CZTERDZIEŚCI OSIEM
---Bella---
Po wygranej pojechałyśmy do mieszkania Van, w którym zabrałyśmy się za ogarnianie siebie. Van postawiła na mocny makijaż, który idealnie pasował do bordowej sukienki, którą postanowiła założyć. Ja standardowo wybrałam czarną i zrobiłam delikatniejszy makijaż, jednak dalej dość widoczny. Następnie gotowe wyszłyśmy z domu i pojechałyśmy na imprezę.
Po dojechaniu na miejsce podeszłyśmy do baru, gdzie ogarnęłam, że nie mogę pić jako, że mam samochód, więc impreza szykuje się rewelacyjna. Jako, żeby nie czuć się nie na miejscu, zdecydowałam wypić piwo bez alkoholowe. Po poświeceniu kilku minut na ploteczki oraz na wstępne wypicie przez moją przyjaciółkę. Potem ruszyłyśmy na parkiet, gdzie zaczęłyśmy swoją zabawę.
Po przetańczeniu kilku piosenek podeszło do nas dwóch chłopaków, którzy zaproponowali nam drinki na co moja przyjaciółka zgodziła się bezproblemowo. Jako, że nie wiem kim ci ludzie są, zdecydowałam nie puścić jej sama, a pójść z nią i w razie czego pilnować:
- Ja jestem Kevin, a to Henry – wskazał na swojego przyjaciela – A wy jak się zwiecie ślicznotki?
- Ja jestem Van, a to moja przyjaciółka Bella
- Śliczne imiona dla ślicznych dziewczyn – powiedział Henry, który wyglądał na trzydziestolatka będącego średniego wzrostu i średniej budowy ciała
- Może powiecie coś więcej o sobie? – zapytałam, bo warto wiedzieć z kim się pije
- No więc mam trzydzieści jeden lat i jestem dyrektorem jednego z liceum – zajebiście – Interesuję się wszystkim co związane jest z samochodami – powiedział
Na dowód tego pokazał swój tatuaż, przy okazji zobaczyłam jeszcze kilka innych, w tym także ten mówiący o tym w jakim gangu jest. Widać było, że Van też to dostrzegła i po spojrzeniu na siebie, wiedziałyśmy że musimy od nich odejść, póki jeszcze niczego nie chcą. Jako, ze Van nie zamierzała mów niczego, głos zabrałam ja:
- Miło się z wami gadało, ale musimy już wracać – wstałam z stołka i wzięłam swoją torebkę
- Na pewno nie możecie zostać?
- Niestety nie, ale może spotkamy się jeszcze kiedyś – rzuciłam, żeby tylko było
- Szkoda, że nas opuszczacie – powiedział Kevin
- Skoro wy nie możecie zostać tutaj to możemy przeniesiemy imprezkę do was dziewczyny
- Przykro, ale będzie to nie możliwe – powiedziałam do tego drugiego, a następnie chwyciłam Van za rękę i zaczęłam ją ciągnąć do wyjścia
- EJ DZIEWCZYNY!
Krzyknęli jeszcze za nami, ale my wtopiłyśmy się w tłum, a następnie wyszłyśmy z budynku i ruszyłyśmy do auta, w którym kamień spadł nam z serca. Jako, ze impreza nie potoczyła się tak jak miała, to wstąpiłam do sklepu, w którym kupiłam alkohol, a następnie u Van zabrałyśmy się za picie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro