Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozczarowanie I Nowy Trener.

Wyruszyłam w dalszą drogę i w końcu wyszłam z tego piekielnego lasu. Znalazłam się w dosyć ładnym mieście. Odrazu podeszłam do poke center. Pielęgniarka tylko powiedziała:
- Witam! Jestem siostra Joy. W czym mogę pomóc?
- Jestem Lira. Chciałam uleczyć moje pokemony.
Bez słowa wzięła moje pokeballe i wsunęła je na półkę* obok.
________________________
*co chcecie, nwm jak to się nazywa... XP

Patrzyłam na migoczący przedmiot. Nagle siostra Joy podniosła moją własność i podała mi ją.
- Oto twoje pokemony. Całkowicie uleczone.
- Dziękuję.- odpowiedziałam.
- Nie ma za co. Wkońcu to moja robota.
Pożegnałam się pielęgniarką i wyszłam z poke center. Chciałam potrenować moje pokemony, by móc walczyć z liderem sali. Słyszałam, że jest dobry. Wróciłam na brzeg lasu. Zobaczyłam pokemona. Miał długi ogon, śmieszne uszy i czerwone oczy.
( sami wymyślcie nazwę pod koniec rozdziału wstawie zdj.). Typ normalny. Jego najsilnieszy atak to uderzenie.
Wow. Może najpierw go uśpić? Tak to dobry pomysł. Rzuciłam pokeballem i wypuściłam Lunę. Kotek od razu wiedział o co mi chodzi.
- Luna! Użyj śpiewu!
Luna zaczęła nucić piosenkę. Ale [imię] nie zasypiał. Wydawał się być bardziej rozbudzony niż wcześniej.
~To dziwne~ pomyślałam
Niektóre Luny zamiast usypiać swym śpiewem budzą. Są bardzo pomocne przy podwójnych walkach.
- Co?! I dopiero teraz mi o tym mówisz?!! Luna wracaj!
Nie byłam zła na Lunę. To nie jej wina, że urodziła się z budzącym śpiewem.
- Finefire! Wybieram cię! Atak płomieniem!
Lewek wypuścił smugę ognia i [imię] był wyczerpany. Jednak nie upadł tylko uciekł. A to pech!
Uznałam, że jestem gotowa do walki z Kanonem (tak się nazywał lider). Po drodze spotkałam jakiegoś kolesia. Miał rude włosy (taa rude XP), zieloną czapkę z daszkiem i granatową kamizelkę. Opierał się o biały płotek przed lasem. Oczy miał zamknięte. Nagle je otworzył i głupi uśmiech wpełzł na jego twarz.
- Chcesz powalczyć co?
- Z tobą zawsze! - powiedziałam
- Nie ze mną tylko z moją szefową.
Zdziwiłam się. Nagle zza jego pleców pojawiła się dziewczyna. Miała brązowe włosy, zielone oczy, i złoty kolczyk w uchu.
- Ze mną. Jestem Liliana. - powiedziała złośliwie
- Lira. Zacznijmy już tę walkę.
Powiedziałam to szybko. Coraz mniej lubiłam tą dziewczynę.
- Eevee!
Na ziemi między nami pojawił się mały brązowy pokemon. Miał długie uszka zwrócone w dół, kremowe futerko na szyi i równie brązowe jak sierść oczy i kokardkę koloru jasnego różu. Był przesłodki. Przeskanowałam go pokedexem. Na zdjęciu uszy miał ku górze. Chwila! Aż 8 różnych ewolucji?
- Finefire!
- Eevee ugryź go!
- Finefire unik i atak pazurem!
- Eevee nic ci nie jest? Zorua!
- Finefire płomień!
- Zorua! Transformuj się w Goldack'a!
- Co? To nie fair!
- Ależ fair. Zorua może się transformować w co zechce.
Zorua podobnie jak Zoroark, Ditto i Katey mogą transformować się dowolnie w każdego pokemona a nawet człowieka czy roślinę.
No nie! Mój pokedex zaczyna mnie denerwować.
- Zorua! Telekineza!
- Finefire! Spróbuj się uwolnić!
- Zorua puść go i armatka wodna!
Zorua-Goldack urzył armatki wodnej. To był atak, który pogrążył Finefire'a.
- Nie! Finefire wracaj! Luna!
- Zorua! Odpocznij. - powiedziała Liliana. - Machlax!
- Luna! Nie, nie użyję śpiewu. O już wiem. Luna ugryź go!
- Machlax zgnieć to Lunę!
- Luna unik!
Zastanawiałam się jak pokonać Machlax'a, gdy wpadł mi do głowy pewien pomysł.
- Machlax ztaranuj ją!
- Luna! Skok! Teraz drap!
- Machlax! Argch! Karan! Idziemy!
- Tak jest moja pani. - odpowiedział rudy. Omineli mnie i ruszyli przed siebie. Czuję, że to nie był ostatni raz gdy ją spotykam.

Zdj

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro