32. Niech chociaż raz będzie idealnie P.Prevc x S.Freund
- Jutro jest nasza rocznica - powiedział Severin i usiadł obok mnie.
- Mhm, myślałem o tym - uśmiechnąłem się, wiedząc, że go tym zaskoczyłem.
- Naprawdę? - blondyn uniósł jedną brew - przypomnienie sobie nastawiłeś?
- Po prostu pamiętałem - odpowiedziałem trochę urażony.
- Ach tak - zaśmiał się - może dlatego, że moja mama, wczoraj, z naszymi dziećmi rysowała rocznicowe laurki.
- Wolałbym, aby co ugotowała - mruknąłem.
- Ja jutro będę gotował, zrobię nam pyszną rocznicową kolację - zapowiedział Sven - do czegoś się wreszcie przyda słoweński, rodowy półmisek.
Prychnąłem, co mężczyzna skomentował uśmiechem.
- Uprałem też twoją ulubioną zieloną pościel - kontynuował, a w jego policzkach pojawiły się dołeczki.
- Zielona to twoja ulubiona, moja to niebieska - burknąłem.
- Wszystko jedno - wzruszył ramionami - sprawię, że nie będziesz patrzył na kolor.
Westchnąłem i przewróciłem oczami.
- Oh, moja mała Drama Queen - zaśmiał się i pogładził mnie po włosach.
- Przestań - strzepnąłem jego dłoń - zastanów się lepiej kto ci uprasuje koszulę.
- O tę kwestię się nie martw, moja mamusia pomyślała o wszystkim - odpowiedział.
- To może powinienem ożenić się z twoją mamusią a nie męczyć się z tobą - prychnąłem.
- Wtedy byłbyś za gruby na skoczka. Za bardzo kochasz jej kuchnię - pokręciło głową.
- Coś mi sugerujesz?
- Oh skarbie, nie powiem, lubię, jak stajesz się trochę krąglejszy w okresie świąt - cmoknął mnie w policzek.
- Trzeba mi było powiedzieć to wcześniej, bym się przygotował na rocznicę - sarknąłem.
- Ależ skarbie, zaraz sezon - Severin objął mnie ramieniem.
- Mówisz?
Wybuchnął śmiechem. Wyglądał teraz jak nastolatek. Ostatnio staranniej się golił, natomiast włosom pozwolił odrosnąć.
***
Następnego dnia obudził mnie dźwięk domofonu, a później głos Severina i jeszcze jeden, którego za bardzo nie znałem. Półprzytomny usiadłem na łóżku i sięgnąłem po rodzinny szlafrok. Po tylu latach związku nie ma; moje, jego. Wszystko jest wspólne.
Wysunąłem kapcie na nogi i poszurałem do kuchni, z której miałem idealny widok na taras przed domem. Zmroziło mnie, kiedy zobaczyłem, kto kładł dłonie na ramionach moich dzieci.
- Możesz mi powiedzieć, dlaczego wybrałeś mojego byłego na niańkę naszych dzieci? - warknąłem na Severina, który właśnie wszedł do kuchni
- Pysiu, nie wybrałem twojego byłego, tylko swojego przyjaciela, który jak ci nieśmiało przypominam...
- Był twoim byłym? - warknąłem.
- Ale to dawno temu. Teraz jest moim przyjacielem i sam zaproponował, a Kamil...
- Mamusia miała rację. Ty masz, jak dla mnie, zbyt abstrakcyjne pomysły - westchnąłem - wysyłać nasze dzieci do naszych byłych, aby się nimi zajęli w rocznicę naszego ślubu.
- A pomyśl, że to dopiero początek - zaśmiał się Severin - ciekawiej dopiero będzie.
- I tego właśnie się boję - pokręciłem głową.
***
- Pamiętasz co jedliśmy na naszej pierwszej randce? - zapytałem, kiedy stanęliśmy przed naszą lodówką.
- Tak, jogurt czekoladowy, bułkę i awokado, bo nawet banana nie było - odpowiedział, kładąc rękę na moim ramieniu - a co?
- Patrząc na twoje wspaniałe zakupy myślę, że chyba będziemy mieć powtórkę z rozrywki - spojrzałem w jego beztroskie oczy.
- Oj, Pysiu, marudzisz - przewrócił oczami i wyciągnął rękę - mamy ser naturalnie pleśniowy, szynkę...
- Która niedługo zacznie chodzić.
- Paprykę zieloną.
- Ona była czerwona.
- Zupę z wczoraj - mówił dalej niezrażony.
- Od twojej mamusi? - dopytałem.
- Tak.
- To się nada - skinąłem głową.
- Mięso mielone...
- Fuj.
- Zrobię hamburgery.
- Nie chcę spędzić rocznicy na sorze - odpowiedziałem.
- To może w ogóle nic nie jedzmy. Możemy porobić ciekawsze rzeczy - uśmiechnął się.
Zatrzasnął lodówkę i oparł się o nią plecami.
- Możemy obejrzeć film - powiedział.
- Czyli wreszcie obejrzymy ,,Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie" do końca? - przekrzywiłem głowę.
- No dobrze.
- I nie będziesz komentował?
- Oj, Ptysiu - Severin przewrócił oczami i przejechał palcami grzywkę.
- Seeeev.
- No dobrze - zgodził się, widząc moją minę - ale potem któregoś Bonda.
- W życiu.
- To jakiś triller niemiecki - zagroził - w oryginale.
- Skąd mogłem wiedzieć, że to była komedia romantyczna. Wszystko brzmiało jak wypowiedzenie wojny - wzruszyłem ramionami - nic niemieckiego na mojej rocznicy.
- To może wyjdę? - zapytał Sevrin wyraźnie urażony.
- W drodze wyjątku możesz zostać - wspaniałomyślnie się zgodziłem.
- To mamy już zupę od mamusi, przynajmniej jeden film, ubrania, opiekę nad dziećmi, to teraz... - zaczął wyliczać mężczyzna.
- Muzyka. Walc wiedeński, tak jak na naszym weselu - zdecydowałem od razu.
- Na naszym był angielski, Ptysiu - zaśmiał się.
- Nieprawda - upierałem się.
- To możemy sprawdzić na nagraniu z wesela - pocałował mnie w policzek.
- Jak wiesz, gdzie jest ta płyta, to będę pod wrażeniem - prychnąłem.
- U Andreasa jest zapasowa - wzruszył ramionami.
- Tak samo jak nasze dzieci. Jak tam wejdziesz to już cię nie wypuszczą - uprzedziłem - ty je w ogóle rozpieszczasz.
- Jestem równowagą dla rodzinnego zrzędy - wyszczerzył zęby.
Nie odpowiedziałem. Zaplotłem ramiona na piersi i odwróciłem się na pięcie.
- Oj, Pysiu, przecież wiesz, że żartuję - przytulił mnie od tyłu.
Chciałem go odepchnąć, ale jak zwykle był silniejszy.
- Zrzędy - burknąłem.
- No tak troszeczkę, ale to bywa seksowne - starał się załagodzić sytuację.
- Muszę się przygotować na tę niesamowitą kolację - mruknąłem - idę się wykąpać. SAM.
- Ale Pysiu... - Severin zrobił minę zbolałego szczeniaczka.
- Nie chcę cię widzieć do wieczora - zastrzegłem.
***
- Peter, a zawiązał byś mi krawat! - wołanie o pomoc dochodziło z dołu.
- Taki stary a nadal nie umie - odkrzyknąłem, ale dopiąłem marynarkę i ruszyłem do schodów.
- Oh, przecież wiesz, że nigdy nie lubiłem zakładać smyczy - Severin przewrócił oczami i podał mi krawat.
Uporałem się z nim w parę minut.
- Dlatego Ludvik będzie nosił muszki - powiedział.
Uśmiechnąłem się i pocałowałem swojego męża w policzek. Patrzyliśmy na siebie przez parę minut.
- To zapraszam na kolację - powiedział w końcu.
Musiałem przyznać, że się postarał. Przelał zupę do wazy i wyciągnął ładniejszą zastawę. Na półmisku ułożył pokrojone kromki chleba.
- Jeszcze pomyślę, że się wzruszyłeś - uśmiechnął się i odsunął przede mną krzesło.
Zająłem miejsce, sięgnąłem po serwetkę. Poczekałem aż mężczyzna zajmie swoje miejsce.
- Smacznego - powiedzieliśmy w tym samym czasie i zaczęliśmy jeść.
***
- Wreszcie - jęknął Severin, kiedy pojawiły się napisy końcowe - wreszcie możemy...
- Zatańczyć - przerwałem mu i zerwałem się z kanapy przez jego głowo wylądowało na oparciu.
- Ale Ptysiu, jak będziemy robić wszystko w takim tępie, to będziemy się kochać na szybko, bo wrócą dzieci - jęknął.
- Ja wszystko zaplanowałem tak, aby... - zacząłem.
- Ty zaplanowałeś? Pamiętałeś tylko dlatego, że ci o tym przypomniała mamusia - przerwał mi.
- Nieprawda - skłamałem.
- Gdyby nie to byłbyś tylko w dresie i by było: Oj przepraszam Sev, za rok ja coś wymyślę - zapiszczał.
- Tak perfidnie bym cię nie okłamywał - prychnąłem.
- No właśnie, bo ty w ogóle się nie starasz, o niczym nie pamiętasz - krzyknął - wszystko muszę robić ja.
- O wypraszam sobie, większość obowiązków domowych są na mojej głowie - podniosłem głos.
- Bo ja się zajmuję dziećmi.
- Bawisz się z nimi cały dzień i bałaganisz - wygarnąłem mu.
- Przepraszam, będę bawił się dziećmi w sprzątaczy - uśmiechnął się sztucznie.
- Może czegoś ich nauczysz - odpowiedziałem.
- No tak, bo tak to ty jesteś idealnym wzorem do naśladowania - Severin stanął przy oknie.
- Nie będę zaprzeczał.
- To może ją wyjadę, dopóki nie osiągną pełnoletności - zaproponował.
Nastała cisza. Patrzyliśmy się na siebie ze wściekłością.
- Jak ty wszystko potrafisz zepsuć - wybuchnąłem nagle.
- Ja? - mężczyzna był autentycznie zaskoczony.
- Tak. Nawet dzisiaj nie może być normalnie - zaszlochałem.
- To nie jest moja wina - rozłożył ręce.
- Moja.Trzeba się było słychać mamusi i znaleźć sobie odpowiedzialnego faceta - burknąłem.
- Masz za swoje. Zawsze wiedziałem, że patrzyłeś tylko na wygląd.
Wybuchnęliśmy śmiechem w tym samym momencie. Podszedł do mnie. Wziął mnie w ramiona i złożył pocałunek na moich ustach.
- Ale będziemy tańczyć - zastrzegłem.
- Mhm - pokiwał głową.
Czekają mnie trudne dwa tygodnie. Pomyślałam, że się przyda coś rozluźniającego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro