Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dyndak


Była ładna, typowo spacerowa pogoda, ale Iruka prowadzący radiowóz był nie w sosie. 

- Coś taki dzisiaj markotny?- spytał Kakashi zadowolony, że nie musi łazić

- Wolałbym dzisiaj pieszy patrol. Taka ładna pogoda, no.

- To trzeba było iść do komendanta i powiedzieć. - prychnął nieco rozbawiony

- Byłem. Powiedział, że nie zmieni zdania i mamy JECHAĆ na ten patrol i to na obrzeża miasta. Sądzę, że za karę. Jakbym nie przyszedł, to pewnie teraz krążylibyśmy po mieście. 

- Och... to chyba moment, w którym powinienem powiedzieć, że mi przykro?

- Nie wysilaj się. Wiem, że nie.- powiedział machając na niego ręką, ale szybko się orientując, że to niezgodne z przepisami i wrócił do poprawnego kierowania pojazdem.

- Już tak dobrze mnie znasz?- droczył się z nim dalej

- Mhm.- uśmiechnął się do niego radośniej. 

Kakashi miał kontynuować, ale usłyszeli wezwanie przez radio. Postanowił odpowiedzieć.

- Tu 11, potrzebne wsparcie. Jesteśmy przy Południowo wschodnim moście Kabuto.

- Tu 05, jesteśmy 500 metrów od waszej pozycji.

- Zrozumiałem. Czekamy na was.

Kakashi odłożył sprzęt i wskazał mu kierunek. Uśmiechał się leciutko. 

- Co się cieszysz? Podobno nie lubisz akcji.

- Och.... bo tego aspektu jeszcze nie przerabialiśmy, kocie, a mam nadzieję, że to jest to, co właśnie sobie pomyślałem.

- Czasem bywasz okropny, Kakashi-senpai.

Blondyn się tylko uśmiechnął zadowolony i czekał aż dojadą na miejsce i przekona się czy miał rację czy nie, a doświadczenie nie mogło go mylić, b co może być związane z mostem? Samobójca z którym trzeba negocjować albo trup. Żadnej z tych rzeczy jeszcze nie przerabiali. 

Wreszcie dojechali i zaparkowali przepisowo.  Kakashi od razu wysiadł i pospieszył na brzeg, gdzie nerwowo krążyło dwóch gliniarzy z innej komendy. 

- Piąta Komenda, Hatake Kakashi, co mamy?

- Dzisiaj rano tzw. wyczynowy biegacz znalazł wisielca. O, tam, na środku pod mostem dynda. Biedak tak się wystraszył, że mało nogi nie złamał. Spisaliśmy zeznania i wysłaliśmy do szpitala. 

- Czekamy na prokuratora?

- Tak i na wodniaków. Zgłosiłem im jaka sprawa, więc powinni być lada moment. Oby lina wytrzymała. Wczoraj strasznie targało, więc mogła się z takim ciężarem poprzecierać. A gdzie twój partner? Boi się trupów?

- Nie boi się, tylko meldował komendantowi,  o zdarzeniu.- powiedział wspomniany pojawiając się nagle i bezszelestnie.

- KYA!- krzyknął odskakując

- Spokojnie, bo w gacie zrobisz, a zapasowych chyba nie wozisz w bagażniku.

Miał mu cos odpowiedzieć, ale nagle coś zrozumiał i tylko zaczął się śmiać. 

- W porządku. Jesteś spoko. Nowy? Nigdy cię nie widziałem. Chociaż coś mi się kojarzy.

- Och... pewnie spektakularna akcja ściągania kota z drzewa kilka tygodni temu?

- Tak! Właśnie tak! Obrót i lądowanie było naprawdę w pięknym stylu. W akademii tego nie uczą.

- Głupio wyszło, ale jeśli tylko choć trochę podbije to repa dla policji, to nie mam nic przeciwko. Powie mi ktoś, czemu było potrzebne wsparcie?

- Nie wiem czy powinieneś to oglądać.

- Dlaczego?

- Bo to zwykle wstrząsa takimi świeżynkami jak ty. 

- Och... czyli trup?

- Tak, wisielec. Czekamy na prokuratora i wodniaków, którzy go odetną.

- Spoko. Dyndaka już widziałem. Długo trzeba jeszcze czekać? Obawiam się, że lina albo konstrukcja długo już nie wytrzyma. To strasznie stary most, czemu go nie rozebrali?

- Ż e co widziałeś, przepraszam bardzo?

- Dyndaka.- powtórzył z niemalejąca powagą i stanowczością

Zaczęli się śmiać z jego dziecinnego określenia. nawet Kakashi się uśmiechnął. Uwielbiał jego miny i nietypowe określenia. Wtem jeden z nich zobaczył, że ciało wisielca wpada do wody. 

- Gdzie wodniaki?!

- Szybko! Niech ktoś cos zrobi, bo go stracimy!

Iruka wepchnął swoją rekrucka czapkę partnerowi i pobiegł nad samą linie wody. W mundurze, nie tracąc czasu na rozbieranie się wskoczył do wody i z niebywałą siła przedarł się przez prąd rzeki na miejsce, gdzie przed chwilą było ciał i zanurkował. Po 5 minutach pojawił się wodny patrol na małej łodzi.

- No i gdzie ten trup?

- Trochę późno. Wpadł do wody i funkcjonariusz z piątej skoczył je wyłowić, ale i jego jakby wcięło.

- Nie ruszajcie się stąd i czekajcie na prokuratora. 

Popłynęli pod most rozglądając się za typowym dla policji mundurem. Zauważyli go kawałek dalej walczącego z podwójnym wirem wodnym. Podpłynęli tam i pomogli mu wykaraskać się na pokład i trupa. Byli zaskoczeni widząc, że facet ma na dłoniach rękawiczki lateksowe. 

- Wiesz, że to nie najmądrzejsze pływać w pełnym umundurowaniu i jeszcze w lateksowych?

- Nie było czasu przebrać się w kąpielówki.- bąknął lekko trzęsąc się z zimna. 

- Wracajmy.- zaśmiał się jeden z nich i podpłynęli na brzeg. 

W tym czasie Kakashi zadzwonił po karetkę, więc już na nich czekał komitet powitalny. Szybko owinęli rekruta w gruby koc z materiału i jeszcze koc termiczny i ostrożnie prowadzili do karetki zrobić szybkie oględziny i w razie potrzeby zareagować. 
Trupem natomiast zajął się przybyły niemal w tym samym czasie prokurator. Obejrzał, spisał wszystko i zabrał ciało do prosektorium. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro