125. To jest koniec - M.Schmitt x S.Hannawald
Sven,
To jest koniec. Między mną a Tobą. Odchodzę. Tym razem definitywnie. To nie twoja wina. Tak, wiem, jak muszą wybrzmiewać te słowa, kiedy czytasz je w takich okolicznościach, ale czytaj dalej. Nie obiecam, że będzie lepiej. Ale gorzej już chyba być nie może.
Pamiętasz, powiedziałeś mi kiedyś, że przypominam Ci twojego ojca, który zmarł przedwcześnie. Popatrz. Upodabniam się do niego coraz bardziej... Nie krzyw się, nie przewracaj oczami, musiałem... Brakowało ci jego ciepła, uśmiechu, opiekuńczości. Mówiłeś, że sam jedynie karykaturalnie jesteś w stanie go naśladować. Twoje piękne, nieumyślne kłamstwo. W niczyich ramionach nie było mi tak dobrze i ciepło jak w Twoich. Może jest za późno na to wyzwanie, ale jednak chcę, abyś to wiedział, bo może skorzysta na tym mój następca.
Wracając, do nieżyjącego ojczulka. Między nim a mną nie było żadnych podobieństw oprócz jasnych oczu patrzących na Ciebie z miłością. On potrafił być kochany. Umiał tę miłość przyjmować. Ja nie. Za co winię mojego tatusia.
,,Tatuś" – słowo, które wypowiadam w myślach z pogardą, które ironicznie kreślę na tej kartce papieru. To tylko słowo i aż wspomnienie. Bolesne i raniące mimo upływu lat, bo przez niego nie potrafię być z Tobą. To przez niego byłeś, jedynie w moich oczach za nudny. Nie podnosiłeś mi ciśnienia, w twojej obecności, w negatywny sposób nie buzowała w moich żyłach adrenalina.
Moje nienormalne reakcje na dotyk. Nie znałem, więc bałem się tego pełnego miłości. Znałem, więc tęskniłem za tym zadającym ból, zostawiającym czerwony ślad na moim policzku. Znałem płacz, żal, smutek. Przez ciebie poznałem uśmiech, miłość i poczucie bezpieczeństwa, które parzyło mnie i nie pozwalało na szczęście jakie znałem.
To jest koniec, Sven. Pewnie teraz Twój świat rozpada się na kawałki. To ja to zrobiłem. Tak jak ojciec rozbił moją rodzinę, psychikę... Nie potrafię inaczej, przepraszam, że musisz ponosić tego konsekwencję. Przepraszam za to kim jestem. Tym razem bez Twoich dłoni, warg, przerywających moją wypowiedź, bez troski w Twoich wypisanej w twoich oczach. Już nic nie okłamię mnie, że to nie moja wina. Gdybym był lepszym synem, lepszym chłopakiem...
Ranimy tych, których kochamy. Boimy się odtrącenia. Uciekamy od bezpieczeństwa. Tęsknimy za tym, co nas niszczy... My dzieci z domów bez miłości. My dzieci z rozbitych rodzin, my dzieci z... bez przyszłości w szczęśliwych związkach.
I nie mów zaklęcia na T. Terapia by nie pomogła. Jestem kim jestem. Takiego mnie pokochałeś, więc nie odwracaj się teraz od tego listu i doczytaj do końca.
Dziękuję. Dziękuję, że zabrałeś mnie z tamtego domu. Zagarnąłeś w ramiona. Dałeś tyle miłości... Dziękuję, że rozumiałeś. Dziękuję, że czekałeś. Dziękuję, że próbowałeś. Skąd mogłeś wiedzieć, jak bardzo beznadziejnym przypadkiem jestem.
Przepraszam. Przepraszam, że nie odwzajemniłem uścisku, a po chwilowym, kurczowym zaciskaniu palców na Twoich ramionach odszedłem. Przepraszam, że nie potrafiłem Cię pokochać. Przepraszam, że nie potrafiłem przyjąć Twojej miłości. Przepraszam, że potrzebowałem tyle czasu. Przepraszam, że nie doceniałem Twoich prób. Przepraszam, że nie pociągała mnie Twoja dobroć i z dociekliwością godną detektywa szukałem Twoich wad, drzemiącego w Tobie zła...
Wiem, że zerwanie Cię zabolało. Moja wina, nie byłem Ciebie godzien. Musiałem znaleźć kogoś na swoim poziomie. Ale chyba nikt tak nisko nie upada. Zostałem sam. Nie znoszę samotności. Wracają wtedy koszmary. A bez Ciebie nie potrafię ich przepędzić. Wiem, że wystarczyło jedno słowo, abyś przybył, ale... Po prostu przepraszam.
I nie płacz po mnie. I nie wspominaj za często. Nigdy. Będzie bolało, a Ty nie jesteś przyzwyczajony do bólu, tak jak ja byłem... nadal jestem.
Już mnie nie szukaj. Już mnie nie pragnij. Już mnie zapomnij. Nie rozpadaj się przeze mnie. Nie wyrywaj włosów z głowy. Bo kiedyś ktoś pokocha cię naprawdę, tak jak Ty mnie kochałeś. Zabierze Cię w bezpieczne miejsce. Tak jak Ty mnie zabrałeś.
Zostaw tylko kwiatki na mym grobie. Te, którymi lubiłeś mnie obsypywać.
Twój Martin
Moi drodzy po dwóch sezonach nadszedł czas na pożegnanie się z tym zbiorem shotów. Od 4 listopada pojawi się kolejny. Nie żegnamy się na długo. Buziaczki.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro