SZEŚĆDZIESIĄT DZIEWIĘĆ
---Andrew---
Wszedłem do budynku i od razu skierowałem się do swojej szatni, w której położyłem swoje rzeczy, a następnie ruszyłem, aby zapoznać się z tym gdzie co mniej więcej jest. Przy okazji mijania gabinetu organizatorów, wszedłem, aby się przywitać i podziękować za to, że w ogóle mogę tu być. Dogadanie szczegółów o walce potrwało szybko, dosłownie w dwa dni udało nam się wszystko ustalić, także naprawdę szybko.
Następnie zajrzałem do tego gdzie jest stołówka, łazienka, pokój trenerów, a także szatnia mojego rywala. W sumie nie wiem nawet z kim walczę, wiem jedynie jak ma imię i nazwisko oraz to co znalazłem w Internecie. Na szczęście udało mi się w tym obejrzeć także kilka filmików, żeby wiedzieć cokolwiek o jego technice. O tyle mam łatwiej, albo lepiej, mianowicie w Internecie nie ma z tego co wiem żadnego filmiku na którym walczę, więc mój przeciwnik nie wie tak naprawdę czego miałby się spodziewać.
Następnie skierowałem się na salę treningową, gdzie rozgrzeję się, a także powtórzę z trenerem taktykę. Wszedłem na salę i ku swojemu zdziwieniu zauważyłem, że nie ma tam mojego ojca. Zadzwoniłem do niego, ale mnie odrzucił co rzadko się zdarza. Postanowiłem napisać mu wiadomość, ale na nią także mi nie odpisał. Jako, że najwidoczniej jest zajęty, a ja nie będę miał potem chwili na to, żeby z nim potrenować, to jestem zdany sam na siebie. Miałem już zacząć trening, kiedy spontanicznie stwierdziłem, że może Bella by mi w tym pomogła. Zanim bym się rozmyślił zadzwoniłem i odebrała:
- Nie chciałabyś mi pomóc w moim treningu?
- Po co ci moja pomoc, skoro masz najlepszego trenera na świecie – zaśmiała się na to ostatnie
- Najlepszy trener na świecie się nie pojawił, wiec jestem zdany na siebie i mam nadzieję ciebie
- Chciałabym, ale muszę porozmawiać z Alice, stało się coś naprawdę ważnego, po za tym nie wejdę bo nie mam przepustki
- Po co ci przepustka? – zapytałem zdziwiony
- Trzeba je mieć, w każdym razie na stole leży przepustka na Toma
- Pewnie dlatego go tu nie ma, zawrócił po nią – powiedziałem bardziej do siebie – Dobra to nie będę ci przeszkadzać
Rozłączyłem się i wróciłem do treningu, nie wyszedł mi jakoś super a wszystko przez mojego ojca. Rozumiem, że każdemu może się zdarzyć zapomnieć coś wziąć, ale szkoda, że jemu zawsze się to zdarza kiedy to ja mam walkę. Kiedy jest walka Belli to jest wszystko idealnie na czas, a on zarządza nim tak, żeby mieć go w zapasie. Kiedy walczę ja czyli jego jedyny syn i ulubione dziecko to nagle zapomina o wszystkim, a ja jestem zdany sam na siebie. Czasem naprawdę zastanawiam się czy ma syna, czy dwie córki. Już nawet moja siostra jest mniej denerwująca niż nasz ojciec. Ona obiecała tu być i z tego co wiem to jest już w hotelu, ojciec obiecał mi, że tu będzie, a tymczasem jest w drodze do domu i chuj wie kiedy będzie ze mną, aby zrobić ten jebany trening i wreszcie móc powiedzieć, że jego syn coś osiągnął. Zamiast mówić, że co ja osiągam to wiecznie mówi tylko o tym, że Bella czyli jego ulubiona uczennica, osiągnęła nie wiadomo co.
Godzinę później wychodziłem z sali, będąc już mniej złym na tatę, a bardziej zestresowany tym, że go nie ma.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro