Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

dwa


-Panie Jeon! - pisnął pijany Taehyung, rzucając się komisarza.

-Zna pan tego młodzieńca? - spytała zdziwiona właścicielka baru.

-Dzieciak się przyczepił i odczepić nie chce. - wytłumaczył policjant.

-Dobrze.

-Więc co się stało? - spytał zmęczony i wkurwiony Jeongguk.

-Ktoś zamówił temu młodzieńcowi piwo i całą butelkę wisky. Sprawca uciekł, a chłopak nie chce powiedzieć, kto to był.

-Dobrze. Zabiorę go ma komendę i tam z nim wszystko wyjaśnię. Do widzenia.

-Do widzenia.

-Chodź, Taehyung.

-Nie. - Jeon przyciągnął go do siebie i zniżył się do jego ucha.

-Jeśli pójdziesz ze mną, zrobię z tobą rzeczy, których do tej pory te pizdy na komendzie się nie odważyły. - warknął mu władczo do ucha.

-Miło się z panią rozmawiało! - pisnął nastolatek i pognał go radiowozu.

Błędem Jeongguka było to, że dał dzieciaka do przodu.

Młodszy nieustannie gładził udo i krocze Jeona, a tamten myślał, że coś go strzeli.

******

-To teraz... Usiądź.

-Obiecałeś mi coś. - mruknął Kim.

-Żebyś ze mną poszedł.

-Dupek. - warknął Taehyung i wybiegł z komisariatu, żeby pobiec do parku. Tam usiadł na ławce i zaczął płakać.

On tylko chciał odzyskać swojego chłopaka. A Jeon omotany pomógłby mu. Czy on tak wiele wymaga?!

-Taehyung? - nastolatek usłyszał głos Jina. - Czemu płaczesz? - zmartwiony szesnastolatek przytulił go.

-Cz-czemu M-Minho w-ybrał na-rkotyki? Cz-czemu mnie nie posłuchał?

-Aish Taehyungie nie płacz... Minho był głupi, a ty powinieneś nie iść w jego ślady i odstawić wszelkie używki.

-To jest trudne hyung... Za trudne dla mnie. - westchnął i otarł łzy. - Ciągle mam takie uczucie, że brakuje mi czegoś. Jakiejś cząsteczki mnie. To okropne. - warknął na końcu, odwracając wzrok od starszego.

-Myślę, na pierwszy krok powinienweś postawić tego poljcjanta. Jak tam mu? J...? - próbował przypomnieć sobie jego imię.

-Jeongguk. - powiedział młodszy.

-Ah tak! Jeongguk! - wykrzyknął, a Tae tylko przewrócił oczami. - Powinieneś go przeprosić i wytłumaczyć mu, jaki był powód twojego głupiego zachowania, no i oczywiście obiecać poprawe. Bo kto jak kto, ale ja widze, że strasznie lubisz trafiać do jego pokoiku. - uśmiechnął sie głupkowato starszy.

-Przestań. - fuknął. - Do niczego nie doszło... - spuścił głowę w dół, przypominając sobie, jak macał komendanta po udzie, czy pocałował go.

-Jasne. Kłamać to se możesz swojej matce. A teraz, jeśli chcesz spać w jakimś mniej więcej czystym miejscu, to chodź za mną, bo ja cię prosić nie będę. - powiedział, podążający już w kierunku wyjścia Jin.

******

Tej nocy Taehyung nie zmrużył nawet oka. Ciągle myślał o tym, czy udać się na komendę, czy jednak zostać i spróbować, nie rozpierdolić jakiegoś baru i nie upić się do nieprzytomności...

a/n kolejny <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro