Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Piąty:

Kocha też fotografię, ale nie tak, jak inne dziewczyny. Nigdy nie robi sobie sama zdjęć, tym bardziej nie telefonem. Dlatego też jest mi bardzo przyjemnie, gdy chce zrobić wyjątek dla mnie.

- Chciałbym po prostu... mieć twoje zdjęcie - tłumaczę nieśmiało.

Przytuliła mnie wtedy, a jej - nasz - medalion wpija mi się w wątłą pierś.

- Słodki jesteś. - mówi. Mogę przysięgnąć, że Nathaniel nie jest słodki, tylko bardzo męski, ale w tej chwili nie robi to na mnie żadnego wrażenia. Chyba powoli godzę się z tym, że nigdy nie będę taki, jak on. Carly chce, żebym wybrał aparat. Ma ich kilka: lustrzanki, aparaty kompaktowe i więcej, których nazw nie potrafię wymówić. Jej ojciec jest fotografem. Proszę, żebyśmy właśnie jego sprzęt wzięli. Szczególnie zależy mi na polaroidzie, choć Carly go nie lubi, bo podobno zdjęcia wychodzą niewyraźne i nietrwałe. Ja się na tym nie znam, ale bardzo mi się podoba.

- Ser! - mówi, zanim zrobi zdjęcie. Widzę jej odbicie w obiektywie.

- Szynka - mruczę pod nosem i w rezultacie parska śmiechem. Uśmiecham się do niej i chwilę później z polaroidu wysuwa się nasza fotografia.

Jest boska. Czarno-biała, śmiejąca się Carly, najśliczniejsza, jaką można sobie wyobrazić, z wyciągniętą ręką (trzymała aparat). I ja, jakby nie ja. Jakbym miał nadzieję. Patrzę na Carly, patrzę na moją nadzieję, jakbym nic nie widział poza nią.

Tak wygląda ktoś, kto kocha.

- Och, ruszyłam ręką. - marszczy nosek - Patrz, tu jest rozmazane.

- Jest wspaniałe.

- To fajnie.

Opiera głowę o moje ramię i patrzy na zdjęcie. Ja też patrzę. Ręka mi drętwieje, policzki bolą od uśmiechu, ale po upływie mnóstwa czasu nadal patrzę na to zdjęcie.

Jeszcze nie wiem, że wkrótce zrozumiem metaforę nietrwałego polaroidu i nietrwałego życia.




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro