3. Fascynacja - Stollinger
Jeżeli przyszliście po odmóżdżający, lekki, romantyczny twór, to zapraszam. Czasami trzeba. Natomiast jeżeli czekaliście na coś głębszego to zapraszam następnym razem. Jestem w takim stanie, że nie dam rady, dzisiaj, wydobyć z siebie nic sensowniejszego, a potrzebuję zrzucić z siebie nadmiar uczuć.
Kamil stanął przy balustradzie balkony. Oparł łokieć o odbijającą światło latarni, metaliczną poręcz. Do ust włożył fajkę, piękną, drewnianą, bogato zdobioną, pełną delikatnych ornamentów. Biała koszula była rozpięta na wysokości wyraźnie widocznych obojczyków. Skórzany rzemień, a na nim ledwo widoczne paciorki, dodawały jego urodzie nutkę egzotyki. Andreas wpatrywał się w niego zahipnotyzowany.
Rozmarzonym, głodnym wzrokiem, zjeżdżał wzdłuż sylwetki mężczyzny, przygryzając wargę przy nieco już za długich włosach. Miał ochotę podejść i objąć mężczyznę, zanurzyć dłonie w ciemnych kosmykach i szepnąć coś tak banalnego jak zwykłe ,,kocham", ale się na to nie zdobył. Wyszli przecież tylko na chwilę. Kamil na fajkę, a Andreas na papierosa. Niemiec krzywił się przy tym niemiłosiernie. Nienawidził papierosów, zapachu tytoniu, zaczął palić tylko i wyłącznie ze względu na Stocha. Głupie wyjście na balkon, aby dym nie przeszkadzał innym, był idealnym pretkstem, aby pobyć tylko we dwoje. I Wellinger z przyjemnością z tego korzystał, wysyłając w powietrze, znienawidzony, papierosowy dym.
Dwudziestoparolatek liczył na rozmowę. Zawsze wiedział, że tylko ona jest w stanie naprawdę połączyć dwie szukające się duszę. Jednak smagany słońcem Kamil, albo go nie zauważył, albo nie uważał za godnego partnera do rozmowy.
A zresztą, o czym by mieli mówić? Andreas wiele razy wyobrażał sobie, jak razem siedzą w kawiarni, jak smukłe palce bruneta obejmują jego dłoń, ich spojrzenia się spotykają, a erotyczne napięcie zaczyna wzrastać. W tym wszystkim jest rozmowa. Ambitna, no bo jak, w tak pięknej fantazji mogłaby być banalna. Może dyskusja. Każdy z nich żarliwie broni swojego stanowiska, jednocześnie bezwzględnie szanując zdanie teoretycznego przeciwnika. Andreas, nie potrafiąc znaleźć odpowiedniego argumentu, zapewne, odwołałby się do ostateczności (Andi nigdy nawet się nie łudził, że byłby w stanie wygrać potyczkę słowną z Kamilem) i złożyłby na wargachPolaka namiętny pocałunek, chociażby na chwilę zamykając jego usta.
Ale milczeli. Kamil nie czuł potrzeby mówienia. A Andreas drżał że strachu na samą myśl, że sam miałby zacząć rozmowę. Nawet taką niezobowiązującą. A może przede wszystkim taką, bo jak można rozmawiać o pogodzie z człowiekiem, który w wolnych chwilach od palenia czyta.
- Twój wzrok byłby kłopotliwy, gdyby nie fakt, że zdążyłem się już oswoić z jego obecnością na moim ciele - jakby od niechcenia rzucił Kamil, odsuwając fajkę od ust.
Wellinger wstrzymał oddech. Po chwili zaczął się krztusić. Nie spodziewał się, że Polak przerwie ciszę w taki sposób, że bez pardonowo go zdemaskuje, nawet na niego nie patrząc, niebieskie oczy wbijając w piękną panoramę miasta.
- Najpierw niechciany, potem niekomfortowy, następnie pochlebny i w końcu... - Kamil wziął głęboki oddech - obojętny.
- Co? - zapytał zaintrygowany Andreas.
- Twoje spojrzenie. Stał się częścią mnie. To trochę niepokojące, że tak szybko się z nim oswoiłem, nie uważasz? - Stoch odłożył fajkę na balustradę.
- Nic złego się za nim nie kryje - odpowiedział drżącym głosem.
- A co dobrego?
Andreas prychnął. Miał swoją, ambitną rozmowę, w której pogrążał się coraz bardziej, mając dziwne przeczucie, że rozmówca świetnie bawił się jego zmieszaniem.
- Pytam z ciekawości.
- Zauroczenie... - wyszeptał dwudziestolatek.
- Tylko?
- Pożądanie - zaczerwienił się jak nastolatek.
- Mhm - odpowiedział niezamieszany brunet.
Spojrzał na niego spod przymrużonych powiek. Delikatnie przygryzł kącik ust, w cholernie seksowny sposób i oparł opaloną dłoń na biodrze. Jego lekko wygięta sylwetka, wręcz zapraszała. Nieprzenikniona twarz pociągała. Andreas stał zafascynowany, czekał na jakikolwiek znak.
- Za szybą czeka mój mąż - powiedział w końcu - kochający.
- Ale czy kochany? - tym razem Andreas przejął pałeczkę i się zbliżył.
- Dobre pytanie - Kamil uśmiechnął się w ten cholernie seksowny sposób, a jego wzrok powędrował w kierunku wcześniej wspomnianej szyby - kiedyś na pewno, a teraz...
- Może czas na zmiany? - podsunął rozgrzany Andi, czując jak zasycha mu w gardle.
- Nie tak szybko...
- Mam czekać? - blondyn słyszał jak załamuje się jego głos, nie chciał tego.
- Do tej pory to ci nie przeszkadzało. Co się zmieniło, na pewno nie ja...
- Jestem odważniejszy - Wellinger pojawił się nagle obok Polaka, tylko lekko zmieszany tak dotkliwą bliskością.
- Od kiedy?
- Od paru minut i nie pytaj mnie dlaczego. Tak po prostu... I proszę, nie zmarnujmy tego.
- A gdybym... - Kamil udał, że poważnieje.
Jednak Andreas naprawdę nie zamierzał czekać. Zamknął usta rozmówcy w pocałunku. Położył swoje, duże ciepłe dłonie, na jego kościstych, wąskich biodrach. Ścisnął je mocno. Przywarł jeszcze mocniej do ciała bruneta, a nie napotykając spodziewanego sprzeciwu, podniósł mężczyznę. Kamil zaplótł nogi na jego biodrach, dłońmi objął twarz Niemca.
- Nie przeszkadza ci, że robimy to na jego oczach? - Andreas zmarszczył brwi.
- Jeżeli się nie ruszymy niczego nie zobaczy.
- Chcę się z tobą kochać w łóżku...
- To musisz poczekać - zachichotał Kamil o się wyprostował.
Andi nie chciał stawiać go na ziemi, ale czuł, że pierwszy akt zabawy właśnie dobiegł końca.
***
Weszli do pomieszczenia. Parę zaciekawionych spojrzeń zwróciło się w ich kierunku, ale nikt o nic nie zapytał. Ziga spowrotem wziął do ręki gitarę i cicho brzdąkał, nucąc jakąś starą harcerską piosenkę, Stephan i Markus wrócili do przerwanej rozmowy, i tylko Maciek i Peter patrzyli wciąż na nich.
Andreas miał wrażenie, że Kamil pierwszy raz, jak dotąd się zarumienił. Delikatnie, bo różowe, ale jednak.
- Nie znikają więcej na tak długo - powiedział Prevc, wyciągając dłoń w stronę Stocha - mam okropny zwyczaj tęsknienia za tobą.
****
Najwidoczniej ten okropny zwyczaj przejął Andreas. Leżąc, w przydzielonej mu niewielkiej sypialni, czekał z niecierpliwością na Kamila, który obiecał pojawić się jak najszybciej. Z każdą chwilą, Wellinger wątpił jednak w prawdziwość zapewnień, pamiętają rozmarzone spojrzenie Słoweńca.
No właśnie, Słoweńca, sam pytał czy kochanego...
Drzwi się otworzyły. Przeciąg sprawił, że na nagim torsie Andreasa pojawiła się gęsia skórka. Blondyn spojrzał z nadzieją w stronę drzwi.
Tam stał Kami. Ciemne włosy w nieładzie. Kolejny guzik koszuli został rozpięty. W milczeniu usiadł na skraju łóżka.
- Zróbmy to - powiedział Polak.
- Tak od razu? - nie wiedząc czemu, Andi był zaskoczony.
- A na co chcesz czekać? Aż zacznie świtać i Peter będzie mnie szukać?
- Nie...
- Myślałem, że jesteś zdecydowany - mrugnął Kamil i wstał, ale Andreas już był przy nim.
Brunet uśmiechnął się seksownie i powoli, jakby znęcając się nad towarzyszem, zaczął rozpinać kolejne guziki koszuli. Wellinger nie zamierzał się w to bawić. Nie potrzebował tego. Zdarł z przyszłego kochanka zbędne ubranie.
- Tak szybko? - zadrwił starszy.
Andreas zachichotał i pociągnął bruneta za sobą. Opadli na łóżko. Kamil przez chwilę na nim leżał po czy po prostu na nim usiadł i zaczął przesuwać palcami po jego klatce piersiowej.
- Gry wstępnej ci nie odpuszczę - powiedział Stoch stanowczo i nagle jego wargi znalazły się na szyi partnera.
- Oznaczysz mnie? A może to ja powinienem to zrobić? - zapytał niewinnie Niemiec.
- Może powinieneś to zrobić - niespodziewanie zgodził się Polak.
Andreas przewrócił Kamila na plecy i skorzystał z jego chwili niepewności, bojąc się, że ta już więcej nie powróci.
***
Spotykali się często. Za często. Zaczęło to wzbudzać podejrzenia nawet u ugodowego Słowenca. Ale przestawali. Andreas uzależnił się od Kamila już dawno, teraz to brunet sprawiał wrażenie, jakby nie był w stanie wytrzymać chwili bez młodszego kochanka.
- To tylko fascynacja - powtarzali sobie - pociąg fizyczny, potrzeba seksualna...
Mawiali, jakby ktoś ich pytał. Wiedzieli, że nie mogą się w sobie zakochać. To by było takie niewygodne. Nie w ich stylu, nie praktyczne. To znaczy, Andreas nie miałby nic przeciwko trzymaniu się za rączkę czy niewinnym pieszczotom, ale Kamil na to nie pozwalał. Z niejasnych dla Niemca przyczyn, Kamil trzymał się związku z Peterem, jak najważniejszej rzeczy na świecie.
- Myślisz, że dla Petera, coś zmienia fakt, że zdradzasz go tylko ciałem, a nie duszą? - zapytał kiedyś z goryczą Andreas opadając na na poduszki.
- Nigdy czegoś takiego nie powiedziałem - Kamil zmarszczył brwi i ułożył się wygodniej na ramieniu Wellingera.
- Nie... - zgodził się po chwili zawahania blondyn - ale ja tak to odczuwam.
- Jestem dla ciebie nieobecny?
- Nie po prostu... Z jakiegoś powodu ciągle jesteś z Peterem, ale sypiasz ze mną. Pomyślałem, że to dlatego, że z nim łączy cię więź duchowa, a ze mną ta cielesną... - wyszeptał Andi.
- A nie pomyślałeś, że to z lenistwa?
- Słucham? - Andreas nie zrozumiał.
- Że po prostu tak mi wygodniej, stać między wami, od każdego z was czerpać to co najlepsze, będąc w połowie fair - wyjaśnił Kamil.
- W połowie?
- Ty się zgadzasz, a Peter tak trochę nie ma wyboru. Wszyscy jesteśmy względnie zadowoleni. Ja jestem twoim narkotykiem, w końcu mnie przedawkujesz, a wtedy będę musiał odejść - brunet poprawił włosy.
- Wykorzystasz i zostawisz - pomyślał Niemiec, ale nie powiedział tego na głos.
- Nie twierdzę, że wtedy Peter nadal będzie na mnie czekał, ale... Przynajmniej teraz mogę czerpać podwójne korzyści - zaśmiał się Stoch i pochylił się nad kochankiem, aby na jego ustach złożyć pocałunek.
- Nie chcę, abyś kiedykolwiek odchodził - szepnął Andi.
- To się nie zakochuj, niech to zostanie tylko fascynacją - poradził Polak i odsunął się trochę.
Ale było już zapóźno, ta fascynacja dawno stała się uzależnieniem i Andreas tylko czuł jak pochłania go coraz bardziej.
I jak podoba się taka forma? Jakieś życzenia shipowe?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro