Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

SZEŚĆDZIESIĄT TRZY

---Andrew---

Podeszła do nas trójka tych podejrzanych typków, a my powoli zaczęliśmy się wycofywać. Nie chcieliśmy panikować, ale ryzykować też nie było warto. Nie wyglądali jakby chcieli coś od nas po dobroci, zresztą wszystko się wyjaśniło zanim zdążyłem zapytać:

- Nie wiem kim jesteś, ale mamy to w dupie. Naszym zadaniem jest przyprowadzić ciebie – powiedział to mojej przyjaciółki, zaś do mnie – ty możesz wypierdalać, wyjdzie to i nam i tobie na dobre

- Czego od niej chcecie? – zapytałem równocześnie wiedząc, że my tak łatwo się nie poddamy

- Chcemy jedynie porozmawiać, nie chcemy kłótni więc lepiej pójdź z nami, zanim staniemy się już mnie mili

- Przykro mi, ale nie znam was i nigdzie się nie wybieram, a teraz albo nas zostawicie albo zacznę krzyczeć

- Spokojnie, chcemy jedynie porozmawiać – jeden z nich podszedł i chwycił ją za rękę niezbyt delikatnie dając do zrozumienia, że ma z nimi iść

- ZOSTAW JĄ – krzyknąłem i odepchnąłem jego, a dziewczynę przesunąłem za siebie

- Kto by się spodziewał, że z ciebie taki bohater, ale był to błąd. Z nami się nie zadziera, daliśmy ci wybór, ale skoro nie poszedłeś to teraz pójdziesz na cmentarz

Zanim się zorientowałem, chłopak się na mnie rzucił, nie spodziewając się tego runąłem na ziemię. Na szczęście nie był jakoś super lepszy ode mnie, dlatego zanim się obejrzałem ja stałem a on leżał na ziemi. Zanim wstał wziąłem jego broń i zacząłem rozglądać się za Bellą, które nie było. Jednak zauważyłem jak ciągnie ją dwójka pozostałych to jakiegoś auta. Uderzyłem bronią tego pierwszego i poleciałem na ratunek Belli.



---Luke---

Poleciałem do łazienki, gdyż musiałem załatwić swoją potrzebę. Wiem, że dość słabe jest to, że siedzę w toalecie jak gdyby nigdy nic kiedy Bella być może walczy o życie. Ale nie mogąc chodzić bym jej nie pomógł. Zdecydowałem się sprawdzić jeszcze damską toaletę zanim opuszczę budynek. Modliłem się jak nigdy żebym moja dziewczyna tam była i poprawiała makijaż jak gdyby nigdy nic. Niestety, ale tak się nie stało, więc podszedłem do barmana i zapytałem czy była tu dziewczyna, pokazałem jej zdjęcie i w odpowiedzi usłyszałem, że była z jakimś chłopakiem. W tym momencie jasne stało się dla mnie to, że Max naprawdę chcę ją skrzywdzić, a ja być może nie będę mógł nic z tym zrobić. Wyleciałem z baru wiedząc, że jeśli spadnie jej chociaż jeden włos z głowy, to nie będę w stanie spojrzeć w oczy swojemu przyjacielowi, a tym bardziej w swoje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro