rozdział 2 wyprawa i Luna
Poszłam dalej, aż weszłam do lasu. Było ciemno więc musiałam w końcu przejrzeć to co mama mi zapakowała. Znalazłam kanapki, dwa bochenki chleba, słoik dżemu, masło, ser, piżamę, bieliznę, telefon i.... latarkę! Zapaliłam ją i szłam dalej. I nagle w cieniu coś zauważyłam. To był pokemon. Na pewno! Miał kocie kształty i fioletowe futro w gwiazdki. Wyjęłam pokedex i go otworzyłam. Włączyłam skaner i zeskanowałam pokemona:
"Luna. Pokemon księżycowy. Najczęściej występują samice. Jej popularny atak to śpiew."
- Śpiew? To znaczy, że usypia? Tak, taki pokemon mi się przyda. Muszę go złapać!
Wypuściłam Finefire' a, który najwyraźniej cieszył się z wyjścia.
- Finefire! Atak pazurem!
Lewek wysunął pazury i zaczął drapać kotkę. Ta zaczęła śpiewać, ale o dziwo Finefire nie usnął. Wręcz przeciwnie. Wydawał się bardziej ożywiony. Może był odporny? Nie mam pojęcia...
W każdym razie powtórzył atak i Luna padła na trawę wyczerpana walką. Wzięłam pokeball i rzuciłam. Kotka została wessana do środka. Po kilku sekundach rozległo się pikanie- znak pomyślnego "polowania". Podniosłam go z ziemi i schowałam.
- Finefire! Wracaj!- krzyknęłam by powrócić pokemona. W końcu nowy pokemon.
Mam nadzieję, że się podoba. Jakby co opublikowanie tego jest przypadkiem przed wcześniejszą wersią. Mam na myśli Rozdziały Rozdziały. Za to przepraszam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro