Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Iruka- śpiąca Księżniczka


Kakashi wszedł do pokoju, w którym leżał otruty. Lekarze mówili, że to cud, że w ogóle przeżył, ale nie mieli pojęcia czy i kiedy się obudzi. Toksyna mogła zasiać ogromne spustoszenie w jego organizmie. Może już do końca życia spać, być warzywem, albo mieć upośledzone ciało i umysł. 
Obiecał sobie, że nie ważne, co się stanie, to on będzie przy nim trwał. Nawet jeśli ma spać już zawsze czy być niepełnosprawnym. Nawet jeśli wszyscy mieliby go porzucić, to on zostanie. Będzie znosił jego krzyki, płacze, klątwy i narzekania, aż ten zrozumie, że nie jest sam, że komuś naprawdę na nim zależy mimo, że jest w takim stanie. 
Usiadł przy łóżku i delikatnie gładził jego włosy. Czasem odważał się pogładzić go po policzku. Równocześnie trzymał go za rękę, by w ten sposób dać mu poczucie, że ktoś się nim interesuje nawet, kiedy jest nieprzytomny. Kakashi cały czas mówił sobie, że on tylko śpi.

- Nic się nie martw, mój piękny, moja ty śpiąca księżniczko. Depczę skurwysynowi po piętach. Już ja się postaram, by nikogo więcej nie skrzywdził. Nawet jeśli miałaby to być ostatnia rzecz jaką zrobię będąc gliną. Chciałem cię chronić, ale zawiodłem. Przepraszam.- szeptał do niego.

Iruka otworzył oczy i patrzył na niego lekko zaspanym wzrokiem.

- Jesteś idiotą, Hatake-senpai.- powiedział cicho i łagodnie. 

- I-Iruka?- wydusił z siebie zaskoczony i równocześnie rozradowany.- Obudziłeś się!- wykrzyknął i rzucił się na niego. 

Przytulił się do niego mocno nie potrafiąc powstrzymać łez szczęścia. Niby wiedział, że nie powinien, że brunet chyba tego nie lubi, ale nie potrafił inaczej. Jakoś wytrzyma te pięć minut. Ku swemu zaskoczeniu poczuł, że Iruka zamiast go odpychać i zaczynać opieprzać, to położył mu dłoń na głowie i w milczeniu  głaskał go. A to oznaczało, że nie jest zły za tą akcję. 

- Na stoliku leży karteczka. Znajdziesz tam informacje, których potrzebujesz, ale musisz obiecać, że nie pojedziesz tam sam. Nie chciałbym żeby coś ci się stało, głupku.- powiedział cicho, kiedy poczuł, że blondynowi skończyły się łzy. 

- Iruka?- zaczął drżącym jeszcze głosem, ale jednak bał się o to zapytać. Bał się odpowiedzi. 

- Hm?- zdziwił się tą jego nagłą nieśmiałością. 

- Lubisz mnie choć trochę?- zapytał wyczekująco z bolesną nadzieją w sercu.

- Tak.- odpowiedział krótko, uśmiechając się ciepło. 

Kakashi wyprostował się ocierając twarz rękawem. W końcu te czułości mogą być, dla jego księżniczki zbyt męczące, a nie chciał go do siebie zrazić. Spojrzał w te duże, orzechowe oczęta, w których była troska i wyczekiwanie. Westchnął ciężko. Nie chciał nikogo prosić o pomoc, ale też czuł, że nie powinien się sprzeciwiać brunetowi. Było w nim coś niepokojącego, mrocznego i wolał się nie przekonywać jaka jest druga natura jego słodkiej księżniczki. 

- Yo, Asuma. Możesz przyjechać do szpitala? Potrzebne będzie wsparcie, więc, tego...

- Nie. Nic się takiego nie dzieje. Iruka się obudził i wiem już gdzie szukać tej szmaty. Pomożesz?

- Jasne. Do zobaczenia na parkingu.- powiedział i rozłączył się.

Spojrzał na bruneta, który zdawał się być już zmęczony i zaczynał odpływać. 

- Zadowolony? Mogę iść?- mruknął

- Tak. I nie martw się. Naprawdę nic mi nie będzie. Tylko się jeszcze chwilę zdrzemnę.- odpowiedział sennie zamykając oczy.

- Śpij. Jesteś uosobieniem cudu. Moją Księżniczką, a ja chcę być twoim rycerzem.- powiedział cicho i cmoknął go w czoło. 

Wziął karteczkę i wstał. Obejrzał się jeszcze na niego. Ruszył do wyjścia żegnany sennym mruknięciem. Najchętniej zostałby przy nim, ale najpierw musi dokończyć sprawę. Dla niego i dla siebie. Potem będzie przy nim siedział i go niańczył. 
Wyszedł i zjechał windą na dół. Stanął przy samochodzie i rozłożył karteczkę, na której miała być lokalizacja sukinsyna, który chciał zabić Irukę. Zaczął czytać. To nie było jego pismo. 

" Człowiek, którego szukasz, gnije na przedmieściach. A to jego dokładna lokalizacja. Zapewniam, że się stamtąd nie ulotni. To nie jest podstęp ani pułapka. 
25. 0734520
-05. 321405
Rozegraj to mądrze. Nie mam pojęcia, dlaczego ci zaufał i polubił, ale widocznie ma ku temu jakiś powód. Nie zawiedź go. Jeśli go zranisz, jeśli uroni przez ciebie choćby jedną gorzka łzę...

Zabiję cię.

Czuwający nad Iruką."

Kakashi aż poczuł ciarki na plecach. Złożył karteczkę i schował ją do kieszeni. Równocześnie czuł strach i euforię. Iruka go lubi i mu ufa... Pewnie dlatego nie odepchnął go przy tak nagłym ruchu. Czuł, że tym trochę nadszarpnął to nikłe zaufanie, ale ma teraz naprawdę mocny powód, by się starać. Tylko musi być ostrożny i mniej gwałtowny w nagłych reakcjach. Musi się pilnować, by go tym nie znużyć. Takie rzeczy muszą być dla niego mocno obciążające. Musi go do swojej obecności i dotyku przyzwyczaić. Oswoić. Zaopiekować się i nie sugerować chęci seksu. Nie może przecież wyjść na kogoś, kto myśli wyłącznie o tym! A nie myślenie o TYM, kiedy się tak na niego patrzył, było wręcz heroicznym wyczynem. Sięgnął po papierosa, by uspokoić myśli. Nawet nie zauważył, że Asuma zaparkował niedaleko i właśnie wysiadał. Spojrzał na fajkę, którą trzymał w palcach.

- Papierosy szkodzą zdrowiu. A ja muszę być zdrowy, by móc się opiekować Iruką. Bosz... on mi wybije z głowy wszystkie nałogi. No może oprócz jednego.- pomyślał i uśmiechnął się do siebie.

Schował fajkę do pudełka i przymknął oczy. Przywołał w pamięci jego słodko-ostry zapach. Tak. Tym mógłby się narkotyzować do końca świata albo i dłużej. Tonąć  w tych głębokich oczach.

- Hej, Kakashi. Wszystko w porządku? Dziwnie wyglądasz.- powiedział Asuma stając przed nim.

- Tak. Walczę z głodem nikotyny. Możemy jechać? Chcę to mieć już za sobą i wrócić do mojej księżniczki.- burknął zerkając na niego. 

- Jasne. Chodź. W wozie już czekają Gai, Kurenai i Tsunade. Wolałem młodych nie zabierać ze sobą, choć się nieźle o to awanturowali. Zwłaszcza Izumo i Kotetsu. Oczywiście Namikaze wie o wszystkim. Mam nadzieję, że nie jesteś bardzo zły o to?

- Nie. Dobrze zrobiłeś. Chciałem tam jechać sam, ale Iruka... zupełnie jakby wziął mózg od ciebie.- powiedział znudzonym głosem, odklejając się od samochodu. 

- Och. Przegapiłem niezła komedię.- zaśmiał się i odwrócił.

- Ta. Bardzo śmieszne. Też powinieneś rzucić fajki. Dla Kurenai.- odgryzł się. 

Asuma nic nie odpowiedział, ale Kakashi mógł przysiąc, że ten się uśmiechnął w ten swój denerwujący sposób. Wsiedli w milczeniu do auta. Kakashi bez słowa wyjął kartkę i wprowadził współrzędne do urządzenia. Nie oglądając się powiedział bezbarwnym głosem

- Bądźcie czujni. Nie mamy pewności, co tam zastaniemy. Nie możemy zginąć ani dać się wrobić w jakąś... nieprzyjemną sytuację.

- Kakashi... podobno Iruka się obudził. On ci to powiedział?

- Tak. Obudził się. I na szczęście jego umysł na tym nie ucierpiał, choć jest widocznie słaby. Cóż... on mi powiedział, że mam uważać na siebie, bo tego pożałuję. A info mam od kogoś, komu również zależy na księżniczce, ale nie jest nim zainteresowany romantycznie, że tak powiem.

Siedzący z tyłu o nic więcej nie pytali. Zaczęli szeptać coś między sobą, ale jego to zupełnie nie obchodziło. Ruszyli. Wyciągnął komórkę wahając się chwilę. 

- Yo, komendancie. Podaję szczegóły. Jedziemy po ścierwo Na wschodnie Przedmieścia. Zaraz za stara fabryką gumy. Z informacji, które uzyskałem wnioskuję, że ktoś już to gówno sprzątnął. Oczywiście zachowamy najwyższą czujność. Prześlę współrzędne. To wszystko.

Kakashi bezczelnie rozłączył się. Wysłał wiadomość sms ze współrzędnymi pod które się kierują. Zatopił się w rozmyślaniu nad tym, co takiego ma mądrze rozegrać. Zakończenie sprawy czy chodziło bardziej o relacje z Iruką. I to niepokojące ostrzeżenie. Brzmiało jak ostrzeżenie starszego, kochającego brata. Takiego jakim jest Itachi. Ten to dopiero ma fioła na punkcie swojego młodszego brata. Bez wahania rozerwałby na strzępy każdego, kto choćby próbował skrzywdzić jego ukochanego braciszka. W sumie on czuł to samo w stosunku do Iruki, ale ten... Czuwający... Ciekawe czy też już go prześwietlił tak jak to robi Itachi. A jeszcze ciekawsze kim on jest, do jakich danych ma dostęp, co o nim już wie? Biedny to on być nie może. Wykupił Iruce najdroższy pakiet medyczny. Chyba nawet Prezydent tej dziury nie miał takiej opieki. 

- Hej, zakochany kundel. Jesteśmy na miejscu.- zaśmiał się Asuma szturchając go łokciem. 

- Nie musisz mnie obrażać. Daj mi minutkę.- niemal warknął na niego.

- Asuma? A temu, co?- zapytali, kiedy wysiedli.

- Rzuca fajki, Iruka się obudził... więcej chyba nie muszę dodawać?- odpowiedział wkładając papierosa w usta. 

Po chwili wysiadł Kakashi. Miał skupiony i złowrogi wyraz twarzy. Był skoncentrowany na postawionych sobie celach. Nie widzieli tego ponad pół roku. A tak się zarzekał, że już nigdy na nikim i na niczym nie będzie mu zależało. 

- Och. Wróciłeś, Kakashi.- powiedziała.

- Ta. I lepiej dla tego ścierwa, żeby już nie żył, bo ja go do piekła wyślę.- warknął i wyciągnął pistolet zza pleców. 

Ruszył ostrożnie wyczulony na każdy niepokojący ruch. Pozostali w milczeniu ruszyli za nim osłaniając go. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro