38. Morgenzauer
- Tato! Gregor się rusza - uśmiechnąłem się słysząc swoją córeczkę, dokończyłem robienie herbaty i ruszyłem do salonu.
Zostawienie Lily jako opiekunki Gregora było strzałem w dziesiątkę. Dziewczynka leżała na wujku, nie pozwalając mu poruszyć się nawet o centymetr.
- Ładnie to tak donosić - mężczyzna rozczochrał dziewczynce włosy.
- Tata powiedział, że masz się nie ruszać - odpowiedział mu, mrużąc oczy - masz chorą nogę.
- Tak, ale... - skoczek westchnął.
- Nie ma ,,ale", skarbie masz pozostawać w bezruchu - powiedziałem i gestem pokazałem córce, że może uwolnić wujka.
- Tak? - uniósł brew i spojrzał mi prosto w oczy - przypomnę ci to dzisiaj wieczorem.
Lily zachichotała a ja zacząłem podejrzewać, że wie trochę więcej niż powinna.
- A jeżeli chodzi o ciebie moja panno - Gregor tym razem zwrócił się do dziewczynki - to może ja też powinienem powiedzieć coś twojemu tacie?
- Nie - odpowiedziała Lily i spojrzała na niego groźnie.
- Ale ja myślę, że tata powinien wiedzieć, że w twojej klasie jest taki Martin... - blondyn nie dokończył, bo dziewczynka zasłoniła mu usta dłonią.
- Jaki Martin? - zaciekawiłem się.
- Nieważne - odburknęła moja córka.
Gregor zaczął chichotać, bo mała, aby mieć pewność, że mężczyzna go nie wyda, zaczęła go łaskotać.
- Lily? - starałem się spojrzeć na nią groźnie, ale nie robiło to na niej wrażenie - powiedz tatusiowi.
- Nie - odpowiedziała - i Gregot też ci nie powie.
- Powiem - Gregor starał się delikatnie odsunąć moją córkę, ale średnio mu wychodziło.
- Tak, to ja mu powiem o...
- Ty już wystarczająco dzisiaj powiedziałaś, skarżypyto - przerwał mój ukochany i ją po prostu przytulił.
- Ty też - odpowiedziała - wtulając się w niego.
- TO jest nasz sekret - mówił dalej Gregor - pamiętaj.
- Tak samo jak Martin - przypomniała dziewczynka.
- A co to za sekrety przede mną? - zapytałem.
- Tajemnicze - odpowiedzieli jednocześnie.
- Zauważyłem - odburknąłem i wyszedłem z pokoju.
***
- Miałeś się nie ruszać - powiedziałem, nie odwracając się, słysząc za sobą głos Gregora - co zrobiłeś Lily, że tym razem nie podniosła alarmu.
- Powiedziałem jej, że zrobiliśmy ci przykrość - odpowiedział - i powiedziała, że wolisz, jak to ja cię pocieszam, więc mnie tu przysłała.
- Ona chyba powoli zaczyna za dużo rozumieć - burknąłem.
- No wiesz, ma już siedem lat...
- Tylko siedem lat - poprawiłem go.
Poczułem jak jego ręce oplatają mój tors, a on przytula policzek do moich pleców.
- Dobrze - potulnie się zgodził.
- A teraz mi powiesz, co to za Martin? - zapytałem.
- Nie mogę - odpowiedział, tuląc się do mnie coraz mocniej.
Zgadywałem, że zapomniał kul i teraz na mnie przerzuca cały swój ciężar.
- Jestem jej ojcem - przypomniałem.
- No właśnie - przytaknął - i właśnie dlatego nie mogę ci powiedzieć.
- I właśnie dlatego musisz mi powiedzieć - naciskałem.
- Słyszałeś, sekret - mruknął.
- Nie podoba mi się, że masz przede mną jakiś sekret i to jeszcze z moją własną córką - odwróciłem się do niego przodem, co o mało nie skończyło się jego upadkiem.
Westchnąłem. Wziąłem mężczyznę na ręce i posadziłem go na parapecie, a sam wróciłem do robienia ciasta.
- Jak mam skutecznie cię pocieszać, skoro nie pozwalasz się przytulić - pożalił się, a ja przewróciłem oczami - Thomas, no, nie fochaj się.
- Ja się nie focham. Jest mi po prostu przykro - powiedziałem szczerze - masz lepszy kontakt z Lily niż ja.
- Sam powiedziałeś, że jesteśmy na tym samym poziomie rozwoju - przypomniał.
Nie mogłem powstrzymać delikatnego uśmiechu.
- Ale to nie zmienia faktu, że od pewnego czasu o niczym mi nie mówi, natomiast ty wiesz wszystko - poskarżyłem się.
- Sam jej powiedziałeś, że jak ty jesteś zajęty to ma mi mówić - Gregor starał się ją usprawiedliwić.
- Ale to miały być wyjątkowe sytuacje, a nie że o zebraniu w jej szkole dowiaduje się, bo dzwonisz do mnie z zawodów, aby mi ,,przypomnieć" o czymś o czym nie wiem - odburknąłem.
- Tak było tylko raz - westchnął.
Potem zapanowała cisza. Mężczyzna patrzył na swoje nogi, grymas bólu przeszył jego twarz.
- Zaraz zaniosę cię do sypialni i tym razem naprawdę masz się nie ruszać - powiedziałem.
- Ale ja chcę spędzić z tobą czas - odpowiedział.
- Przez najbliższe osiem tygodni jesteś tutaj. Nabędziemy się ze sobą - przypomniałem - a właśnie, to możesz mi przynajmniej wyjaśnić, co ci strzeliło do głowy aby przeskakiwać skocznię w serii próbnej przed konkursem w kontynentalu? Ja rozumie, że w Pucharze Świata, ale...
- To nie moja wina, że sędziowie zapomnieli kim jestem i ustawili tak wysoko belkę przy takich warunkach - wzruszył ramionami.
- I że wielki Gregor, nie potrafi lądować jak ma wiatr pod narty - prychnąłem.
- Eeeeeej miałem wtedy dziewiętnaście lat - przewrócił oczami.
- Ja jak byłem w tym wieku, to...
- Tak, wiem byłeś idealny - mruknął.
- Nadal jestem - poprawiłem go.
- Dokładnie.
- To w jakim wieku jest ten Martin? - zapytałem.
- Chodzi z Lily do klasy.
- Siedzi z nią w ławce?
-...
- Gregor...
- Tak - odpowiedział niechętnie - ale już nic więcej ci nie powiem.
- I lubi Lily?
- Mhm - mężczyzna przewrócił oczami.
Podszedłem do niego. Ująłem jego dłoń
- Ze wzajemnością? - dopytywałem.
Mężczyzna milczał. Wspiąłem się na palce i pocałowałem go w kącik ust.
- Polubię go? - moje wargi muskały jego skórę.
Gregor zanurzył dłonie w moich włosach i starał się pocałować mnie w usta, ale postanowiłem się z nim podrażnić.
- Thomas, naprawdę nie możesz wiedzieć nic więcej - westchnął w końcu i delikatnie mnie odepchnął.
- Bo jak ty mi powiesz jej sekret to ona powie mi twój? - zgadłem.
- Tak.
- To jakie ty masz przede mną tajemnice, kochanie - uniosłem brew.
Nie odpowiedział.
- Gregoooor.
- To niespodzianka - powiedział tylko i zaczął się zsuwać z parapetu.
Wziąłem go na ręce mimo protestów. Zaniosłem go do sypialni i wręczyłem mu książkę.
- Przyślij tutaj Lily, pomogę jej z lekcjami - poprosił.
- To ona ma coś zadane? - wyrwało mi się.
- Tak, wypracowanie - odpowiedział.
- To ja z nią to zrobię. Po ostatnim...
- Ej, proponowałem jej, aby napisała o tobie, ale powiedziała, że to strasznie nudne pisać o własnym ojcu jako idolu - zachichotał.
- Ciekawiej o wujku? - zapytałem.
- Lily tak uznała - bronił się - tym razem ma napisać o miłości.
- I zrobi to na podstawie wszystkich podbojów miłosnych wujka? - mruknąłe.
- Tak, bo wypracowanie ma nie być dłuższe niż na stronie, więc nie zmieściłaby się z opisem wszystkich parterów tatusia - pokazał mi język.
Pokręciłem głową.
- Plus twoja przygoda z... - zaczął
- Skończ - przerwałem mu.
- Z Manu na...
- Gregor...
- Urodzinach u Pointnera nie nadaje się do czytania w szkole - dokończył i wyszczerzył zęby.
- A co zrobiliście? - zapytała Lily, która właśnie stanęła w drzwiach z piórnikiem i blokiem A3.
- A nie powinnaś napisać tego w zeszycie? - starałem się zmienić temat.
- Nie - odpowiedzieli jednocześnie.
- I możesz już iść robić kolację - pozwoliła mi moja córka.
- O właśnie, jestem straaasznie głodny - Gregor uśmiechnął się szeroko.
- Nie musisz aż tak bezczelnie kłamać. Ty nigdy nie jesteś głodny - pokręciłem głową.
- Wiesz na co jestem - wyszczerzył zęby.
- To to właśnie zrób - Lily była już wyraźnie zniecierpliwiona moją obecnością.
- Nie mogę - odpowiedziałem, mając ogromną ochotę udusić swojego partnera - mam za mało czasu.
- Ale nie zrobisz tego dla swojego chłopaka? - dopytywała.
Gregor zwijał się ze śmiechu po łóżku, a z trudem powstrzymywałem się, aby nie rzucić w niego czymś ciężkim.
- Dzisiaj na pewno nie - stwierdziłem dobitnie.
- Ale dlaczego? - krzyknął za mną chłopak, ale nie odpowiedziałem.
***
Siedziałem w kuchni, starając się skoncentrować na robieniu kolacji i pilnowaniu ciasta w piekarniku. Jednak co chwila dochodziły do mnie śmiechy Lily i Gregora. Powinienem się cieszyć, że mój partner i córka się tak dobrze dogadują, że mężczyzna bierze czynny udział w jej wychowaniu mimo częstych wyjazdów, ale czułem ukłucie zazdrości. Ostatni Lily nie mówiła mi prawie o niczym, a była dopiero na początku swojej edukacji. Wolałem nawet się nie zastanawiać co będzie później, a już na pewno nie chciałem, żeby o dojrzewaniu rozmawiał z nią Gregor. Nie chciałem zbyt szybko zostawać dziadkiem.
- Tatusiu - w drzwiach kuchni stanęła moja córka - gniewasz się na mnie.
- Nie, dlaczego miałbym? - zapytałem i wysiliłem się na uśmiech.
- Smutny jesteś - odpowiedziała i przytuliła się do mnie - a chciałabym cię o coś zapytać.
- Pytaj - ucieszyłem się.
- Bo Rita robi dzisiaj nocowanie dla naszej paczki i się zapytała czy chcę przyjść. Powiedziałam, że się muszę taty zapytać - wyjaśniła.
- No dobrze, ale czy mogę porozmawiać z jej mamą, no wiesz, pierwszy raz będziesz nocowała u koleżanki i muszę ustalić parę rzeczy - odpowiedziałęm.
- Nie musisz. Wujek z nią rozmawia - odpowiedziała z uśmiechem.
- Dlaczego nie ze mną? - zmarszczyłem brwi.
- Zadzwoniła na twoją komórkę, ale ciebie nie było, więc odebrałam i się zapytała czy skoro ty nie odbierasz, to może poprosić mojego drugiego tatę - Lily niespodziewanie pocałowała mnie w policzek.
- Drugiego tatę? - przygryzłem wargę.
- Gregor pozwolił mi do siebie mówić tato - pochyliła główkę - o ile ty się zgodzisz.
- Oczywiście - odpowiedziałem i przytuliłem ją mocniej do siebie - ale co z tym nocowaniem?
- No Gregor powiedział, że oddzwoni, jak tylko podejmiecie wspólną decyzję. I mam ci przekazać, że on jest za, bo jestem bardzo grzeczną dziewczynką - odpowiedziała.
- Nieprawda! - krzyknął Gregor - powiedziałem, że pomimo iż jest małą skarżypytą, to wyjątkowo się zgadzam, bo tam będzie Maaaaartin!
- On jest głupi - mruknęła moja córeczka i zasłoniła twarz dłońmi - nie dlatego chcę tam iść.
- Mam nadzieję - westchnąłem - a czy w końcu mi powiesz kim jest ten dżentelmen. Niech zgadnę, chodzi z tobą do klasy?
- Tak i siedzi ze mną w ławce i jest podobny do Gregora - odpowiedziała.
- Z zachowania? - dopytałem.
- Na szczęście nie. Z wyglądu - uśmiechnęła się - ale to kolega.
- Oczywiście - zgodziłem się.
- A teraz chodź, bo wujek powiedział, że potrzebuje twojej pomocy - Lily odsunęła się ode mnie troszkę.
***
Kiedy wszedłem do sypialni pozornie wszystko wydawało się normalne. No może oprócz Gregora, który trzymał małą torebkę i kartkę papieru. Lily podbiegła do niego. Usiadła obok i wzięła w palce drugi bok kartki. Pokazali mi ją.
Przygryzłem wargę. Na środku byłem ja i przytulony do mnie Gregor, a nad nami, jako aniołek, Lily. Po bokach były kwiatki i serduszka.
- To nie miało być wypracowanie - szepnąłem tylko.
- Jaka maruda - westchnęła moja córka.
- Mówiłem ci, żeby powiedzieć, że masz pracę na plastykę - fuknął na nią chłopak.
- Nie uwierzyłby ci. Okropnie rysujesz - odpowiedziała mu.
Zacząłem się śmiać. Byli niemożliwi. Podszedłem do nich.
- Czyli to nie jest praca domowa? - upewniłem się.
- Nie - odpowiedzieli jednocześnie i przewrócili oczami.
- To mogę obejrzeć?
- To dla ciebie i Gregora - odpowiedziała Lily i uśmiechnęła się szeroko, a ja podszedłem do nich.
- A ode mnie koszula, abyś miał na kolejne zebranie, bo mama Rity powiedziała, że ostatni byłeś w bluzie - mój ukochany pocałował mnie tylko w policzek, bo na więcej nie pozwalała znajdująca się miedzy nami dziewczynka.
- Urocza kobieta - mruknąłem - ale z jakiej okazji tyle prezentów?
Gregor trochę posmutniał na ułamek sekundy. Byłoby to dla mnie niezauważalne, ale Lily szepnęła mi do ucha.
- Macie dzisiaj rocznicę.
***
Kiedy odwiozłem małą do koleżanki po drodze wstąpiłem do kwiaciarni i jubilera. Wybrałem najładniejsza spinki do mankietów, bo te, mężczyzna gubił nagminnie.
- Gregor, przepraszam, ja naprawdę zapomniałem - przeprosiłem Gregora, który siedział z książką na kanapie.
- Nic się nie stało, każdemu się zdarza - odpowiedział.
- Nie udawaj, że wszystko jest w porządku, bo wiem, jak ważne są dla ciebie daty - powiedziałem i usiadłem obok niego - zawaliłem i postaram się to naprawić.
- Nie musisz.
- Muszę, mogę i chcę, bo cię kocham - uśmiechnąłem się i pocałowałem go w policzek - w końcu jesteś tatusiem mojej córeczki.
- Skąd...
- Mała mi powiedziała - pociągnąłem go do siebie - i uważam, że to cudowne, że ma parę rodziców, nawet, kiedy matka ja porzuciła, nie uważasz?
- Ale...
- I że ma tak cudowny kontakt z jednym z nich.
- Z tobą też ma - odpowiedział i wtulił się we mnie - po prostu jestem na tyle infantylny, że łatwiej nam się porozumieć. Do tego przyłapałem ją z tym Martinem, jak wychodzili razem z sali, trzymając się za ręce. A on na pożegnanie pocałował ją w dłoń.
- I nic mi nie powiedziałeś?
- Taka mała tajemnica między mną a Lily. Zagroziła, że jak ci powiem, to zdradzi ci, że szykuję coś na rocznicę.
- Teoretycznie powinienem się spodziewać - mruknąłem.
- Mhm - zgodził się i wszedł mi na kolana - a teraz możesz mnie przeprosić. Mamy duuuużo czasu.
- A mówiłeś, że się nie będziesz dzisiaj ruszał - przypomniałem mu - martwię się o twoją nogę.
- To bądź delikatny - mrugnął do mnie.
Gdyby kózka nie skakała to by na mistrzostwach latała. Ehhh
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro