37. Burleska - D.A.Tande x A.Stöckl
Mężczyzna w średnim wieku wszedł do piętrowej willi w małym, prowincjonalnym miasteczku. Już od progu otulił go przyjemny zapach drogich cygar i perfum. Pomimo zamkniętych okien w pomieszczaniu było dosyć rześko. Alexander rozejrzał się. Było więcej ludzi niż zazwyczaj. Nic dziwnego, tylko raz w miesiącu tancerze oferowali prywatne spektakle taneczne jeden na jeden. Tego wieczoru Alexander wreszcie trafił na listę najszczęśliwszych gości lokalu. Co prawda, znał właściciela na tyle dobrze, że mógł o to obiegać się wcześniej, ale dopiero ostatnio pojawił się tancerz, który wydawał się wystarczająco wyjątkowy.
Po paru sekundach przy mężczyźnie pojawił się jego zaufany kelner - Johann. Jak zwykle w idealnie dopasowanym garniturze poprowadził do ulubionego miejsca Alexandra. Nieco oddalonego od reszty widowni.
Już po chwili światła przygasła, a zaczęła rozbrzmiewać muzyka. Na scenę wyszła grupka tancerzy. Tym razem spektakl pokazywał delikatne oblicze erotyzmu. Ubrania nie spadły już po paru pierwszych brzmieniach. Tego wieczoru było trochę bardziej zmysłowo...
- Jak się nazywa ten wysoki blondyn - Alexander odwrócił się w stronę wciąż stojącego za nim Johanna.
- Daniel, ale Halvor jest zdecydowanie...
- Daniel pojawi się za półgodziny w moim pokoju w swoim ulubionym stroju z butelką swojego ulubionego wina w ręku - przerwał Stockl.
- Oczywiście - Johann spojrzał na niego zaintrygowany i wycofał się.
Alexander doczekał do końca spektaklu, nie spuszczając wzroku z Daniela. Był pod wrażeniem, jak długo chłopak nie wychodził ze swojej roli. Nawe, kiedy schodził ze sceny z jego twarzy nie schodził promienisty uśmiech, a spojrzenie pozostawało zalotne. W końcu ich oczy się spotkały. Alexander miał wrażenie, że tancerz do niego mrugnął.
***
Alexander wiedział, że będą problemy, kiedy do jego pokoju wszedł blondyn w roztrzepanych włosach i garniturze z lekko rozpiętą koszulę.
- Pan Stockl? - zapytał mężczyzna z szerokim uśmiechem.
Postawił na stole butelkę różowego wina, obok której położył herbacianą różę.
- Nazywam się Daniel i będę dzisiaj umilać panu wieczór. Od razu uprzedzam, że robię to pierwszy raz w swoim życiu. To znaczy pierwszy raz robię to w ten sposób, to znaczy... No ja... - mężczyzna zaczął się plątać a Alexander patrzył na niego z szeroko otwartymi oczami.
Szok jednak szybko minął i Stockl poprawił koszulę, uśmiechnął się uspakajająco do chłopaka i przekrzywił głowę.
- Jeżeli to cię pocieszy to dla mnie też pierwszy raz. W takich okolicznościach - dodał po chwili.
- Naprawdę? - Daniel podszedł do niego i zrzucił marynarkę - Johann powiedział, że jest pan częstym gościem.
- Po co ten pan? - starszy z mężczyzn wyciągnął rękę - Alexander.
Daniel ujął ją zadziwiająco delikatne. Pochylił się i pocałował palce.
- Jak... jak sobie życzysz - uśmiechnął się blondyn - włączę muzykę. Co lubisz? Pozwoliłeś mi wybrać alkohol, to wybierz utwór.
- Powiedz mi z jakiego zakresu - starszy lekko się uśmiechnął.
- Z dowolnego - odpowiedział chłopak.
- Chcesz mi powiedzieć, że do każdego masz choreografię? - Alexander uniósł brew.
- Zawsze mogę improwizować - Daniel sięgnął telefon.
- Abba - wydął usta starszy z mężczyzn.
- Dancing Queen - odgadł blondyn i zaczął szukać.
Alexander z niedowierzaniem pokręcił głową.
- Mógłbyś jeszcze przed tym...
- Podać wino, zgasić światło i zapalić świecę? Oczywiście - Daniel sięgną po przyniesioną butelkę.
- Wolałbym abyś te dwie ostatnie czynności zamienił miejscami - zaśmiał się Alexander - ale tak to zaraz zacznę podejrzewać, że czytasz mi w myślach.
- Nie ufasz mi? - blondyn był zupełnie rozluźniony.
Daniel podał butelkę, wyjął zapalniczkę z kieszeni spodni, a potem zgasił światło. Jego cień pojawił się na ścianie. Po chwili Alexander usłyszał pierwsze brzmienia jednej ze swoich ulubionych piosenek. Młody tancerz idealnie się w nią wkomponował. Z szerokim uśmiechem na ustach wykonywał niezbyt skomplikowany układ. Alexander musiał przyznać, że wszystko robił z niewypowiedzianym wdziękiem i pewną, dosyć zaskakującą radość w sobie.
W czasie refrenu koszula wylądowała na podłodze, a chłopak zbliżał się pewnym siebie, tanecznym krokiem. W końcu zrobił coś co Alexandra zaskoczyło. Daniel usiadł mu na kolanach i zaczął zajmować się jego koszulą.
- No chyba, że nie chcesz? - Daniel pochylił się nad uchem Stockla.
- Miałem nie dotykać tancerza...
- No chyba, że on nie chce, aby klient trzymał ręce przy sobie - Tande przysunął wargi do policzka.
- Jesteś pewny? - Alexander ułożył dłonie na biodrach chłopaka.
- Lubię tańczyć z partnerem, a nastawiłem całą playlistę piosenek ABBY, boję się, że sam nie dam rady - szepnął Daniel.
Stockl nie opierał się dłużej. Pozwolił blondynowi na wszystko. Dopiero po paru minutach wziął na ręce tancerza i przeniósł go na łóżku. Położył go na plecach. Odsunął się trochę i spojrzał na młodą twarz chłopaka. Pogładził go po policzku. Potem pocałował go delikatnie.
- Jesteś taki...
- Kochany - dokończył za niego Daniel - taki się lubię czuć.
Zawsze chciałam coś takiego napisać. Nie pytajcie dlaczego. Po prostu.
Jestem ciakawa co wy o tym sądzicie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro