4
Uprzedzam, że pisząc tu w ogóle nie użyłam mózgu(serio), jest to taki zwitek myśli. Wyszło więc takie masło maślane. Lecz czy nie po to ta książka?
Kolory się pną po tęczy
Spadają potem wraz z deszczem
A kolorowy deszcz
Na ludzi spada
Moczy
Im ich cenne wspomnienia
(Krwią oblewa)
Parasolki czym prędzej rozkładają
Kroplom wojnę wypowiadając
I w bój ruszają
Szybkim krokiem ulice przemierzając
Deszcz ich nie rozgrzeszy
Grzechów jest zbyt wiele
Nie pomogą im
Fałszywi przyjaciele
Dlaczego więc teraz
Zamiast do domu się wybierać
Telefon wyciągnęli
Śmiać się z czegoś zaczęli
Do prawdy
Dziwna jest ludzka istota
Z prochu powstała
Bezbronna miernota
I mimo wolnej woli
Szczęście od nich stroni
Nie pomogą tu czary
Czarownic obrzędy
Trzeba sięgnąć głębiej
Wyrzucić z kieszeni wszelkie przynęty
Szczęście nie ryba
Nie złapie się na haczyk
Człowiek swym prawem
Wszystko przeinaczył
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro