Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

116. P.Wąsek x A.Stękała


Marzec, Planica

– Czy ja dobrze widzę, kto się kręci koło Pawełka – Kuba stanął obok mnie i podążał za moim spojrzeniem.

– Marius i co z tego – odpowiedziałem.

– A bo tak się trochę przytula do Pawła – kontynuował Kuba.

– Tak trochę to eufemizm – mruknął Dawid.

– Co ty tym intelektualnym bełkotem insynuujesz? – dopytywał Piotrek – bo Marius to jak rzep do psiego ogona.

Milczałem. Co miałem zrobić.

Dwa miesiące później

– I Marius zaprosił mnie na wspólny rajd, ale mamy wtedy zgrupowanie, więc musimy to przełożyć, mam nadzieję, że się uda – Paweł nawijał jak nakręcony o zajebistości młodego Norwega – wczoraj wieczorem razem się zgraliśmy. On jest taki...

– Woda się zagotowała. Kawa czy herbata? – przerwałem mu.

– Jędruś, o tej porze kawa? – Paweł uśmiechnął się i podparł twarz dłońmi – herbatę, czarną, proszę. A wracając do Mariusa, to...

– Jest zajebiście seksownym, graczem, skoczkiem – mruknąłem.

– Słucham? – Paweł spojrzał na mnie zaskoczony.

– Nic. Proszę, herbata – wymusiłem uśmiech.

– Nawet nie pytasz czy słodzę – jęknął Paweł i zrobił smutną minkę.

– Bo wiem, że nie – przewróciłem oczami.

– Ale mógłbyś stwarzać pozory – wzruszył ramionami Wąsek.

– Mam cię traktować jak gościa? – zapytałem.

– Czasaaaami – chłopak wyciągnął trochę wyraz i mrugnął.

– Nie pościelę ci łóżka – zastrzegłem od razu – śpisz na kanapie.

– Byłem grzeczny. Wpakuję ci się do łóżka – zagroził Paweł.

Zarumieniłem się.

– Ale drugą kołdrę możesz mi dać – kontynuował swój wywód chłopak – no dobra wystarczy mi kocyk. No skoro jestem tylko twoim giermkiem, chłopcem od kombinezonów, czasami zastępowanym innymi, to nie mogę chyba za dużo wymagać.

– Ja pójdę na kanapę z kocem – przerwałem mu trochę za ostro.

– Co ty dzisiaj taki marudny? – Paweł przysunął się do mnie jeszcze bardziej.

– Nic.

– Nie no powiedz. Może zadzwonię do Mariusa i sobie we trzech... – zaczął chłopak.

– Nie będę wam przeszkadzał – prychnąłem.

– Jędruś, ty nie przeszkadzasz – zastrzegł od razu Paweł – powiedz mi tylko czemu ty jesteś na Mariusa taki cięty.

– Nie jestem.

– To jak do Polski przyjedzie to pójdziesz z nami na piwo? – drążył temat Wąsek.

– Nie.

– Dlaczego?

– Bo jesteś męczący – westchnąłem.

– Nieprawda – obruszył się Paweł – Marius...

Przewróciłem oczami.

– Co ty do niego masz? – dopytywał chłopak.

– Do niego nic – pokręciłem głową.

– A do mnie?

– Podobasz mi się – wybuchnąłem – i wnerwia mnie fakt, że przychodzisz tu po takim czasie i jedyne o czym pieprzysz to ,,Marius to", ,,Marius tamto", a ja mam obowiązek tego słuchać, bo jestem twoim najlepszym przyjacielem.

Paweł patrzył na mnie przez chwilę w milczeniu. Potem wstał. Byłem pewny, że wyjdzie, ale on podszedł do mnie. Potem usiadł mi na kolanach. Narzucił ręce na moją szyję.

– Ty też mi się podobasz – szepnął cicho i spojrzał na mnie swoim rozbrajającym spojrzeniem – i myślałem, że ja, tobie nie.

– Mogłeś zapytać – jęknąłem.

– Ale ja się wstydzę – Paweł zarumienił się i pocałował mnie w usta – ale będziesz spał ze mną, a nie na kanapie?

Zamrugałem oczami.

– Zapomniałem, że ty nie nadążasz – westchnął cicho – ale ja ci pomogę. Zanieś mnie do łóżka.

A takie coś se wymyśliłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro