Rozdział 66 Sisif
Moi kochani dodaję ten rozdział szybciej, ponieważ pragnę coś wyjaśnić. Mowa oczywiście o ciąży Niny. Wiem, że wielu osobą nie spodobało się to. Wiem. Jednak to dziecko jest bardzo potrzebne, ponieważ wymaga tego zakończenie - nie mogę go wam zdradzić. Nie dodałam tego wątku, ponieważ wszędzie tak jest. Wiem, że to co napisałam, jest głupie i zrozumiem jeśli przestaniecie to czytać. Mam jednak nadzieję, że jest choć parę osób, którym ten zwrot akcji się podoba.
— Klaus —
Tykanie zegara odbijało się echem po moim gabinecie. Zacisnąłem dłonie w pięści, analizując raz jeszcze swój plan. Przewidziałem wszystko jednak mam wrażenie, że jest coś o czym nie wiem. By rozwiać swoje obawy wysłałem dzisiejszego ranka dwóch szpiegów, którzy mieli sprawdzić co się dzieję w zamku władcy wampirów. Zdrada tych istot był doskonale widoczna, co każdy z moich poddanych wiedział. Zniszczę ich i pokażę, że mnie nie wolno zdradzać. Wygram i odbiorę temu żałosnemu księciu Ninę. Później zrobię jej dziecko i poczekam aż urodzi, a po tym ją zabiję i wychowam tego bachora na sobie posłusznego. Jej śmierć nie uruchomi maszyny, ponieważ żyć będzie jej dziecko — osoba, w której żyłach będzie płynąć ta przeklęta krew. Ach... Śmierć Niny będzie o wiele bardziej spektakularna niż Natalii. Osobiście o to zadbam.
Westchnąłem, naciskając jeden z guzików na pilocie. Nie minęła chwila, a do pomieszczenia weszła Aleksandra z Sisifem. Uśmiechnąłem się, widząc pięciolatka. Służka pochyliła głowę, a chłopiec ukląkł przede mną.
— Witaj, ojcze — przywitałam się z szacunkiem. Tak... To jest mój idealny syn.
Ruchem dłoni rozkazałem blondynowi unieść głowę i spojrzeć na mnie. W jego szarych oczach nie widziałam niczego. Żadnego zbędnego uczucia. Sisif jest doskonały w każdym calu. Mimo swojego wieku wykonuje każdy mój rozkaz, a jego zdolności przywódcze i planowania są bardzo dobre. Ale co się dziwić. W jego żyłach płynie moja krew.
— Synu, mam dla ciebie zadanie — rzekłem, podchodząc do szafki, na której stał zakryty przedmiot. Będąc przy niej ściągnąłem — ubrudzoną szkarłatem — płachtę. Z ust Aleksandry wydobyło się westchnięcie. Sisif natomiast pozostawał obojętny. Chwyciłem za włosy uciętej, kobiecej głowy i podszedłem do swojego syna. — Twoja matka — Cerisa — planowała pomóc naszym wrogom — oznajmiłem z spokojem. Chłopiec spojrzał na głowę z obrzydzeniem. — Oczywiście zabiłem ją. Sisif zanieś jej głowę na główny dziedziniec i nabij ją na pal — rozkazałem, rzucając ociekający krwią przedmiot nas podłogę obok chłopca.
Sisif nie mówiąc nic chwycił za włosy swojej martwej matki, po czym wstał.
— Rozumiem, ojcze — odrzekł wypranym z uczuć głosem.
Obserwowałem jak Sisif podchodzi do teleportu i znika — po to by wypełnić mój rozkaz. Byłem dumny z swojego syna. Dopóki była tu Nina Sisif nie wychodził z swojego pokoju, a każdy członek stada — nie wliczając w to Julii — wiedział o jego istnieniu. Głownie opiekowała się nim Aleksandra.
Spojrzałem na okno i prychnąłem. Buntownicy wysłali do mnie Mirandę, lecz zdobyte przez nią informacje są w większości zwykłymi kłamstwami. Już od chwili jej pojawienia się przede mną byłem pewien, że jest szpiegiem. Jednak nie zabijałem jej. Nie chciałem by moi wrogowie stali się nazbyt ostrożni. Jednak zdrada Natalii zdziwiła mnie. Nie przewidziałem, że zechciałaby przyłączyć się do nich. No, ale cóż! Lepiej, że zginęła nie posiadając zbyt wielu informacji — mam tylko nadzieję, że nie przekazała im, że mam syna.
— Alfo, dlaczego robisz coś takiego?
Przeniosłem wzrok na stojącą w kącie kobietę i zmarszczyłem brwi. O co jej chodzi? A zresztą! Jak ona śmie się odzywać niepytana?!
— Co masz na myśli, służko? — spytałem, mordując ją wzrokiem.
Aleksandra cofnęła się o krok. Widziałem w jej oczach strach. Prychnąłem. Mogła się nie odzywać to by teraz się nie bała!
— Sisif... On jest tylko dzieckiem! — krzyknęła. — Nie powinieneś mieszać go do rzeczy tego typu, Alfo... — rzekła, wpatrzona w podłogę.
Jej słowa mnie irytowały. Doskonale wiedziałem, że Sisif jest dzieckiem. Jednak w jego żyłach płynie krew przywódcy wilkołaków, a co za tym idzie jego przeznaczeniem jest siać terror. Jest moim jedynym dzieckiem i to on kiedyś przejmie po mnie spuściznę. Musze go nauczyć, że życie nigdy nie jest usłane różami. Życie to walka, w której nie można okazać słabości. Trzeba zdominować resztę i pokazać kto tak naprawdę rządzi! Ktoś jej pokroju nie będzie wstanie tego zrozumieć.
— Nie powinnaś się tym interesować! — syknąłem nieuprzejmie. Zbliżyłem się do niej. — Swoje uwagi kieruj ku ojcu Julii, nie do mnie — poleciłem. — Wiem doskonale jak powinienem wychowac swoje dziecko.
— Nie! — krzyknęła, unosząc głowę do góry. — Alfo, zamieniasz się w swojego ojca... — wyszeptała, a w jej oczach stanęły łzy. — Zabiłeś matkę twojego dziecka, wpajasz mu te wszystkie dziwne zasady i na dodatek uczysz go mordowa. Czy nie uważasz... — Nie pozwoliłem jej skończyć. Nim zdążyła powiedzeń ostatnie słowo, uderzyłem ją z liścia w twarz. Kobieta zatoczyła się i upadła na ziemię. Na jej policzku widniał czerwony ślad po mojej dłoni.
Pochyliłem się nad nią i splunąłem.
— Nie masz prawa mnie pouczać! — oznajmiłem z furią. — Jesteś tylko zwykłą służącą! — przypomniałem, a ona załkała z bólu.
Miałem już po raz kolejny ją uderzyć, lecz usłyszałem dźwięk chodzącej maszyny. Odwróciłem się w jej kierunku i zmarszczyłem brwi. Czyżby Sisif wykonał już swoje zadanie? Minęło parę sekund, a ja ujrzałem Nersa. Co on tu robi? Przecież rozkazałem mu zapoznać się z planami i sytuacją wampirów. Zagryzłem wargę. Czyżby sprzeciwił się moim rozkazom? Nie... To nie w jego stylu.
— Alfo, — skłonił się — mam dla ciebie bardzo ważne informacje.
Spojrzałem na kobietę i ruchem ręki dałem jej znak by wyszła. Aleksandra wstała, po czym z pochyloną głowa opuściła mój gabinet. Westchnąłem. Ta kobieta stała się zbyt śmiała...
Podszedłem do swojego fotela, po czym na niego opadłem. Machnąłem dłonią, dając Neroswi znak by zaczął mówić.
— Nasi zwiadowcy dowiedzieli się, że Less Tinergen — najmłodszy z dzieci króla — ma objąć tron.
Uśmiechnąłem się kpiącą. Ten młodzik ma zostać królem? Pff... Jego ojciec musiał zwariować! Przecież ten dzieciak ma może z dwadzieścia lat! — jednak jego zachowanie wskazuje na maksimum piętnaście.
— Czy to wszystko? — spytałem, a on pokręcił głową.
— Jest jeszcze coś...
Przekręciłem oczami.
— Nie mam czasu bawić się w zgadywanki. Lepiej mów od razu, o co chodzi! — poleciłem zniecierpliwiony.
— Nina jest w ciąży z Lessem — oznajmił.
Zamrugałem zaskoczony. A udawała taką cnotkę...
— Jesteś tego pewien? — spytałem, chociaż doskonale wiedziałem, że to co powiedział jest pewne. Ners nigdy się mylił.
Teraz rozumiałem co było powodem mojego niepokoju. Nina jest w ciąży... To...! Cudownie! Nie muszę już jej odbijać! Wystarczy, że poczekam do chwili narodzin tego bachora i go zdobędę, po czym ją zabiję! Uśmiechnąłem się. Jej ciąża wszystko ułatwia.
— Ners, powiedź grupie X, że zaszła zmiana planów — rozkazałem, wiedząc co teraz powinenm zrobić.
CDN
Błędy poprawie później. Kolejny już w poniedziałek.
(Data opublikowania tego rozdziału: 26.05.17r)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro