80. H. E. Granerud x K.Stoch part II
- Ja nie wiem, co wy wczoraj z Halvorem robiliście, ale chcemy, abyś wiedział, że nie popieramy pozbywania się zawodników w ten sposób - do pokoju Kamila najpierw wszedł Johann.
- I nie chcemy wiedzieć co robiliście - kolejny do pomieszczenia wsunął się Anders.
- Mów za siebie - tym razem Daniel przepychał się w drzwiach z Mariusem - ja tam czekam na pikantne szczegóły ze spotkania.
- I chcemy byś docenił, że... - zaczął Marius.
- Tak, wiem, że nie miałem całej norweskiej kadry pod łóżkiem - zaśmiał się Kamil.
- Przespaliście się? - zapytał norweski, męski chór.
- Nie - przewrócił oczami Stoch.
- To teraz naprawdę zaczynam się naprawdę zastanawiać co wy wyrabialiście w nocy - skomentował Daniel.
- Nic ciekawego - Polak zaskakująco szybko udzielił niezadowalającej Norwegów odpowiedzi.
- Chodź Halvor tutaj stąd herbatą, popraw się po wczoraj, bo przez ciebie Kamil się rozchorował i wynudził! - krzyknął Tande w stronę wciąż otwartych drzwi.
- Nieprawda - za opanował Kamil.
- Kochany, przed nami naprawdę nie musisz przed nami niczego ukrywać - Robert usiadł na łóżku Stocha i położył mu rękę na ramieniu.
- A jeżeli chodzi o to czy herbata nie jest zatruta, to osobiście pilnowałem, aby niczego nie schrzanił - dopowiedział Marius.
- A to nie jest żaden dowód - mruknął Johann.
- W każdym razie, w przeciwieństwie do Halvora nie chcemy cię zabić - zapewnił Polaka, Danny.
W końcu do pokoju wszedł wszedł Granerud z miną skazańca, który na chwilę przed wyrokiem zamierza jeszcze kogoś zamordować. Jednak na widok Kamila wysilił się na grymas imitujący uśmiech.
- Bardzo przepraszam za tę bandę niedorozwiniętych półgłówków - powiedział cichym, lekko zachrypniętym głosem Halvor – i przepraszam, że wczoraj... rany boskie, więcej was papa Stoeckl nie miał? Zdanie: ,,Kamil jest chory, więc idę mu zrobić herbatkę", to nie jest hasło do wymarszu.
- No właśnie papa ma więcej synków, więc mnie po dzisiejszym występie, to raczej do Szwajcarii nie zabierze - mruknął smutny Fanni.
- Nie martw się, wrócisz do nas, podbijać Niemcy i Austrię - poklepał go po ramieniu Robert – a poza tym, to co Kenneth będzie tulił między seriami.
- Ktoś mnie wołał? - w drzwiach pojawił się wywołany były skoczek.
- Widzisz Kamil, musisz uważać, Norwedzy już tak mają. To prości ludzie. Słyszą w jednym zdaniu imię ukochanego i ,,tuli" i przybywają - wzruszył ramionami Johann – Halvor też taki będzie, zobaczysz.
- Panowie jest mi naprawdę bardzo miło, że przybyliście tu tak licznie - zaczął Kamil.
- Ale DO WIDZENIA - przerwał im Granerud ostrym tonem.
- Słyszeliście, nasze gołąbeczki chcą zostać same - rozczulił się Marius.
- Kamil jeszcze nie wie, że wcale tego nie chce - zaśmiał się Kenneth.
- Jeszcze będzie nas prosił, abyśmy zostawiali - machnął ręką Johann.
- Myślicie, że Halvor się nad nim znęca? - zmartwił się Robert.
- Kamil, pamiętaj, jestem twoim najlepszym przyjacielem, mnie możesz o wszystkim powiedzieć - Daniel położył rękę na nodze Polaka.
Halvor przewrócił oczami.
- Pamiętaj młody, że my z Kamilem nie mamy przed sobą żadnych tajemnic - dodał po chwili blondyn.
- Nikt ci tak związku nie rozwali, jak najlepszy psiapsi twojego chłopaka - westchnął Robert.
- Zawsze przed tobą prześpi się nago z obiektem twoich westchnień, ale oczywiście do niczego nie doszło, bo to przecież tylko przyjaciele - dodał Marius.
- Kochany, chcesz nam o czymś powiedzieć - zmartwił się Johann.
- Tak, Marius bardzo pragnie podzielić się z wami swoimi rozterkami miłosnymi, ake nie tutaj - warknął Halvor.
- Na Hoffera, jaki to maruda, pamiętaj Kamil, że zawsze możesz się poskarżyć - przypomniał Daniel.
- Zadzwonić po pomoc - pokiwał głową Johann.
- Spróbujemy go od ciebie odciągnąć - wtórował im Robert – wiemy, jaki męczący potrafi być.
- Jak tylko porozmawiamy z Domenem o tym dlaczego sobie sypia nago z Anze, kiedy jest z Mariusem, to do was wrócimy - obiecał Anders.
- Nie spieszcie się - Kamil z trudem powstrzymał uśmiech.
- Kamil, przy nas naprawdę nie musisz udawać, wiemy, że trzeba cię będzie przed nim ratować – mrugnął jeszcze na pożegnanie Daniel.
I wreszcie Kamil i Halvor zostali sami. Norweg szybko odłożył na szafkę herbatę i pochylił się nad Polakiem.
- Przepraszam cię za nich, ale nie będę udawał. Oni zawsze są tacy – powiedział młodszy ze skoczków i pocałował swojego chłopaka.
- Przestań, bo się zarazisz – starszy chciał odepchnąć Graneruda, ale ten był nieco silniejszy.
- Nie straszna mi choroba jeżeli mam trochę prywatności – odpowiedział Halvor – chciałbym nawet czegoś więcej, ale widzę, że ledwo leżysz.
- Nie no, z leżeniem jeszcze nie jest tak tragicznie – zaśmiał się Kamil – a teraz na poważnie mnie straszyłeś, że to moja jedyna szansa na zbliżenie z tobą bez przyzwoitek.
- My po prostu zawsze robimy wszystko razem – przewrócił oczami Norweg – to znaczy oni robią, a mnie do tego zmuszają. Najgorsze jest to, że papa to popiera. Wiesz, musi być zintegrowana ekipa.
- Chcesz mnie przekonać, że postrach wśród trenerów namawia do seksu grupowego?
- Nie, ale... - zaczął mieszać się Granerud.
- Wiesz, że ,,ale" zaprzecza wszystkiemu co występuje po nim? - uświadomił swojego rozmówcę Kamil.
- Przestań. Lepiej naprawdę wykorzystajmy dobrze ten czas – przerwał mu młodszy chłopak i poderwał się z łóżka – zrobię coś co ci się spodoba.
I za nim Kamil zdążył cokolwiek powiedzieć Norweg włączył już norweską playlistę świątecznych hitów i zaczął rozpinać kadrową bluzę.
- Striptiz dla chorych – zachichotał Kamil – bardzo charytatywnie, mój drogi.
- Tylko dla ciebie, zupełnie a darmo zeszłoroczny zdobywca kryształowej kuli i drużynowy mistrz świata w lotach – zapowiedział się Granerud.
- Ja też będę musiał przed rozebraniem się spowiadać się ze wszystkich trofeów? - trzykrotny mistrz olimpijski udał, że się zamartwia – to musimy to zrobić przed Igrzyskami, a najlepiej jeszcze przed turniejem, bo...
- Kamil, błagam zostaw coś dla mnie w tym roku – pisnął stojący w drzwiach Daniel.
- No właśnie – zawtórował mu Johann.
- Panowie, błagam – jęknął Stoch.
- Nie, Kamil, to my ciebie błagamy, papa nas przechrzci jak w niczym cię nie pokonamy – dołączył się Robert.
- Chcemy z Kamilem trochę prywatności – przerwał im Halvor.
- Oj tam, Granerud, nie narzekaj, każdy z tu zebranych już cię widział nagiego – powiedział papa trener.
- No i norweska dynastia w komplecie – westchnął Kamil.
Sami się prosiliście. Ja nie biorę odpowiedzialności za to co tu się zadziało, ok?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro