Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15 Przedszkole

  Sousei no Onmyouji Op2 مترجمه | Anime Drive  

— Nina —

— Tak, tak... Wiem.

Dziewczynka prychnęła, a ja byłam pewna, że ta istotka rozświetli jeszcze nie jeden mój dzień. Julia z powrotem usiadła obok mnie i wtuliła się w moje ciało. Uśmiechnęłam się, po czym zaczęłam ją głaskać po włosach. Zielonooka zamruczała. Zaśmiałam się w duchu. Możesz zaprzeczać, lecz jesteś bardziej podobna do psa niż myślisz! — pomyślałam. Nagle w pokoju pojawiła się Natalia i jakaś kobieta. Wszystko było by normalnie, gdyby nie fakt, że na twarzy miała zieloną maskę. Co tu się niby wyprawa?! Bal maskowy czy co?!

Julia zeskoczyła z łóżka i popędziła do swojej matki, a ja dalej siedziałam w osłupieniu.

— Mamo, mamo! — krzyknęła, rzucając się w jej ramiona. Nie powiem widok tej dwójki sprawiał, że na moich ustach pojawiał się wielki uśmiech. — Wiesz jak fajna jest ciocia Nina?! — Natalia pokręciła przecząco głową.

— Nie, nie wiem skarbie... — szepnęła, posyłając jej delikatny uśmiech.

W tym samym czasie służka położyła trzymaną w dłoniach tace na stoliku i pochyliła nisko głowę. Przeniosłam swoje spojrzenie na nią i doszłam do wniosku, że kobieta drży z strachu. Tylko, dlaczego? Czyżbym była tak straszna? — pomyślałam z kpiną, lecz po chwili pokręciłam przecząco głową. — Nie. To nie moja wina, tylko tego debila — Klausa...

— Luno... — szepnęła z szacunkiem, po czym opuściła pomieszczenie.

Zapanowała cisza, a w mojej głowie już powstawały pomysły na odebranie życia temu kretynowi. Najpierw go oskóruję, później go zakopie, a następnie odkopie i poćwiartuje... Uśmiechnęłam się, słysząc swoje myśli. To mogłaby byś niezła zabawa, ale przeczuwam, że Alfa nie dałby się tak łatwo...

— Ciociu?! — zawołała dziewczynka, a ja spojrzałam na nią. Najwyraźniej wcześniej coś do mnie mówiła, ale ja skupiłam się na czymś innym...

— Tak? Coś się stało? — zapytałam, wyrywając się z transu.

— Nie! To znacy... Musze isc do przedskola... — mruknęła, wyraźnie niezadowolona. Zaśmiałam się, targając jej rude włosy.

— Dlaczego się nie cieszysz? Przecież przedszkole jest fajne! — oznajmiłam, a ona spojrzała na mnie jak na niepełną rozumu.

— Wlasnie, ze nie! Przedskole jest glupie! Panie, tylko mówią: „Zrób tiamtio", „Posprzątaj tiu" i „Idź do lazienki"! — wykrzyczała niezadowolona, a ja zachichotałam.

— Nie przesadzaj — oświadczyłam, a ona tupnęła oburzona nogą, lecz nic nie powiedziała. — Leć już! — poleciłam, a ona spojrzała na swoją mamę.

— Muse? — zapytała smutno, a Natalia pokiwała twierdząco głową.

— Tak, kochanie — potwierdziła, wystukując coś w swoim telefonie. — Pani Aleksandra zaraz po ciebie przyjdzie.

Z ust dziewczynki wyrwał się radosny krzyk, po czym zaczęła biegać po pokoju. Popatrzyłam na jej matkę zdziwiona. Jaka Aleksandra?

— Kto to? — zapytałam, rudowłosa kobieta spojrzała na mnie, w jej zielonych oczach czaił się strach.

— Opiekunka Juli. Zajmuje się nią wtedy, kiedy ja nie mogę... — szepnęła nieśmiało, a ja przekręciłam znudzona oczami. Znowu?

Nim zdążyłam coś powiedzieć do pomieszczenia weszła jasnowłosa kobieta. Widząc niebieską maskę, na jej twarzy miałam ochotę krzyczeć. Co tu do cholery jasnej jest grane?! Dlaczego te kobiety noszą na twarzy maski?!

— Luno. — Skłoniła się, po czym obróciła się w kierunku Natalii. — Natalio... — szepnęła, ponownie się skłaniając. — Julio, czas już iść. — Z ust zielonookiego dziecka wydobył się jęk zawodu.

Blondynka wystawiła dłoń w jej kierunku, lecz nim dziewczynka do niej podeszła, przytuliła się do mnie i do swojej matki. Po jej minie widać było, że naprawdę nie chcę się jej iść. W chwili, kiedy wychodziły, pomachałam Juli, a ona posłała mi delikatny uśmiech.

— Co oznaczając te maski? — zapytałam, od razu, kiedy Julia i — chyba — Aleksandra opuściły pokój.

Rudowłosa spojrzała na mnie zaskoczona.

— Jakie... Aa... Chodzi ci o te maski... — mruknęła, a ja zaczęłam się coraz bardziej niecierpliwić.

— A o jakie inne mogłoby mi chodzić, co? — syknęłam zła, a ona podskoczyła słysząc ton mojego głosu. Dopiero po chwili zrozumiałam, że mogłam tak na nią nie krzyczeć. Teraz mogę się już niczego nie dowiedzieć... Powie mi ktoś, dlaczego niektórzy są tak skomplikowani?

CDN

Po pierwsze chciałabym przeprosić, że jest taki krótki ;( Ale miałam mały wypadek i moja prawa ręka — a akurat tą pisze — została trochę unieruchomiona i boli, ale nie przejmujcie się! Rozdziały i tak będą się pojawiać! :D

A tak w ogółe to co sądzicie o tym rozdziale? A i w kolejnym powinien pojawić się Klaus — jednak nie napalałabym się na to zbytnio... Znając mnie, rozwinę za bardzo rozmowę Natalii i Niny i tyle będzie :D Kolejny już w poniedziałek!


(Data opublikowania tego rozdziału: 03.02.17r)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro