Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3

- Stiles, nie wygłupiaj się - powiedział Isaac, kiedy jego ukochany odwrócił się do niego plecami. Przewrócił oczami, gdy brunet prychnął. - Jutro już masz iść na lekcję. Wiesz, że nauczyciele i tak się zorientują.

Stilinski westchnął cicho. Lahey usiadł na łóżku, a później pogłaskał po policzku. 

- Słoneczko, musimy komuś powiedzieć - szepnął, całując go w czółko. Martwił się jego stanem psychicznym i chciałby, żeby wrócił jego szczęśliwy chłopak.

Brunet miał łzy w oczach, ale nic nie powiedział. I tak się do niczego nie przyzna. Wszystko nadal go bolało i nie chciał 'przypadkowo' spaść znowu ze schodów. Nie rozumiał, dlaczego wszyscy się tak na niego uwzięli.

Pani Pomfrey uśmiechnęła się do niego, kiedy weszła do środka. W rękach trzymała eliksir nasenny.

- Od profesora Snape'a - mruknęła. - Tylko nie mów mu, że ci powiedziałam, bo będzie zły.

- Nie będę miał po nich snów? - zapytał z taką nadzieją, że Lahey'a zabolało serce. Złapał go za dłoń, zaplatając jego palce ze swoimi.

- Oczywiście, tylko nie przesadź z dawką. Jedna mała łyżeczka wystarczy.

Chłopak pokiwał szybko głową, przyjmując eliksir. Trzymał go mocno przy sobie, jakby ktoś miał mu go zabrać.

- Isaac, chodź, muszę ci coś powiedzieć - rzekła pielęgniarka, prowadząc go w stronę swojego gabinetu. - Co się z nim dzieje?

Blondyn pokiwał głową na boki, twierdząc, że nie wie. Obiecał sobie, że poczeka jeszcze chwilę. Dla niego.

- Nie sypia zbyt często - westchnął, pocierając dłonią twarz. 

- To jedno, a siniaki?

- Spadł ze schodów. Będę go pilnować, by to się więcej nie powtórzyło.

I nikt go już więcej nie skrzywdzi.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro