Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 47 Musisz wybrać...

Nightcore - Try

— Nina —

— K-Kim jesteś? — spytałam zachrypniętym głosem.

Less chciał już odpowiedzieć, jednak w pomieszczeniu pojawił się Klaus. Alfa zauważając obok mnie obcego, bez namysłu rzucił się w jego stronę.

Czerwonooki został przyciśnięty do ściany, lecz nie minęła nawet chwila, a pojawił się naprzeciw mnie. Wpatrywał się we mnie przez chwilę. Utonęłam w jego tęczówkach. Miałam wrażenie, że coś przejmuje nad moim ciałem kontrolę. Podniosłam się i usiadłam, choć wcale nie chciałam tego zrobić. Co się dzieję do cholery?!

Less złapał za mój podbródek. Nie wiem, dlaczego ale nie mogłam niczego powiedzieć. Przeklęłam w myślach swoją bezsilność. Nasze usta miały się właśnie spotkać. Wpatrywałam się w niego z strachem. Z niewiadomego dla mnie powodu świadomość, że ktoś inny niż Klaus może mnie pocałować wywołała we mnie obrzydzenie. Nie chciałam by dotykał mnie ktoś inny niż ten pajac. Z oczu poleciało mi parę łez, których powodu pojawienia nie rozumiałam. Dlaczego płaczę?

Nagle coś — a właściwie ktoś — oderwał ode mnie intruza. Chwilę po tym poczułam jak wróciła mi kontrola nad własnym ciałem. Westchnęłam, dotykając dłonią swoich ust. Co za szczęście...

— Zabiję cię! — wrzasnął Alfa, okładając Lessa po twarzy. Mimo to na twarzy młodzieńca cały czas widniał uśmiech.

— I tak nie byłbyś wstanie tego zrobić... — syknął, rozpływając się w powietrzu.

Zamrugałam, zaskoczona. Co...? Jak on to zrobił?

Nagle czerwonooki pojawił się naprzeciw mnie i wyszczerzył się. Klaus stanął przede mną, a jego oczy błyszczały z wściekłości.

— Odwal się od niej, Tinergen! — rozkazał mój przeznaczony.

Słysząc nazwisko chłopaka, moje oczy się rozszerzyły.

— Tineregen... — powtórzyłam cicho. Zeszłam z łóżka i stanęłam obok Klausa. Trochę kręciło mi się w głowie, lecz postanowiła to zignorować. — To przecież nazwisko rodziny rządzącej wampirami — wyszeptałam, a Less uśmiechnął się. Jego czerwone oczy zmieniły kolor na szary.

Wampir chciał do mnie podjeść, lecz wilkołak uderzył go z pięści w twarz.

— Zbliż się do niej, a przysięgam ci, że cię rozszarpie — zagroził, biorąc mnie w ramiona.

Na twarzy szarookiego pojawił się grymas.

— Ten śmieć tylko cię niszczy, Nino — oznajmił. Zmarszczyłam brwi. Co ten wampir plecie? Less przeniósł swój wzrok na mordującego go spojrzeniem wilkołaka i westchnął. — Pewnego dnia, ona będzie moja, a ty skończysz jako jedna z zabawek moich piesków. — Zaśmiał się. — Patrz, jak się złożyło! — krzyknął uradowany. — Wielki przywódca wilkołaków zostanie rozszarpany przez psy, a jego piękna partnerka zostanie królową wampirów. Czy to nie cudownie? — spytał.

No chyba nie! Nie mam zamiaru zostawać żadną królową wampirów. Prędzej piekło zamarznie, niż się na to zgodzę.

Oczy Klausa zabłyszczały i w ułamku sekundy pojawił się przed Lessem. Jego paznokcie zamieniły się w pazury. Wampir śmiał się, a wilkołak drapał jego ciało. Jednak zadane przez Klausa rany goiły się w zawrotnym tempie.

Zakryłam usta dłonią, widząc jak kałuża krwi powiększa się z każdą minioną chwilą. Z niewiadomych dla mnie powodów, moje serce przyśpieszyło, a ja poczułam jak kolana się przede mną uginają. Po chwili zaczęłam mieć problemy z oddychaniem. Co się dzieję?

— Och, głupi wilku chyba zapomniałeś, że zapach mojej krwi jest trujący dla człowieka — oznajmił, a ja poczułam jak coś spłynęło po mojej twarzy. Dotknęłam swoich ust. Spojrzałam na dłoń i zdusiłam w sobie krzyk. Z nosa leciała mi strużka krwi. — Jeśli będziesz kontynuował, zabijesz ją — rzekł. Zagryzłam wargę. Dlaczego moje ciało musi być tak słabe?

Blondyn spojrzał na mnie, a jego źrenice się rozszerzyły. Przez chwilę się wahał, nie wiedząc czy mi pomóc czy też drapać chłopaka dalej. Uśmiechnęłam się.

— N-Nie m-musisz się m-martwić... — wyszeptałam, czując w ustach metaliczny posmak krwi. — N-Nic mi nie b-będzie... — zapewniłam czując się coraz słabiej. Nie chciałam być dla kogoś ciężarem, a także pokazać, że potrzebuję czyjeś pomocy.

Klaus ostatni raz spojrzał na swojego wroga, po czym zeskoczył z niego i pojawił się obok mnie. Jego oczy były przepełnione gniewem i troską. Mężczyzna wziął mnie na ręce, a ja pozwoliłam by ciemność mnie pochłonęła.

***

Pierwsze, co usłyszałam to pikanie jakiegoś urządzenia. Z trudem otworzyłam oczy i zobaczyłam sufit w brązowo-białe paski. Zamrugałam zaskoczona. Co to za miejsce? Przekręciłam głową w prawą stronę. Zauważyłam szafkę, jakąś maszynę medyczną i okno. Z lewej strony natomiast znajdowała się mała szafka i krzesło.

Usiadłam, pocierając swoje czoło. Głowa bolała mnie niemiłosiernie, a ciało wydawało się dziwnie słabe. Zamrugałam kilkakrotnie, przypominając sobie, co się stało. Westchnęłam. Najwyraźniej Klaus musiał mnie tu przynieść... Zlustrowałam wzrokiem pomieszczenie. To — chyba — sala szpitalna. Uśmiechnęłam się bez cienia humoru. Ciekawe ile spałam?

Postanowiłam wyjść z pokoju i znaleźć Klausa. Muszę się dowiedzieć, o co w tym wszystkich chodzi. Odrzuciłam na bok okrywającą mnie kołdrę i stwierdziłam, że nadal jestem w tym samym ubraniu, co wcześniej. Spojrzałam na swoją lewą dłoń, bo już od dłuższego czasu czułam jakby coś mi się w nią wbijało. Przewróciłam oczami, zauważając, że sprawcą mojego dyskomfortu był wenflon. Bez najmniejszego zawahania wyrwałam go. Syknęłam czując konsekwencje swojego czynu. Rozejrzałam się i spostrzegłam na szafce jakiś bandaż. Od razu za niego chwyciłam i obwiązałam wokół rannej dłoni. Biała tkanina zaczęła przebarwiać się na czerwono, jednak nie przejęłam się tym. Zeszłam z łóżka i zaczęłam kierować się w stronę teleportu. Stanęłam przed maszyną i w momencie, kiedy chciałam wcisnąć odpowiednie przyciski, urządzenie zostało uruchomione.

Chwilę później w pomieszczeniu pojawiła się Aleksandra. Na jej twarzy widniał smutek, a w dłoniach trzymała talerz z jakimiś tabletkami. Kiedy uniosła głowę i mnie zauważyła, trzymany przez nią przedmiot upadł z hukiem na podłogę.

CDN

Co sądzicie? Kolejny już w poniedziałek ;)

Z okazji Wielkanocy życzę wam wszystkiego dobrego, mokrego śmingusa dingusa, (Dobrze to napisałam?) kolorowych pisaneczek i fajnych prezentów.

(Data opublikowania tego rozdziału: 14.04.17r)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro