Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 32 Wspomnienia cz. 1

 [Divea Cover] "Warriors" - Imagine Dragons  

Rozdział został podzielony na dwie części, ponieważ jego pierwotna wersja była zbyt długa. (Miała około 2500 słów)

— Nina —

— Skąd wiesz czy sama nie jest zamieszana w to wszystko?

Klaus zaśmiał się.

— Nie ma nawet takiej opcji — rzekł po chwili. — Ta kobieta jest zbyt strachliwa, by uczestniczyć w spisku tego typu.

— Nie znasz jej... — mruknęłam, chwytając go za skrawek koszuli. — Ta kobieta jest istnym potworem. Nawet nie wiesz, jaka jest naprawdę! — warknęłam. — Jesteś tak ślepy, że jedyne, co widzisz to jej maska. Ona nie kocha swojego dziecka, nie kocha nikogo, ani niczego poza pieniędzmi i władzą.

Alfa złapał za moje dłonie i odepchnął je od swojego ciała. Widziałam w jego oczach ból.

— Nawet ty nie masz prawa obrażać członków mojej rodziny! — fuknął, a ja prychnęłam. Ona nie zasługuje nawet na miano wilkołaka, a co dopiero na członka jakiejś rodziny. — Natalia jest moją szwagierką i pomimo tego, że jej nie lubię dalej jest częścią rodziny Alfy. Nawet Luna stada nie może się o niej tak wyrażać! Wiesz, dlaczego ją toleruję? Powód jest jeden. Jest ona członkiem mojej rodziny, a dawno temu obiecałem sobie, że nie pozwolę by ktokolwiek, kto nosi moje nazwisko musiał cierpieć w samotności — oznajmił twardym głosem.

Zazgrzytałam zębami. Wiedziałam, że nawiązuje do tego, co kiedyś przeżył. Dalej nie mogę sobie wyobrazić, jakim potworem był jego ojciec. Mówiąc szczerze podziwiam Klausa za to, że pomimo całego zła, jakie przeżył dalej potrafi kochać. Ja tak nie potrafię... Tamtego dnia, w którym widziałam śmierć własnych rodziców zamknęłam swe serce. Pamiętam dokładnie, jak siedziałam obok swojej matki w salonie, gdy nagle do naszego domu wbiegł mój ojciec, a na jego koszulce była wielka czerwona plama — która była krwią jednego z wilkołaków, którego zabił.

Retrospekcja

Śmiałam się, a moja mama czesała moje włosy. Byłam szczęśliwa. Dziś moje urodziny, a tata obiecał mi, że dzisiejszy dzień zostanie w mojej pamięci już na zawsze.

— Nino! — zawołała, blond włosa kobieta. — Czy mogłabyś podać mi ten notatnik, leżący na półce przed nami? — zapytała, a ja kiwnęłam głową.

Z wielkim uśmiechem na twarzy zeskoczyłam z kanapy i podeszłam do wskazanego przez Zuzannę miejsca. Szarooka pisała do kogoś wiadomość. Wskazany przez moją matkę przedmiot był już na wyciągniecie mojej ręki, gdy nagle ktoś jak burza wtargnął do naszego domu. Obróciłam się zaskoczona, a moje rozpuszczone włosy na chwile zasłoniły mi pole widzenia.

Tata stał w salonie, a jego oddech był bardzo szybki. Jego żona jakby rozumiejąc, co się dzieję, podbiegła do mnie i wcisnęła w dłonie przedmiot, o który wcześniej prosiła.

— Zuzanno, musimy ją ukryć! — przypomniał czarnowłosy, a ja zamrugałam zaskoczona.

— Ukryć? Ale dlaczego? Bawimy się w chowanego? — zapytałam uradowana. Bardzo lubiłam bawić się z swoimi rodzicami.

Blondynka uklękła przede mną i chwyciła moje dłonie w swoje.

— Nie kochanie... — szepnęła, a w jej oczach zabłysły łzy. — Niestety, ale...

Nagle szyba w oknie pękła. Pisnęłam zaskoczona, a z moich oczu automatycznie wypłynęły łzy. Czarnowłosy chwycił w dłonie jakiś pilot, a po chwili usłyszałam huk i czyjeś krzyki. Co się dzieję?

— Szybciej! Za chwilę tu wtargną! — krzyknął mój ojciec.

Zuzanna złapała moją twarz w swoje obie dłonie.

— Kochanie, na jakiś czas będziemy zmuszeni się rozstać. Źli ludzie po nas idą — oznajmiła, a ja się do niej przytuliłam.

— Nie! — wrzasnęłam. — Ja nie chcę! Nie chcę być sama! Kocham was, więc nie opuszczajcie mnie... — błagałam.

Jej spojrzenie było przesiąknięte bólem. Nagle koło naszej dwójki pojawił się mój ojciec.

— Szybciej! — krzyknął, przerzucając mnie przez swoje ramie. — Bierz te tabletki i dawaj tu tę strzykawkę! — rozkazał swej żonie, kobieta jednak nawet nie drgnęła. — Pośpiesz się! Jeśli chcesz by nasze dziecko przeżyło musimy to zrobić, nieważne jak bolesne by to było... — przypomniał, niosąc mnie w tylko znanym sobie kierunku. Szarpałam się i biłam swojego tatę po plecach, — czego skutkiem było opuszczenie notatnika mamy — lecz nic nie zdziałam. Byłam za słaba.

Po kilku sekundach marszu, doszliśmy na środek salonu. Niebieskooki tupnął parę razy w ziemie, a obok nas otworzyło się jakieś wgłębienie. Nie zważając na moje sprzeciwy, włożył mnie do niego. Niespodziewanie poczułam jak coś gorącego styka się z moją skórą. Zaczęłam płakać, piszczeć, a także szukać ucieczki, lecz mój ojciec przytrzymał mnie. Po chwili obok niego pojawiła się moja matka. Prawie, że w tym samym czasie usłyszałam jakieś walenie w drzwi.

— Otwierać, ścierwa! Sam Alfa zaszczycił was swoją obecnością! — krzyczał jakiś głos z zewnątrz. Rodzice jednak nie zareagowali.

— Kochanie, to, co zaraz się stanie będzie straszne, lecz obiecaj mi, że dasz radę. Obiecaj nam, że będziesz żyć. Nasza rozłąka nie będzie trwać wiecznie, kiedyś znów się spotkamy, obiecuje ci to... — wyszlochała, po czym wbiła w moje ramię igłę z jakimś płynem.

Z każdą mijając chwilą robiłam się coraz to bardziej odrętwiała, aż z czasem nie mogłam się nawet odezwać. Moi rodziciele po raz ostatni złożyli na moim czole czuły pocałunek.

— Zawsze będziemy cię kochać, Nino... — wyszeptali w tym samym czasie.

Z moich oczu leciały łzy. Chciałam ich zatrzymać, lecz nie mogłam. Moje ciało mnie nie słuchało. Chwilę po tym mężczyzna tupnął kilka razy, a  wgłębienie — w którym byłam — zostało zasłonięte przez panel. Jednak, pomimo, że powinnam niczego nie widzieć było całkiem odwrotnie. Z miejsca, w którym byłam widziałam cały pokój. Nie rozumiałam tego, co się właśnie dzieję, lecz miałam nadzieję, że to wszystko okażę się jakimś głupim snem. Może moi rodzice robią mi kawał? — pytałam w myślach.

Nie całą minutę później drzwi wejściowe wyleciały z nawisów. Chciałam krzyknąć, lecz z moich ust nie wydobył się żaden dźwięk. Do salonu wszedł mężczyzna o jasnych włosach i zielonych oczach. Na jego twarzy widniał okrutny uśmiech. Był przerażający... Niedługo po tym do mojego domu weszła jeszcze szóstka nieznanych mi osób.

— Och! A to państwo Secret! — zawołał, a ja ku swojemu zdziwieniu to usłyszałam. Jak to możliwe?

Mój ojciec wstał z kanapy i spojrzał na nieznajomego z gniewem.

— Czego chcesz Alfo? — zapytał, starając się zabrzmieć uprzejmie. Czyli, że ten pan jest Alfą... Ale czego on może chcieć od moich rodziców?

— Chcę byście wydali mi wszystkich buntowników, a także z pokorą przyjęli należną wam karę! — oznajmił, a jego towarzyszę zachichotali.

Blond włosa kobieta wstała gwałtownie z swojego miejsca.

— Nic nie wiem na temat buntowników! — warknęła, a wilkołak do niej podszedł. — Jesteśmy tylko prostymi ludźmi...

Nadnaturalna istota zaśmiała się.

— Naprawdę? A więc dlaczego jeden z strażników magazynu, który wczoraj okradliście zgłosił mi właśnie was? — Moi rodziciele cofnęli się o krok do tyłu. Wyglądali na zdziwionych. — Widzę, że nie macie zamiaru powiedzieć mi czegokolwiek tak, więc muszę was do tego zmusić... — zaczął, chwytając Zuzannę za włosy. Dlaczego on robi krzywdę mojej mamie? Co ona mu takiego zrobiła?

CDN

Na tym skończę z wspomnieniami Niny - przynajmniej w tym rozdziale :D W kolejnym będzie opisany sposób, w jaki zginęli jej rodzice... A może oni dalej żyją? Mogę tylko dodać, że nasza mała Nina będzie to wszystko widzeć. Wszystko, czego nie rozumiecie na obecną chwilę zostanie wyjaśnione w kolejnym rozdziale. Pozdrawiam i do środy! :D

(Data opublikowania tego rozdziału: 13.03.17r)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro