Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1

Sierocińce nie są najlepszymi miejscami do dorastania dzieci. Zakonnice grubo po pięćdziesiątce nie przejmowały się podopiecznymi po zakończonych zajęciach. Nigdy nie interweniowały po za "godzinami pracy" twierdząc że pomoże im to zbudować ich charakter.

Sierociniec był terroryzowany przez grupę starszych dzieci. Przywódcą grupy był niejaki Danny. Wyższy, co najmniej o głowę, od innych dzieci. Przez wykradani jedzenia silniejszy od innych. Terroryzowali kogo popadnie ale na nieszczęście upatrzyli sobie za cel Billa. 

Odkąd Bill skończył 6 lat był celem nękania. Niszczono mu ubrania. Wieszano na drzewach. Okradano i bito. Mimo to Bill zdawał się mieć w czymś opaczność gdyż blizny błyskawicznie się goiły a czasem w ogóle się nie pojawiały. Był przypadek gdy zepchnięto go z okna a mimo to wyszedł z tego prawie bez zadrapania. Motywowało to jednak grupę prześladowczą do wzmożenia prześladowań. 

Lata tak mijały aż Bill skończył 9 lat. W tedy miał miejsce incydent. Ktoś okradł naczelną Siostrę, pannę Zofie. Nikt nie wiedział kto mógłby się tego dopuścić i sprawa była by odpuszczona gdyby nie Bill który był przypadkiem świadkiem kradzieży. Natychmiast opowiedział siostrom co się stało. Danny i jego gang zostali ukarani i pozbawieni połowy posiłku, co naturalnie im się nie spodobało. 

Kilka dni później złapali Billa zaciągając go do kuchni. Tam, nie bacząc na krzyki i błagania, przepalili mu jedno, prawe oko, gorącym ostrzem. 

Krzyki agonii zaalarmowały Zakonnice które na miejsce były zmuszone wezwać Policje i pogotowie. Sąd skazał grupę na poprawczak i 10 lat więzienia a także prac społecznych po zakończeniu 18 roku życia. Bill uzyskał odszkodowanie które jednak w większości przejął Sierociniec a do marnej reszty miał uzyskać dostęp dopiero po 18 roku życia. Sytuacji nie poprawiał fakt że był ślepy na prawe oko, nieuleczalnie.

Wstydząc się swojego kalectwa, młody złotowłosy blondyn, kupił sobie, ze skromnej sumy którą uzbierał podczas prac dobroczynnych oferowanych przez sierociniec okolicznym mieszkańcom, czarną opaskę do zasłonięcia jego jasno bladego, ślepego, oka.

Teraz mając 11 lat oceniał swoim jedynym zdrowym okiem, w odcieniu złota, swój obecny stan. Oglądając swoje odbicie w oknie siedząc na parapecie, wzdychał sfrustrowany. Niski od przeciętnego dziecka w jego wieku o co najmniej o pół głowy, wychudzony i na dodatek ślepy na jedno oko. O ile wcześniej nie miał przyjaciół z powodu prześladowców tak teraz wszyscy unikali go z powodu jego kalectwa. 

W pokoju rozległo się pukanie, wyrywając Billa ze swoich ponurych myśli. Do pokoju weszła stara zakonnica, siostra Teodora. Obrzuciła go ponurym wzrokiem po czym wpuściła do pomieszczenia drugą osobę. Była z nią inna nieznana kobieta. Jej ciemne włosy były upięte w ciasny kok, a twarz tak poważna, że Bill bał się z nią rozmawiać. 

- Bill Cipher? - Spytała nieznajoma

Bill po chwilowym wahaniu powoli skiną głową nie schodząc z parapetu.  

- Proszę nas zostawić - Powiedziała nieznajoma do zakonnicy po czym skierowała się do Billa nie bacząc na to czy siostrze Teodorze się podoba tak protekcjonalny ton czy też nie

Nie kryjąc grymasu, Zakonnica opuściła pokój zostawiając ich samych co jednak nie sprawiło by był poczuł się jakoś komfortowo. 

Gdy tylko drzwi się zamknęły kobieta zwróciła się do chłopca.

- Nazywam się Minerva McGonagall - Przedstawił się  - Jestem zastępcą dyrektora i profesorem Przemienienia w Hogwarcie, Szkole Magii i Czarodziejstwa - Wyjaśniła marszcząc brwi surowo w odpowiedzi na zdezorientowaną minę Billa - Przyszłam poinformować pana, panie Cipher, że jest pan czarodziejem i jest pan zapisany do naszej szkoły

Bill powoli zamrugał swoim jedynym sprawnym okiem. Czarodziej? On? To jakiś żart.

Poczuł jak wewnątrz rośnie w nim frustracja, czego nie dał po sobie poznać. Co jak co ale nie znosił gdy próbowano robić z niego głupca. Zamiast tego spokojnie odpowiedział kobiecie. 

- Przepraszam ale Pani chyba się pomyliła - Mruknął spokojnie - To jakiś żart? - Dodał po chwili z ledwo widocznym krzywym uśmiechem

Minerva McGonagall westchnęła. Sięgnęła do kieszeni płaszcza. Bill spodziewał się że za chwile zostanie wyśmiany lub zwyzywany więc gdy ta wyjęła dziwny patyk nie krył swojego zaskoczenia.

Podniosła go do góry i wypowiedziała "Lumos" a na końcu patyka pojawiło się jasne światło które oświetliło cały maleńki pokój. Bill patrzył się na to jak zaczarowany. 

- Niesamowite! - Wykrzyknął zeskakując z parapetu pełen ekscytacji chichocząc kilka razy

- Mam nadzieje że ta demonstracja przekonuje Pana że mówię prawdę - Odparła Minevra chowając różdżkę do kieszeni a jej twarz, nieznacznie, złagodniała 

Chłopiec skinął głową.

- Tak proszę pani - Powiedział podekscytowany nie zdając sobie sprawy że jego grzywka, która zwykle zasłaniała jego prawe oko, odsłoniła się ukazując jego opaskę. Szybko zdał sobie z tego sprawę i zawstydzony ułożył włosy z powrotem na miejsce 

McGonagall zauważyła to jednak i podeszła do chłopca.

- Czy mogę, Panie Cipher, zobaczyć co chowa Pan za włosami? - Spytała

Bill szybko pokręcił głową.

- Nie proszę pani

Przez chwilę jeszcze się na niego patrzyła jednak w końcu skinęła głową odpuszczając.

- W porządku - Odwróciła się i ruszyła w stronę drzwi. Gdy już do nich dotarła ponownie odwróciła się do chłopca - Jutro o ósmej przybędę pod bramy sierocińca by zabrać cię na ulicę Pokątną w celu zakupu najpotrzebniejszych przyborów - Wyjaśniła po czym sięgnęła po coś do kieszeni - Ach! Całkowicie zapomniałam - Wyjęła z kieszeni niewielki stosik czegoś co wyglądało jak pudełka po zapałkach, po czym położyła je na półeczce a następnie wycelowała w stosik swoją różdżkę i powiedziała: "Inflatus"

Stosik przeobraził się w stos książek a Bill patrzył na to z nieukrywanym zachwytem. "Magia! Prawdziwa Magia!''

- Pańskie Książki na ten rok - Wyjaśniła - Jako że jest Pan sierotą Ministerstwo opłacać będzie  Panu wszystkie przypory aż do końca 3 roku, wkrótce potem utrzyma wsparcie jeżeli Pana oceny pozostaną na przyzwoitym poziomie, jeżeli nie - Tu zmrużyła na niego oczy - Będzie Pan musiał poradzić sobie sam

Bill przełknął ślinę jednak skiną głową na znak że rozumie. Musiał być systematyczny. Musiał wiedzieć, najlepiej wszystko!

– Do zobaczenia jutro, panie Cipher – powiedziała kobieta widząc zrozumienie na twarzy dziecka po czym  wyszła z pokoju

Bill przez chwile niepewnie jeszcze stał w miejscu po czym z zapałem zaczął przeglądać książki przyniesione przez Panią Profesor. 

"Magiczne Rośliny, Historia Magii, Obrona Przed Czarną Magią, Fantastyczne Zwierzęta, Eliksiry i wywary dla początkujących, Teoria Magii"

Głód wiedzy i chęć dowiedzenia się wszystkiego rozpaliła się w młodym chłopcu. Z miejsca zapomniał o dotychczasowych troskach i problemach. Zamiast tego zatracił się w książkach zamierzając dowiedzieć się jak najwięcej o świecie do którego miał niedługo trafić.

Pierwszą książką jaką postanowił przestudiować była Historia Magii. Bo jak coś poznawać od od początku!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro