Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

115. Wszystko czego chcesz, gdy mnie widzisz G.Schlierenzauer x M.Fettner


Bycie pięknym człowiekiem – zewnętrznie – bywa niejednokrotnie trudniejsze, niż bycie pięknym wewnątrz. Jeżeli twoje serce jest ze szczerego złota, a ty sam jesteś dobry, uczynny i ufny grozi ci jedynie łatka łatwowiernego idioty czy naiwnego frajera, przy odrobinie szczęścia, ludzie którzy cię otaczają okażą się zbyt leniwi, aby to wykorzystać. Kiedy jednak przyciągasz uwagę swoim wyglądem istnieje duże ryzyko, że uznają, że warto cię wykorzystać. A kiedy twój wygląd jest trochę... wyzywający, to potem będą twierdzić, że to ty prowokowałeś. Bywa.

Uwiedzenie przez nauczyciela... No cóż zdarza się. Jeżeli uczeń jest nastolatkiem. No dobra. Młodszym nastolatkiem, to przecież obrazy nastoletnich królowych z dawnych czasów same się nasuwają przed oczy. Czasami dziecko, to znaczy nastolatek sam szuka opieki... to znaczy pomocy w znalezieniu swojej seksualności a duże, ciepłe dłonie, troskliwego, otwartego nauczyciela są do tego idealnie stworzone. A nauczyciel biologi ma do tego teoretyczne przygotowanie. Całkiem zresztą przydatne. Nazwie wszystkie rzeczy po imieniu.

Potem wszystko dzieje się tak prędko. Nowe znajomości. Brak problemu z rozbieraniem się. Brak problemu z pozwalaniem na dotykanie. Przecież taki dotyk potrafi sprawić przyjemność. Flirt, nie zawsze niewinny, to doskonała zabawa, a uwiedzenie najmłodszego w sztabie trenera... Emocjonujące wyzwanie, któremu nie potrafiłem się oprzeć. Niestety, trener poniósł konsekwencje swojego... to znaczy mojego czynu. To ja zrozumiałem, że ręka na moim kolanie czy udzie poza treningiem jest zaproszeniem. On mnie uspokoił, że co prawda jego zamiary były czyste, ale moje buzujące hormony miały prawo tak to zinterpretować. Związek z głównym trenerem na czele byli nieco innego zdania. Ups.

Potem wszystko było na chwilę. Było przygodą. Codziennie mijałem wielu ludzi. Codziennie poznawałem nowe ciała i pozwalałem na poznawanie mojego. Czasami dostawałem nagrodę w postaci słodkich pocałunków, ale nie o to w tym wszystkim chodziło... Moje ciało służyło do zabawy, do dotykania, a pocałunki... to była strata czasu, chociaż ja sam lubiłem, gdy moje wargi stykały się z innymi.

I myślałem, że się to nie zmieni. Ale pewnego dnia poznałem Thomasa. Nie był taki, jak wszyscy, od razu poczułem z nim wyjątkową więź. Fala pożądania zalała moje ciało z niespotykaną dotąd siłą, a ja mu nie pozostawałem obojętny. I chociaż on był najjaśniejszą gwiazdą drużyny, a ja jedynie cieniem wszystkich wielkich tego zespołu, to zawsze mnie zauważał. Wywyższał ponad innymi, szczególnie w sypialni, ale...

Nie potrafiłem mu powiedzieć, że potrzebuję księcia z bajki, rycerza, który potrafiłby mnie obronić przed złem tego świata, albo przynajmniej przed jego pijanymi kumplami, którzy także chcieli się ze mną pobawić, dotknąć, ale ja... Chciałem być tylko dla Thomasa.

Kiedy Thomas był na szczycie wszystko szło dobrze, ale kiedy był sfrustrowany... Czułem się samotny i skrzywdzony oraz że moja więź z mężczyzną traci na swojej niezaprzeczalnej wyjątkowości.

I właśnie wtedy poznałem Gregora.

Był trochę bardziej nieśmiały od Thomasa, może dlatego, że był młodszy. Na początku siedział z boku. Jasna grzywka spadała na jego nastoletnie czoło. Jasne oczy rzadko się uśmiechały, ale kiedy już to robiły były skierowane na mnie. Odwdzięczałem się tym samym. Poczułem, jak buduje się między nami niecodzienna więź.

Dużo rozmawialiśmy. Pierwszy raz miałem wrażenie, że ktoś naprawdę mnie słucha. Pierwszy raz wierzyłem, że naprawdę kogoś interesuję co mam do opowiedzenia. Powoli stawaliśmy się przyjaciółmi. Ufałem mu jak nikomu innemu. Tylko on jeden nie kładł ręki na moim udzie w przy każdej okazji. Zdarzyło mu się to tylko wtedy, kiedy pobudzony rozmową nie zwracał uwagi na nic. Jak mogłem się na to za niego gniewać. Byłaby to okropna hipokryzja, biorąc pod uwagę, że Thomasowi pozwalałem na wszystko zawsze i wszędzie.

Zawodowo zaczęło mi iść trochę lepiej. Pojechałem na mistrzostwa u boku Thomasa i Gregora. Niechcący nawet skradłem im show podczas konkursu drużynowego. Nawet trener ukłonił się, kiedy dojechałem do linii na jednej narcie. Jak się nie ma osiągnięć w skokach cieszą nawet te akrobatyczne.

– Świetnie ci poszło, kochanie – szepnął Thomas do mojego ucha.

Jego dłonie zaczęły odpinać suwak kurtki.

– Och, zaraz mamy dekorację – odpowiedziałem, rumieniąc się.

– Zaraz – powtórzył za mną chłopak i odgarnął moje ciemne, wilgotne od potu włosy za ucho – a ja ciebie potrzebuję teraz.

– Ale... - spróbowałem się odsunąć – przepraszam, ale jestem taki zdenerwowany, to nie najlepszy pomysł, abyśmy teraz... no wiesz, przepraszam Thomas, ja wiem... że...

Na szczęście nie musiałem kończyć. Do pomieszczenia wszedł Gregor i bezceremonialnie zaczął się przy nas przebierać.

– Złoto jest dla nas, Polacy obiecali wódkę Thomasowi, to może nawet będzie do czego świętować, a Niemcy... – zaczął, ale Morgi mu przerwał.

– Zajebiście, ale jesteśmy trochę zajęci – mój chłopak przewrócił oczami.

– Manuel nie wygląda na chętnego – Gregor odparł poważnie.

Zakładając spodnie dresowe podszedł do nas. Położył mi rękę na ramieniu.

– Jak mam być szczery, to wcale mu się nie dziwię – uśmiechnął się sztucznie w kierunku Thomasa – trochę ci się przytyło, tatuśku.

– A co Alex ci się w łóżku zwierzył ze swoich zawodowych problemów – parsknął Morgi.

– Nie, Kristin. Podobno, to dlatego... - Schliri właśnie przypomniał mi o byłej partnerce Thomasa, z którą miał dziecko.

– Panowie, nikt nie będzie na was czekał – krzyknął ktoś ze sztabu, uwalniając mnie od towarzystwa dwóch samców alfa.

***

Nie wiem, gdzie wieczorem podział się Thomas. Szczerze, to nawet cieszyłem się, że nie musiałem się z nim kochać. A na pewno by chciał, bo przecież złoto na takiej imprezie trzeba uczcić, a moje seksowne ciało na pewno byłoby dla niego wspaniałą nagrodą.

Myślałem już, że spędzę ten wieczór samotnie, kiedy do mojej sypialni wszedł Gregor i bez słowa wyjaśnienia rzucił się obok mnie na łóżko. Potem jego dłoń wylądowała na mojej twarzy, a ciepłe wargi odnalazły moje.

– Tak długo na to czekałem – powiedział i zaczął mnie całować.

Nie potrafiłem zaprotestować. Kiedy jego dłonie pozbywały się moich ubrań, gdy siadał na moich biodrach, kiedy nawet próbował sprawiać mi przyjemność, to ja zaczynałem rozumieć. Jemu także zależało tylko na jednym. Nie było między nami nic wyjątkowego. Jęczał dokładnie tak samo jak Thomas, tak samo jak on szybko zasnął. Tylko, że się jeszcze przytulił. Nie mogłem go obudzić. Wyjść do łazienki po prostu wybuchnąć płaczem, bo o to kolejna osoba chciała ode mnie tylko jednego.

***

Następnego dnia rana obudziły mnie pocałunki i dłonie na moim ciele. Nie chciałem otwierać oczu, nie chciałem budzić się w tym koszmarze. Ale krzyk Thomasa, który wpadł tam parę chwil później nie pozostawiał mi wyboru.

– Ze mną nie chciałeś się wczoraj kochać. Oszczędzałeś siły na niego – warkną i wyciągnął mnie z łóżka.

Przez chwilę stałem przed nim na drżących nogach. Nie wiedziałem, jak się obronić. Co powiedzieć, aby zabrzmiało to chociaż trochę wiarygodnie. Na język cisnęło mi się tylko banalne: ,,ja nie chciałem".

I chociaż było prawdą, to wiedziałem, że Thomas mi nie uwierzy. On coś do mnie krzyczał, ale ja nie słyszałem. Obraz rozmazywał mi się przed oczami.

– Dziwka – syknął na mnie na odchodnym chłopak.

Nie odpowiedziałem, tylko opadłem na łóżko. Gregor położył mi rękę na ramieniu. Strzepnąłem ją od razu.

– Manu, on poszedł. Teraz na reszcie możemy być razem – powiedział próbując znowu mnie dotknąć.

– Nie chcę – wychrypiałem.

– Ale... Już nic nie stoi nam na przeszkodzie – przekonywał Schlieri – wreszcie możemy się kochać...

– Gregor, ja cię kocham jak przyjaciela. Ufam ci jak przyjacielowi, a raczej ufałem do wczorajszego wieczora – wyrzuciłem z siebie to wszystko na jednym wydechu – myślałem, że ty też no wiesz... traktujesz mnie jak przyjaciela.

– Co ty pieprzysz? – Gregor prychnął – przecież musiałeś widzieć, jak na ciebie patrzeć. No chyba, że wszyscy to robią i zlałem ci się z tłumem.

– Słucham? – teraz to ja nie dowierzałem.

– Nie udawaj świętego – chłopak był coraz bardziej zdenerwowany – pozwalałeś się dotykać. Mizianie, rozmowy ok, ale seksem już się brzydził. Chcesz mi powiedzieć, że z Thomasem, to tylko patrzyliście się na siebie z miłością? Zapomniałeś, że wczoraj uratowałem cię przed uprawianiem seksu w kontenerze?

– Zachowanie naturalne dla przyjaciela? – zaryzykowałem.

– Pewnie – prychnął – tak jest wygodniej. Wykorzystać a potem się wszystkiego wyprzeć, najpierw mnie uwodzisz, a potem...

– Ja potrzebowałem przyjaciela – przerwałem mu – myślałem, że przynajmniej ty chcesz czegoś więcej niż mojego ciała, że nie chcesz się mną tylko zabawić.

– Manu, nie chcę cię wykorzystać, chcę się z tobą bawić, a nie zabawić tobą – Gregor nagle padł przede mną na kolana – chcę stworzyć z tobą normalny związek, w którym kochamy się rozmawiamy. Poznajemy swoje ciała i...

– Mógłbyś być przynajmniej szczery – warknąłem na niego – postaw tutaj kropkę i nie dodawaj, że ,,dusze", bo to wyjdzie tak obrzydliwie sztucznie i kiczowato.

Gregor przez chwilę patrzył na mnie z niedowierzaniem w milczeniu. Potem wstał.

– Nie wiem, co Thomas ci zrobił, ale...

– Thomas? – nie wytrzymałem i zacząłem krzyczeć – co ty zrobiłeś wczoraj. Wziąłeś mnie tutaj, nie pytając, jak się z tym czuję, bo jesteś dokładnie taki sam jak Thomas, po prostu wziąłeś to co chciałeś. Może to jemu powinieneś zaproponować związek. Jesteście siebie warci. Obydwaj traktujecie mnie jak zabawkę. Tylko w twoim wypadku wyszło to jeszcze gorzej, bo miałem cię za przyjaciela. Ale... skoro już tu jesteś, może już sobie wszystko wyjaśniliśmy... chodź i pobaw się mną. Nie udawaj, że zależy ci na czymś, bo wszystko czego pragniesz to seks ze mną o poranku.

Lubiłem być sarkastyczny. To pozostało.


Ostatnimi czasami zeszło się accantusowe ,,all i wanna..." z moim czytaniem ,,Lolity". Efekty tego cudownego połączenia możecie podziwiać powyżej (tego co zrodziło się w mojej głowie po tak cudownej mieszance o zdrowych i normalnych relacjach międzyludzkich).

I jak Wam się podoba efekt końcowy?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro