65. Dwa spojrzenia - A.Fannemel x K.Gangnes
Kenneth stał przy oknie i patrzył jak Daniel wręcza Andersowi pączki z zakupami, ściska go na dowodzenia i odchodzi sprężystym krokiem. Latarnia oświetlała jego idealną smukłą sylwetkę. Kenneth odruchowo położył rękę na brzuchu, który nie był już tak płaski jak niegdyś. Przygryzł wargę i podszedł w stronę lodówki, wyjął puszkę piwa i ruszył w stronę sofy. Włączył telewizor. Finał Euro 2020 właśnie się rozpoczął.
- Hej - z holu doszedł głos Fannemela.
Kenneth nie odpowiedział. Nie potrafił myślał o szerokim uśmiechu Daniela, o tym jak jeszcze parę minut wcześniej ściskał jego chłopaka.
Fanni to zauważył wszedł do pokoju. Prychnął na bramkę strąconą przez Włochów i w końcu spojrzał na Kennetha. Zacisnął usta w wąską linię i ruszył w stronę kolejnego pokoju.
- Nie porozmawiasz ze mną? - zapytał Gangnes siląc się na jak najbardziej obojętny ton.
- Oglądasz mecz - odpowiedział Anders.
- Jeżeli chcesz to wyłączę.
- Nie przeszkadzaj sobie - Fannemel spojrzał w kierunku piwa - muszę się pouczyć do kolokwium.
Kenneth przejechał spojrzeniem po niewielkiej sylwetce swojego chłopaka.
- Jadłeś obiad? - zagaił Gangnes - mizernie wyglądasz.
- Dzięki - Anders zarumienił się lekko - komplement od ciebie zawsze poprawia mi humor.
- Na pewno nie może liczyć się z tymi od Daniela - prychnął Kenneth.
- Pomógł mi tylko przynieść zakupy, bo myślałem, że zrobimy wspólną kolację. Zapomniałem o meczu - Fanni przewrócił oczami.
Było to jednocześnie urocze i wnerwiające.
- Jadłeś ten obiad? - Kennethowi nie spodobała się wymijająca odpowiedź ukochanego.
- Nie miałem kiedy. A poza tym jest zbyt gorąco... - trochę ostrzej niż zwykle warknął Anders.
Kenny wyłączyl telewizor i ostentacyjnie odłożył piwo. Spojrzał na swojego chłopaka.
- Musimy porozmawiać, Fanni i to teraz - nacisnął Gangnes.
Andi po chwili zawahania usiadł na najbliższym fotelu.
- Acha.
- O co chodzi? - Fannemel zmarszczył brwi.
- Siadasz tak daleko, bo się mnie brzydzisz czy boisz? - zapytał Kenneth.
Anders wstał i usiadł obok swojego chłopaka. Ten wykorzystał to niemal natychmiast i posadził go sobie na kolanach.
- Mieliśmy rozmawiać - przypomniał niższy.
- Będziemy - zapewnił go Gangnes.
- A o czym?
- O nas. Ostatnio coś nam nie wychodzi.
- Stres, studia... - zaczął wyliczać Anders.
- Twój Daniel - dodał Kenneth.
- Ej. To tylko kolega - oburzył się Fannemel.
- Bardzo miły.
- W przeciwieństwie do ciebie, Kenny.
Nieco urażony Gangnes prychnął oparł czoło o ramię chłopaka.
- Przepraszam, Andiś, te studia prawnicze... Nie, one nie są usprawiedliwieniem przerzucania na ciebie stresu.
- Trudno się nie zgodzić - Anders pocałował go w policzek - mógłbyś się już ogolić, misiu.
- O właśnie, krasnoludku - zaczął Kenneth - powiedz mi, szczerze, co ci we mnie przeszkadza.
- Słucham?
- Mi na przykład przeszkadza to, że znowu nie jesz, przytylam się do wystających żeber, a twoje kości pośladkowe wbijają się w moje uda - wyrecytował wyższy.
- Jesteś jedynie zrzędliwą babą, kochanie - Anders położył dłoń na klatce piersiowej swojego chłopaka - no i rzadziej się golisz.
- Nie kłam - prychnął Kenneth - wiem, że przeszkadza ci coś o czym nie wspomnisz, bo boisz się, że źle na to zareaguję, ale ja rozumiem.
- Przynajmniej ty - Fannemel spojrzał w oczy partnera - bo ja już wygłosiłem wszystkie swoje żale.
- Od marca przytyłem blisko piętnaście kilo, nie powiesz mi, że umknęło to twojej uwadze - warknął Gangnes - moje ciało już nie jest tak atrakcyjne, jak na początku naszego związku, stałem się misiowaty. Nago wyglądam okropnie, o czym, Bogu dzięki jeszcze nie miałeś okazji się przekonać, bo ostatnio...
- A pomyślałeś, że mi nie przeszkadza to dodatkowe piętnaście kilo - przerwał mu Fannemel - że nie wyglądasz już jak pieprzony model, że twoje ciało to już nie tylko mięśnie? A może właśnie podoba mi się, że wreszcie nie przytulam się do skały, i że mam więcej do kochania?
- Chcesz mi powiedzieć, że według ciebie tłuszcz na brzuchu jest seksi? - niedowierzał Kenneth.
- U ciebie go jeszcze nie widziałem i chętnie bym go ocenił - mruknął Fanni i zaczął ściągać koszulkę z chłopaka - no rzeczywiście Adonisem nie jesteś, ale przynajmniej jesteś mięciusi.
- Dzięki, kochanie, właśnie to pragnąłem uslyszec od swojego ukochanego - Kenneth przewrócił oczami i sięgnął do koszulki swojego mężczyzny - teraz ty, żeby było sprawiedliwie.
Fannemel nie zaprotestował, ale z trudem powstrzymał się od zasłonięcia się rekami.
- Ja jestem normalnie głodny jak na ciebie patrzę - jęknął Gangnes - to wygląda tak, jakbym ci zabrał te piętnaście kilo.
- Na pewno nie aż tyle - szepnął Fanni - to przez ten stres i upał...
- Nie czujesz głodu, więc nie jesz, świetne podejście - prychnął Kenneth.
- Ja nie komentuje twojego radzenia sobie ze stresem - odgryzł się niższy i próbował się zsunąć z kolan chłopaka, ale ten go przytrzymał.
- Komentuj, bardzo proszę, potrzebuję kopniaka, aby wreszcie ruszyć na siłownię te tłuste cztery litery - odpowiedział Kenny.
- Nie potrzebujesz - prychnął Anders - to po pierwsze. A po drugie to obiecuję, że od jutra zjem wszystko co mi przygotujesz.
- Będę trzymał cię za słowo - zagroził wyższy.
Fannemel tylko pocałował swojego chłopaka.
- Jeżeli to wszystko, to włącz sobie ten mecz, wypij piwko, a ja lecę się uczyć.
- Ty nigdzie nie lecisz, lilipucie, a ja niczego nie włączę i nie będę pił, bo muszę spalić parę kalorii, więc zamierzam się z tobą całować - bezceremonialnie oznajmił Kenneth, zaciskając palce na kościstych biodrach ukochanego.
- Tylko całować? - Anders zrobił swoją popisową, zawiedzioną minę.
- Dopóki ty nie przytyjesz, a ja chociaż trochę nie schudnę, to...
- Kenneth, matko jedyna między nami nie ma stu kilo różnicy, żebyś mógł mi coś zrobić. A jeżeli naprawdę się boisz, to pozwól mi być na górze.
- Ta, jasne i jeszcze czego...
Taki mały prezent z okazji zwycięstwa Włoch. Mam nadzieję, że się podoba.
Napiszcie co myślicie o naszych slodziaczkach Fannim i Kennim
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro