Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

89. Medalista - M.Kot x J.A.Forfang

Zaczęłam jak doradziła michael_is_a_hotdog, bo jak zobaczylam Maćka w Zakopanem, to po prostu musiałam

Pyongyang 2018

O mało nie dostałem zawału serca, kiedy na stołówce, na sali niemal w pełni zapełnionej skoczkami i ich niańkami, przepraszam, sztabami szkoleniowymi, poczułem ręce oplatające mój brzuch.

- Zdobyłem medal – zamruczał mi do ucha Johann.

- Wiem, widziałem – odpowiedziałem spokojnie nawet się do niego nie odwracając, próbując w spokoju nałożyć na swój talerz trochę sałatki.

- I co zamierzasz z tą wiedzą zrobić? - zapytał pozornie niewinnym głosikiem.

- Gratuluję, wicemistrzu olimpijski, a teraz proszę puść mnie, o chciałbym w spokoju zjeść kolację – odpowiedziałem, starając się wyswobodzić się z uścisku.

- Liczyłem przynajmniej na buziaczka – odburknął wyraźnie urażony, luzując uścisk.

- A to do Rosjan po nagrodę – droczyłem się z nim.

- Jewgienij nie jest w moim guście – ruszyłem za mną leniwym krokiem, znając go, na jego twarzy pojawił się w tym momencie ten seksowny uśmiech, ale powstrzymałem się przed sprawdzeniem tego – wolę brunetów.

- No to jeszcze Michaił i Denis – podpowiedziałem i zająłem miejsce między Piotrkiem a Kamilem, przypatrującym nam się z zainteresowaniem.

- Powiedzmy tak, nie przepadam za rosyjskim akcentem – Forfang przystawił sobie krzesło z sąsiedniego stolika, nie zważając na krzywe spojrzenie Markusa.

- Przepraszam za tego niewychowanego chama – tym razem skierowałem swoje słowa do kolegów z drużyny – przypałętał się i nawet nie zapytał się czy może się dosiąść.

- Ależ nic się nie stało – zaświergotali jednocześnie Dawid, Piotrek i Stefan.

- Dokładnie – uśmiechnął się Kamil, ocierając kąciki ust serwetką – też nigdy się nie pytam Norwegów, czy nie przeszkadza im moje towarzystwo.

- Ale ty siadasz Danielowi na kolanach – zauważyłem – i nie angażujesz całej kadry w reorganizację krzeseł przy stoliku.

- Oh, kochanie – uśmiechnął się słodko Johann – z przyjemnością usiadłbym ci na kolanach, ale cały dzień mnie odtrącasz.

- Maciek, nie bądź okrutny – zganił mnie Piotrek – widać, że chłopak potrzebuje czułości.

- Przytul go, pocałuj, pogłaszcz po główce – doradzał Dawid.

- Karlem się zajmij – pokazałem mu język.

Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Karl miał to samo zdanie co ja, w kwestii okazywania uczuć w miejscu publicznym. Jak musiał to łapał Dawida za rękę, albo pozwalał, aby mój rodak kładł mu głowę na ramieniu.

Nagle po moim ciele przeszedł dreszcz. Lekko wzdrygnąłem się i posłałem Johannowi mordercze spojrzenie. Ten tylko wzruszył ramionami a jego dłoń dalej muskała wewnętrzną część mojego uda. Widząc moją minę, Forfi tylko zachichotał, a jego ręka rozpoczęła podróż w górę nogi.

- Chyba żartujesz – pochyliłem nad uchem norwega i warknąłem przez zaciśnięte zęby.

- Ależ kochanie, ja tylko się zachwycam materiałem, z którego zrobione są twoje spodnie – musnął nosem skórę na moim policzku – jest bardzo przyjemny.

- Nie wątpię, ale... - nie zdążyłem dokończyć, bo musiałem stłumić jęk.

- No wiesz, jesteś dzisiaj wyjątkowo zimny – poskarżył się Johann i zaczął znęcać się nad moją szyją – muszę cię rozgrzać za nim w końcu zabierzesz mnie na górę.

- Nie wiem co powiek, na kolejnego współlokatora – odpowiedziałem, starając się ignorować fakt, że usta Forfanga zapamiętale pieszczą skórę na mojej szyi.

- Piotrek może przeniesie się do Dawida – odpowiedział za Norwega Kamil, Johann zachichotał w moją szyję – ja się poświęcę i będę spał u Daniela.

- Mam nadzieję, że mój przyjaciel ci to odpowiednio wynagrodzi – Forfang posłał Stochowi rozbawione spojrzenie.

- Od kiedy to planowaliście? - przewróciłem oczami, wiedząc, że nie mam już nic do powiedzenia.

- Daniel stwierdził, że czwarte miejsce jest poniżej ambicji Kamila i że musi go pocieszyć – wyjaśnił Johann, rozpinając suwak mojej bluzy – a ja chcę nagrodę.

Wstałem i ruszyłem w stronę schodów. Johann dogonił mnie błyskawicznie i objął ramieniem.

- Mógłbyś mnie wziąć na ręce – mruknął mi do ucha.

- Szanuję swoje plecy – pokręciłem głową.

***

Johann zamknął za sobą drzwi na klucz i zaczął zdejmować z siebie bluzę. Ja usiadłem na łóżku.

- A jak Kamil przyjdzie po rzeczy na jutro? - zapytałem.

- Daniel mu coś pożyczy – odparł Johann i widząc, że nie tylko się nie rozebrałem, ale wręcz dopiąłem bluzę zrobił zawiedzioną minę i rzucił się na łóżko obok mnie.

- Maciek, co ci – szepnął i położył głowę na moich kolanach – na dole myślałem, że się ze mną tylko droczysz.

- I miałeś rację – pomyślałem, ale zamiast powiedzieć to na głos zacząłem go gładzić po włosach.

- No tak, pewnie nie masz humoru – westchnął – trochę was ten konkurs rozczarował. Jest ci smutno z powodu Kamila i Stefana. Nie pomyślałem, przepraszam. Możemy po prostu poleżeć i się poprzytulać. Jeszcze raz przepraszam. Po prostu tak się cieszę z tego srebra, nawet sobie nie wyobrażasz...

Położy się ,,normalnie" na łóżku i wyciągnął do mnie ręce. Zbliżyłem się trochę i usiadłem na piętach.

- Też się cieszę z twojego medalu – powiedziałem niskim głosem, który on tak uwielbiał.

Moja dłoń wsunęła się pod cienki materiał jego koszulki i zaczęła spacer po jego brzuchy. Druga ręka sięgnęła do gumki jego dresów. Uśmiechnąłem się, widząc jego minę. Szok, potem pożądanie, a potem złość.

- Jesteś okrutnym, sarkastycznym manipulantem – pisnął i zaczął odtrącać moje ręce – jeszcze mi powiedz, że to za karę, że ośmieliłem się ciebie przytulić w miejscu publicznym.

- Nie, po prostu dobrze się bawiłem – wzruszyłem ramionami.

Johann usiadł i zaczął mnie bić.

- Nie znoszę jak taki jesteś – poinformował mnie wściekły – naprawdę się przejąłem.

- Wiem, to urocze, misiu – śmiałem się, starając się unieszkodliwić partnera.

W końcu mi się to udało. Johann leżał na plecach z rękami przy głowie, a ja zaciskałem palce na jego nadgarstkach, sadowiąc się wygodnie na jego biodrach.

- Za przytulasa w miejscu publicznym nie jestem zły – uśmiechnąłem się i przygryzłem wargę – ale za twoją zabawę przy stoliku, należy ci się kara.

Pochyliłem się nad jego szyją. Rozpocząłem powolny spacer ustami. Nie puszczałem jego rąk, ale zacząłem powoli ruszać biodrami.

- Przestań... proszę – jęknął Johann – to jest...

- Okrutne – dokończyłem za niego, przekładając jego ręce za głowę – dokładnie jak twoje zachowanie na stołówce.

Rozebrałem go z koszulki i zacząłem robić malinki na skórze na jego klatce piersiowej. Norweg złapał mnie za ramiona i wbił paznokcie w moje mięśnie.

- Maciuś, proszę... - jęczał.

- O co? - udałem, że nie wiem o co mu chodzi.

- Przestań – pisnął.

Zrobiłem to. Usiadłem wyprostowany i tylko mój palec podróżował od linii jego obojczyków przez cały brzuch. Johann złapał mnie za dłoń.

- Ty naprawdę jesteś niemożliwy – warknął – potrafisz mnie wyprowadzić z równowagi w jeden z najszczęśliwszych dni, w moim życiu.

- Muszę przyznać, że nawet za bardzo się nie starałem – moja wolna ręka skierowała się ku jego dresowym spodniom, ją też złapał.

- Dzisiaj bawimy się po mojemu – poinformował mnie.

Zrzucił mnie z siebie i sam usiadł mi na biodrach i zaczął rozpinać bluzę. Zrobił to szybko i ostro.

- Mógłbyś być delikatniejszy – pożaliłem się.

On przewrócił oczami i pocałował mnie w usta.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro