Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

83. Za każdy dzień - Morgenzauer

#seriaświąteczna


Thomas nauczył Gregora miłości w pewnej zimowej chatce w dniu osiemnastych urodzin. Pokazał mu piękny świat uczucia i bliskości ze strony, której nastolatek zupełnie nie znał.

Thomas nauczył Gregora mówić. Słów sprzeciwu. Formułek zgody. Spokojnej rozmowy pełnej kontrolowanych uczuć.

Thomas nauczył Gregora, że na szacunek nie trzeba zasłużyć, że naturalne piękno wnętrza jest największą wartością.

Gregor nauczył Thomasa wracać do jedynego ukochanego, czego ten wcześniej nigdy nie robił.

Gregor nauczył Thomasa wybaczać chwile zapomnienia, czerwone ślady na jasnej skórze. Jednocześnie, wykorzystując posiadaną wiedzę przekazał, że zdrada boli i nie jest tylko skokiem w bok.

Gregor nauczył Thomasa celebrować każdy dzień i traktować wspólne chwile jak ważne święto.


- Dziękuję, że jesteśmy tu dziś w piątkę – powiedział Thomas i pocałował swojego męża w czoło.

- To nie tylko moja zasługa – odpowiedział Gregor, z czułością patrząc na dwie małe kruszynki na rękach ukochanego.

- Ale bardzo, bardzo duża zasługa – odpowiedział starszy i zajął miejsce na fotelu.

Gregor podszedł do laptopa i uruchomił świąteczną playlistę. Nagle poczuł, że ktoś się do niego przytula.

- Jesteś tatusiu – szepnęła kilkuletnia dziewczynka – przyszedłeś.

Schlieri zmarszczył brwi i spojrzał na Lily ze zdziwieniem.

- Dlaczego miałoby mnie nie być? - zapytał i zignorował odchrząknięcia swojego męża.

- Tata powiedział, że przed nim uciekasz – odpowiedziała ona – ale to chyba nieprawda.

- Nie – pokręcił głową Gregor i spojrzał z pretensją na partnera – nawet przyjechałem wcześniej niż zwykle, bo zakończyłem karierę.

- No właśnie - szepnął Thomas.

***

Święta mijały szybko. Lily nie odpuszczała Gregora na krok. Kochała wręcz zadziwiająco bardzo.

- A dlaczego ty mnie kochasz, skoro przypominam ci o tym, że... - zapytała niedługo po rozdaniu prezentów, kiedy siedzieli we dwoje na sofie.

- Przypominasz mi o tym, że przezwyciężyliśmy z Thomasem trudności. Nauczyliśmy się dużo dzięki temu – odpowiedział zaskoczony mężczyzny, przytulając dziewczynkę – a kiedy tata przyniósł cię do mojego mieszkania, a ty się do mnie uśmiechnęłaś, to wiedziałem, że... Po prostu od razu cię pokochałem, kruszynko. Musiałem się tobą zaopiekować. Thomas nie nadaje się na samotnego ojca.

Lily patrzyła na niego przez chwilę z podziwem, potem delikatnie wyswobodziła się z objęć i pocałował go w policzek.

- Jesteś taki mądry – powiedziała z szeroko otworzonymi oczami – cieszę się, że to ty jesteś moim drugim tatusiem.

- A ja, że mam taką córkę – odpowiedział wzruszony Gregor.

- Dziewczynki już śpią i możemy... - zaczął, ale kiedy zobaczył, jak mocno przytuleni do siebie są Gregor i Lily oraz łzy na ich policzkach tylko westchnął – was na chwilę zostawić samych.

- Byłoby prościej, gdybym miała taką mamę jak dziewczyny – szepnęła jeszcze Lily do ucha Gregora i wyciągnęła rękę do drugiego rodzica – chodź do nas.

Thomas zrobił to uśmiechem na ustach i mocno przytulił do siebie obydwoje.

- Jesteście całym moim światem – powiedział.

Gregor spojrzał na niego i uśmiechnął się smutno.

***

Kiedy Gregor utulił do snu Lily i wrócił do salonu zobaczył Thomasa z zatroskaną miną.

- Przez całe święta prawie nic nie zjadłeś – wskazał na męża oskarżycielsko.

- Jeszcze trudno mi się przestawić – wzruszył ramionami młodszy z mężczyzn i usiadł na dywanie niedaleko choinki.

- Zjadłeś mniej niż jedzą skoczkowie – nie dał się zbić Thomas.

- Przesadzasz – pokręcił głową Gregor.

- Rozbierz się – rozkazał niespodziewanie starszy.

- Słucham?

- Zdejmij marynarkę, potem sweter i koszulę – powiedział spokojnie Thomas.

- Co za zmiana tematu – prychnął jego mąż, ale zaczął zdejmować marynarkę.

Następnie na podłodze wylądował sweter i koszula.

- Tyle chyba ci wystarczy – powiedział z udawaną obojętnością Gregor, gdy został w samym podkoszulku – tak, znowu schudłem.

Thomas nie wydawał się zaskoczony. Był smutny. Zapalił górne światło, bo dotąd wszystko odbywało się w romantycznym blasku lampek choinkowych. Potem w paru krokach znalazł się przy mężu.

- Kiedy mi wybaczyłeś, to ośmieliłem się poprosić cię o jeszcze jedno, na co się zgodziłeś – zaczął starszy – żebyśmy sobie obiecali, że już nigdy nie będziemy przed sobą niczego ukrywać.

Gregor przełknął ślinę i spuścił głowę. Cały jego bunt, pozorna obojętność uleciały. Thomas nie tego chciał. Dlatego dwoma palcami ujął brodę ukochanego, potem pocałował go w policzek, zupełnie tak samo jak Lily.

- Znowu się coś z tobą dzieje, Gregor – kontynuował Thomas – uciekasz ode mnie i innych bliskich ci osób, jak przed laty przede mną w tamtej chacie. Tylko teraz nie jesteś skrzywdzonym nastolatkiem, wchodzącym w dorosłych. Ja nie jestem, nie mogę być twoim przewodnikiem. Nie jesteśmy sami. Są z nami trzy małe księżniczki, potrzebujące nas obu w tak samo dużym stopniu. Z czego jedna jest bardzo rozsądną i empatyczną dziewczynką. Rozumie zdecydowanie więcej niż obydwaj podejrzewamy. I kiedyś zapomnisz założyć koszulki z długim rękawem i zobaczy białe, cienkie paski i zapyta się dlaczego, a może akurat będą zaróżowione...

Gregor nie odpowiedział. Przymknął powieki. Poczuł jak palce ukochanego wędrują po świeżych bliznach.

- Powiedz, kiedy mam się zatrzymać – poprosił Thomas, tym samym pełnym miłości głosem, tylko tym razem nieco bardziej drżącym.

Młodszy nie odpowiedział. Kochał ten dotyk. To ciepło i bliskość. Pragnął i jednocześnie tego nienawidził. Nie czuł się godny. Wystarczający.

- Co się tutaj dzieje? - zapytał cicho Thomas, gdy pocałował ukochanego w czoło – czemu uciekasz? Przecież wszystko jest tak jak miało być, pamiętasz?

Gregor pamiętał. To on, ponad rok temu przyszedł do swojego męża i usiadł mu na kolanach. I powiedział, że zamierza zakończyć karierę i chciałby, aby w ich domu było więcej dzieci. Miało być jedno, chłopiec. Byli nawet już dogadani, ale kiedy ich wspólna przyjaciółka zaszła w nieplanowaną, bliźniaczą ciążę wiedzieli, co chcą zrobić. Teraz byli rodzicami trzech naprawdę cudownych dziewczynek. Z jego inicjatywy.

I to nie było tak, że ta nowa, niecodzienna sytuacja go przerosła. Po prostu coś zaczęło się w nim psuć znacznie wcześniej, niezależnie od niego. I może rzeczywiście zaczął uciekać.

- Przepraszam – powiedział cicho – już nie będę uciekał.

Thomas prychnął i pokręcił głową.

- Jest tak jak trzynaście lat temu – powiedział starszy z mężczyzn.

- Nieprawda – zaprotestował od razu młodszy – jest dużo, dużo lepiej.

- Zdejmij koszulkę – poprosił Thomas.

Gregor odsunął się. Poczuł jak do jego oczu znowu napływają łzy. Kiedy te kilkanaście lat temu Thomas niczego nie rozumiał było prościej. Na szali kładł tylko swoje szczęście. Teraz tak wiele od tego zależało. I chociaż nie myślał o sobie, jak o wybrakowanej zabawce, bo Thomas wytłumaczył mu, że nie jest rzeczą, to wiedział też, że nie jest doskonały w o wiele większym stopniu niż myślał jego mąż. I właśnie teraz. Po dziesięciu latach małżeństwa zaczynał rozumieć, że oszukiwał najukochańszą, najmilszą mu osobę, zakładając na palce obrączkę.

Ale mimo tego zrzucił z siebie koszulkę. Opadł na kolana. Od razu zasłonił rękoma wychudzony tors.

I Thomas do niego przypadł. Powoli odciągnął ręce ukochanego. A ten nie mógł zsunąć się w cień, bo tym razem oświetlała go rażąca żarówka. Ale Gregor znów płakał. Był słaby, tak myślał.

- Nie chciałem, naprawdę, ja... - zaczął, ale nie mógł dokończyć.

Ciszy nie przerwał też Thomas. Dłonią zaczął podróż po napiętych resztkach mięśni u swojego męża. Poczuł pod palcami znajome zgrubienie. Został zmuszony do poznania tych nowych. Skrzywił się przy tym i przygryzł wargę.

- Nie pozwoliłeś mi ich szukać. Oduczyłeś palić. Prosiłeś bym nie wracał do tego. Zrobiłem to, bo myślałem, że będzie nam tak łatwiej. Nie jest – powiedział Thomas – myślałem, że...

Gregor po prostu się przytulił Przyłożył policzek do klatki piersiowej męża. Zaczął słuchać bicia jego serca.

- Teraz jest już lepiej, naprawdę – szepnął młodszy – ja... kiedy znowu zacząłem cię unikać, to wiedziałem, że muszę wrócić, że jest ktoś, kto na mnie czeka. Patrz, wróciłem. Patrz, dotykam ciebie. Przytulam Lily, tak jak zawsze. Jeszcze chwila i będzie dobrze, tym bardziej, że teraz mamy jeszcze bliźniaczki. I tak jak powiedziałem Lily, wiem, że nie nadajesz się na samotnego ojca.

- Co prawda myślałem, że jednak coś innego trzyma cię przy życiu, ale lepsza taka myśl niż żadna – odpowiedział Thomas – ale nie zostawię cię tak. Po świętach...

- Dla mnie zawsze są święta, kiedy jesteś obok mnie – przerwał Gregor i znalazł usta swojego męża.


Chciałabym ten shot zadedykować wszystkim czytelnikom i komentatorom mojego shota ,,Milczenie z przyzwyczajenia - Morgenzauer".  Wy możecie traktować tego shota jako kontynuację tamtego. Wróciłam do niego w te święta i pomyślałam, że zasługuje na kontynuację.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro