30. Prezent - M.Fettner x T.Diethart
Budzę się koło nagiego chłopaka. W okolicach jego bioder kłębi się cienki materiał prześcieradła.Nie mogę oderwać wzroku od jego jasne skóry, pięknie przyozdobionej mozaiką tatuaży. Mam ochotę przejechania po ich liniach palcem. Jeszcze raz poznania zapisanej historii przez dotyk.
Wraca pierwsze wspomnienie minionego wieczoru.
Duszne pomieszczenie. Dym papierosowy stanowił większy procent powietrza niż tlen. Wyłonił się z niego wychudzony mężczyzna ubrany cały na czarno.
- Jesteś zdecydowany - zapytał z krzywym uśmiechem.
- Tak - uśmiechnąłem się.
Położył mi dłoń na ramieniu. Z kieszeni dżinsów wyciągnął pogiętą kartkę.
- Dobrze pamiętam, że to twoje? - uniósł brew.
- Tak. Tylko...
- Wiem, na kości biodrowej, żołnierzyku - zaśmiał się i gestem zaprasił mnie na specjalne łóżko.
Nie ośmielam się go dotknąć. Mimo, że przez cały wieczór i noc kontakt fizyczny miał miejsce bez przerwy. Po prostu przyglądam mu się jeszcze przez chwilę. Patrzę na ciemne włosy opadające na twarz i plecy. Zastanawiam się co powinienem zrobić. Wstać i uciec? Ale przecież było nam dobrze, albo przynajmniej mnie było.
- Kolejny, z tym okropnym zwyczajem wpatrywania się w śpiącego - mruczy Mamy, przewracając się na bok.
Podskakuje wystraszony a na jego twarzy pojawia się delikatny uśmiech.
- Spokojnie, nie gryzę - obiecuje i kładzie swoją dłoń na moich palcach - pożeram w całości o czym miałeś się okazję przekonać.
Spuszczam spojrzenie, nie wiedząc co mam odpowiedzieć. On zaczyna robić kółka kciukiem na wierzchu mojej dłoni.
- Ale byłem przy tym niezwykle delikatny, nie zaprzeczysz? - pyta.
Kiwam głową, koncentrując się na tatuażu na jego przedramieniu.
- Byłoby prościej, gdybyś przynajmniej od czasu do czasu się odzywał - mówi - wiem, dlaczego wczoraj przyszedłeś. Nie ukrywam, niezmiernie mnie rozśmieszyło, kiedy Alex mi o powiedział, że przyjdziesz i dlaczego. Miło mnie zaskoczyłeś.
Moje zaskoczone spojrzenie powoduje jeszcze szerszy uśmiech na jego ustach.
- Nie dziwię się, że nie chciałeś poznawać wszystkich od razu, ale dlaczego akurat ode mnie planowałeś zacząć? - pyta, mrużąc oczy.
- Ciebie było najłatwiej znaleźć - mijając się tylko trochę z prawdą.
- Naprawdę? - unosi jedną brew i przewraca się na plecy.
- A poza tym, naprawdę chciałem ten tatuaż - kończę.
Spotyka jego palce, w miejscu opatrunku.
- Nie powiem, masz gust - mówi i znów chce spojrzeć mi w oczy.
Staram się wytrzymać jego palący wzrok, ale nie potrafię. Odruchowo dotykam kolczyka w prawym uchu i przygryzam wargi. Czuję jak znowu przemieniam się w tego niepewnego siebie chłopca.
- Jest naprawdę indywidualny - brunet kontynuuje i zaczyna gładzić moją rękę - byłem zaskoczony, kiedy po naszym pierwszym, wyjątkowo krótkim spotkaniu, zobaczyłem twój projekt. Chwilę mi zajęło przygotowanie się i przećwiczenie. Potem już tylko z niecierpliwością czekałem, kiedy wrócisz.
Słucham. Czuję jak rumieńce pojawiają się na mojej twarzy. Nikt nigdy nie powiedział mi tylu przyjemnych rzeczy, a przede wszystkim. Nikt na mnie nie czekał.
- Eh, Thomas, naprawdę, bycie niemową nie ułatwi ci życia w kadrze - Manuel zaczyna przesuwać palcami po moich żebrach.
- Ja... Po prostu... - nie wiem co mam powiedzieć, nienawidzę swojej wrodzonej nieśmiałości i braku umiejętności wypowiadania się.
- Nie możesz mi robić konkurencji. Nie potrzebujemy w kadrze dwóch introwertyków - znowu wybucha śmiechem.
Tym razem patrzę mu w oczu. Przygryzam wargę i nieśmiało się uśmiecham.
- To będzie trudne - mówię - mam naturalne predyspozycje, do...
Nie kończę. Mężczyzna przerywa mi delikatnym pocałunkiem. Odsuwa trochę twarz, za nim zdążę zareagować w jakikolwiek sposób.
- Zjednywania sobie ludzi - kończy za mnie i odgarnia mi włosy z czoła - musisz to wykorzystać. A tym czasem...
Brunet sięga do torby koło łóżka i wyciąga z niej mała pluszową świnkę.
- Mały prezent. Będzie się tobą opiekować - mówi i podaje mi różowe zwierzątko.
Zaskoczony patrzę w jej szklane oczka.
- Dziękuję - mówię - ja...
- Wynagrodzisz mi to na letnim zgrupowaniu - śmieje się mężczyzna - zrobisz mi tę przyjemność i weźmiesz telefon, zadzwonisz do Alexa i powiesz mu, że to ze mną przyjedziesz.
Odrywam wzrok od prezentu.
- No chyba, że zrobiłem coś, co...
Tym razem ja mu przerywam, pochylam się i złączam nasze wargi. On delikatnie przyciąga mnie do siebie i uważając na mój opatrunek układa mnie na sobie.
- Witacie tak, każdego nowego? - pytam między pocałunkami.
- Tylko tych wyjątkowo nieśmiałych - odpowiada.
Znalazłam to zdjęcie w mediach i po prostu musiałam 😍
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro