Powrót do pracy
Było już dwie godziny po porannej odprawie, kiedy na komendę wszedł Kakashi, a zaraz za nim Iruka w cywilnym ubraniu. Pojawienie się duetu w komplecie wywołało radosne poruszenie. Ludzie zaczynali się podrywać z miejsc i znikać w korytarzu prowadzącym do pomieszczenia socjalnego oraz sal przesłuchań i konferencyjnych.
Iruka zaskoczony tym nagłym poruszeniem obserwował ich. Kakashi poprowadził go do gabinetu komendanta. Zapukał, o dziwo, grzecznie i poczekał.
- Wejść!
Otworzył drzwi i wszedł do środka wrogo zerkając na federalnych, którzy wciąż tu byli.
- Już jesteśmy, komendancie. Wybacz, że tyle nam zajęło, ale lekarze nie chcieli go wypuścić i musiałem obiecywać niestworzone rzeczy, żeby dali nam wypis.
- Rozumiem. Dobrze was widzieć razem.- powiedział uśmiechając się życzliwie.
Kakashi zarumienił się leciutko na takie stwierdzenie. Iruka jakby w ogóle nie zorientował się, że to może zabrzmieć dwuznacznie odwzajemnił uśmiech.
- Dzień dobry panom. Ann jest zdecydowanie nadopiekuńcza.- powiedział Iruka zwracając się do federalnych.
- Miło nam poznać osobiście. W rzeczywistości wyglądasz jeszcze lepiej. Teraz już mnie nie dziwi ich podejście.- powiedział Genma przyglądając mu się.- To drobiazgi od Ann z okazji twojego wyjścia ze szpitala i pomyślnego zakończenia śledztwa.- dodał wręczając mu paczuszkę.
- Och... bardzo dziękuję. - powiedział cicho zaskoczony.
Raidou dał drugą podobną Kakashiemu.
- Dzięki. Nie trzeba było, ale podziękujcie jej.- burknął wcale tym nie udobruchany.
- To teraz zapraszam wszystkich do konferencyjnej.- powiedział komendant wstając.
- My raczej już pójdziemy. Musimy napisać raport...
- Proszę zostańcie jeszcze chwilę. Też mieliście swój udział w zakończeniu tej sprawy. Poza tym reprezentujecie Ann, prawda?- powiedział Iruka uśmiechając się łagodnie, ale sugerująco.
- W takim razie, nie możemy odmówić. Raport jeszcze chwilę może poczekać.- bąknął Genma czując krępujące ciepło na policzkach.
Zastanawiał się jak ten facet to robi, że jednym uśmiechem potrafi roztopić i zniwelować każde postanowienie. Na dodatek w tej chwili poczuł się jak jakaś podlotka, która się rumieni na widok urodziwego młodzieńca, nie mając śmiałości podejść i zagadnąć. Pomyślał, że ma ochotę ukatrupić Ann za taki numer. Musiał przyznać, że ciężko nie kochać takiego słodziaka, choć bardziej niż ci gliniarze był świadomy, że młody nie jest aż tak niewinny na jakiego wygląda.
Cała piątka ruszyła, więc do konferencyjnej, gdzie cały posterunek już na nich czekał. Weszli przez ozdobione drzwi. Na stole były obrusy, przekąski i napoje bezalkoholowe. Kiedy tylko Iruka wszedł do środka wszystko ryknęło:
- Witaj, spowrotem rekrucie Iruka!
- Jestem zaskoczony i wzruszony. Nie spodziewałem się, że aż tak się możecie przejąć moją osobą. W końcu jestem tylko ściągaczem kotów...- powiedział cicho, ocierając oko wierzchem dłoni.
- Ożywiłeś to miejsce i pewne zwłoki, więc jesteś dla nas kimś wyjątkowym, Iruka-kun.- powiedział komendant poklepując go po ramieniu.
- Ładny z ciebie przyjaciel. Chciałeś nas zostawić, dziadzie jeden?- zaatakował, ale bez specjalnej agresji, Kotetsu.
- Przestań, bo znowu w pysk dostaniesz.- skarcił go Izumo
- Jak ja się za wami stęskniłem.- zaśmiał się radośnie
Izumo i Kotetsu też zaczęli się śmiać i atmosfera od razu się rozluźniła. Zaraz też wszyscy podchodzili, by zamienić parę słów z odzyskanym rekrutem. Kolejnym ewenementem na skalę światową było to, że Itachi również podszedł i ku zdumieniu wszystkich podarował sobie swoje epitety i inne mało przyjemne określenia, kiedy z nim rozmawiał i to zaskakująco długo. Oprócz brata i swojego partnera to chyba jeszcze nigdy z nikim tak długo nie rozmawiał.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro