Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 22 - Intelekt

  Kochani niestety muszę was poinformować o tym, że wraz z rozpoczęciem ferii dla mojego regionu wyjeżdżam na wakacje za granicę. Będę tam od 16 do 29. Co do publikowania rozdziałów wiem, że internet na pewno będę mieć w lobby jednak do co pokoju... zgłupiałam. Na jednych stronach piszę, że jest a na innych, że nie ma :/ Jednak nie zmienia to faktu, że będę starała się opublikować, chociaż 1,2 rozdziały. Mam nadzieję, że zmiana otoczenia i takie tak da mi ogromny zastrzyk weny :) Tak jak już mówiłam, postaram się opublikować rozdziały, ale NIC NIE OBIECUJĘ. W końcu jadę tam wypocząć ;) No to tyle... Enjoy!  

Kiedy doszli do centrum zastali Dave siedzącego po turecku na stole i z zapałem czytającego jakąś medyczną lekturę. Na stoliku obok miał rozłożone większość medycznych sprzętów.

-Patrz jak mu się optyki, iskrzą.- pokręcił głową, rozbawiony Star.

-Widzę, że komuś tu przypadła do gustu medycyna.- powiedział już głośniej doktorek, chcąc zaznaczyć swoje przybycie. Dave aż podskoczył, zaskoczony a datapad prawie wypadł mu z ręki.

-Wybacz Knockout. Powinienem się zapytać, ale tak długo was nie było i...- zaczął się tłumaczyć, jednak doktorek przerwał mu z uśmiechem.

-A gdzie tam!- machnął ręką. -Podoba ci się?

-To jest fascynujące!- zawołał radośnie.

-Wiesz, komuś tutaj brakuje asystenta.- powiedział niby od niechcenia Scream, uśmiechając się.

-Właśnie!- pstryknął palcami K.O -Mogę cię poduczyć!

-M...mnie?- Dave zamarł i ściągnął maskę, ukazując swoją zaszokowaną twarz.

-Tak, ciebie.- zachichotał doktorek. -Brakuje mi asystenta, a z tego co wiem masz coś pod tą kopułą. No i fascynuje cię medyczna lektura! A te są znane z nudnych treści!- oznajmił, pukając go lekko w głowę.

-Ale... Ja jestem tylko Vehiconem.... Nie jestem zaprogramowany do takich... inteligentnych spraw.- zarumienił się.

-Daj spokój Dave! Wierzę w ciebie!- Star postanowił wziąć sprawę w swoje ręce i usiadł obok niego, obejmując go ramieniem. -Jesteś rozsądny, opanowany a w tym fachu to pożądane cechy. Pasujesz jak ulał!

-Naprawdę tak sądzisz?-zerknął na niego.

-Naprawdę.- pokiwał główka.

-No to załatwione! Będę cię edukował!- oznajmił Knockout. -A teraz dawaj łapę!- delikatnie wziął jego opatrzone ramie i zaczął je badać. Starscream natomiast zeskoczył ze stołu i zaczął łazić po centrum. Nagle poczuł się dość... dziwnie. Rozejrzał się dookoła, jednak niczego nie dostrzegł.

-Dziwne...- mruknął pod nosem.

-Co?- zapytał K.O dokładnie, przyglądając się ramieniu.

-Mam wrażenie, że... A nieważne...- machnął ręka Star.

-No dobra. Ramię wygląda już o wiele lepiej. W sumie mógłbym już ci ściągnąć opatrunek, ale jeszcze dzień czy dwa cię nie zabiją.- machnął ręką. -Jesteś wolny.

-Dzięki Knockout.- Dave uśmiechnął się do niego i już schodził ze stołu. -Teraz trzeba się zając sprawą tego stworka.- mruknął, zakładając maskę.

-Jakiego stworka?- zapytał Knockers.

-Staszka.- zachichotał Scream.

-Przepraszam, że kogo?- zamrugał zaskoczony.

-Tak nazwał larwę Insecticona, 404.- westchnął Dave.

-Kreatywnie. Tylko że wiecie... One go rozszarpią, jak się dowiedzą.- powiedział K.O

-Dlatego musimy go ratować.- Dave skierował się do wyjścia.

-To wpadnij do mnie, jak będziesz miał chwilkę.- doktorek uśmiechnął się do niego, a Vehicon kiwnął głową.

-Na pewno przyjdę.- odpowiedział radośnie, po czym razem ze Star'em wyszli z centrum.

-Narka K.O!- zawołał jeszcze Scream.

-Żegnaj Steve!- zachichotał doktorek. Kiedy drzwi się zamknęły Dave, zapytał.

-O co mu chodziło?

-Hm?- mruknął Star.

-No tak chichotał przy twoim imieniu...- zauważył.

-A wiesz, ryje z mojej amnezji.- machnął ręką Starscream. -Co byłem pewien, że ja to Star... i tak dalej...- wymyślił na poczekaniu, ale nie mógł się powstrzymać od przygryzienia wargi za maską.

„Po raz pierwszy od eonów, źle się czuję, kłamiąc..."

-A no...- pokiwał głową. -To... Co robimy z 404?- westchnął ponownie.

-Cóż... Musimy go zmusić by, oddał larwę.- oznajmił Star.

-No ale wiesz, że on jest jak takie dziecko rozkapryszone. Jak powie nie, to trzeba będzie mu go siła, zabrać, a potem będzie foch forever.- jęknął.

-Tak bardzo się tym przejmujesz?- zapytał podchwytliwie Scream, uśmiechając się z lekka wrednie.

-Nie! Znaczy tak, ale... Ugh... Wczoraj wieczorem... My...- Dave speszył się i zaczął zdrową dłonią trzeć kark.

-Taaaaak?- Star przysunął się do niego, chichocząc.

-Pocałowaliśmy się.- powiedział szybko.

-Serio? Tylko tyle?- roześmiał się głośno.

-No co?! To AŻ tyle!- zawołał zarumieniony Dave.

-Wiesz, po twoim speszeniu oczekiwałem raczej zbliżenia.- pokręcił głową Scream.

-No i wyznaliśmy miłość...- to zdanie już szepnął.

-Romantiko.- podsumował. -No to gratuluję.- puknął go w zdrowe ramię.

-Dzięki... Jednak raczej wątpię by ten fakt, zmienił tak bardzo nasze... stosunki.- westchnął.

-Na pewno nieco je zmieni. Ale wiesz, byliście dla siebie przyjaciółmi, choć 404 to z tobą flirtował na maksa- machnął dłonią. -Pewnie wejdzie trochę czułości i tak dalej, ale przyjaźń... Też jest formą miłości.- odparł zamyślony. -Zarówno osoby, z którymi się przyjaźnimy, jak i te, które kochamy są dla nas bardzo ważne. Troszczymy się o nie... Nie martw się tyle.- zakończył szybko, znów mając to dziwne uczucie. Obejrzał się za siebie, jednak znów nic nie zobaczył.

-Masz rację...- pokiwał głowa Dave. W tym momencie usłyszeli „okrzyk" Insecticonów.

-O rany...- powiedzieli jednocześnie i biegiem rzucili się w stronę ich pokoju. Kiedy wybiegli za zakrętu, zobaczyli 3 robale stojące pod ich drzwiami.

-Czej, czej!- Star złapał Dave i wciągnął go za róg.

-Co?!- fuknął ten.

-Rozwalą nas, jak teraz tam podejdziemy!- syknął na niego, po czym odpalił komunikator.

~404!

Po chwili usłyszał odpowiedź.

~Nie oddam Staszka! Pożrą go!

~Tam jest prawdopodobnie jego matka idioto!- warknął Dave.

~No i?! I tak go zje!- pisnął i dało się słyszeć huk. ~Prawie wyważyli drzwi!

~ODDAJ IM GO!- krzyknęli razem Star, Dave i Bob, który siedział razem z 404.

~No dobra!- wrzasnął 404 i rozłączył się. Po chwili dało się słyszeć.

-Przestańcie walić w te drzwi, kuźwa!- hałas na chwilę ustał a Star i Dave wyjrzeli za rogu i zobaczyli jak 404, wychodzi z pokoju z Staszkiem na rękach.

-Proszę bardzo wasza dzidzia.- wystawił ręce z małym. Jeden z Insecticonów od razu go zabrał a drugi, przywarł 404 do ściany.

-Coś ty sobie myślał ty głupi dronie?!- warknął wściekle.

-No bo... Ja myślałem...- zaczął wystraszony.

-Już nie będziesz myślał!- przerwał mu robal i już chciał mu wyrwać iskrę, kiedy między nich wskoczył... Starscream.

-CZEJ!- krzyknął i nastała chwila ciszy.

-Odzyskałeś dzieciaka? To na co ci on? Głupi jest, a nie warto denerwować Megatrona z...- zaczął, ale robal mu przerwał.

-Megatron się o niczym nie dowie!

-Ale zauważ, że masz paru świadków, którzy są przyjaciółmi tego debila za mną.- pokazał na 404.

-Hej!- krzyknął ten oburzony.

-Morda. Więc... może sobie już... pójdziecie?- zaproponował.

-Ja cię skądś znam...- powiedział nagle Insecticon a Scream zamarł.

"Nosz..."

-To ty do nas wtargnąłeś i nas obudziłeś!

"Kurwa..."

-Zapłacisz za to!- warknął zamachując się na niego ale Star uciekł mu pod ramieniem.

"Mać."

Zaczął uciekać korytarzem jednak kiedy obejrzał się widział, że robal jest tuż tuż.

-Uciekaj Steve! UCIEKAJ!- zawołał za nim 404.

"Dzięki kurwa za radę!" Warknął w myślach Star biegnąc przed siebie ile sił w nogach. Czuł, że robal jest tuż za nim. Nagle musiał wyhamować na zakręcie i poczuł okropny, piekący ból na plecach. Wrzasnął i potknął się o własne nogi ale udało mu się biec dalej.

"TY KURWOOOOOOOO! IDŹ W CZORTU MATER!" Krzyczał w myślach, wyklinając robala. Czuł energon spływający mu po plecach a robak wydał z siebie zwycięski okrzyk gdyż jego ofiara zwalniała. Scream już miał pogodzić się ze śmiercią i minął ostatni, według jego mniemania zakręt kiedy nagle coś wciągnęło go do jednego z pokoi. Chciał wrzasnąć ale ktoś zerwał mu maskę i zasłonił usta. Nastała cisza i Starowi nie pozostało nic innego jak wpatrywać się w ciemność...  

Tak wiem nienawidzicie mnie za to zakończenie <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro