Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

38. Morgenzauer


- Tato! Gregor się rusza - uśmiechnąłem się słysząc swoją córeczkę, dokończyłem robienie herbaty i ruszyłem do salonu.

     Zostawienie Lily jako opiekunki Gregora było strzałem w dziesiątkę. Dziewczynka leżała na wujku, nie pozwalając mu poruszyć się nawet o centymetr.

- Ładnie to tak donosić - mężczyzna rozczochrał dziewczynce włosy.

- Tata powiedział, że masz się nie ruszać - odpowiedział mu, mrużąc oczy - masz chorą nogę.

- Tak, ale... - skoczek westchnął.

- Nie ma ,,ale", skarbie masz pozostawać w bezruchu - powiedziałem i gestem pokazałem córce, że może uwolnić wujka.

- Tak? - uniósł brew i spojrzał mi prosto w oczy - przypomnę ci to dzisiaj wieczorem.

     Lily zachichotała a ja zacząłem podejrzewać, że wie trochę więcej niż powinna.

- A jeżeli chodzi o ciebie moja panno - Gregor tym razem zwrócił się do dziewczynki - to może ja też powinienem powiedzieć coś twojemu tacie?

- Nie - odpowiedziała Lily i spojrzała na niego groźnie.

- Ale ja myślę, że tata powinien wiedzieć, że w twojej klasie jest taki Martin... - blondyn nie dokończył, bo dziewczynka zasłoniła mu usta dłonią.

- Jaki Martin? - zaciekawiłem się.

- Nieważne - odburknęła moja córka.

      Gregor zaczął chichotać, bo mała, aby mieć pewność, że mężczyzna go nie wyda, zaczęła go łaskotać. 

- Lily? - starałem się spojrzeć na nią groźnie, ale nie robiło to na niej wrażenie - powiedz tatusiowi.

- Nie - odpowiedziała - i Gregot też ci nie powie.

- Powiem - Gregor starał się delikatnie odsunąć moją córkę, ale średnio mu wychodziło.

- Tak, to ja mu powiem o...

- Ty już wystarczająco dzisiaj powiedziałaś, skarżypyto - przerwał mój ukochany i ją po prostu przytulił.

- Ty też - odpowiedziała - wtulając się w niego.

- TO jest nasz sekret - mówił dalej Gregor - pamiętaj.

- Tak samo jak Martin - przypomniała dziewczynka.

- A co to za sekrety przede mną? - zapytałem.

- Tajemnicze - odpowiedzieli jednocześnie.

- Zauważyłem - odburknąłem i wyszedłem z pokoju.

***

- Miałeś się nie ruszać - powiedziałem, nie odwracając się, słysząc za sobą głos Gregora - co zrobiłeś Lily, że tym razem nie podniosła alarmu.

- Powiedziałem jej, że zrobiliśmy ci przykrość - odpowiedział - i powiedziała, że wolisz, jak to ja cię pocieszam, więc mnie tu przysłała.

- Ona chyba powoli zaczyna za dużo rozumieć - burknąłem.

- No wiesz, ma już siedem lat...

- Tylko siedem lat - poprawiłem go.

     Poczułem jak jego ręce oplatają mój tors, a on przytula policzek do moich pleców.

- Dobrze - potulnie się zgodził.

- A teraz mi powiesz, co to za Martin? - zapytałem.

- Nie mogę - odpowiedział, tuląc się do mnie coraz mocniej.

     Zgadywałem, że zapomniał kul i teraz na mnie przerzuca cały swój ciężar. 

- Jestem jej ojcem - przypomniałem.

- No właśnie - przytaknął - i właśnie dlatego nie mogę ci powiedzieć.

- I właśnie dlatego musisz mi powiedzieć - naciskałem.

- Słyszałeś, sekret - mruknął.

- Nie podoba mi się, że masz przede mną jakiś sekret i to jeszcze z moją własną córką - odwróciłem się do niego przodem, co o mało nie skończyło się jego upadkiem.

      Westchnąłem. Wziąłem mężczyznę na ręce  i posadziłem go na parapecie, a sam wróciłem do robienia ciasta.

-  Jak mam skutecznie cię pocieszać, skoro nie pozwalasz się przytulić - pożalił się, a ja przewróciłem oczami - Thomas, no, nie fochaj się.

- Ja się nie focham. Jest mi po prostu przykro - powiedziałem szczerze - masz lepszy kontakt z Lily niż ja.

- Sam powiedziałeś, że jesteśmy na tym samym poziomie rozwoju - przypomniał.

       Nie mogłem powstrzymać delikatnego uśmiechu.

- Ale to nie zmienia faktu, że od pewnego czasu o niczym mi nie mówi, natomiast ty wiesz wszystko - poskarżyłem się.

- Sam jej powiedziałeś, że jak ty jesteś zajęty to ma mi mówić - Gregor starał się ją usprawiedliwić.

- Ale to miały być wyjątkowe sytuacje, a nie że o zebraniu w jej szkole dowiaduje się, bo dzwonisz do mnie z zawodów, aby mi ,,przypomnieć" o czymś o czym nie wiem - odburknąłem.

- Tak było tylko raz - westchnął.

    Potem zapanowała cisza. Mężczyzna patrzył na swoje nogi, grymas bólu przeszył jego twarz.

- Zaraz zaniosę cię do sypialni i tym razem naprawdę masz się nie ruszać - powiedziałem.

- Ale ja chcę spędzić z tobą czas - odpowiedział.

- Przez najbliższe osiem tygodni jesteś tutaj. Nabędziemy się ze sobą - przypomniałem - a właśnie, to możesz mi przynajmniej wyjaśnić, co ci strzeliło do głowy aby przeskakiwać skocznię w serii próbnej przed konkursem w kontynentalu? Ja rozumie, że w Pucharze Świata, ale...

- To nie moja wina, że sędziowie zapomnieli kim jestem i ustawili tak wysoko belkę przy takich warunkach - wzruszył ramionami.

- I że wielki Gregor, nie potrafi lądować jak ma wiatr pod narty - prychnąłem.

- Eeeeeej miałem wtedy dziewiętnaście lat - przewrócił oczami.

- Ja jak byłem w tym wieku, to...

-  Tak, wiem byłeś idealny - mruknął.

- Nadal jestem - poprawiłem go.

- Dokładnie.

- To w jakim wieku jest ten Martin? - zapytałem.

- Chodzi z Lily do klasy.

- Siedzi z nią w ławce?

-...

- Gregor...

- Tak - odpowiedział niechętnie - ale już nic więcej ci nie powiem.

- I lubi Lily?

- Mhm - mężczyzna przewrócił oczami.

     Podszedłem do niego. Ująłem jego dłoń

- Ze wzajemnością? - dopytywałem.

    Mężczyzna milczał. Wspiąłem się  na palce i pocałowałem go w kącik ust.

- Polubię go? - moje wargi muskały jego skórę.

    Gregor zanurzył dłonie w moich włosach i starał się pocałować mnie w usta, ale postanowiłem się z nim podrażnić.

- Thomas, naprawdę nie możesz wiedzieć nic więcej - westchnął w końcu i delikatnie mnie odepchnął.

- Bo jak ty mi powiesz jej sekret to ona powie mi twój? - zgadłem.

- Tak.

- To jakie ty masz przede mną tajemnice, kochanie - uniosłem brew.

    Nie odpowiedział.

- Gregoooor.

- To niespodzianka - powiedział tylko i zaczął się zsuwać z parapetu.

     Wziąłem go na ręce mimo protestów. Zaniosłem go do sypialni i wręczyłem mu książkę.

- Przyślij tutaj Lily, pomogę jej z lekcjami - poprosił.

- To ona ma coś zadane? - wyrwało mi się.

- Tak, wypracowanie - odpowiedział.

- To ja z nią to zrobię. Po ostatnim...

- Ej, proponowałem jej, aby napisała o tobie, ale powiedziała, że to strasznie nudne pisać o własnym ojcu jako idolu - zachichotał.

- Ciekawiej o wujku? - zapytałem.

- Lily tak uznała - bronił się - tym razem ma napisać o miłości.

- I zrobi to na podstawie wszystkich podbojów miłosnych wujka? - mruknąłe.

- Tak, bo wypracowanie ma nie być dłuższe niż na stronie, więc nie zmieściłaby się z opisem wszystkich parterów tatusia - pokazał mi język.

    Pokręciłem głową.

- Plus twoja przygoda z... - zaczął

- Skończ - przerwałem mu.

- Z Manu na...

- Gregor...

- Urodzinach u Pointnera nie nadaje się do czytania w szkole - dokończył i wyszczerzył zęby.

- A co zrobiliście? - zapytała Lily, która właśnie stanęła w drzwiach z piórnikiem i blokiem A3.

- A nie powinnaś napisać tego w zeszycie? - starałem się zmienić temat.

- Nie - odpowiedzieli jednocześnie.

- I możesz już iść robić kolację - pozwoliła mi moja córka.

- O właśnie, jestem straaasznie głodny - Gregor uśmiechnął się szeroko.

- Nie musisz aż tak bezczelnie kłamać. Ty nigdy nie jesteś głodny - pokręciłem głową.

- Wiesz na co jestem - wyszczerzył zęby.

- To to właśnie zrób - Lily była już wyraźnie zniecierpliwiona moją obecnością.

- Nie mogę - odpowiedziałem, mając ogromną ochotę udusić swojego partnera - mam za mało czasu.

- Ale nie zrobisz tego dla swojego chłopaka? - dopytywała.

      Gregor zwijał się ze śmiechu po łóżku, a z trudem powstrzymywałem się, aby nie rzucić w niego czymś ciężkim.

- Dzisiaj na pewno nie - stwierdziłem dobitnie.

- Ale dlaczego? - krzyknął za mną chłopak, ale nie odpowiedziałem.

***

     Siedziałem w kuchni, starając się skoncentrować na robieniu kolacji i pilnowaniu ciasta w piekarniku. Jednak co chwila dochodziły do mnie śmiechy Lily i Gregora. Powinienem się cieszyć, że mój partner i córka się tak dobrze dogadują, że mężczyzna bierze czynny udział w jej wychowaniu mimo częstych wyjazdów, ale czułem ukłucie zazdrości. Ostatni Lily nie mówiła mi prawie o niczym, a była dopiero na początku swojej edukacji. Wolałem nawet się nie zastanawiać co będzie później, a już na pewno nie chciałem, żeby o dojrzewaniu rozmawiał z nią Gregor. Nie chciałem zbyt szybko zostawać dziadkiem.

 - Tatusiu - w drzwiach kuchni stanęła moja córka - gniewasz się na mnie.

- Nie, dlaczego miałbym? - zapytałem i wysiliłem się na uśmiech.

- Smutny jesteś - odpowiedziała i przytuliła się do mnie - a chciałabym cię o coś zapytać.

- Pytaj - ucieszyłem się.

- Bo Rita robi dzisiaj nocowanie dla naszej paczki i się zapytała czy chcę przyjść. Powiedziałam, że się muszę taty zapytać - wyjaśniła.

- No dobrze, ale czy mogę porozmawiać  z jej mamą, no wiesz, pierwszy raz będziesz nocowała u koleżanki i muszę ustalić parę rzeczy - odpowiedziałęm.

- Nie musisz. Wujek z nią rozmawia - odpowiedziała z uśmiechem.

- Dlaczego nie ze mną? - zmarszczyłem brwi.

- Zadzwoniła na twoją komórkę, ale ciebie nie było, więc odebrałam i się zapytała czy skoro ty nie odbierasz, to może poprosić mojego drugiego tatę - Lily niespodziewanie pocałowała mnie w policzek.

- Drugiego tatę? - przygryzłem wargę.

- Gregor pozwolił mi do siebie mówić tato - pochyliła główkę - o ile ty się zgodzisz.

- Oczywiście - odpowiedziałem i przytuliłem ją mocniej do siebie - ale co z tym nocowaniem?

- No Gregor powiedział, że oddzwoni, jak tylko podejmiecie wspólną decyzję. I mam ci przekazać, że on jest za, bo jestem bardzo grzeczną dziewczynką - odpowiedziała.

- Nieprawda! - krzyknął Gregor - powiedziałem, że pomimo iż jest małą skarżypytą, to wyjątkowo się zgadzam, bo tam będzie Maaaaartin!

- On jest głupi - mruknęła moja córeczka i zasłoniła twarz dłońmi - nie dlatego chcę tam iść.

- Mam nadzieję - westchnąłem - a czy w końcu mi powiesz kim jest ten dżentelmen. Niech zgadnę, chodzi z tobą do klasy?

- Tak i siedzi ze mną w ławce i jest podobny do Gregora - odpowiedziała.

- Z zachowania? - dopytałem.

- Na szczęście nie. Z wyglądu - uśmiechnęła się - ale to kolega.

- Oczywiście - zgodziłem się.

- A teraz chodź, bo wujek powiedział, że potrzebuje twojej pomocy - Lily odsunęła się ode mnie troszkę.

***

     Kiedy wszedłem do sypialni pozornie wszystko wydawało się normalne. No może oprócz Gregora, który trzymał małą torebkę i kartkę papieru. Lily podbiegła do niego. Usiadła obok i wzięła w palce drugi bok kartki. Pokazali mi ją.

    Przygryzłem wargę. Na środku byłem ja i przytulony do mnie Gregor, a nad nami, jako aniołek, Lily. Po bokach były kwiatki i serduszka.

- To nie miało być wypracowanie - szepnąłem tylko.

- Jaka maruda - westchnęła moja córka.

- Mówiłem ci, żeby powiedzieć, że masz pracę na plastykę - fuknął na nią chłopak.

- Nie uwierzyłby ci. Okropnie rysujesz - odpowiedziała mu.

     Zacząłem się śmiać. Byli niemożliwi. Podszedłem do nich.

- Czyli to nie jest praca domowa? - upewniłem się.

- Nie - odpowiedzieli jednocześnie i przewrócili oczami.

- To mogę obejrzeć?

- To dla ciebie i Gregora - odpowiedziała Lily i uśmiechnęła się szeroko, a ja podszedłem do nich.

- A ode mnie koszula, abyś miał na kolejne zebranie, bo mama Rity powiedziała, że ostatni byłeś w bluzie - mój ukochany pocałował mnie tylko w policzek, bo na więcej nie pozwalała znajdująca się miedzy nami dziewczynka.

- Urocza kobieta - mruknąłem - ale z jakiej okazji tyle prezentów?

    Gregor trochę posmutniał na ułamek sekundy. Byłoby to dla mnie niezauważalne, ale Lily szepnęła mi do ucha.

- Macie dzisiaj rocznicę.

***

        Kiedy odwiozłem małą do koleżanki po drodze wstąpiłem do kwiaciarni i jubilera. Wybrałem najładniejsza spinki do mankietów, bo te, mężczyzna gubił nagminnie.

- Gregor, przepraszam, ja naprawdę zapomniałem - przeprosiłem Gregora, który siedział z książką na kanapie.

- Nic się nie stało, każdemu się zdarza - odpowiedział.

- Nie udawaj, że wszystko jest w porządku, bo wiem, jak ważne są dla ciebie daty - powiedziałem i usiadłem obok niego - zawaliłem i postaram się to naprawić.

- Nie musisz.

- Muszę, mogę i chcę, bo cię kocham - uśmiechnąłem się i pocałowałem go w policzek - w końcu jesteś tatusiem mojej córeczki.

- Skąd...

- Mała mi powiedziała - pociągnąłem go do siebie - i uważam, że to cudowne, że ma parę rodziców, nawet, kiedy matka ja porzuciła, nie uważasz?

- Ale...

- I że ma tak cudowny kontakt z jednym z nich.

- Z tobą też ma - odpowiedział i wtulił się we mnie - po prostu jestem na tyle infantylny, że łatwiej nam się porozumieć. Do tego przyłapałem ją z tym Martinem, jak wychodzili razem z sali, trzymając się za ręce. A on na pożegnanie pocałował ją w dłoń.

- I nic mi nie powiedziałeś?

- Taka mała tajemnica między mną a Lily. Zagroziła, że jak ci powiem, to zdradzi ci, że szykuję  coś na rocznicę. 

- Teoretycznie powinienem się spodziewać - mruknąłem.

- Mhm - zgodził się i wszedł mi na kolana - a teraz możesz mnie przeprosić. Mamy duuuużo czasu.

- A mówiłeś, że się nie będziesz dzisiaj ruszał - przypomniałem mu - martwię się o twoją nogę.

- To bądź delikatny - mrugnął do mnie.


Gdyby kózka nie skakała to by na mistrzostwach latała. Ehhh

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro