XVI
Na następny dzień postanowiłam znowu, dokładnie o godzinie szesnastej, zjawić się w kawiarni. Wiedziałam, że prawdopodobieństwo spotkania tam cudownej i tajemniczej dziewczyny jest bardzo małe, ale nie mogłam odpuścić. Ona za bardzo mnie intryguje.
Przychodząc tu, nie przemyślałam jednak pewnej rzeczy... zapomniałam, że Normani pracuje dziś na drugą zmianę, a więc nie uniknę konfrontacji z nią.
Oczywiście, już od samego wejścia, choć staram się nie spoglądać w stronę lady, czuję na sobie jej wzrok. Mam świadomość tego, że zachowałam się wczoraj okropnie, tak po prostu zostawiając ją bez słowa i wybiegając stąd z prędkością światła, ale działałam instynktownie. Kiedy zobaczyłam kobietę z polaroidem, nie mogłam pozwolić jej odejść.
Podnoszę głowę, spoglądając na stolik, przy którym zawsze siedziałyśmy i wręcz natychmiast zatrzymuję się, stercząc w jednym miejscu niemal jak słup soli.
- Przyszłaś. - mówię cicho, autentycznie zaskoczona jej widokiem.
Ślicznotka szybko przytakuje głową, a ja zajmuję miejsce naprzeciwko niej.
- Dlaczego wczoraj uciekłaś? Dlaczego nie przychodziłaś? - zdaję pytania jedno po drugim, wpatrując się w jej smukłą twarz, którą ta spuszcza w dół - Martwiłam się. Nie mam z tobą żadnego kontaktu, poza naszymi spotkaniami tutaj.
Dziewczyna przez chwilę nie reaguje na moje słowa, aż w końcu bierze głęboki wdech i wciąż nie racząc na mnie spojrzeć, miga.
- Przepraszam? Nie musisz mnie przepraszać. Nic się nie stało. Po prostu... Eh. - przeczesuję ręką włosy, szarpiąc zębami dolną wargę - Widzę, że coś jest nie tak. Wyglądasz, jakbyś nie spała od kilku dni. Poza tym... jesteś strasznie blada i... zmęczona?
Kobieta spogląda na mnie z przerażoną miną, nie wiedząc, co odpowiedzieć na moje słowa. Ulga, jak gości na jej twarzy w momencie, gdy jej zegarek zaczyna po raz kolejny wydawać z siebie nieprzyjemne dźwięki alarmu, jest wręcz nie do opisania. Kręcę głową na boki, czując lekką irytację, gdy ta znowu postanawia zostawić mnie samą i bez jakiegokolwiek wytłumaczenia opuścić lokal.
Nie jestem głupia. Nie muszę studiować psychologii, żeby domyślić się o co chodzi.
Pieprzone uzależnienie...
Pieprzone telefony...
A pomyśleć, że jeszcze kilka dni temu sama nie wyobrażałam sobie życia bez nich.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro