Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10 - Konfrontacja

  -Jakiś problem?

Ten głos... rodem z koszmarów teraz był niezwykle rzeczywisty. Na dodatek słyszalny z tak bliska, był niczym oddech śmierci na karku. Starscream już w snach drżał na sam dźwięk, tego tonu, tej barwy głosu a teraz, gdy jeszcze dochodziła pewność, że ten, do kogo należy stoi tuż za nim... Panika. Dokładnie ta emocja przejęła nad nim kontrolę. Chciał uciekać, choć nie potrafił poruszyć żadną częścią swojego ciała. Był kompletnie sparaliżowany, a w procesorze przemknęła mu myśl, że jeśli zaraz się nie odwróci to następnym, co usłyszy, będzie krzyk. Jego z bólu tak dobrze mu już znanego, czy wściekłości, sprawcy strachu. Jednak równocześnie był przekonany, że stanie w miejscu jest najlepszym wyjściem. Jak na cienkim lodzie. Wystarczy tylko drgniecie, a lodowata kąpiel zapewniona. Miał wrażenie, że słyszy bicie swojej iskry oraz szum płynącego energonu w przewodach.

~Starscream... Spokojnie... Będzie dobrze... - usłyszał cichy szept w swojej głowie.

~Zaufaj mi...- ten głos uspokoił jego iskrę i procesor. Tak dawno niesłyszalny oraz dodający otuchy...

~Odwróć się i daj mu przejść. Na tym skończy się ta konfrontacja. Nie będzie żadnego bólu...- mówił. Scream odwrócił się powoli i strach znów powrócił, kiedy tylko spostrzegł, że Megatron jest dla niego jeszcze wyższy niż przedtem.

~Będzie dobrze...

-N...nie...- zaczął Star, jednak pewne obowiązkowe słowa nie chciały mu przejść przez gardło.

~Dalej... Przełknij dumę.

-Mój panie.- zrobił krok w bok, robiąc lordowi przejście.

Megatron jedynie obrzucił go podirytowanym spojrzeniem, po czym zniknął za drzwiami. Scream odetchnął z ulgą i szybko wszedł na mostek. Rozejrzał się nieco dookoła i ruszył w stronę pustej konsoli. Czuł na sobie spojrzenie lorda i kiedy zerknął w bok rzeczywiście ujrzał Megatrona patrzącego się wprost na niego. „Zajebiście Starscream tylko ty masz taki dar wpadania w kłopoty". Warknął w myślach, włączając konsole. Na szczęście lord przestał się już na niego gapić interesując się bardziej Soundwave, który jak zwykle pracował przy głównej konsoli. „Pracoholik." Prychnął biorąc do ręki leżący, przy konsoli tablet. Dobrze znał procedurę, on komandor pisał najważniejsze rzeczy i ogólniki, po czym zostawiał tablet Vehiconom a te pisały raporty. Każdy tak robił i nie było w tym nic niezwykłego. Czasem jednak z troski o własne dobro wolał sam je pisać, aby nie dawać Megatronowi kolejnego powodu do kary. Westchnął ciężko uruchamiając go i lustrując optyką tekst.

„Bla Bla Bla Antarktyda Bla Bla Optimus, ultra zbroja... ULTRA ZBROJA?!" Tablet prawie wypadł mu z rąk. Jeszcze raz prześledził tekst i już był pewien, że się nie przewidział. Był to raport Dreadwing'a odnośnie ultra zbroi oraz o „schwytaniu" byłego komandora.

-Pipa.- prychnął cicho Star, po czym zabrał się za pisanie raportu. Jak iż był tam obecny szło mu dość nieźle choć musiał się pilnować, by nie pisać w o pewnych szczegółach. Nagle usłyszał te ciężkie charakterystyczne kroki, które umilkły tuż za nim. 

„Kurwakurwakurwakurwakurwa..." Zaczął wyklinać, po czym zerknął delikatnie za ramię mając nadzieję, że jego najgorsze obawy się nie spełnia. Niestety tak jak myślał Megatron stał tuż za nim, a dzieliły ich jedynie centymetry. Kiedy ich spojrzenia spotkały się, Scream'a ponownie sparaliżowało. Megatron wbił swój morderczy wzrok w jego maskę choć dla Star'a nie było większej różnicy, czy gapi się na jego maskę, czy ukryte za nią optyki. Jako że znał, Megatrona od eonów wiedział, że lord nie zamierza pierwszy odwrócić wzrok, a wręcz przeciwnie. Zabójcze spojrzenie lorda Deceptikonow przewiercało go na wylot, jakby było wiązkami lasera. Star miał wrażenie, że tym spojrzeniem Megatron dał radę wyczytać, kim jest, odkryć wszystko czytając z niego jak z otwartej księgi. Star szybko odwrócił wzrok, jednak o zgrozo nawet w ekranie widział odbicie Megatrona. Ręce mu drżały a on wpatrywał się w literki w myślach modląc się, aby jego śmierć była szybka. Już czuł te silne ręce zaciskające się na jego szyi i ból wpędzający go w ciemną otchłań, gdy nagle Megatron nachylił się na nim i powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu.

-Pisz dalej.

Scream zadrżał widocznie i zerkając na tablet szybko zaczął pisać choć robił strasznie dużo błędów i co chwila musiał kasować fragmenty.

W którymś momencie dobiegł do jego audio receptorów niepokojący dźwięk. Nie było to warkniecie, ale coś zbliżonego. Coś na podobieństwo głośnego pomruku kogoś bardzo niezadowolonego, któremu mało brakowało do interwencji w swojej niecierpliwości. Trudno było się nie domyślić, że źródłem tego odgłosu był Megatron. Star słysząc to, pisnął nieco i błagał Primusa by ta zakała stojąca za nim w końcu dała mu spokój. Zamknął optyki próbując się uspokoić jednak jego umysł nasuwał mu coraz nowsze wizje kary od Megatrona... chociaż...

„Tu nie będzie kar ani drugich szans Starscream. Jesteś Vehiconem. Dronem, mięsem armatnim. Po prostu cię zabije i tyle. Jeden w tą czy w tamtą różnicy nie zrobi..." Znów zadrżał, a jego palce nerwowo stukały w blat. Nagle pojawiły mu się mroczki przed optykami i zachwiał się na nogach, po czym odpłynął w cudowną nieświadomość, odcinając się od tego uczucia strachu. Nastała ciemność... Następnym co usłyszał był cichy i nieznośny pisk oraz głos Knockout'a.

-I znów pakujesz się w kłopoty Star...  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro