono bardzo drogą statuetkę.- Powiedział nagle dyspozytor.
-Przyjęłam.- Powiedziała Gina przez radio. Zapiąłem pasy.
-Zapinaj pasy.- Powiedziałem odpalając silnik. Kobieta od razu wykonała polecenie włączając koguty na dachu radiowozu. Ruszyłem. Prowadzenie radiowozu było super. Kiedy zauważyłem chłopaka który niósł jakąś statuetkę spojrzałem na Ginę.- Łap kierownicę.- Powiedziałem wychodząc z radiowozu i wspinając sią na jego dach. Po chwili wskoczyłem na jeden z chińskich szyldów i wszedłem na dach. Szybko zacząłem biec. Zeskoczyłem dopiero gdy zauważyłem jak Tygrysi Pazur trzyma tego bandziora. Podszedłem wyciągając swój służbowy pistolet.
-No proszę, proszę. Kogo ja tu widzę?- Powiedział Pazur spoglądając na mnie.
-Słucha twojego mistrza już nie ma. Więc oddaj mi tego złodzieja. Mam leprze rzeczy do roboty.- Powiedziałem, a ten bez słowa rzucił złodziejem i poszedł sobie. Złodziej jednak zaczął uciekać. Kiedy go złapałem zranił mnie nożem którym nie wiem skąd wytrzasnął. Gdy udało mi się go położyć na glebie wyjąłem kajdanki. Skułem złodzieja i wziąłem statuetkę. Była cała. Na szczęście. Zabrałem go do Giny. Stała przed restauracją pana Murakamiego. Dziewczyna widząc moją ranę wyjęła z bagażnika apteczkę. Wsadziłem złodzieja do radiowozu. Właściciel restauracji w ramach podziękowania zaczął nam robić na koszt restauracji dwie porcje Pizzy Gyoza. Pod czas czekanie Gina opatrywała mi ranę. W pewnej chwili zauważyłem, że Tygrysi Pazur idzie koło restauracji razem z... Jakąś kobietą i dzieckiem które wyglądało jak połączenie człowieka i tygrysa. Zaskoczyło mnie to. Wyglądali na szczęśliwych.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro