Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

PIĘĆDZIESIĄT OSIEM

---Bella---

Dzisiaj jadę spotkać się z Andrew który jutro ma bardzo ważną walkę i oczywiście nie mogłam tego przegapić. Miałam lecieć jutro, ale stwierdziłam, że widzimy się ostatnimi czasy tak rzadko, że warto będzie polecieć wcześniej i spędzić z nim kilka godzin więcej. Oczywiście Luke nie był do końca z tego zadowolony, ale zbyt dużo do powiedzenia to on nie miał.

Właśnie spakowałam walizkę i zabrałam się za pakowanie swojej torebki w najważniejsze przedmioty, których używam najczęściej. Po spakowaniu wszystkich miejmy nadzieję rzeczy, poszłam jeszcze coś zjeść na szybko.Zrobiłam sobie na szybko płatki z mlekiem i miałam już je jeść,kiedy Luke powiedział, że muszę się już zbierać żeby zdążyć.Jako, że powinnam jeść o stałych porach to zaczęłam się zastanawiać czy nie zostać i ewentualnie potem pędzić przez miasto jak nie normalna, dodatkowo być może stając się zagrożeniem dla innych kierowców. Jednak na samą myśl, że kierowcą byłby Luke szybko ten pomysł mi przeszedł, a ja wzięłam miskę w dłonie i ruszyłam do auta zgodnie z życzeniem mojego chłopaka.

Droga minęła nam dość szybko,oczywiście mój chłopak jeździ tak, że połowa zawartości mojej miski była na mnie. Więc nie dość, że byłam cała brudna to dostałam jeszcze od niego opierdol, że mu ubrudziłam auto. Po małej kłótni wyszłam z auta mocno powstrzymując się od tego, żeby gonie zabić. Bez zbędnych ceregieli poszłam się na szybko przebrać do łazienki i żeby nie tracić na to mnóstwa czasu, wzięłam pierwsze lepsze rzeczy z walizki. Morał z tego taki, że wyglądałam gorzej niż neandertalczyk, który dostał zadanie, żeby jakoś się ubrać.

Wyszłam z łazienki jeszcze bardziej na niego wkurwiona, idąc do niego ludzie patrzyli się na mnie jak na wariatkę. Założyłam fioletowe dresy, a do tego czerwony sweter, który sięgał mi prawie do kolan, bo zazwyczaj robił mi za sukienkę. Ja naprawdę nie wiem jakiego trzeba mieć pecha, żeby wybrać takie rzeczy, ale aż szkoda słów żeby o tym mówić.

Wróciłam do Luka i chciałam mu dać szybkiego buziaka, bo za chwilę będę leciała, żeby dostać się na pokład samolotu. Jako, że był zapatrzony w telefon to mnie nie zauważył, a ja się nie zorientowałam i podbiegłam do niego dając mu buziaka w usta. Zanim się zorientowałam chwycił mnie za ramiona i oderwał od siebie, żeby powiedzieć:

- Mam dziewczynę i jak się dowiem o tym, to mogę już jej nie mieć, więc teraz tu zaczekasz i jak wróci to powiesz jej, że to ty mnie pocałować jasne, a ja od razu cię odepchnąłem


Słysząc to nie mogłam już powstrzymać śmiechu i podniosłam głowę śmiejąc się z jego reakcji, on zaś widząc mój strój sam zaczął się śmiać i nie wiem na ile to była sprawa ubrań, a na ile sytuacji sprzed chwili.Kiedy już trochę się uspokoiliśmy jeszcze raz dała mu całusa, a następnie odeszłam z walizką i w dobrym humorze wsiadłam na pokład samolotu.



---Luke---

Zostawiłem Belle na lotnisku, a sam wróciłem do auta, którym z kolei skierowałem się do domu. Jadąc cały czas miałem ochotę śmiać się z tej sytuacji. Naprawdę nie wiem jakim cudem nie zauważyłem, że to moja dziewczyna. Swoją drogą myślałem, że dostanę od niej w twarz za to, że wziąłem ją za jakąś obcą osobę, ale na szczęście ona też zareagowała śmiechem więc wyszło nawet dobrze. Przynajmniej nasza mała kłótnia z auta została zażegnana.

Dojechałem do domu i już miałem wysiadać kiedy zadzwonił do mnie Ash, mówiąc że powinienem się spakować, bo lecimy sprawdzić trop od nośnie tajemniczej dziewczyny. Chciałem go zapytać o więcej szczegółów, ale nie było mi to dane, gdyż od razu się rozłączył. Nie mając za dużego wyboru, wyszedł z auta i wziąłem się za pakowanie chuj wie gdzie.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro