OSIEMNAŚCIE
---Bella---
Wróciłam do domu i pierwsze za co się zabrałam to znalezienie miejsca, gdzie mogłabym powoli wrócić do formy. Nie mówię że nie mam jej wcale, ale delikatnie lepsza przydałaby się, po za tym tyle czasu podczas którego nie ćwiczyłam na dobre mi nie wyszło raczej.
Jak po chwili się okazało znalezienie idealnego miejsca nie było wcale takie proste. Mianowicie albo dojazd miałam kijowy, albo opinie o miejscu nie były jakieś super.U mnie największy problem będzie z tym, żeby miejsce to nie było jakoś super popularne bo chcę wracać do formy, ale nie w taki sposób żeby każdy o tym wiedział. Zapewne po tym co się stało powinnam wyznać znajomym prawdę, ale to nie jest dobry czas na to,dlatego wolę dalej chować to w tajemnicy, chociaż to i tak nie jest do końca dobre wyrażenie. Powiem reszcie prawdę dopiero kiedy będę wiedzieć, że jest to na tyle ważny element mojego życia,że chcę żeby był ze mną już na zawsze. Obecnie nie jestem tego pewna i zanim powiem o tym wszystkim to wolałabym być pewna tego co sama o tym myślę.
Godzinę później dalej nie miałam niczego co by mi pasowało pod każdym względem, dlatego moja determinacja lekko osiadła. Miałam zadzwonić do najlepszego przyjaciela czyli Andrew ale nie chcę z każdą duperelą zwracać się do niego. Morał z tego taki, ze sama zastanawiałam się nad tym jeszcze z trzydzieści minut, żeby potem i tak zadzwonić do niego, gdyż tak ważnej rzeczy nie mogę podjąć bez konsultacji z nim. Jak już się zdecydowałam zadzwonić to gówno z tego wyszło,bo nie odebrał, a ja decyzję podjąć musiałam sama. W efekcie czego zdecydowałam, że zajmę się tym jutro, gdyż może wszystko potoczy się swoim losem.
Aby lekko się odprężyć zdecydowałam sięgnąć po jakąś książkę na temat jednego z morderców, który jest dość znany na całym świecie. Tak to właśnie jest jak poprosi się przyjaciela, żeby kupił wam coś do czytania. Mimo iż książka nie w moim guście to mam nadzieje, że okaże się naprawdę ciekawa, bo nie chcę marnować czasu na coś co nie jest tego warte.
Pod wieczór książkę skończyłam,akurat wtedy kiedy do domu wrócił mój chłopak. Jako, że obydwoje byliśmy głodni to trzeba było coś zjeść. Niestety, ale naszła mnie ochota na coś słodkiego, problem polegał na tym, że naleśniki, gofry czy czekolada już mi się przejadły. Po krótkim namyśle zdecydowałam zrobić ciasto, a mianowicie sernik, który nie jest jakoś super trudny czyli jest szansa, ze mi wyjdzie.
Zeszłam na dół, aby zobaczyć co mam w półce, a czego mi jeszcze brakuje. Jako że kilku rzeczy nie miałam, to wysłałam po nie swojego chłopaka, który za bardzo nie miał nic do gadania. W tym czasie przygotowałam odpowiednie składniki i zabrałam się do robienia ciasta. Luke wrócił kilka minut później, więc i jego zaciągnęłam do pomocy.
Dwie godziny później wszystko było gotowe, zarówno jedzenie jak i kuchnia, która tym razem nie wyglądała jak po wojnie. Zabrałam się do krojenia, a następnie to skosztowania tej pyszności. Po pierwszym kęsie wiedziałam, że nie jest to najlepszy sernik jaki w życiu jadłam, ale jak na mnie to mega dobry. Na szczęście Lukowi też smakował, więc znaczy że naprawdę jest dobry, a nie że ja to sobie próbuję wmawiać. Potem zaniosłam po kawałku innym, żeby i oni mogli spróbować i wyrazić swoją opinię. Najpierw poszłam do brata:
- Spoko, nie otrułam
- Czy ja wiem – powiedział Ash, ale przyjął więc chyba mi ufa
- I jak?
- Co się tak stresujesz?
- No bo chcę wiedzieć czy dobre czynie, więc mów smakuje ci?
- Tak i od teraz chcę taki chociaż raz w miesiącu
- Dzięki, ale masz rączki więc możesz robić sobie sam
- No weź siostra – powiedział z miną zbitego psa
- Pomyślę
Wyszłam z jego pokoju i skierowałam się do Alison, która powinna się z czegoś słodkiego ucieszyć i zbytnio nie narzekać, nawet jeżeli smakiem to grzeszyć nie będzie:
- Ile dałabyś w skali do dziesięciu?– zapytałam, bo wiem że to zje, pytanie brzmi na ile jej to będzie smakować
- Ogólnie dałabym takie siedem, bez obrazy oczywiście
- Nie spoko, ale więcej nie dostaniesz
- No weź – normalnie naburmuszone dziecko przede mną siedzi
- Jak dajesz siedem to możesz zrobić swoje, a ja do tego czasu poczekam razem z moim sernikiem
- Dobra daje jedenaście
- I to mi się podoba – powiedziałam z uśmiechem i wyciągnęłam zza pleców drugi kawałek, a następnie ruszyłam do Luka, z którym kontynuowałam jedzenie podczas wspólnej rozmowy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro