Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XVI

Na następny dzień postanowiłam znowu, dokładnie o godzinie szesnastej, zjawić się w kawiarni. Wiedziałam, że prawdopodobieństwo spotkania tam cudownej i tajemniczej dziewczyny jest bardzo małe, ale nie mogłam odpuścić. Ona za bardzo mnie intryguje.

Przychodząc tu, nie przemyślałam jednak pewnej rzeczy... zapomniałam, że Normani pracuje dziś na drugą zmianę, a więc nie uniknę konfrontacji z nią.

Oczywiście, już od samego wejścia, choć staram się nie spoglądać w stronę lady, czuję na sobie jej wzrok. Mam świadomość tego, że zachowałam się wczoraj okropnie, tak po prostu zostawiając ją bez słowa i wybiegając stąd z prędkością światła, ale działałam instynktownie. Kiedy zobaczyłam kobietę z polaroidem, nie mogłam pozwolić jej odejść.

Podnoszę głowę, spoglądając na stolik, przy którym zawsze siedziałyśmy i wręcz natychmiast zatrzymuję się, stercząc w jednym miejscu niemal jak słup soli.

- Przyszłaś. - mówię cicho, autentycznie zaskoczona jej widokiem.

Ślicznotka szybko przytakuje głową, a ja zajmuję miejsce naprzeciwko niej.

- Dlaczego wczoraj uciekłaś? Dlaczego nie przychodziłaś? - zdaję pytania jedno po drugim, wpatrując się w jej smukłą twarz, którą ta spuszcza w dół - Martwiłam się. Nie mam z tobą żadnego kontaktu, poza naszymi spotkaniami tutaj.

Dziewczyna przez chwilę nie reaguje na moje słowa, aż w końcu bierze głęboki wdech i wciąż nie racząc na mnie spojrzeć, miga.

- Przepraszam? Nie musisz mnie przepraszać. Nic się nie stało. Po prostu... Eh. - przeczesuję ręką włosy, szarpiąc zębami dolną wargę - Widzę, że coś jest nie tak. Wyglądasz, jakbyś nie spała od kilku dni. Poza tym... jesteś strasznie blada i... zmęczona?

Kobieta spogląda na mnie z przerażoną miną, nie wiedząc, co odpowiedzieć na moje słowa. Ulga, jak gości na jej twarzy w momencie, gdy jej zegarek zaczyna po raz kolejny wydawać z siebie nieprzyjemne dźwięki alarmu, jest wręcz nie do opisania. Kręcę głową na boki, czując lekką irytację, gdy ta znowu postanawia zostawić mnie samą i bez jakiegokolwiek wytłumaczenia opuścić lokal.

Nie jestem głupia. Nie muszę studiować psychologii, żeby domyślić się o co chodzi.

Pieprzone uzależnienie...
Pieprzone telefony...

A pomyśleć, że jeszcze kilka dni temu sama nie wyobrażałam sobie życia bez nich.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro